wtorek, 3 stycznia 2012

Byki i niedźwiedzie, pozycja długa i krótka - czy giełda to zwierzyniec z linijką?

Byki i niedźwiedzie, pozycja długa i krótka - czy giełda to zwierzyniec z linijką?

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Każda dziedzina ma swój wewnętrzny język. Slang który pozwala znawcom porozumiewać się szybciej, a zarazem w sposób niezrozumiały dla osoby niezorientowanej. Czas na odczarowanie kilku pojęć.

Jak zapewne wiesz, ceny na giełdzie mogą rosnąć lub spadać. Tu już istnieje kilka zwrotów które możesz spotkać.

Jedni użyją określeń geograficznych. Rynek idzie na północ gdy rośnie, ponieważ północ jest zawsze u góry mapy, a wykres rosnącej ceny pnie się właśnie do góry. Analogicznie rynek który zmierza na południe jest rynkiem spadającej ceny.
Dodatkowo spotkasz niejednokrotnie określenia rynek byka i rynek niedźwiedzia. Powód dla którego te dwa zwierzęta zostały skojarzone z wykresami ma dość proste wytłumaczenie.

Byk gdy atakuje przeciwnika podbiega rozpędzony, bierze ofiarę na rogi i podbija do góry. Dlatego symbolizuje rynek rosnący. Niedźwiedź natomiast staje na tylnych łapach i atakuje przeciwnika całą swoją masą przygniatając go do ziemi. Oczywiście symbolizuje to rynek spadających cen.

Można tu doszukać się dodatkowej analogii. Kiedy ceny na rynku rosną wykres pnie się do góry szybciej lub wolniej, ale z mozołem. Zazwyczaj składa się na to wiele wzrostów i następujących po nich korekt. Tak jak na rogach byka, który może podrzucać swoją ofiarę wielokrotnie. Niedźwiedź natomiast, gdy dopada ofiarę przygniata ją do ziemi jednym silnym ciosem. Dokładnie tak jak zachowują się rynki w czasie paniki. Stąd zresztą wzięło się jeszcze jedno określenie dla spanikowanego rynku: wodospad. Obrazowo, prawda?

Dodatkowego wyjaśnienia wymaga jeszcze pojęcie pozycji długiej i krótkiej.

Standardowe zarabianie na giełdzie przypomina typowy handel. Starasz się kupić taniej i sprzedać drożej. Ta część obrotu tak zwanymi "papierami" (czyli tym co jest na giełdzie notowane - akcjami, opcjami, kontraktami i innymi) jest intuicyjna i prosta. Ponieważ niektóre walory można trzymać długo - taki sposób handlu nazywa się pozycją długą.

Jednak metoda "kup taniej, sprzedaj drożej" ma tę wadę, że da się zarabiać wyłącznie na wzrostach. Wymyślono więc rodzaj handlu gdzie zarabiasz na spadkach. W momencie kiedy przewidujesz, że cena waloru spadnie pożyczasz go od kogoś i sprzedajesz. Następnie po pewnym czasie odkupujesz taniej i oddajesz go osobie od której pożyczałeś.

Może się to wydawać trochę zawiłe. Najpierw sprzedajesz, a potem odkupujesz. Oczywiście pożyczanie tych walorów nie odbywa się przez poszukiwanie kogoś kto je ma i dogadywanie się z nim, czy pożyczy. To załatwiają mechanizmy giełdowe. Ty tylko składasz zlecenie sprzedaży na coś czego w tej chwili nie masz. Na twoim rachunku odnotowuje się ilość ujemna (np. -10). Następnie po pewnym czasie składasz zlecenie kupna i ilość waloru na Twoim rachunku się zeruje.

Zresztą mechanizm działania wewnątrz jest obojętny. Wystarczy zapamiętać, że na wzrosty najpierw kupujesz, potem sprzedajesz. Na spadki natomiast najpierw sprzedajesz, a potem kupujesz.

Miało być jednak o nazwach i o slangu. Otóż taką transakcję "na spadki" nazywa się pozycją krótką. Wynika to z tego, że np. przy handlu akcjami są to transakcje szybkie. O ile akcje kupione (pozycja długa - na wzrosty) możesz trzymać latami, o tyle pozycję krótką możesz mieć tylko przez ograniczony czas.

Tu jeszcze raz powrócę do giełdowych zwierząt. Skoro rynek byka jest rynkiem rosnącym, to zarabiających na wzrostach inwestorów nazywa się bykami. Analogicznie inwestorzy zainteresowani spadkami nazywani są niedźwiedziami.

Tak więc gdy od dziś usłyszysz o przewadze byków czy niedźwiedzi i rynku idącym na północ łatwo skojarzysz co dzieje się z cenami. No i mam nadzieję, że rozjaśniło Ci się nieco pojęcie zarabiania na spadkach.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chciwy inwestor, czyli dawca kapitału.

Chciwy inwestor, czyli dawca kapitału.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Jesteś inwestorem zarabiającym, czy Dawcą Kapitału? Oczywiście ten drugi rodzaj jest potrzebny, mam jednak nadzieję, że nie pragniesz nim zostać. Przyłącz się zdecydowanie do tej pierwszej grupy i zyskaj coś więcej niż pieniądze.

Zyskaj zaufanie do swoich inwestycyjnych decyzji.

Zacznę jednak od typowej drogi człowieka, który zetknął się po raz pierwszy z giełdą. Ciekawe na którym etapie odnajdziesz siebie w swoim dzisiejszym położeniu.

Najpierw nie masz pojęcia o giełdzie. Gdzieś spotykasz jakieś nudne komentarze. W gazecie publikują tabele. Czasami w wiadomościach usłyszysz, że coś spadło, coś wzrosło. Nie interesuje Cię to absolutnie i uważasz to za dziedzinę dla specjalistów po specjalnych studiach.

Po pewnym czasie przychodzi jednak taki impuls, kiedy twoje myślenie zaczyna się kierować częściej w stronę giełdy. Może być to pragnienie podniesienia komfortu swojego życia kiedy słyszysz o kolejnej giełdowej fortunie. Może to być chęć inwestowania własnych posiadanych już dużych pieniędzy, ponieważ nie masz zaufania do funduszy, a lokaty bankowe dają Ci zbyt mało.

Zaczynasz interesować się giełdą i na początku wydaje się to trudne. Jednak po pewnym czasie zdobywasz wiedzę. Wiedza jest w końcu teraz powszechnie dostępna, jest jej tak dużo, że aż nie wiadomo co wybrać.

Kiedy rozumiesz już zasady działania giełdy przychodzi fascynacja. Wiesz na czym polega zarabianie na pozycji długiej, a na czym na krótkiej. Wiesz co to są akcje, wiesz czym są opcje czy kontrakty. Może nawet orientujesz się, że można zarabiać na surowcach czy walutach. Patrzysz na wykresy i postanawiasz, że znajdziesz Świętego Graala. Skoro jesteś osobą inteligentną i jest tyle mądrych metod inwestycyjnych, Ty dojdziesz do tej swojej własnej, która pozwoli Ci wyłapać wszystkie dołki i górki na wykresie.

Patrząc na wykres giełdowy można dojść do wniosku, że da się zarobić na giełdzie ponad 100% kapitału dziennie. Ten moment fascynacji występuje chyba u każdego. Niestety, jest to zalążek przyszłego dawcy kapitału. Albo wykluczysz go samodzielnie w odpowiednim momencie, albo nauczy Cię rynek, który przyjdzie i zabierze Ci Twoje pieniądze.

Pierwszą rzeczą którą poznajesz są sygnały wejścia. Czy używasz klasycznej analizy technicznej i obserwujesz flagi, trójkąty, RGR'y. Czy używasz formacji świecowych, czy średnich, wskaźników lub oscylatorów. Obojętne. Zasada jest jedna. Najważniejsze wydaje się znalezienie odpowiedniego momentu kiedy kupić akcje czy kontrakty. Skupiasz się na tym kiedy zainwestować, bo uważasz, że od tego zależy powodzenie inwestycji. Widzisz historyczne szczyty i dołki i pragniesz znaleźć metodę, aby je przewidywać. Aby kupować na samym dnie i zarabiać jak najwięcej.

Weryfikacja przychodzi szybko. Kupowanie w dołku okazuje się kupowaniem waloru który dalej spada, a Ty wciąż tracisz. To co uznawałeś jedynie za korektę, okazuje się dużym spadkiem. Wybicie górą z kanału okazuje się wybiciem fałszywym. Trafiasz nawet mniej niż w połowie przypadków.

Dołączają się do tego silne emocje i lęki. Kiedy rynek rośnie zgodnie z Twoimi przewidywaniami, zarabiasz trochę i szybko zamykasz inwestycję. Robisz to z obawy, że zysk przerodzi się za chwilę w stratę (masz już takie doświadczenia). A rynek wciąż rośnie i rośnie - już bez Ciebie.

Kiedy natomiast twoje przewidywanie się nie sprawdza, zaklinasz rynek i trzymasz otwartą inwestycję. Przecież musi w końcu zawrócić! A on spada i spada. I zjada Twoje pieniądze.

Ten etap przechodzi każdy inwestor. Większość zniechęca się i porzuca giełdę na zawsze w przekonaniu, że jest zbyt trudna i nieprzewidywalna.

Jednak około 30% inwestorów przechodzi no etapu następnego. Dowiadują się, że konieczna jest ochrona kapitału. Konieczny jest plan. Musisz wiedzieć jak będziesz reagować na rosnący zysk. Kiedy go zrealizujesz lub jak będziesz podnosić zlecenie ochrony kapitału. Musisz również wiedzieć kiedy przyznajesz się do błędu i zamkniesz inwestycję ze stratą, aby chronić pozostały kapitał. To są rzeczy, które musisz wiedzieć zanim cokolwiek zainwestujesz. Nie możesz nigdy dopuścić do sytuacji w której zaklinasz wykres.

Jest wiele zasad którymi możesz się kierować. Jest wiele sposobów na zlecenia ochronne. Jedno jest pewne. Są one znacznie ważniejsze niż moment wejścia na rynek.

Jeżeli jesteś już na tym etapie, prawdopodobnie dojdziesz niedługo do wniosku, że brakuje jeszcze co najmniej jednego elementu. Logicznie stawiany stop, stosowany ściśle według metody którą inwestujesz. Czasami wypada blisko, ale czasami daleko. Jeżeli w trafionych transakcjach zyskujesz dużo, a w stratnych tracisz np. 5% kapitału, to nie boli. Kiedy stop jest tak daleko, że stracisz 15% kapitału - już możesz zacząć się denerwować. Wyobraź sobie stop w odległości takiej, że stracisz 50% kapitału. Horror.

A są takie metody inwestycyjne i czasami należy zlecenie stop ustawiać aż tak daleko.

Znajdujesz wtedy wreszcie zasadę trzecią skutecznego inwestora. Zarządzanie kapitałem, lub jeszcze mądrzej: Zarządzanie wielkością pozycji.

Bez względu na nazwę, są to metody, aby przy stopie na 50% stracie tracić maksymalnie 5% kapitału. Zasady te są trudne do przyjęcia na początku. Okazuje się bowiem, że ograniczenie strat wymaga ograniczenia zysku. Jednak tylko wtedy jesteś w stanie przeżyć serię tych strat.

Na tym etapie część doświadczonych już przecież inwestorów wpada w poważną pułapkę. Tak bardzo nie mogą pogodzić się ze zmniejszaniem zysku, że zaczynają przesuwać zlecenia stop. Przestają stosować zasady swojej metody inwestycyjnej i ustawiają stop nie dalej niż te 5% straty. Nawet jeżeli metoda wymaga, aby był dalej. Efekt jest taki, że jest on bardzo często zbyt blisko.

Łamią swoje zasady, rynek sięga po takiego stopa zbyt często i generują serię drobnych strat. Bardzo przykre doświadczenie.

Dopiero gdy uwierzysz i zaczniesz stosować się do wszystkich opisanych tu etapów masz szanse na sukces na giełdzie. Jest to jedyna droga dla prawdziwie skutecznego inwestora.

Istnieje jednak jeszcze element czwarty. Wynikający już z psychiki ludzkiej. Nie wystarczy bowiem, że znasz zasady. Musisz się jeszcze do nich stosować. Jeżeli pozwolisz na dojście do głosu swoim emocjom, zaczniesz ponownie działać z pominięciem ustalonych przez Ciebie reguł. Wtedy zadaj sobie pytanie "Jestem dawcą kapitału czy inwestorem?". I niech to będzie Twoim otrzeźwieniem.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Inwestor u psychologa, czyli 7 razy system i emocje

Inwestor u psychologa, czyli 7 razy system i emocje.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Jesteś już inwestorem poszukującym swojego systemu. Chodzi o ustalone i najlepiej spisane zasady inwestowania na giełdzie. Zasady, które mają Ci przynieść sukces i zysk. Musisz wiedzieć, że czeka na Ciebie kilka niebezpieczeństw, więc lepiej połóż się na leżance i porozmawiaj ze swoim wewnętrznym psychologiem.

Leżysz, oddychasz spokojnie, twoje myśli błądzą. Przypominasz sobie o błędzie popełnionym ostatnio przy inwestowaniu. Tu nie chodzi o rynek. System wciąż jest Ok. To Twoje złamanie zasad tak boli. Zaczynasz mówić ...

1. Wypłaciłem pieniądze z rachunku pomimo, że system nie dawał podstaw do zrealizowania zysku. Sesja zamknęła się dla mnie na plusie i byłem przekonany, że dalej będzie wszystko rosło. Wiem. Stop był daleko, ale miałem niepowtarzalną okazję. Ta wycieczka którą chciałem wykupić była taka tania.

Następnego dnia jednak rynek się odwrócił i to co uznałeś za zysk zmniejszyło się. Niby transakcja była dalej zarobiona, ale przez wypłatę która nie była przewidziana w systemie masz teraz zbyt mało kapitału i wypadasz z rynku.

Realizuj jedynie takie wypłaty, na które pozwala system. Najlepiej czekaj zawsze na zamknięcie inwestycji. Dopiero wtedy masz 100% pewności ile zostało przez Ciebie zarobione. Możesz też mieć wbudowane takie zasady w reguły Twojego systemu. Niech on oblicza ile pieniędzy możesz już wypłacać. Tak osobiście robię przy systemach, które są na rynku non-stop. Jednak powstrzymaj się przed realizacją zysku który jeszcze nie jest pewny. To że w tej chwili masz na rachunku inwestycyjnym więcej pieniędzy nic jeszcze nie oznacza, dopóki rynek może się cofnąć i te pieniądze zmniejszyć.

2. Mój system kazał mi kupować. Ja jednak patrzyłem na wykresy i byłem przekonany, że rynek jeszcze będzie spadał.

Potem za jakiś czas rynek zaczął rosnąć, ale już beze mnie.

Połączenie inwestowania systemowego i innych technik Twojej własnej oceny wykresów nigdy nie da w efekcie nic dobrego. Każdy system ma pewną precyzję działania. Reaguje na ruchy określonej wielkości i w naturalny sposób pomija przeróżne mniejsze fale. Zazwyczaj nie udaje się też łapanie samych szczytów i dołków. Jednak Tobie też się to nie uda. Dziwnie się składa, że łącząc system i metody własnej analizy nie będziesz mieć praktycznie sytuacji podwójnej wygranej. Nie będzie się zdarzać, że Ty coś przewidzisz prawidłowo, a potem prawidłowo przewidzi system. Natomiast sytuację, że po Twojej pomyłce przyjdzie czas na błędny sygnał z systemu spotkasz bardzo często.

Nie namawiam Cię oczywiście do zrezygnowania z własnej analizy rynku. Jest to wspaniała rzecz, która oprócz zysków, może dać bardzo dużo satysfakcji. Jednak zawsze miej do tego celu inny rachunek, z oddzielnymi papierami i traktuj je jako coś nie związanego ze sobą, nawet jeżeli masz wśród nich ten sam walor.

Przede wszystkim zawsze z żelazną konsekwencją realizuj to co mówi system.

3. Mój system wszedł w serię strat i spanikowałem. Przerzuciłem się szybko na inny system, bo on ładnie ostatnio zarabiał.

I prawdopodobnie system od którego uciekłeś wszedł właśnie w odrabianie tej serii strat. Nowy system natomiast właśnie wszedł w swoją własną serię strat, pogrążając Twój kapitał całkowicie.

Oczywiście można określić kryteria, czy system wciąż się sprawdza. Czy wciąż prawidłowo synchronizuje się z rynkiem. Jednak niech tym kryterium będą matematyczne formuły, a nie emocje. Chyba, że chcesz poznać to uczucie, gdy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (czasami po pewnym czasie, ale czasami dosłownie po kilku minutach - naprawdę czary) system za którym palisz właśnie ostatnie mosty zaczyna odrabiać straty w sposób dosłownie irracjonalny.

On już wraca do równowagi, a tobie pozostaje jedynie pomarzyć o odzyskaniu utraconych pieniędzy.

4. Obserwuję giełdę pomiędzy sygnałami mojego systemu. Mam system godzinowy i całą godzinę pomiędzy patrzę czy miał rację, czy nie.

Znasz już to drapanie w gardle? Może nawet ból śluzówek nosa, początek kataru z nerwów? Nie możesz skupić się na niczym innym?

Zadaj sobie pytanie po co to robisz? Wyskoczysz z systemu gdy wykres pójdzie w złą stronę? A może przytrzymasz go palcem na monitorze? Może pomogą giełdzie jakieś mistyczne praktyki, które zawrócą wykres w dobrą stronę?

Musisz zdać sobie sprawę, że zdarza się (nawet często) zamykanie przez systemy straty. Jednak równie często, okazuje się że zła sytuacja pomiędzy momentami obserwacji sygnałów powraca do normy. Podczas następnego sygnału wykres juz jest tam gdzie byś chciał. Ale Twoje ciągłe obserwowanie wykresu pozostawi w końcu ślad na Twoim zdrowiu.

Albo działaj z systemem, albo jeżeli to jest ponad Twoje siły - zrezygnuj. Ale zdecyduj się i nie podglądaj giełdy w tzw. międzyczasie.

5. Obserwuję wykresy i patrzę ile można było zarobić. Gdyby tylko mój system był lepszy, gdyby łapał te wszystkie szczyty i dołki.

Jeżeli nie potrafisz pogodzić się, że omijają Cię potencjalne zyski, nie potrzebujesz systemu. Potrzebujesz wróżki. Jednak niestety, przynajmniej ja nie słyszałem, aby jakaś wróżka oferująca swoje usługi była rzeczywiście skuteczna na giełdzie.

Oczywiście, marzeniem jest posiadanie wydrukowanego wykresu na najbliższy rok w przyszłość. Gdzie tam rok, tydzień by wystarczył przy dźwigni jaką dają kontrakty. Jednak takie coś możliwe jest jedynie w filmie, jak np. w "Powrocie do przyszłości", z jego almanachem sportowym na najbliższe lata.

Chcesz więcej pomysłów na marzenia? Policz sobie jaką dźwignię w porównaniu z kontraktami daje Lotto. Najlepiej od razu w nim zająć się bezbłędnymi przewidywaniami.

6. Chcę, aby giełda wypłacała mi regularną pensję. Najlepiej raz na tydzień, ale może być też koło 10 dnia miesiąca.

To tak nie działa. Giełda to nie jest praca z pensją w ustalony dzień miesiąca. Wszystkie systemy wpadają od czasu do czasu w serię złych decyzji, przeplatanych jedynie odrabianiem strat. Czasami trzeba czekać na większej lub mniejszej stracie kilka tygodni, aby nagle w kilka, kilkanaście sesji nadrobić wszystkie zaległości i osiągnąć nigdzie indziej nie spotykane zyski.

Nie możesz wziąć średniego rocznego zysku, podzielić go i wyliczyć ile zarobisz na tydzień lub na miesiąc. Po pierwsze ten zysk już był, a w przyszłości można mieć jedynie na taki nadzieję. Po drugie, nie dowiesz się jakie będą przyszłe okresy zysków, okresy strat i okresy odrabiania strat, dopóki one nie nadejdą (pozwoliłem sobie sparafrazować Wallace D. Wattles’a).

7. Pożyczyłem pieniądze, żeby szybciej się dorobić na giełdzie. Teraz muszę zarabiać, aby je spłacać.
albo Kupiłem sobie coś drogiego na raty pod przyszłe giełdowe zyski.

Nic tak dobrze nie wpływa na psychikę inwestora, na jego opanowanie i prawidłowość podejmowanych decyzji jak presja finansowa. Cały ten akapit to oczywiście kpina.

Żeby nie było wątpliwości. Presja finansowa jest podłym wrogiem i trzeba dużej wprawy w pracy z emocjami, aby sobie z nią poradzić podczas inwestowania. Większość inwestorów zaczyna wtedy działać chaotycznie. Pojawia się uczucie paniki, a nawet kłopoty ze zdrowiem. Inwestuj jedynie kapitałem który możesz stracić. Możesz nawet przyjąć zasadę, że po zarobieniu 100% wypłacasz pierwotnie wpłacone pieniądze. Wtedy już tak naprawdę inwestujesz wyłącznie pieniądze zarobione na giełdzie.

Może to oznaczać, że wolniej będzie rozwijać się kwota na Twoim rachunku inwestycyjnym. Jednak zwiększasz swoje szanse jako inwestora wielokrotnie.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

7 sposobów na formacje świecowe w automatycznym systemie inwestycyjnym

7 sposobów na formacje świecowe w automatycznym systemie inwestycyjnym.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Formacje świecowe zna praktycznie każdy, kto inwestuje na giełdzie. Nie koniecznie ich używa, ale je zna. Popularność ich jest jak duża, że niemal wszędzie w internecie spotykasz ich opisy. Na każdym forum związanym z inwestowaniem znajdziesz osoby, które zauważyły właśnie formację na WIG, WIG20, FW20, czy na akcjach.

Aby użyć formacje w Twoim własnym systemie inwestycyjnym musisz zdecydować się przede wszystkim na przyjęcie odpowiedniego rozwiązania. Musisz wybrać precyzyjnie moment inwestycji, oraz metodę wyznaczania sygnału.

Otrzymujesz z systemu sygnał zakupu lub sprzedaży. Pierwszą decyzją jest kiedy zawierasz transakcję. Najczęściej przyjmuje się, że inwestujesz na zamknięciu świecy która dała sygnał, lub na otwarciu świecy kolejnej. Dużo zależy od sposobu w jaki inwestujesz, od interwału i od płynności rynku.

1. Moment inwestowania kiedy chcesz szybko.

Jeżeli inwestujesz automatycznie i program składa zlecenia bezpośrednio na giełdę - możesz zakładać do testów inwestycję na koniec świecy. Tak samo, gdy inwestujesz na interwale dziennym np. w akcje na GPW. Sygnał masz już po ustaleniu cen na końcu dnia, a jeszcze możesz złożyć zlecenie. Tu jednak dużo zależy od płynności i ilości zleceń.

Zlecenia natychmiastowe dobrze również nadają się do sytuacji kiedy wyznaczasz poziomy i na ich podstawie składasz zlecenie oczekujące. Zlecenie takie zrealizuje się, gdy cena waloru dotrze do tej zakładanej przez Ciebie i powinno się ono właśnie w tej cenie zrealizować.

2. Moment inwestowania kiedy wolisz wolniej.

Osobiście jestem zwolennikiem ustawiania systemu na otwarcie świecy kolejnej. Zamyka się świeca dająca sygnał i składasz zlecenie. Przy systemie intraday np. na godzinówce czy na 10 minutach, nawet działając w pełni automatycznie, często będziesz tą osobą której zlecenie otwiera następną świecę. Jest to również prawidłowe podejście, kiedy inwestujesz ręcznie składając zlecenia. Zawsze wtedy będzie moment opóźnienia i następna świeca już się otworzy.

Dodatkowym atutem metody na otwarciu jest to, że na interwale dziennym masz sygnał na koniec sesji, a zlecenie składasz na otwarcie następnego dnia. Pozwala to na spokojniejsze inwestowanie. Nie musisz siedzieć z palcem na myszce jak rewolwerowiec. Na sprawdzenie sygnału i złożenie zlecenia masz wiele godzin, aż do rana.


Po wyborze momentu inwestowania w stosunku do sygnału przychodzi moment, na wybranie samego sygnału. Można do sprawy podejść bardzo prosto, można też dokładać dodatkowe warunki. Zbliżysz się wtedy maksymalnie do inwestowania ręcznego wynikającego z obserwacji wykresów.

3. Inwestycja natychmiastowa wg reguły.

Najprostszym podejściem jest samo odnajdywanie formacji i reakcja na nią od razu. Znajdujesz formację. Sprawdzasz, czy jest po wzrostach, czy po spadkach. Robisz to sprawdzając czy poprzednie świece były wyżej, czy niżej. Jeżeli jest formacją kontynuacji inwestujesz na kontynuację kierunku. Jeżeli jest formacją odwrócenia inwestujesz na zmianę kierunku. Bardzo proste, mechaniczne podejście. Podstawowym plusem jest olbrzymia łatwość zaprogramowania. Minusem jest to, że zdajesz się całkowicie na książkowe oceny co do działania formacji.

4. Wyznaczenie poziomów. Potwierdzenie i zanegowanie formacji.

Zbliżysz się do klasycznego inwestowania gdy wyznaczysz sobie poziomy. Najczęściej maksimum formacji i minimum formacji określają miejsca kupna i sprzedaży. W zależności czy jest to formacja kontynuacji, czy odwrócenia, czy walor jest po spadkach, czy po wzrostach. Zamiast reagować na formację natychmiast, czekasz na przebicie takiego poziomu. Dostajesz wtedy coś co nazywa się potwierdzeniem lub zanegowaniem formacji. Dopiero wtedy reagujesz kupując, otwierając pozycję krótką lub zamykając pozycję.

Metoda ta jest dokładniejsza i daje poprawę jakości sygnałów. Jednak jej zaprogramowanie wymaga już nieco większej wprawy.

5. Określanie trendu ze średnich.

Do tej pory zakładałem określanie kierunku rynku na podstawie poprzednich świec. Sprawdzasz czy są niżej, czy wyżej i zakładasz trend. Lepszą metodą jednak jest filtrowanie sygnałów na podstawie wykresu średniej. Liczysz arytmetyczną średnią kroczącą MA. Jeżeli wykres znajduje się nad średnią - masz trend wzrostowy. Jeżeli pod średnią - trend spadkowy. Okres średniej musisz dobrać do waloru na którym inwestujesz, a także do interwału. Inaczej to będzie wyglądać dla tygodniówek, a inaczej dla świec godzinowych czy 10 minutowych. Jest to najprostsza i skuteczna metoda dla systemów automatycznych.

6. Określanie trendu z ADX.

Wskaźnik ADX jest w zasadzie w każdym programie do analizy technicznej. Daje on Ci drugą z prostych metod określania trendu. Prostą, choć zdecydowanie mniej znaną. Wskaźnik ten zastosowany do rynku daje też precyzyjne odpowiedzi "trend wzrostowy", "trend spadkowy". Dlatego właśnie wspaniale nadaję się do systemów automatycznych i jest prosty w zaprogramowaniu.

7. Określanie trendu z niższych szczytów i wyższych dołków.

Metoda wynikająca bezpośrednio z technik nowoczesnych typu Price Action, a zarazem z technik ponad stu letnich jak teoria Dowa. Trend wzrostowy to wykreślanie przez wykres kolejnych wyższych dołków. Trend spadkowy to analogicznie kolejne niższe szczyty. Określasz to i masz załatwioną sprawę trendu. Dodatkowo dochodzi Ci sytuacja, kiedy rynek kreśli trójkąt i obydwa warunki są spełnione. Masz wtedy trend nieokreślony, a system powinien odrzucać zarówno sygnały kupna jak i sprzedaży.

Jednak ta ostatnia metoda jest najtrudniejsza w zaprogramowaniu i z pewnością nie nadaje się dla początkującego twórcy systemów. Oczywiście jak masz już wprawę zrobisz to bez problemu.

Te siedem punktów nie wyczerpuje tematu formacji świecowych w automatyce giełdy. Założenia można jeszcze uściślić, można dodawać kolejne warunki filtrujące jakość sygnałów.

Jest jednak coś ważniejszego od dodawania kolejnych komplikacji. Testuj konstruowane systemy. To jest znacznie ważniejsze od tego, jak doskonałym jesteś programistą. Nigdy nie ufaj metodom tylko dla tego, że ktoś opisał je jako skuteczne. Więcej na temat testowania możesz poczytać w artykule "6 sposobów na testowanie systemu inwestycyjnego".

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rodzaje lokat bankowych

Rodzaje lokat bankowych

Autorem artykułu jest Finanse



Współczesny rynek finansowy cechuje się dużą różnorodnością produktów inwestycyjnych. W artykule skupię się na ofertach dotyczących lokat terminowych i postaram się wskazać jakie rodzaje lokat są dostępne.

Nie zawsze jednak jesteśmy świadomi, czym tak naprawdę lokaty się charakteryzują? Nie koniecznie wiemy także z jakim rodzajem lokaty mamy do czynienia. Jeśli chodzi o lokaty bankowe, to trzeba wskazać, że ich podział wydaje się być łatwiejszy niż podział oferowanych przez banki kredytów.

Oferowane przez banki w Polsce lokaty można bowiem podzielić np. według kryterium czasu. Według tego klucza podziału wyróżnia się dwa podstawowe rodzaje lokat terminowych. Są to lokaty krótkoterminowe oraz długoterminowe. Oferowane zatem przez banki lokaty są proste do sklasyfikowania.

Spośród jednak różnych lokat wskazać można, że najkrótszą lokatą, jaką oferują banki jest lokata jednodniowa. Taka lokata, jak wskazuje jej nazwa trwa jeden dzień i się kończy. Wiele jednak banków oferuje możliwość automatycznego przedłużania takiej lokaty. Mówimy wówczas o lokacie odnawialnej.

Oferowane przez banki lokaty cechuje jeszcze jedna właściwość. Chodzi o kapitalizację odsetek. Jest to inaczej fakt dopisania odsetek do kapitału początkowego. Dzięki temu kapitał ten ulega zwiększeniu, co sprawia, że i nasze zyski rosną. Według tego kryterium można wyróżnić lokaty z dzienna kapitalizacją, kapitalizacją miesięczną, kwartalną lub roczną. Stając przed pytaniem jak wybrać lokatę - w przypadku takiego samego oprocentowania wybierzmy lokatę z najkrótszym terminem kapitalizacji.

---

Finanse - finansewpolsce.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

6 sposobów na testowanie systemu inwestycyjnego

6 sposobów na testowanie systemu inwestycyjnego.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Jeżeli interesujesz się inwestowaniem na giełdzie i jeżeli Twoim celem jest zarabianie, prędzej czy później zainteresujesz się tematem testowania systemu. Przy czym "system inwestycyjny" oznacza tu zbiór zasad kiedy kupujesz, kiedy sprzedajesz i ile kupujesz.

Większość wskaźników i oscylatorów nie da zarobić na giełdzie. Te które dadzą, trzeba używać inaczej, niż to się powszechnie podaje. Tak samo ogólna wiedza książkowa nie działa. Nie oszukujmy się. To jest jednym z powodów, dlaczego tylko co 10 inwestor zarabia. Do której grupy chcesz należeć?

Koniecznym staje się, abyś przed prawdziwym inwestowaniem sprawdzał swoje metody inwestycyjne. Musisz wiedzieć jaki dają zysk, jakie mogą generować straty i jak często te dwa wyniki występują. Opieranie się na informacjach jedynie zasłyszanych zawsze doprowadzi twój rachunek inwestycyjny do bankructwa.

Badanie, testowanie, analiza. Nazwij to jak chcesz. Zawsze robisz to na danych historycznych, ale na zrobienie tego masz kilka możliwości.

Po pierwsze: Ręczna robota.
Oglądaj wykresy w programie do analizy. Rysuj linie, zaznaczaj miejsca i poziomy. Zaznaczaj wszystkie potrzebne elementy swojego systemu. Następnie musisz zliczyć sytuacje kiedy zarabiasz, sytuacje kiedy tracisz. Policz zarabiane i tracone kwoty. Wylicz, czy twoja metoda daje zyski, czy jest tylko mitem.

Sposób ten jest do zastosowania zawsze. To jego podstawowa zaleta. Da się nim testować wszystkie założenia bez względu na to, czy dadzą się zaprogramować, czy nie. Ma jednak poważne wady. Po pierwsze jest bardzo pracochłonny, a po drugie podlega poważnemu błędowi. Ocenie człowieka.

Oko ludzkie i mózg są zawodne i mają niestety tendencję do przekłamań. Po pierwsze łatwo coś pominąć gdy zginie w dużej ilości danych. Po drugie - mózg ludzki ma w naturze poszukiwanie wzorców. Dlatego dopasowuje z niezwykłą łatwością to co widzi do swoich przekonań. Bardzo poważna wada.

Wyeliminować te wady można jedynie zlecając zadania komputerowi. Tu otwiera się większa liczba możliwości.

Po drugie: Niech komputer będzie twoimi oczami.
Skoro człowiek łatwo pomija lub przekręca to co widzi, zleć komputerowi znajdowanie ważnych elementów twojego systemu. Niech komputer odnajduje te miejsca i poziomy. Zrobi to z pewnością idealnie precyzyjnie i nie musi się zastanawiać "czy te świece zachodzą na siebie, czy tam jest malutka luka?". On to ma policzone i zdecydowane w ciągu ułamka sekundy. Także wyeliminujesz w ten sposób subiektywność, ale wciąż pozostanie Ci problem pracochłonności. Jeżeli komputer wskazuje jedynie miejsca i poziomy, a Ty i tak musisz liczyć samodzielnie zyski i straty - dalej masz masę roboty.

Jednak pozostanie na tym etapie prawdę mówiąc nie ma sensu. Skoro już masz niemal zaprogramowany system, dodajesz do niego jedynie obliczanie transakcji i możesz przejść do kolejnych czterech metod.

A kolejne metody otwierają przed tobą świat,
o którym większość inwestorów nawet nie ma pojęcia.

Po trzecie: Udawane handlowanie, czyli backtest.
Najprostsza wersja testu automatycznego. Wykonuje ona całą pracę człowieka z poprzednich punktów. Komputer bierze dane historyczne i symuluje, że przy pomocy Twojego systemu dokonywał transakcji. Dzięki temu widzisz efekty stosowania swojej metody. Ilość danych statystycznych zawsze przewyższy to co przygotujesz ręcznie. A to jest dopiero początek możliwości.

Po czwarte: Szukaj najlepszego rozwiązania, czyli optymalizacja.
Drugi etap polega na automatycznym znajdowaniu najlepszych parametrów. Jeżeli np. inwestujesz prostym systemem na przecięcia średnich, musisz zdecydować, jakie długości (okresy) tych średnich stosujesz. Robiąc zwykły backtest musisz zdecydować jakie średnie użyć i widzisz wynik inwestowania. Możesz zmienić średnie i porównać, czy wynik ten się poprawi. Jednak nie jesteś w stanie sprawdzić w taki sposób tysięcy możliwości. I tu z pomocą przychodzi optymalizacja. Jest to po prostu backtest przeprowadzany wielokrotnie w celu znalezienia dla Ciebie poszukiwanych parametrów. Ten rodzaj testu wnosi już dużo więcej wiedzy, choć i on ma wady. Choćby problem przeoptymalizowania o którym piszę tutaj.

Po piąte: Test wszystkich testów, czyli walk-forward.
Wyeliminowuje on w dużym stopniu wady optymalizacji. Prawdziwe życie z systemem polega na tym, aby znaleźć najlepsze parametry i z nimi inwestować. Jednak co pewien czas należy poszukiwać tych wartości od nowa. Charakter rynków się zmienia, zmieniają się emocje inwestorów, więc system też musi się dopasowywać. Walk-forward symuluje właśnie takie prawdziwe życie na danych historycznych. Bierze fragment danych, przeprowadza na nich optymalizację, a na następnym fragmencie inwestuje. Po tym znowu się zatrzymuje, optymalizuje i ponownie wraca do inwestowania. Tak przechodzi przez całe dostępne dane jakbyś to Ty osobiście podejmował decyzje miesiąc po miesiącu, czy tydzień po tygodniu.

Jednak pomimo, że walk-forward nazywa się testem wszystkich testów, jest jeszcze jeden etap ponad nim. Na dodatek etap ten trzeba wykonać osobiście.

Po szóste: Korona Himalajów dla inwestora, czyli optymalizacja walk-forwardu.
Choć brzmi to paradoksalnie, walk-forward też trzeba zoptymalizować. Nie znam programu, który by to zrobił za Ciebie. Sam walk-forward ma bowiem parametry i trzeba podjąć decyzję co do jego zasady działania. Najprościej mówiąc, trzeba zdecydować jak długie okresy ma brać on do optymalizacji i jak długo ma potem inwestować. Czy optymalizować na danych z miesiąca, czy z całego roku? A może zawsze na danych od początku notowań? Jak często to robić? Co tydzień, czy co miesiąc? A może raz do roku? Walk-forward musi mieć to podane. Musi wiedzieć jak kroczyć prze kolejne lata danych historycznych. Tu liczy się znajomość rynku, liczy się rodzaj instrumentu w jaki inwestujesz. Jego zmienność, dźwignia, czy jest trendowy, a nawet jakie wykazuje obroty. Ten element możesz też oczywiście testować przeprowadzając kilka walk-forwardów z różnymi ustawieniami.

W tych wszystkich testach pozostaje jeszcze dużo wiedzy do zgłębienia. Choćby stabilność systemu, prawdopodobieństwo bankructwa, drawdown systemowy itd. Jednak bez zaprogramowanego systemu niemożliwe będzie wykonanie któregokolwiek z opisanych tu kroków oprócz pierwszego.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

6 sposobów na łatwiejsze pisanie systemu inwestycyjnego w AFL

6 sposobów na łatwiejsze pisanie systemu inwestycyjnego w AFL

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Programowanie jest przyjemne kiedy nie jest zajęciem nudnym. Kiedy nie musisz żmudnie siedzieć i zapamiętywać. Kiedy wiesz, że zaprogramować można niemal wszystko. Wtedy nawet najtrudniejsze zadanie staje się wyzwaniem sprawiającym radość. Wydaje się, że taki stan jest możliwy dopiero, gdy znasz dany język programowania a pamięć.

Aby jednak osiągnąć taki stan, trzeba wyrobić sobie przede wszystkim odpowiednie podejście. Oczywiście doświadczenie bardzo przyspiesza pisanie, ale już zdobywanie tego doświadczenia może być przyjemnością, gdy stosujesz się do odpowiednich zasad. Zobacz jak wyglądają te zasady dla kodów systemów pisanych w AFL w programie Amibroker.

Po pierwsze: Zapomnij o pamięci.

Podstawowy błąd wywołujący znudzenie i zniechęcenie, to nauka języka programowania na pamięć. Nie ucz się na pamięć funkcji i procedur! Wystarczy, że wiesz gdzie szukać wiedzy w momencie kiedy jej potrzebujesz. Zapamiętanie przychodzi z praktyką i bardzo często wystarczy jednokrotne użycie funkcji w pisanym kodzie, aby ją zapamiętać. Gdy będziesz siedzieć nad opisami funkcji jak nad materiałem do "wkucia" - będzie nieprzyjemnie. Zapoznaj się tylko z tym co jest dostępne w sposób ogólny. Oczywiście. Początkowo pisanie kodu będzie szło przez to wolniej, ale będzie ono dla Ciebie dużo przyjemniejsze.

Po drugie: Uruchom wyobraźnię.

Musisz wiedzieć co chcesz uzyskać. Opisowo. Nie chodzi tu o to, żeby w Twojej głowie był już gotowy kod. Chodzi o to, żeby w Twojej głowie powstawało wyobrażenie tego co trzeba zrobić. "Narysuję linię po minimach", "Góra tej formacji będzie poziomem kupna, a dół będzie negował sygnał. Więc od tego miejsca muszę znać poziom maksimum formacji i jej minimum, a następnie muszę sprawdzić które z nich pierwsze zostało przecięte przez cenę zamknięcia".

Po trzecie: Ułatwiaj sobie poszukiwania.

Kiedy zaczynasz pisać nazwę procedury lub funkcji, wciśnij Ctrl-space. Otworzy się okienko podpowiedzi, gdzie zobaczysz wszystkie słowa kluczowe pasujące do tego co już wpisane. Przykładowo kiedy jeszcze nic nie jest wpisane, zobaczysz wszystkie dostępne słowa kluczowe. Wystarczy jednak, że zaczniesz pisać, np. "plo" i w okienku będzie wszystko co zaczyna się na plo.

Plot
PlotForeign
PlotGrid
PlotOHLC
i tak dalej

Przeszukaj listę klawiszami strzałek góra/dół i naciśnij enter, gdy już coś wybierzesz. W miarę pisania kolejnych liter lista będzie się zawężać. Zawsze możesz też kasować wprowadzone litery i wtedy lista będzie się rozszerzać.

Po czwarte: Używaj pomocy do wpisywanych parametrów.

Gdy wpiszesz już nazwę funkcji lub procedury otwórz od razu po niej nawias, np. "Plot(". Nie może być przed nim spacji. Musi do nazwy przylegać. Pokaże się wtedy podpowiedź z parametrami. Najczęściej ich nazwy sugerują już o co z danym parametrem chodzi. Możesz wpisywać kolejne wartości aż do nawiasu końcowego ")". Jeżeli jednak klikniesz myszką lub np. naciśniesz niechcący ESC podpowiedź zniknie. Na dzień dzisiejszy jest tylko jeden sposób aby ją ponownie przywołać. Wróć do nawiasu otwierającego "(", skasuj go i wpisz jeszcze raz. A potem strzałką w prawo (nie kliknięciem myszy) wróć do pisania parametrów.

Po piąte: Szukaj łatwo dostępnej wiedzy.

Jeżeli nie rozumiesz któregoś parametru, lub nie masz pewności jak działa dana funkcja, najedź na nią kursorem i wciśnij F1. Otworzy się tak zwana pomoc kontekstowa. W okienku zobaczysz opis danej funkcji, co robi, czy wymaga parametrów, jakie to są parametry, oraz czy zwraca jakieś wartości. Opis ten jest znacznie bogatszy od samych podpowiedzi z wcześniejszych sposobów.

Po szóste: Poszukuj szerzej i wzoruj się.

Oprócz pomocy kontekstowej warto też zaglądać na stronę

http://www.amibroker.com/guide/afl/afl_index.php?m=2

Znajdziesz tam listę wszystkich funkcji i procedur podzieloną na kategorie. Po pierwsze ułatwia to szukanie. Kiedy potrzebujesz funkcji matematycznej zaglądasz do „Math functions”. Kiedy potrzebujesz obliczać średnią kroczącą, zaglądasz do „Moving averages” itd. Oprócz podziału znajdziesz tam zawsze najbardziej aktualny opis danej funkcji. Dodatkowo, pod opisem znajduje się lista programów w których ta funkcja została użyta. Te programy znajdują się na forum amibrokera i służą wymianie doświadczeń pomiędzy użytkownikami. Jest to nieocenione źródło do podglądania gotowych rozwiązań.

Programuj swój system z pasją i radością :)

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dajcie mi mocną dźwignię, a poruszę giełdę. Czyli o lewarowaniu słów kilka.

Dajcie mi mocną dźwignię, a poruszę giełdę. Czyli o lewarowaniu słów kilka.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Ta parafraza słów Archimedesa pasuje jak ulał do wielu początkujących inwestorów. Dlaczego tylko początkujących? Bo inwestor wyznający tą zasadę ma dwa wyjścia ...

Albo straci pieniądze, przestraszy się giełdy i zrezygnuje, albo wyciągnie wnioski i zmieni podejście. Wtedy dopiero ma szanse zostać inwestorem skutecznym i doświadczonym.

Czym jest dźwignia finansowa zwana potocznie lewarowaniem?

Wyobraź sobie pewien walor giełdowy. Kosztuje on 25000zł a Ty płacisz za niego jedynie 5%, czyli 1250zł. Jednak zarabia dla Ciebie na rynku całe 25000. Świetna sprawa!

Wystarczy policzyć zyski. Gdy ten walor zarobi tylko 10%, tobie przybędzie w portfelu 2500zł, czyli tak naprawdę dwa razy więcej niż inwestujesz. To fascynuje. Działa na wyobraźnię i rozbudza emocje. Takim instrumentem są na przykład kontrakty FW20.

Jednak inwestor bez doświadczenia zapomina najczęściej o drugiej stronie tego medalu. Skoro zarobienie 10% powoduje zysk 2500zł to trzeba pamiętać, że strata 10% powoduje stratę 2500zł. W takim razie zamiast posiadanej inwestycji początkowej 1250zł twoje konto jest wyzerowane i masz jeszcze dodatkowo 1250zł długu.

Dalej podoba Ci się taka perspektywa? To boli i taka nauka jest kosztowna. Znacznie lepiej przyswoić sobie wady dźwigni bez ponoszenia tej ceny.

Co w takim razie zrobić, jeżeli instrument posiada dźwignię?

Metoda jest jedna i jest ona tak prosta, że aż budzi sprzeciw. Bez względu na to jak duży lewar masz do dyspozycji, tylko ty decydujesz w jakim stopniu go użyjesz. Oczywiście żadne biuro maklerskie czy broker nie daje Ci narzędzia do zmniejszania dźwigni. Jednak zawsze możesz zrobić to we własnym zakresie.

Skoro za walor płacisz 5% masz dźwignię x20. Aby uzyskać mniejszą dźwignię x5 musisz zainwestować 20% kapitału zamiast wymaganych 5%. Oznacza to, że na pojedynczy kontrakt z powyższego przykładu przeznaczasz 5000zł. Złą wiadomością jest to, że biuro maklerskie pobierze na depozyt wciąż 1250zł. Pozostałe 3750zł zabezpieczasz drugim depozytem - mentalnym. Powstaje on tylko w Twojej głowie. To Ty musisz wiedzieć, które pieniądze już są zarezerwowane i pod żadnym pozorem nie możesz ich użyć do innych zleceń.

Właśnie dlatego jest to trudne. Wymaga to planowania a następnie polegania na sobie. Wymaga żelaznego trzymania się przyjętych zasad i realizowania planu pomimo, że głos wewnętrzny Ci mówi: "Przecież jak mam 5000 to mogę kupić 4 kontrakty a nie 1. Przecież moje pieniądze mają zarabiać, a nie leżeć na rachunku". Słuchanie lub ignorowanie tego głosu odróżnia właśnie inwestorów początkujących od doświadczonych.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zrobić system inwestycyjny który zarabia ponad 100% dziennie?

Jak zrobić system inwestycyjny który zarabia ponad 100% dziennie?

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Budujesz system i wciąż testujesz wprowadzane zmiany. Twój system jednak wciąż przeplata zyski ze stratami. Co z tego, że zyski są znacznie wyższe od strat. To przecież denerwujące, że czasami coś się traci. W dodatku zarabia tak mało ...

Dodajesz wtedy kolejne filtry i warunki. Czy to dodatkowe badanie średnich, czy może jakieś wskaźniki, oscylatory. Jeżeli swój system programujesz na komputerze, skomplikowanie obliczeń prawie nie ma znaczenia. Mikroprocesor i tak da wyniki w ułamku sekundy.

Dodatkowo posiadając dane historyczne możesz jednym kliknięciem dobrać najlepsze parametry dla użytych funkcji. Jakie okresy średnich sprawdzały się najlepiej? Z ilu okresów liczony ROC lub Momentum dały by najlepszy zysk? Klikasz na przycisk, włączasz optymalizację i już. Gotowe. Twój system idealny może iść na podbój giełdy. Jak policzysz procent składany, to jeszcze w tym roku przejmiesz finanse całego świata :)

Oczywiście już wiesz, że Cię wkręcam.

Posłuchaj pewnej ciekawostki.
Ponieważ ten artykuł jest w Internecie zakładam, że znasz format JPG. Zapisuje się w nim zdjęcia. Robi tak wiele aparatów fotograficznych, a także jest on najbardziej popularny na stronach www (do fotografii). Otóż wyobraź sobie, że zdjęcie - czyli bardzo, naprawdę bardzo duża ilość kolorowych punktów - jest zapisywane jako zbiór funkcji cosinus. W dużym uproszczeniu. Dokładniej używa się tam podziału na sektory i tak zwanej transformaty cosinusowej, ale nie chodzi tu o podstawy matematyczne. Ma być prosto.

Otóż wyobraź sobie teraz, że Ty, Twoja ciocia i reszta rodziny dajecie się opisać za pomocą pewnej liczby funkcji cosinus. Razem ze stołem, kwiatami i całym obiadem. Fantastyczne, nieprawdaż?

I teraz porównaj sobie ilość informacji i jej złożoność kiedy patrzysz na zdjęcie w wysokiej rozdzielczości, oraz kiedy patrzysz na wykres giełdowy.

Giełda jest znacznie prostsza!

Nie ma tej skali barw. Jest tylko cena. Nie ma nawet tej ilości punktów. Zdjęcie 12 mega pikseli odpowiadało by danym giełdowym minutowym WIG20 za okres 92 lat, a nawet więcej.

Czy widzisz już więc, że możliwe jest takie opisanie rynku, aby system odwzorował go niemal dokładnie? Tylko, że prawda jest taka, że system taki prawdopodobnie już następnego dnia zacznie przynosić gigantyczne straty.

Analiza wykresów ma na celu przewidywanie przyszłości za pomocą tego co już było. Jest to oczywiście poszukiwanie wzorców. Jest to sprowadzanie giełdy do statystyki. Giełda to emocje i reakcje ludzi. Są one w pewnym stopniu powtarzalne. Jednak tylko jako pewne uogólnienie. Nie jest możliwe absolutnie precyzyjne przewidzenie zachowań, bo w prawdziwym życiu występuje zbyt dużo czynników zmiennych.

Dlatego kiedy budujesz system

Bardzo dobrze gdy sprawdzasz jak sobie radził. To jest podstawa zarabiającego inwestora. Optymalizowanie pewnych współczynników też jest Ok.
Powinien on natomiast mieć ich mało. Amibroker na przykład pozwala na optymalizację nawet 10 parametrów. To jest gruba przesada. Najlepiej skonstruować system z jednym, dwoma parametrami. Trzy lub cztery też jeszcze są dopuszczalne, zależy do czego one służą. Jednak pięć lub więcej jest już moim zdaniem przesadą. Zawsze wtedy zadaj sobie pytanie. Chcesz mieć system, czy fotografię rynku?

A straty ze wstępu? Są nieuniknione. Ważniejsze jest na ile są głębokie, ile wynosi Twój tak zwany Draw Down % na systemie. Czy jest on do przyjęcia dla Twojej psychiki.

Pamiętaj, że gdy system nie ma w ogóle strat - należy trzymać się od niego jak najdalej. Szukaj sprawnej maszyny, nie fotografii.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dobry moment na kupno mieszkania w Bydgoszczy

Dobry moment na kupno mieszkania w Bydgoszczy

Autorem artykułu jest Patrycja Szambowska



Bydgoszcz od kilku lat przeżywa dynamiczny rozwój pod wieloma względami: od infrastruktury przez edukację po kulturę. Miasto stało się atrakcyjnie dla inwestorów, studentów i pracowników, co warunkuje kolejne etapy rozkwitu. Czy to wystarczy, by kupić tam korzystnie mieszkanie?

Mieszkania_w_BydgoszczyOd dawna wiadomo, że inwestowanie w nieruchomości to stabilna i dość pewna forma przyszłościowego lokowania pieniędzy. Wiele osób nabywa nieruchomości, by je potem wynajmować firmom lub osobom prywatnym i czerpać z posiadanego lokalu tak zwany bierny dochód. Przyjmuje się, że jeśli ktoś ma środki i szuka pewnej inwestycji, powinien rozważyć zakup nieruchomości. Czy pod tym względem Bydgoszcz jest już atrakcyjnym miejscem na inwestycje nieruchomościowe?

Bydgoszcz leży w północnej Polsce, na Kujawach, nad Brdą i Kanałem Bydgoskim. W mieście od dawna działają uczelnie wyższe, co sprawiło, że zyskało ono miano istotnego ośrodka akademickiego w regionie. W Bydgoszczy aktywnie działa teatr, filharmonia i opera, są dostępne liczne muzea, kluby muzyczne, organizowane są wydarzenia kulturalne, koncerty i wiele innych. Rokrocznie do miasta przybywają nowi studenci, którzy warunkują rozwój miasta w kierunku edukacyjnym, rozrywkowym itp. Miasto silnie inwestuje w rozbudowę i remonty dróg, rewitalizację terenów zielonych, rozwój największego parku w Polsce – Myślęcinka, ponosi też inne inwestycje w kierunku np. powstawania nowych galerii handlowych, osiedli mieszkaniowych i wielu innych. Na uwagę zasługuje także bydgoskie, nowoczesne lotnisko. Dzięki temu, że miasto „żyje” stało się atrakcyjne inwestycyjnie – w Bydgoszczy są obecne znane marki, koncerny, biurowce.

Jak widać, Bydgoszcz staje się atrakcyjna, zadbana, dobrze skomunikowana, tworzy dobre perspektywy nauki i pracy a przy tym – uwaga – cena ładnego mieszkania w Bydgoszczy jest wciąż na przyzwoitym poziomie! Ceny nieruchomości ustabilizowały się i nic nie wskazuje na to, by miały radykalnie podnieść się lub spaść w najbliższym czasie. To dobra perspektywa dla kupujących, ponieważ mogą liczyć na przyjazne ceny i stabilną, pewną inwestycję.

---

Patrycja


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 2 stycznia 2012

IPO - zarób więcej niż na lokacie!

IPO - zarób więcej niż na lokacie!

Autorem artykułu jest zombi



Zarabiać więcej niż na lokacie, wykorzystywać swoje oszczędności do zyskownych inwestycji , pomnażać swoje pieniądze, a co najważniejsze robić to samemu bez pośredników i bez dodatkowych opłat - czy to w ogóle możliwe ?

Większość z nas kojarzy zwrot "IPO" z tzw. rynkiem pierwotnym i chyba słusznie. Często możemy słyszeć o kupnie mieszania czy też o kupnie akcji interesującej nas spółki na rynku pierwotnym czyli jeszcze przed debiutem na Giełdzie Papierów Wartościowych. To właśnie wtedy mamy do czynienia z "dziewiczą" ofertą , w której jako piersi możemy uczestniczyć i odkrywać wszelkie plusy i minusy takiej transakcji, licząc jednocześnie na ponadprzeciętny zysk. Sam skrót IPO pochodzi od zwrotów Initial Public Offering i oznacza nic innego jak pierwszą publiczną ofertę np. spółki akcyjnej.

Jak przebiega IPO

Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy interesująca nas spółka postanawia po raz pierwszy przeprowadzić sprzedaż swoich akcji, które wyemituje lub które już posiada. Cały mechanizm sprzedaży akcji zostanie przeprowadzony w procesie tzw. publicznej subskrypcji.

Dzięki publicznej subskrypcji wszyscy zainteresowani kupnem takich akcji będą mogli się na nie zapisać bezpośrednio w domu maklerskim lub przez internet. Natomiast wszystkie terminy co do zapisów, przydziału akcji i ich debiutu na GPW zostaną umieszczone i podane do informacji w specjalnym harmonogramie , w którym znajdować się będą min. takie informacje jak: ustalenie ceny maksymalnej jednej akcji, termin publikacji prospektu i ewentualnych aneksów, datę rozpoczęcia przyjmowania zapisów od inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych , terminy zakończenia zapisów na akcje, planowany termin przydziału akcji, podanie przewidywanego terminu pierwszego dnia notowania akcji na GPW.

Jednak aby cały proces ruszył i aby akcje zostały wprowadzone do obrotu najpierw spółka musi sporządzić prospekt emisyjny. Często przygotowanie takiego prospektu spółka zleca wyspecjalizowanej firmie, która wykonuje go w zamian za określony % z pieniędzy pozyskanych przez spółkę. Jednak to jeszcze nie koniec , przygotowany prospekt musi jeszcze zostać zatwierdzony przez KNF, po tym zabiegu pozostaje jeszcze jego publikacja. Dopiero spełnienie tych wszystkich wymogów umożliwia spółce zadebiutowanie na GPW.

Jakie spółki zamierzają zadebiutować na GPW

O tym, że rynek kapitałowy, a w szczególności GPW rozwija się bardzo szybko świadczyć może zainteresowanie jakie wzbudza wśród firm, taka forma pozyskiwania kapitału. W latach 2005-2009 na GPW zadebiutowało blisko 200 spółek . Należy zaznaczyć, że większość debiutujących spółek dała zarobić akcjonariuszom więcej niż zarobiliby na lokatach. Z ostatnich zakończonych sukcesem debiutów można wymienić Giełdę Papierów Wartościowych i PZU, które dały ponad 10% stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału.

o do planowanych ofert publicznych to na uwagę zasługuje Polkomtel. Jednak przyszłość debiutu operatora sieci PLUS ostatnio stanęła pod znakiem zapytania. Z informacji jakie docierają do rynku , wynika, że według głównych akcjonariuszy lepszym rozwiązaniem byłby inwestor branżowy. Przypomnijmy, że głównymi akcjonariuszami są KGHM, PGE oraz PKN Orlen. Na chwilę obecną wiadomo że operatorem komórkowym zainteresowani są Zygmunt Solorz-Żak, TeliaSonera, oraz fundusze inwestycyjne Blackstone i Black-Rock. Szacowana wartość Polkomtela to ok 16-18mld zł.

Interesującą ofertą może okazać się debiut na GPW Zespołu Elektrowni Pątnów - Adamów - Konin, którego główny akcjonariusz Skarb Państwa (50%), również zaczął rozważać taki scenariusz. Poza Skarbem Państwa , udziałowcem jest również Elektrim (kontrolowany przez Zygmunta Solorza-Żaka) , który posiada 47% akcji i kontrolę operacyjną. W 2009r ZE PAK odnotował zysk na poziomie 500mln zł , co tylko zwiększa atrakcyjność publicznej oferty tej spółki, która może odbyć się jeszcze w tym roku.

Kolejną ciekawą spółką może okazać się Bank Pocztowy. W tym przypadku do emisji publicznej i debiutu na GPW może dojść pod koniec 2011r.

W najbliższym okresie możliwy jest debiut NOVA KBM, oferta czeskiego banku może odbyć się jeszcze w II kwartale tego roku. Nie można również zapomnieć o planach debiutu TGE - Towarowej Giełdy Energii, która mogłaby zadebiutować jeszcze we wrześniu tego roku. W przypadku sektora finansowego , pojawiła sie informacja o możliwości debiutu na GPW, jednego z czołowych Domów Maklerskich jakim jest DM BOŚ. Oferta ta miałaby być przeprowadzono dopiero w 2012r.

Rynek pierwotny w przypadku spółek akcyjnych , stwarza ciekawą alternatywę inwestycyjną i pozwala na lokowanie kapitału w papierach wartościowych, które jak dotąd w trakcie debiutów na GPW, w większości przypadków okazywały się zyskowne.

---

Investorsi.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zlecenia stop - który rodzaj stosujesz?

Zlecenia stop - który rodzaj stosujesz?

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Prawidłowa ochrona kapitału, zlecenia stop? Łatwo powiedzieć, ale z wykonaniem już może być gorzej. Każda składowa systemu inwestycyjnego może mieć wiele rozwiązań. Zlecenia ochronne można zrobić dobrze lub źle. Zanim jednak zaczniesz je stosować, musisz poznać jakie ich rodzaje masz do wyboru.

Najczęściej używany i w zasadzie obowiązkowy jest stop kwotowy. Jest to cena lub wartość punktowa przy której przyznasz się do błędu i zamkniesz inwestycję. Wszystko w celu ograniczenia straty.

Pierwszy poziom stop musisz znać zanim złożysz zlecenie i zainwestujesz w jakiś walor. Może on wynikać z rozpiętości formacji świecowej, może wynikać z wysokości kanału trendowego, może także wynikać z poziomu, gdzie zanegowany zostanie setup Price Action. Metod otwierania pozycji jest dziesiątki lub setki. Bez względu jednak na metodę wejścia na rynek, początkowy poziom stop musi wynikać właśnie z tej metody.

Ma on jednak pewną cechę wspólną. Zawsze jest wyznaczony na stałym poziomie i jego podstawowym zadaniem jest ochrona kapitału w wypadku błędu, lub tak zwanego zanegowania sygnału. Jego poziom musi logicznie wynikać z użytej metody inwestycyjnej, aby działał w sytuacjach, kiedy będzie naprawdę niezbędny.

To jest stop początkowy. Takie pierwsze zabezpieczenie na wypadek niepowodzenia. Jednak każdą inwestycję rozpoczynasz dla zysku. W momencie kiedy zaczyna ona ten zysk przynosić, logiczną konsekwencją jest przesuwanie poziomu stop. Przesuwasz go tak, aby chronił również Twój świeżo zarobiony kapitał. I tu pojawiają się schody...

Pewnik jest tylko jeden. Zlecenie ochronne goni cenę tylko gdy ta podąża w kierunku większych zysków. Natomiast gdy cena się cofa - zlecenie stop cofać się nie ma prawa. Stoi w miejscu, tam gdzie zostało ostatnio ustawione.

Jednak jaką przyjąć metodę na przesuwanie go za ceną?

Po pierwsze możesz utrzymywać stop w stałej odległości. Czy to punktowej lub kwotowej, czy procentowej. Będzie to wtedy prosty trailing stop. Załóżmy, że masz kupione kontrakty FW20 przy cenie 2150pkt i stop na 2120pkt. Gdy kontrakty wzrosną do 2170, stop powinien być już na 2140 (wciąż 30 punktów poniżej). Analogicznie dla akcji zastosuj stop procentowy. Masz akcje kupione po 20zł i stop 10% niżej - na poziomie 16zł. Gdy cena wzrośnie do 30zł stop powinien znaleźć się na 24zł

Druga metoda to stop podążający za rynkiem wg formacji. Np wg reguł zachowania trendu. Trend wzrostowy to kolejne wyższe dna i wyższe szczyty (zarówno teoria Dowa jak i np. Price Action). Skoro taka jest definicja, spadek rynku poniżej ostatniego dna zwiastować może zmianę trendu. Przesuwaj więc stop blisko pod kolejne nakreślone wyższe dna

Oczywiście taki stop może opierać się na dowolnych innych formacjach. Choćby na lukach, długich świecach, czy kolejnych wsparciach i oporach wynikających ze zniesień.

Trzecim rodzajem stop jest stop w odległości wyliczanej z różnych wzorów. Tu moim ulubionym rodzajem są stopy wynikające ze zmienności. Mają one tą właściwość, że po szybkich i gwałtownych ruchach rynku zostawiają więcej miejsca na ewentualną korektę. Natomiast gdy rynek pogrąża się w stagnacji, zbliżają się bardziej do wykresu. Osobiście polecam Ci dodawać taki stop do budowanego systemu, nawet jako stop dodatkowy. W wielu przypadkach poprawia to skuteczność zarabiania.

To były podstawowe stopy kwotowe.

Teraz jeszcze przedstawię Ci drugi rodzaj działania zleceń stop. Nazwę je n-barowe. Polegają one na tym, że zamyka się transakcję po określonej liczbie słupków. Obojętne, czy będzie to np. 5 dni, czy będzie to 12 słupków minutowych.

Najczęściej używa się ich w sytuacji niezdecydowania rynku, jako stop warunkowy. Kupujesz walor i ustawiasz zwykły stop kwotowy (opisywany wcześniej). Jeżeli zaczniesz zarabiać, podążasz za rynkiem podnosząc ten pierwszy stop. Wtedy stop n-bar jest wyłączany. Może jednak się zdarzyć, że rynek nie może się zdecydować i znajdzie się np. w ciasnej konsolidacji. Wciąż osiągasz tylko lekki zysk lub lekką stratę. Wchodzi wtedy do akcji stop n-bar i zamyka transakcję np. po tygodniu.

Jako ciekawostkę powiem Ci jeszcze, że można zbudować system który zamyka pozycję bezwarunkowo po określonej ilości słupków. Nie patrzy wtedy czy jest zarobek, czy nie. Zamyka np. po 3 godzinach zawsze. Mimo wszystko system taki może zarabiać. Wystarczy określić statystyczny czas trwania trendu. Jednak jest to metoda sprzeczna z zasadą "ucinaj straty i pozwól rosnąć zyskom".


Znasz już podstawowe rodzaje zleceń stop. Pozostaje jeszcze oczywiście kwestia ich skuteczności. Stop ustawiony zbyt blisko będzie wyrzucał Cię z rynku często, powodując małe straty, ale dotkliwe ze względu na ich ilość. Stop ustawiony zbyt daleko zadziała znacznie rzadziej, ale też znacznie mocniej Cię zaboli.
Dlatego właśnie, aby znaleźć tą optymalną metodę i odległość trzeba testować wszystko przed użyciem. Można to zrobić ręcznie z kartką i długopisem, choć bardzo łatwo tu o pomyłki. Najlepiej zrobić to za pomocą komputera.

Gdy już zaprogramujesz swój system, test wykonasz w kilka chwil. I tyle samo zajmie Ci sprawdzenie jaki wpływ mają drobne modyfikacje.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zobacz jak zbudujesz sobie automatyczny system inwestycyjny z klocków

Zobacz jak zbudujesz sobie automatyczny system inwestycyjny z klocków.

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



System inwestycyjny jest pojęciem szerokim. Wystarczy, że znasz swoje zasady zarządzania kapitałem, zajmowania pozycji i potem zamykania jej. No może nie całkiem. Jeszcze musisz mieć w sobie przekonanie by ten scenariusz realizować. Braku zdecydowania możesz pozbyć się tworząc system automatyczny. I tutaj pojawia się ...

Pojawia się temat programowania. Jeżeli dobrze programujesz w jakimkolwiek języku programowania, poznanie kolejnego - giełdowego - zajmie Ci najwyżej kilka dni.

Co ma jednak zrobić osoba nie związana z programowaniem? W skrajnym przypadku - humanista - który postanowił inwestować na giełdzie i chce robić to z automatem?

Jako informatyk związany od wielu lat z giełdą jestem na 100% pewien - każdego można nauczyć programowania systemów. Może to wymagać cierpliwości, może wymagać wielu tygodni na przyswojenie liniowego sposobu myślenia. Ale się da.

Czy jednak zawsze musi to być skomplikowane?

Otóż wyobraź sobie, że są też narzędzia, w których składasz system inwestycyjny niczym z klocków. Niezbędna jest jedynie podstawowa znajomość język angielskiego. No i oczywiście musisz wiedzieć opisowo jak Twój system ma działać.

W Amibrokerze w najnowszych wersjach pojawiło się narzędzie "AFL Code Wizard", które jest właśnie takim budowniczym. Włączysz je klikając przycisk z różdżką w górnym pasku narzędziowym.

W nim zdefiniujesz kolejno

Otwórz pozycję długą gdy... (Enter Long when...)
Zamknij pozycję długą gdy... (Exit Long when...)
Otwórz pozycję krótką gdy... (Enter Short when...)
Zamknij pozycję krótką gdy... (Exit Short when...)

Aby dodawać warunki wystarczy użyć przycisku [ Add Item ] i wizualnie tworzysz regułę.

Aktualna cena zamknięcia ma być nad średnią prostą z 25 okresów? Wyklikujesz z dostępnych pozycji "Value of", domyślnie proponuje "Value of Close (now) is greater than 10".

W pierwszej części nic nie zmieniasz, bo właśnie cena zamknięcia ma być "większa od". Klikasz tylko na "10" i z proponowanych pozycji wybierasz "MA - Simple Moving Average". Reguła zmienia się na "Value of Close (now) is greater than 15 -bar moving average of Close now". Prawie koniec. Masz już, że cena zamknięcia jest wyższa od 15 okresowej średniej prostej liczonej z cen zamknięcia.

Pozostaje jedynie zmienić 15 okresów na 25. Klikasz na "15-bar moving average" i w dolnej części okna po prawej stronie masz pole do edycji tego parametru. Wpisujesz 25 i gotowe.

Czy już domyślasz się co kliknąć, aby zmienić średnią z cen zamknięcia na średnią z maksimów? Naprawdę warto spróbować tego narzędzia. Nadaje się ono zarówno do prostych, jak i średnio skomplikowanych systemów. Na dodatek możesz się bawić i zmieniać do woli, patrząc jak wyglądają tworzone reguły.

Ale ma jeszcze jedną zaletę

Pod regułą zapisaną słownie, opisowo, cały czas pokazywana jest linijka kodu w języku AFL. Zerkaj sobie na nią za każdym razem jak układasz klocki. Zobaczysz, że ten język programowania nie gryzie, a zapisy są proste i logiczne - zgodne z tym co wyżej wyrażasz słowami. To jest naprawdę bardzo dobry wstęp do opatrzenia się z programowaniem i zrozumienia języka.

Właśnie ta metoda może być początkiem Twojej własnej drogi inwestora systemowego.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy potrafisz inwestować na giełdzie lepiej od małpy?

Czy potrafisz inwestować na giełdzie lepiej od małpy?

Autorem artykułu jest Rafał Wysocki



Inwestowanie na giełdzie jest sprzeczne z intuicją. Większość jest w błędzie, a zarabia zaledwie co dziesiąty inwestor. Wynika to chociażby z tego, że to, co jest powszechnie uważane za najważniejsze, czyli metoda zajmowania pozycji na rynku, ma tak naprawdę najmniejsze znaczenie. Co ma w takim razie znaczenie?

Już w kilku wersjach przeprowadzano ten eksperyment. W 1988 rzucano lotkami do tarczy aby wybrać akcje do inwestowania (The Wall Street Journal), w 1996 w Polsce akcje losowała żywa małpa (Gazeta Wyborcza). Zawsze tego typu eksperymenty prowadzą do tego samego wniosku. Decyzja o wyborze akcji i momencie zakupu jest najmniej ważna.

Znacznie ważniejsze natomiast są kolejne elementy kompletnej metody inwestycyjnej, czyli metody ochrony kapitału (stop loss), metody ochrony zysku i prawidłowe zarządzanie tzw. wielkością pozycji (czyli ile sztuk można kupić za posiadany kapitał).

Wymienione wyżej eksperymenty miały dla ich wartości poznawczej jedna wadę. Aby je osobiście przetestować, wymagane jest poświęcenie dużej ilości czasu. Jednak wystarczy użyć jakiegokolwiek programu, który jest w stanie przeprowadzić prawidłowy test na danych historycznych.

W momencie kiedy dysponujesz już takim programem (polecam program Amibroker), wystarczy chwila pracy i możesz rozpocząć poszukiwania najlepszej metody zamykania pozycji.

Po pierwsze trzeba wiedzieć jak wygenerować losowe sygnały kupna. Większość języków programowania (również języki giełdowe) ma funkcję Rand (lub jej odmianę) , która generuje liczby losowe z przedziału < 0 ; 1 >. Wystarczy połączyć ją z dodatkowym warunkiem "<" i już masz gotowy sygnał kupna.


Np. 10% szansy na zakup otrzymasz gdy zapiszesz "Jeżeli Rand()<0.1 to wtedy Kup". Pomijam tu zastosowany język programowania. W każdym programie może to wyglądać trochę inaczej. Ważna jest zasada. Taki zapis średnio co 10 słupek da sygnał kupna. Oczywiście możesz łatwo manipulować wartością, aby uzyskać inną częstotliwość.


Kiedy losowe sygnały kupna masz gotowe, możesz przejść do sedna. Opracowujesz zlecenie stop. Osobiście do takiego przypadku polecam stop kroczący, wyliczany na bieżąco ze zmienności. Po prostu od ceny zamknięcia, lub od ceny minimalnej odejmij mnoznik * ATR, gdzie mnożnik zazwyczaj ustala się w granicach < 1 ; 4 > i należy dostosować go do danego rynku.

Jakich należy oczekiwać wyników? Wykonałem test na 3060 próbach. Mnożnik wynosił 3 i zmienność była liczona od 100 do 200 słupków.

Na 3060 testów, tylko 21 zakończyło się stratą. pozostałe dały zysk od kilku/kilkunastu tysięcy złotych do 18 milionów.

Oczywiście do gotowego systemu inwestycyjnego jeszcze trochę brakuje. Nie nastawiaj się raczej na inwestowanie z rzucaniem monety czy rzutki. Tak skonstruowany system zachowuje się niestabilnie, a ostateczny zysk bardzo zależy od szczęścia. Dobra strategia wejścia na rynek pomaga ustabilizować wyniki, jednak sama w sobie niczego nie osiągnie. Gwarancją sukcesu jest dopiero dobre wychodzenie z rynku i zarządzanie wielkością pozycji.

---

Chcesz zbudować własny system inwestycyjny?
Zobacz więcej na http://zobacz.CzarodziejAFL.pl/

Akcje, Kontrakty FW20, DAX, S&P500, Forex.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Lokaty bankowe - jak wybrać najlepszą?

Lokaty bankowe - jak wybrać najlepszą?

Autorem artykułu jest Adrian Matuszczyk



Jak wybrać lokatę bankową? Jeśli szukacie dobrego sposobu ulokowania swoich oszczędności, to z pewnością jedną z najrozważniejszych i odpowiedzialnych decyzji będzie depozyt w banku.

Oczywiście wielkim odkryciem nie będzie stwierdzenie, że lokata lokacie nie jest równa. Którą lokatę więc mamy dla siebie wybrać? Czy lepsze są lokaty bankowe ze stałym czy zmiennym oprocentowaniem? A może lokata z funduszem inwestycyjnym będzie tą najlepszą? W artykule tym podpowiemy Państwu co jest najważniejsze przy wyborze lokaty.

Najważniejszą sprawą jest oczywiście to, żeby nasza lokata była jak najwyżej oprocentowana. To nie ulega wątpliwości. Jednak, tu pojawi się pytanie, czy to jedyna sprawa, na którą mamy zwracać uwagę podczas wyboru banku, w którym chcemy założyć lokatę? Oczywiście, że nie. Na produkty oszczędnościowe trzeba patrzeć z dużo szerszej perspektywy.

Co to jest rentowność przy lokatach? Stopień rentowności lokaty bankowej określa wartość zysku, jakiego inwestor może się spodziewać po zakończonym okresie zapadalności (czyli po prostu po wygaśnięciu lokaty). Wyższa rentowność, gwarantuje wyższe odsetki.

Kiedy więc założyć lokatę ze zmiennymi bądź stałymi odsetkami? Odpowiedź jest prosta. Jeśli oczekujemy podwyżki stóp procentowych, warto zdecydować się na zmienne oprocentowanie, aby zyskać na prawdopodobnych przyszłych wzrostach. W odwrotnej sytuacji zaleca się wybierać depozyty oferujące stałe odsetki, jako swego rodzaju ubezpieczenie przed ewentualnym spadkiem stóp. Jeśli chcemy ryzykować, zakładamy lokatę o zmiennym oprocentowaniu. Jeśli jednak chcemy mieć pewność, że zarobimy mniej, ale pieniądze będą pewne, to lepiej założyć lokatę ze stałym oprocentowaniem. Nigdy nie wiemy czy rynek finansowy legnie w gruzach, czy nagle wszystko skoczy diametralnie do góry, tego nigdy nie możemy być pewni, tak więc jeśli nie chcemy zbytnio ryzykować to lokata stała, stale oprocentowana, będzie idealna dla nas.

Kolejnym czynnikiem, na który na pewno należy zwrócić uwagę jest stopień ryzyka, które będzie towarzyszyło inwestycji. Ryzyko możemy rozpatrywać w różnych wymiarach. Skupmy się jednak na konkretach, a mianowicie na możliwości utraty zainwestowania kapitału. Pod tym względem wszystkie tradycyjne lokaty uchodzą za najbezpieczniejsze sposoby pomnażania naszych oszczędności.

„Zwykła”, tradycyjna lokata także nie jest wolna od ryzyka utraty kapitału, z tym musimy się liczyć, musimy być na to przygotowani. Zawsze może dojść do nieprzewidzianej niewypłacalności danego banku, w którym założyliśmy lokatę. Co wtedy... ? Wszystkie środki danego klienta w banku, który został postawiony w stan likwidacji są w stu procentach chronione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, do łącznej wysokości 50 tysięcy euro. Oznacza to, że jeśli mamy w banku odłożone 500 tysięcy złotych, to z BFG dostaniemy z powrotem minimum około 200 tysięcy złotych... Suma niezadowalająca dla wszystkich, ale cóż, musimy liczyć się z tym, że takie ryzyko choć minimalne jednak istnieje.

---

Osoby zainteresowane zainwestowaniem oszczędności w dobre lokaty zapraszam do rankingu najlepsze lokaty bankowe.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Lokata wysoko oprocentowana – zysk na maksa

Lokata wysoko oprocentowana – zysk na maksa

Autorem artykułu jest Marek Brocki



Oprocentowanie lokat terminowych jest bardzo zróżnicowane. By dobrze ulokować oszczędności i zarobić na tym najwięcej, należy wyszukać i wybrać lokatę, najlepiej antybelkową, z najwyższym oprocentowaniem.

Wszyscy chcą zarabiać jak najwięcej, lecz nie zawsze swoje ciężko zarobione pieniądze lokują na wysoko oprocentowanych lokatach. Często osoby przywiązane do „marki” jednego banku, bez różnicy, czy oferuje on oprocentowanie 2,10% czy 4% w stosunku rocznym inwestują jedynie w nim. Tracą na tym dużo, w porównaniu z konkurencyjnymi ofertami. Banki wykorzystują niewiedzę, wybór klienta i same pozyskując pieniądze, które pożyczają na niewielki procent inwestują je przemyślnie, sprzedając chociażby większą liczbę kredytów.

Za każdym razem, gdy zamierzamy ulokować własne oszczędności w banku na lokacie, porównajmy oferty bankowe, zwłaszcza ich oprocentowanie. Można zrobić to korzystając z porównywarki lokat zamieszczonej w ekspozyturze: lokaty. Przeprowadzona symulacja wskaże najbardziej intratne banki, wysoko oprocentowane lokaty, które można założyć również przez Internet.

Obecnie najlepsza lokata daje zarobić 8,50%. W promocji o nazwie „Lokatomania“ Deutsche Bank PBC proponuje, antybelkową 3-miesięczną lokatę o oprocentowaniu 3,44%, co odpowiada oprocentowaniu tradycyjnej lokaty w wysokości 4,25%. Każda osoba, która otworzy bezpłatne konto internetowe dbNET otrzyma premię dodatkową - 3,44%. Łączne oprocentowanie depozytu antybelkowego, wyniesie więc 6,88%, co daje dużo większe zyski niż na zwykłych lokatach, aż 8,50%.

Haczyk banku tkwi w konieczności otwarcia konta dbNET. Umożliwiając inwestorom, solidne zyski, przekraczające inflację, pragnie w ten sposób pozyskać nowych klientów. Coś za coś!

Układ taki jednak się opłaci biorąc pod uwagę, że lokata jest wysoko oprocentowana a internetowe konto dbNET pozbawione jest jakichkolwiek opłat za jego użytkowanie. Za prowadzenie rachunku osobistego i przelewy internetowe nic nie zapłacimy. Bezpłatnie można wypłacać gotówkę ze wszystkich bankomatów.

Warto, więc skorzystać z tej propozycji i złożyć wniosek o otwarcie konta dbNET: konta bankowe.

---

Tanio, bez zaświadczen, przez Internet: Kredyty gotówkowe


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Globalny wirus krachów giełdowych

Globalny wirus krachów giełdowych

Autorem artykułu jest Mariusz Chodzicki



Artykuł ogólnie nawiązuje do mechanizmu zarażania cen aktywów na międzynarodowych rynkach finansowych. Teoria efektu motylich skrzydeł nabiera zupełnie innego znaczenia, niż wynika to z chaosu deterministycznego Edwarda Lorenza.

Muśnięcie skrzydłami „motyla” może być punktem zwrotnym w trendzie i nie koniecznie będzie tym samym, co mówi w swojej krytyce Profesor Richard Eykholt z Uniwersytetu Colorado.

Od dawien dawna gospodarki narodowe w coraz większym stopniu angażują się w międzynarodową wymianę handlową w celu nie tylko podniesienia dobrobytu własnych społeczności, ale również w celu zwiększenia różnorodności produktów i usług na rynku krajowym i zagranicznym. Globalizacja rozpoczęła się w momencie zaistnienia wielkich odkryć geograficznych i związanych z nią kolonizacji ziem podbitych. Po drodze w XIX wieku nastąpiła rewolucja przemysłowa, która wzmocniła trend globalizacyjny, ale II wojna światowa osłabiła jej istotę. Zniszczenia i pożoga powojenna tchnęły nowego ducha w nowy ład gospodarczy, ale świat tym razem podzielił się na różne systemy rządów i strefy wpływów. Niestety głęboką przyczyną każdego z etapów globalizacji zawsze była i jest pewna grupa interesu, która dominowała na przestrzeni wieków. Mowa o kapitalistach i ich kapitale.

Czy to źle, czy dobrze, że kapitaliści mają dominujący wpływ na globalizację? Zdania są podzielone. Jednak przemożny wpływ świata finansów na politykę jest z pewnością złym rozwiązaniem i na pewno nie wyjdzie to na dobre ciężko pracującej ludności, która ma kredyt w banku. Obecnie jesteśmy po kryzysie bankowym z września 2008r. Czy czegoś politycy się nauczyli po bankructwie Lehmann Brothers? Nie, a całą winę bankierów potraktowano, jako wypadek przy pracy. Koszty tego wypadku przerzucono na ludność całego świata w postaci dodatkowej elektronicznej makulatury, która rozpędza bańki spekulacyjne. Nawet bankowcy nie za bardzo się przejmują opinią publiczną i finansowe wsparcia dla banków bankrutów przeznaczają na premie dla swoich pracowników departamentów inwestycyjnych, które najwięcej nabroiły w systemie bankowym. Czy na tym ma polegać pomoc? Raczej jest to nieporozumienie. Tak właśnie kreowany jest rzeczywisty obraz bankowości nie tylko w Anglii, ale i w każdym innym państwie, gdzie dominujący wpływ na politykę ma elita bankierów. Przykład powiązań AIG z Goldman Sachs i personalne układy z Departamentem Skarbu USA dobrze obrazuje problem sieci personalnych wpływów.

Czy to dobrze, czy źle, że na WGPW mamy hossę i zyski z akcji rosną lepiej niż na lokacie? Jedni się cieszą, ale drudzy przestrzegają, że wzrost cen żywności i paliw jest egzogeniczny i nie ma on nic wspólnego ze wzrostem cen w Polsce. Współczesna teoria ekonomii łaskawie oznajmia nam, że cena jest efektem czasowej równowagi popytu i podaży. To oczywiście jest niezaprzeczalna prawda, lecz jest to prawda tylko teoretyczna. Występuje ona tylko w warunkach statycznych dla układu zamkniętego, gdzie istnieje izolowanie tych dwóch parametrów od czynników zewnętrznych. Niestety świat finansów jest układem bardzo dynamicznym i bardzo skomplikowanym. Gdy mamy do czynienia z takim układem to korelacja zmienności pomiędzy indeksem WIG20, a indeksem SP500 sięga nawet poziomu 96%. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale sierpień 2010r. jest tego przykładem. Mamy zatem dziwną sytuację, która powoduje, że wycena krajowych aktywów finansowych jest zależna nie od krajowej stopy procentowej, czy krajowej koniunktury gospodarczej, lecz od strategii inwestycyjnej inwestorów z Wall Street. Mało tego, konstrukcja indeksu WIG20 nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego z konstrukcją indeksu SP500. Owszem oba indeksy opierają się na matematycznym liczeniu kapitalizacji spółek, ale te podobieństwa na tym się kończą. Inna jest kapitalizacja spółek wchodzących w skład SP500, a inna w WIG20. Więc w czym jest problem? Czy takie uzależnienie jest normalne? Może to rodzaj choroby wirusowej, która rozprzestrzenia się za pomocą pieniędzy. Może jest też tak, że polscy inwestorzy, aby przetrwać na WGPW muszą naśladować ruchy innych giełd? Tak, czy siak coś w tym jest, bo patrząc na miesięczne generowane obroty na akcjach WIG20 z podziałem na poszczególne podmioty widać, że są tam angażowane spore ilości gotówki. Problem w tym, które zlecenia decydują o cenie na wykresach i z którego miejsca na planecie Ziemia te pieniądze pochodzą? Kto jest głównym graczem lub graczami na kontraktach na WIG20? Tego typu pytań może być jeszcze więcej. Część odpowiedzi na zadane pytania można znaleźć w raportach WGPW, ale są one na tyle ogólne, że nie mogą stanowić miarodajnej i szczegółowej wiedzy. Formalnie tylko WGPW, KDPW i sami członkowie giełdy mają dostęp do szczegółowej wiedzy na ten temat. Małym inwestorom zawsze wieje wiatr w oczy.

Teraz trochę o pewnym wydarzeniu, które nie do końca da radę wyjaśnić w prosty sposób. Otóż bardzo ciekawym przykładem na zbieżność punktów zwrotnych jest to, co się stało pomiędzy 15 kwietnia, a 6 maja 2010r. na WGPW, giełdach w USA, w Londynie, Madrycie i Paryżu oraz na rynkach walutowych. 16 kwietnia 2010r. Goldman Sachs został pozwany o oszustwo, a akcje tego banku o godzinie 11.00 czasu miejscowego tracą 11%, co znaczy, że w Polsce była godzina 17.00. Sesja na WGPW została już zamknięta. 19 kwietnia WGPW otwiera się na minusie. Indeks WIG20 i kontrakty CFD na DOW JONES mają lukę na otwarciu od ceny zamknięcia z dnia poprzedniego. Niby nic szczególnego, wiadomość skrajnie smutna dla malkontentów rynku i posiadaczy akcji tego banku. Jednak patrząc na wykresy widać zupełnie inny obraz rynku. Na pół godziny przed publikacją SEC (U.S. Securities and Exchange Commission) zaczyna się zmienność na indeksie CFD DOW JONES z poziomu 11096pkt. Dokładnie o godzinie 17.00 czasu polskiego następuje przyśpieszenie korekty spadkowej. Cały zasięg spadku od momentu publikacji do wygaśnięcia zmienności to różnica pomiędzy 11040pkt., a 10914 pkt. To nie dużo, jak na taką informację. Jednak to jest tylko prolog w porównaniu z tym, co się stało później na NYSE i Nasdaq. Dzień wcześniej na WGPW wystąpił lokalny szczyt na WIG20 na poziomie prawie 2600pkt. Potem zaczęła się korekta na polskiej giełdzie do poziomu 2223pkt. Na giełdach w Londynie, Paryżu, Madrycie ceny akcji osiągają swoje lokalne szczyty dokładnie na 15 kwietnia 2010r. Inne giełdy choć nie tak dokładnie też notują swoje maksima w podobnym przedziale czasu. Mijają dni powolnego osłabiania się rynków finansowych i wyciągania pieniążków przez bardzo dużych inwestorów, aż do pamiętnego 6 maja 2010r., kiedy to akcje w USA zaczynają tracić w ciągu kilku godzin prawie 10%. Nigdy do tej pory nie było takiego spadku w tak krótkim czasie. Ponoć winę za to ponosi makler, który pomylił rząd zer w zleceniu.

Robert Gwiazdowski tak pisze o tym wydarzeniu cyt. "Podobno amerykańskim rynkiem zachwiał makler, który zamiast "m" (milion) przycisnął "b" (bilion - czyli po europejsku miliard) i w ten sposób zwiększył transakcję sprzedaży 1.000 razy. To w świetnej kondycji musi być Wall Street skoro jedna transakcja na jednym papierze (choćby nawet o 1000 razy zaniżona) mogła zachwiać całą giełdą, na której inwestują ponoć profesjonaliści pobierający co roku miliardy USD (czyli po amerykańsku "biliony") wynagrodzenia za swoją - jak się wyraził Prezes Goldman Sachs - "boską robotę". Koniec cytatu.

Dlatego w pewnym sensie podzielam opinię R. Gwiazdowskiego i ośmielam się napisać więcej, że wersja o jednym zleceniu jest prawdopodobnie mitem dla gawiedzi. Można również zrozumieć, że "m" to nie "b", bo w szkole uczyli pisać i czytać, ale patrząc realnie to np. na klawiaturze Bloomberg`a, czy EBS (Electronic Broking Services) przyciski są tak pokolorowane, ze nie sposób się pomylić. Zatem, czy to błąd maklera, który chciał przechytrzyć logicznie "myślący binarnie" system i załadował 1 mld akcji na jeden strzał? Jeśli założymy, że 10 spółek ma rzeczywiście łącznie 1 mld akcji to nie będzie to jedno zlecenie tylko zleceń będzie10.

Ale jest jeszcze inny wariant wg Tomasza Symonowicza, który sądzi, że to duża ilość sprzedawanych zleceń na mini indeks SP500 spowodował krach związany z brakiem płynności na sieci giełd. Jak było naprawdę tego tak szybko się nie dowiemy. Zatem, czy istnieje jakaś spółka, która posiada 1 mld akcji? Może i jest, ale chyba są to akcje śmieciowe. Albo rzeczywiście były to zlecenia na mini indeks SP500. Jeśli podzielimy 1 mld przez 500 to otrzymamy 2.000.000 jednostek indeksu SP500, a dzieląc jeszcze przez 10 otrzymujemy 20.000.000 jednostek mini indeksu SP500. To już spora ilość, którą pomnożymy przez 10$ i będziemy mieli raptem 200 mln$. Mam nadzieję, że dobrze to policzyłem, bo wielkość 200 mln $ na giełdzie NYSE to drobna kwota, która podważyła sens istnienia systemu bezpieczeństwa giełdowego.

Ale uwaga sprzedaż takiego indeksu to sprzedaż kontraktu futures, czyli ceny benchmarka wyrażonej w punktach, jakim jest SP500. Wycena instrumentu mini SP500 jest dokonywana na koniec dnia. Jeśli ktoś notorycznie sprzedawał od godz. 12.00 czasu polskiego takie mini SP500 futures na poziomie 1300pkt. to robił to z myślą o zamknięciu sesji na znacznie niższym poziomie. I rzeczywiście zamknięcie było na 1122pkt o 22.00-22.15 czasu polskiego. Jeśli anulowano część zleceń to było to prawdopodobnie dla zakresu od 1060 do 1100pkt. Jako ciekawostkę można uznać, że anulowano tylko te zlecenia w których ceny akcji spadły powyżej 60%. Dlaczego nie powyżej 10%, gdzie następuje zatrzymanie systemu transakcyjnego? Jeśli taka była wersja wydarzeń to w jaki sposób kontrakt futures wpłynął na indeks bazowy? Otóż nie mógł teoretycznie na niego wpłynąć, ale w praktyce wygląda to tak, że ktoś, kto sprzedawał mini SP500 to sprzedawał również akcje i zaraz odkupywał kontrakty futures na sprzedaż mini SP500. Prościej być nie może. Reasumując sprzedano akcje za 200mln$ i kupiono mini SP500 za tą samą kwotę. Cena rozliczenia kontraktu na koniec dnia była zyskiem.

Czy prawdą może być, że winny jest człowiek? Raczej nie, bo przy obecnej technologii HFT (High-frequency trading) nie możliwym jest ręczne sterowanie zleceniami. Czy winny jest komputer? Raczej tak, bo ktoś wysyłał te zlecenia z komputera na sprzedaż od godz. 12.00, a serwer je przyjmował do arkusza zleceń. W takich sytuacjach zawsze trzeba znaleźć kozła ofiarnego, który poniesie konsekwencję za tę korektę, bo to najprostsze rozwiązanie. To, czy kozioł jest winny to inna bajka. Jednak, czy ktoś wie, gdzie ten makler, który zawinił? Czy ktoś zna ten serwer, którego później wymienili na nowszy model? Gdzie może istnieć odpowiedz?! Prawdopodobnie na rynku walutowym.

SEC raczył poinformować, że istnieje możliwość anulowania zleceń giełdowych od godziny 20:40 do 21:00 na giełdach Nasdaq i NYSE, co zresztą zrobił. Jednak, czy dał radę anulować zlecenia na rynku międzybankowym, gdzie handlowano również walutami od godziny 20:05 do 21:00 na głównych parach walutowych? Raczej jest to niewykonalne. Otóż w/w okresy czasu stanowią pewien punkt zaczepienia, jak doszło do „tąpnięcia” cen akcji.

Na rynku międzybankowym od godziny 17.00 do 20.05 na parze walutowej USD/JPY następuje przygotowanie do krachu na rynkach akcji. Cena przebiła opór na 93.28 o godz.17.00 i zaczęła przyśpieszać do 92.00 do godz. 17.51, potem przebito opór na 91.60 o godzinie 20.06. Decydujący atak niedźwiedzi był pomiędzy 20.44, a 20.46. Wtedy cena osiągnęła dno na 87.94. Co jest ciekawe, że pomiędzy godz. 20.06, a 20.21 cena miała prawie ten sam zakres spadku, co pomiędzy godz. 20.44, a 20.46. Rynek akcji bez większych korekt zniżkował już od godz. 20.26, ale decydujący spadek miał miejsce od godz. 20.39 do 20.45

Patrząc na wykresy innych par walutowych sytuacja wygląda następująco.

Dla pary walutowej GBP/JPY przygotowanie do krachu akcji zaczęło się o godz. 16.40 po przebiciu poziomu 140. Dla pary GBP/USD nie widać symptomów gwałtownej zmienności uzasadniającej początek krachu akcji. Na CHF/JPY widać przygotowanie do krachu od godz. 20.05 na poziomie 82.45. Na USD/CHF nie widać symptomów gwałtownej zmienności uzasadniającej początek krachu akcji. Na EUR/JPY jest przygotowanie do krachu dzień wcześniej czyli od 2010-05-05 godz. 14.00 na poziomie 116. Na EUR/USD jest przygotowany krach dwa dni wcześniej czyli od 2010-05-04 godz. 14.00 na poziomie 1.31 Na AUD/JPY widać przygotowanie do krachu od godz. 17.00 na poziomie 83.70. Na CAD/JPY widać przygotowanie do krachu od godz. 17.00 na poziomie 90.00. Na USD/PLN widać przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 12.00 na poziomie 3.0000. Na EUR/PLN widać przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 12.00 na poziomie 3.9500. Na CHF/PLN widać przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 15.00 na poziomie 2.7600. Na GBP/PLN widać przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 13.00 na poziomie 4.5650. Na USD/MXN przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 19.00 na poziomie 12.45 Na USD/ZAR przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 15.00 na poziomie 7.515Na USD/NOK przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 16.00 na poziomie 6.000Na EUR/NOK nie widać symptomów gwałtownej zmienności uzasadniającej początek krachu akcji. Na USD/HUF przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 11.00 na poziomie 207.00Na EUR/HUF przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 13.00 na poziomie 272.50Na USD/SEK przygotowanie do krachu dwa dni wcześniej 2010-05-04 od godz. 15.00 na poziomie 7.35

Wszystkie powyższe poziomy cen i czas ich zaistnienia to poziomy wsparcia lub oporu, które zostały naruszone. Zadziwiające również jest to, że maksymalny szczyt na prawie wszystkich w/w parach walutowych wystąpił dokładnie w tym samym czasie, kiedy zakończył się krach na NYSE i NASDAQ, czyli w przybliżeniu o godzinie 20.45-20.46. Natomiast formowanie się minimum przypada dla większości par na 15 kwietnia 2010r. Wniosek, jaki można napisać brzmi. Nie ma przypadku. Kiedy rynek walutowy przygotowywał się do gwałtownych oscylacji, rynek giełdowy w USA notował kolejne wzrosty. Impuls wyszedł z pary walutowej EUR/USD, co automatycznie przełożyło się na parę USD/JPY, a następnie na wszystkie pary krzyżowe walut głównych związanych z JPY.

Zatem można postawić pytanie. Jaka była pierwotna przyczyna uruchomionej lawiny akcji w USA? Odpowiedz każdy z osobna może znaleźć na wykresach. Wykresy nie kłamią, jeśli umie się je odczytywać. Rynki nie są zawieszone w próżni, a siły jakie działają na poszczególne jego segmenty są jak naciągające się nawzajem sprężyny. Kto bardziej rozciągnie jedną z nich i puści ją bezwładnie ten wygrywa i nie musi kopać się z koniem.

Artykuł miał na celu przybliżenie mechanizmu zmienności, który jest tak skomplikowany, że nawet naukowcy nauk ścisłych mają problemy z rozszyfrowaniem jego natury. Kto stoi za tym mechanizmem? Z pewnością są to inwestorzy, którzy mają dosłownie nieograniczoną pulę pieniędzy, aby nimi żonglować na wszystkich rynkach finansowych świata.

---

http://finansebeztajemnic.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Forex - Struktura funkcjonalna rynku walutowego OTC

Forex - Struktura funkcjonalna rynku walutowego OTC

Autorem artykułu jest Mariusz Chodzicki



Artykuł poświęcony jest strukturze funkcjonalnej rynku walutowego na świecie. Większość inwestorów nie zdaje sobie nawet sprawy w jaki sposób funkcjonuje ten biznes od środka. Struktura podzielona jest na funkcje, które łącznie tworzą cały mechanizm pozyskiwania nowych klientów do domowego handlu walutami.

Rynek walutowy każdemu kojarzy się z miejscem handlu walutami. Aby przekonać się, jak to w rzeczywistości wygląda wystarczy zainstalować na komputerze oprogramowanie jakiejkolwiek dostępnej platformy walutowej. Jednak takie oprogramowanie to tylko końcówka terminala klientowskiego, który łączami teleinformatycznymi połączony jest z serwerem brokera walutowego. Na serwerze spotykają się wszystkie zlecenia klientów w arkusz zleceń. Aby handlować walutą, powyższa wiedza w pełni wystarcza, aby odnosić sukcesy finansowe, bądź stracić wszystkie pieniądze na koncie. Jednak wiedza o strukturze rynku FOREX jest zbyt obszerna, aby ją lekceważyć.

Rynek OTC to sieć brokerów, którzy mają swoje siedziby i oddziały na całym świecie. Specyfiką tej struktury są powiązania partnerskie i handlowe w obrębie wszystkich trzech poziomów. Przedstawione poziomy nie są odizolowanymi od siebie rynkami działającymi samodzielnie. Mało tego, poniższy podział jest ogólny i można go rozszerzyć o inne instytucje finansowe, które uczestniczą w sieci powiązań. Są to min. fundusze inwestycyjne, fundusze hedgingowe, fundusze rządowe, instytucje clearingowe, które rozliczają rynki finansowe, korporacje międzynarodowe, banki detaliczne oraz inwestycyjne. Szacuje się, że na rynkach finansowych funkcjonuje 4351 brokerów z czego 1784 przypada na Europę[1]. Tym, co różnicuje poszczególnych brokerów jest wielkość kapitałów własnych, ilość klientów oraz zasobność ich portfeli. W tym kontekście rynek OTC posiada trzy poziomy:

1. Rynek międzybankowy (Interbank)

2. Rynek brokerów ECN (Electronic communication network)

3. Rynek brokerów MM (Maker Market)

Powyższa struktura rynku OTC byłaby niepełna, gdyby nie fakt, że firmy działające na rynku walutowym różnią się między sobą również zakresem wykonywanych funkcji. Tym razem rynek OTC podzielimy wg funkcji:

1. Agregacji (aggregation)

2. Handlu (trading)

3. Płynności (liquidity)

O ile struktura wielopoziomowa rynku OTC nie budzi większych wątpliwości u traderów o tyle struktura funkcjonalna nie do końca jest zrozumiała, być może nawet i pomijana przez nich. Dlatego przyjrzyjmy się czym są te funkcjonalności.

Ad.1 Agregacja to funkcja pozyskiwania nowych klientów na rynku walutowym. Związane jest to z dość wysokim wskaźnikiem rezygnacji klientów z usług brokerskich w ciągu pierwszego roku. Mówi się, że ta funkcja jest siłą napędową branży. Na rynku występuje wiele firm, które zajmują się tylko i wyłącznie naborem nowych klientów chętnych do rozpoczęcia przygody z rynkiem walutowym. Takie podmioty nazywane są IB (broker wprowadzający) lub White Label. Broker wprowadzający przeważnie jest osobą fizyczną lub osobą prawną. Trudni się amatorsko lub zawodowo handlem na rynku walutowym i dorabia sobie naborem nowych klientów. White Label dotyczy już instytucji finansowych, które mają ugruntowaną pozycję na rynku i generują na rynku walutowym obroty rzędu 1 mld $ USD miesięcznie[2].

Za każdego zwerbowanego klienta firma trudniąca się naborem otrzymuje prowizje sięgające do 50%[3] udziału w przychodach generowanych przez poleconego klienta. Odbiorcami klientów są firmy brokerskie działające w branży.

Następną wersją pośrednictwa w agregacji jest udostępnianie platformy walutowej przez brokera wprowadzającego dla potencjalnych nowych klientów. Jednak logo nazwy firmy brokerskiej jest dominujące i informuje, że usługi brokerskie świadczy dany broker, a nie broker wprowadzający. Otwierane są realne rachunki inwestycyjne dla klientów, a broker wprowadzający dysponuje pieniędzmi klientów na odpowiednich kontach inwestycyjnych zgodnie z regulacjami nadzoru finansowego. Wszystkie zlecenia, jak i płynność przekazywane są do firmy brokerskiej. Jest to o tyle sensowne, że broker wprowadzający nie ponosi ryzyka nierównowagi w karnecie zleceń, wynikającej z agregacji pomiędzy popytem i podażą w zleceniach klientowskich.

Bardziej rozbudowaną formą pośrednictwa z poprzedniej wersji agregacji jest posiadanie przez brokera wprowadzającego własnego logo marki firmy pośredniczącej. Broker wspiera finansowo i technicznie stronę internetową brokera wprowadzającego i nieodpłatnie udostępnia mu platformę walutową w zamian za dokonywane inwestycje marketingowe przyciągające nowych klientów. W dalszym ciągu broker wprowadzający przekazuje wszystkie zlecenia i płynność do brokera[4].

Ad.2 Funkcja handlowa. Firma brokerska udostępniania swoim klientom ofertę z kwotowaniem cen instrumentów finansowych oraz realizuje zlecenia. Z punktu widzenia klienta jest to bardzo prosty mechanizm. Klikamy myszką zlecenie i w ułamku sekundy otwieramy lub zamykamy pozycję. W istocie mechanizm zawierania transakcji jest bardzo skomplikowany. Broker udostępniając klientom swoją ofertę w postaci cen BID i ASK, pokazuje własną cenę kwotowań opracowaną na podstawie kwotowań referencyjnych, która z kolei pochodzi od wiodących dostawców tj. Reuters, EBS, Bloomberg, banki, czy ECN`s. Z punktu widzenia funkcji handlowej nieistotnym jest, czy firma brokerska wykorzystuje dodatkowo pierwszą, czy też trzecią funkcje lub obie jednocześnie.

Ad.3 Funkcja płynności. Rynek OTC jest rynkiem globalnie zdecentralizowanym, który ma też swoje wady. Najistotniejszą z tych wad jest brak płynności w bardzo krótkim czasie na poziomie brokerów ECN i MM. Manifestuje się to wtedy, gdy duża ilość zleceń nie ma możliwości realizacji egzekucji po określonej cenie rynkowej. Wynika to z braku przeciwstawnych zleceń w arkuszu zleceń brokera. Następuje wtedy brak egzekucji zlecenia lub zlecenie realizowane jest po diametralnie innej cenie. Sytuacja taka występuje wtedy, gdy zlecenie ma status egzekucji po cenie rynkowej. Poślizg cen ma miejsce podczas publikacji ważnych danych z gospodarek np. NONFARM PAYROLSS[5].

Brokerzy informują w regulaminach, że mogą zrealizować w jednym zleceniu tylko określony wolumen np. od 5 do 20 mln $ USD. W celu zwiększenia wolumenu przypadającego na jedno zlecenie i zwiększenie płynności w handlu walutami, brokerzy zaczęli łączyć się w tzw. kartele płynności. Są to technologicznie bardzo zaawansowane systemy API spinające arkusze zleceń brokerów biorących udział w kartelu. Umożliwiają one egzekucje zleceń o wartości wolumenu do 100 milionów dla pary do GBP/USD i 200 milionów dla pary EUR/USD w zakresie 4-5 pipsów. Przy mniejszych zleceniach zmniejsza się zakres ceny od 0.5 pipsa dla EUR/USD i 1 pipsa dla GBP/USD[6],[7].

To, czy broker stosuje którąś z powyższych funkcji zależne jest od rozmiarów prowadzonej przez brokera działalności. Istotnym jest również wielkość kapitałów własnych, ilość i aktywność własnych klientów.

Reasumując należy zaznaczyć, że aby rynek walutowy nadal istniał, wszystkie trzy funkcje muszą się uzupełniać. Przyszłość rynku walutowego to nieustająca wiara brokerów w mit o szybkim bogactwie, który ciągle nęci swym blaskiem nowych klientów, którzy gotowi są zaryzykować swoje pieniądze na rynku FOREX.

[1] http://blog.100lar3k.pl/2011/01/ilu-jest-brokerow-forex-na-swiecie.html

[2] http://www.dukascopy.com/swiss/english/ia/WL/

[3] http://www.dukascopy.com/swiss/english/ia/classicIA/

[4] na podstawie http://www.leaprate.com/uploads/LeapRate_Online_Trading_Report_2010_Excerpts.pdf s. 6

[5] http://en.wikipedia.org/wiki/Nonfarm_payrolls

[6] http://www.dukascopy.com/swiss/english/forex/swfx/technology/

[7] http://www.dukascopy.com/swiss/docs/SWFXMarketplace.pdf


---

http://finansebeztajemnic.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl