W poszukiwaniu złotego portfela
Autorem artykułu jest Michał Ziętal
Cena złota wyrażona w rośnie praktycznie nieprzerwanie od 2001 roku. W styczniu 2008 przekroczyła dotychczasowy rekord 850 dolarów za uncję ustanowiony w 1980 roku. To „wydarzenie” odbiło się szerokim echem w mediach i obudziło w wielu inwestorskie instynkty. Czy obecna gorączka złota...
Cena złota wyrażona w rośnie praktycznie nieprzerwanie od 2001 roku. W styczniu 2008 przekroczyła dotychczasowy rekord 850 dolarów za uncję ustanowiony w 1980 roku. To „wydarzenie” odbiło się szerokim echem w mediach i obudziło w wielu inwestorskie instynkty. Czy obecna gorączka złota jest rzeczywiście uzasadniona? A jeśli tak, to jak najlepiej na niej skorzystać?W ferworze sensacyjnych wiadomości o kolejnych rekordach można łatwo zapomnieć, że cena złota podawana jest najczęściej w dolarze amerykańskim, a ten od połowy 2001 roku traci na wartości. W efekcie, jeśli spojrzymy na cenę złota wyrażoną w złotych, to pnie się ona do góry, ale już mniej stromo. W okresie od 20 września 2000 do 30 stycznia 2008 cena złota w dolarach wzrosła o prawie 240 proc.. To sama cena wyrażona w złotych wzrosła już tylko o ok. 80 proc. czyli ok. 8,5 proc. rocznie. Przyzwoicie, ale na pewno nie rewelacyjnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że nie było to pewne 8,5 proc. rocznie, bo cena złota mogła przecież ukształtować się zupełnie inaczej.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że inwestowaniem w złoto warto się zainteresować. Można to robić na wiele sposobów – począwszy od najbardziej tradycyjnego czyli bezpośredniego zakupu kruszcu po nowoczesne instrumenty finansowego, których zyskowność zależy od kształtowania się ceny złota. Niestety dostępność tych ostatnich w Polsce w porównaniu do rozwiniętych rynków jest dosyć skromna i ogranicza się do kilku funduszy inwestycyjnych oraz produktów strukturyzowanych opartych na indeksach złota.
Złoto w czystej postaciMotywem kupowania złota w najczystszej postaci (sztabek, monet czy ewentualnie biżuterii) i może być chęć zabezpieczenia „paru groszy” na czarną godzinę. Może wydawać się to staroświeckie i niezbyt bezpieczne, ale to jedyny sposób, aby tego typu kolekcja w pełni spełniała takie zadanie.
Najlepiej do tego celu nadają się sztabki i monety. W tej drugiej grupie znajdują się obiekty o dodatkowej wartości kolekcjonerskiej – ich cena z reguły jest znacznie wyższa niż faktyczna wartość złota. Jeśli nie mamy chęci ani możliwości zgłębiania numizmatycznych tajników bezpieczniej będzie wybrać tzw. sztabki lokacyjne, których koszty bicia są relatywnie najniższe, a liczba nielimitowana.
Na zakupy możemy udać się m.in. do Narodowego Banku Polskiego, Raiffeisen Banku oraz wielu firm, których oficjalna lista opublikowana jest na stronie NBP. Można udać się również do kantorów czy skorzystać z aukcji internetowej. Jednak w obu przypadkach wskazana jest dogłębna znajomość tematu i umiejętność oceny, czy oferowany towar jest oryginalny. Tym samym nie polecam tych kanałów dystrybucji raczkującym „poszukiwaczom złota”.
Fundusze inwestycyjneJedną z alternatyw bądź uzupełnieniem dla inwestycji bezpośrednio w czysty kruszec mogą być fundusze inwestycyjne mniej lub bardziej związane z rynkiem złota. Jednym z nich jest, działający od 16 października 2006, Investor Gold FIZ. Fundusz inwestuje w kontrakty terminowe na metale szlachetne (poza złotem – srebro, platyna i pallad) oraz akcje spółek z tego sektora. Od początku działalności jego wartość wzrosła o 65,4 proc. (stan na 31 stycznia 2008). Dla porównania złoto w tym samym okresie złoto zdrożało o 55,8 proc. w dolarach i 22,61 proc. w złotych, co czyni ten fundusz inwestycją „surowcową” godną rozważenia.
Certyfikaty inwestycyjne funduszu dostępne są tylko w subskrypcjach (ostatnia miała miejsce w maju 2007 r.), a wykupy odbywają się co miesiąc. Bardziej płynnym funduszem związanym z rynkiem złota jest dokładnie o rok młodszy Superfund SFIO Subfundusz Gold. Od 17 października 2007 do końca stycznia 2008 zyskał 13 proc. (wzrost wartości złota w tym okresie to 22 proc. w dolarach i 13 proc. w złotych). Innym funduszem o dużo dłuższej historii, bo działającym już od 1994 roku, ale w Polsce dostępnym od niedawna jest MLIIF World Gold Fund inwestujący w akcje spółek związanych przede wszystkim z wydobyciem metali szlachetnych, w tym kopalni złota.
Produkty strukturyzowaneTu jedynym dostępnym w ciągłym obrocie na GPW produktem jest certyfikat strukturyzowany Raiffeisen Centrobanku Gold Open-End Index Certificate odzwierciedlający cenę złota. Certyfikat notowany jest na GPW od 13 września 2007. Od tego momentu do 31 stycznia 2008 zyskał 16,7 proc. podczas gdy cena złota w PLN wzrosła w tym czasie o 17,5.
Inną formą produktów strukturyzowanych są te w formie polisy ubezpieczeniowej oferowane podczas ograniczonych czasowo subskrypcji. Obecnie subskrybcje produktów związanych z rynkiem złota prowadzą firmy NWAI i Goldenegg. Oferowana przez nie „Złota struktura” to na dobrą sprawę ten sam produkt różniący się minimalną kwotą wejścia (100 tys. PLN w NWAI, 10 tys. PLN w Goldenegg) oraz tym, że Goldenegg pobiera 1 proc. opłaty dystrybucyjnej. Lokata oparta jest na indeksie JP Morgan Gold Excess Return Index odzwierciedlającym kształtowanie się cen kontraktów terminowych na złoto.
Konstrukcja indeksu sprawia, że jego wartość rośnie nieco wolniej niż cena złota ale bardzo wiernie za nią podąża. Inwestycja ta daje natomiast 100 proc. ochrony wpłaconego kapitału pod warunkiem zakończenia jej po czterech latach. Na podstawie symulacji historycznych wiadomo, że analogiczna czteroletnia inwestycja startująca w dni robocze w okresie od 3 stycznia 2000 do 7 stycznia 2008 dałaby 53,78 proc. zysku. Jest to wartość po tzw. ubruttowieniu i maksymalnym, 115-procentowym wskaźniku partycypacji we wzroście indeksu. Ta sama stopa zwrotu netto, przy średnim współczynniku partycypacji (tj. 105 proc.) wynosi 38,4 proc.
Wielką zaletą lokat strukturyzowanych jest brak ryzyka kursowego. Inwestor, która wpłaca złotówki ma szansę zarobić dokładnie tyle o ile zdrożało złoto w dolarach. W efekcie nie straci na ewentualnym dalszym spadku kursu amerykańskiej waluty.
Kontrakty terminowe na złotoSamodzielne inwestowanie w kontrakty terminowe (w tym na złoto) to wyższa szkoła jazdy. W efekcie wykorzystania tzw. lewarowania można dysponując relatywnie małymi kwotami (kilka tysięcy dolarów) zarobić dużo i bardzo szybko. Oczywiście nie ma róży bez kolców – ten sam mechanizm działa w drugą stronę, sprawiając, że na kilku transakcjach możemy pożegnać się z pokaźnym majątkiem. Grę na kontraktach można w uproszczeniu porównać do zakładów bukmacherskich. Zakładamy się z innymi uczestnikami rynku o to, czy cena złota spadnie czy wzrośnie i o ile.
Mogłoby się wydawać, że nie ma nic prostszego, jednak ta „zabawa” wymaga opanowania sporej wiedzy teoretycznej i praktycznej. Tu poza literaturą fachową, polecamy materiały ze stron internetowych Giełdy Papierów Wartościowych (www.gpw.pl > Edukacja > Materiały Edukacyjne > Kontrakty terminowe), Fundacji Edukacji Rynku Kapitałowego (www.ferk.pl) oraz poszczególnych domów maklerskich. Ponieważ na polskiej giełdzie nie są notowane kontrakty terminowe na złoto trzeba zapewnić sobie dostęp do rynków zagranicznych. Taką możliwość dają niektóre domy maklerskie. Wymagane jest otwarcie rachunku instrumentów pochodnych (odrębnego od rachunku papierów wartościowych) i podpisanie umowy o prowadzenie rejestru zagranicznych instrumentów finansowych.
PerspektywyKilka tygodni temu niektórzy analitycy wieścili rychłe przebicie psychologicznej bariery 1000 USD za uncję. Był to czas szczytu negatywnych emocji giełdowych, nizin kursu dolara i perturbacji z dostawą energii w RPA (jeden z główny dostawców złota). Wszystkie te czynniki „złagodniały”, a cena złota oscylowała i oscyluje nadal wokół 900 USD.
Jej dalsze kształtowanie zależeć będzie od relacji podaży i popytu. Podaż złota jest względnie stała - nowych kopalni nie uruchamia się z dnia na dzień, a ilość złota uwalniania z rezerw banków centralnych jest ograniczona umową Central Bank Gold Agreement. Tym samym cena zależeć będzie od popytu. Ten z kolei można rozbić na „rzeczywisty” i spekulacyjny. Wielkość popytu „rzeczywistego”, który generowany jest przez branżę jubilerska, elektroniczną i dentystyczną, jest również łatwa do oszacowania i rośnie w przewidywalnym niewielkim tempie.
Okazuje się zatem, że właściwie jedynym czynnikiem wpływającym w krótkim okresie na cenę złota są oczekiwania spekulantów znajdujące odzwierciedlenie w ich działaniach na rynku. Te z kolei lubią się szybko i niespodziewanie zmieniać. Póki co gorączka nieco zmalała, a cena ustabilizowała. Co będzie dalej? Uśredniając prognozy analityków największy banków inwestycyjnych na świecie otrzymujemy średnioroczną cenę złota oscylującą wokół 950 dolarów za uncję w ciągu najbliższych trzech lat, co w praktyce oznacza stabilizację na poziomie niewiele wyższym niż obecny.
W dłuższym terminie złoto może oczywiście zyskiwać. Należy jednak zauważyć, że w ostatnich 2-3 latach stało się instrumentem coraz bardziej zmiennym – mamy dynamiczne wzrosty i głębokie korekty. Nie można już więc mówić o złocie jako „bezpiecznej przystani” (safe haven). Nadal jest to jednak dobre uzupełnienie portfela z uwagi na ujemną korelacją z rynkiem akcji – w czasie bessy złoto z reguły zyskuje na wartości (przykład do druga połowa 2007 roku).
---
Michał Ziętal
Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane
Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl