wtorek, 18 października 2011

Investment In Poland, czyli rewitalizacja a inwestorzy zagraniczni

Investment In Poland, czyli rewitalizacja a inwestorzy zagraniczni

Autorem artykułu jest Maciej Chmielowski



Wszystkim Polakom marzą się miasta, w których brak zdewastowanych pozostałości po komunistycznych, czy przedwojennych fabrykach, rozpadających się slumsów na obrzeżach miast, w których szerzy się przestępczość i patologia. Cztery lata po wejściu Polski do UE, turyści odwiedzający nasz kraj wciąż są ...
Wszystkim Polakom marzą się miasta, w których brak zdewastowanych pozostałości po komunistycznych, czy przedwojennych fabrykach, rozpadających się slumsów na obrzeżach miast, w których szerzy się przestępczość i patologia. Cztery lata po wejściu Polski do UE, turyści odwiedzający nasz kraj wciąż są skazani na podobne widoki.

Inwestorzy z zagranicy coraz częściej pojawiają się na polskim rynku nieruchomości. Nieustanny popyt na mieszkania oraz zróżnicowanie ich cen w różnych częściach kraju przyciągają zagranicznych przedsiębiorców. Różnice w cenach za metr kwadratowy sięgają nawet 5 tys. złotych. Mimo, iż nowi członkowie UE, jak Rumunia, czy Bułgaria, stanowią łakomy kąsek dla inwestujących Brytyjczyków czy Niemców, Polska wciąż jest atrakcyjna – szczególnie dla wielkich korporacji.

Wiele firm deweloperskich otwiera zagraniczne siedziby, aby przyciągnąć klientów. Tak stało się w przypadku JW Construction, która posiada siedzibę w Londynie. Podobne działania ma na celu polsko-brytyjska spółka Investpolska, która zajmuje się szeroko pojętym pośrednictwem i współpracą zarówno z firmami operującymi w Wlk. Brytanii, jak i w Polsce, przy czym skupia się na rynku nieruchomości w Krakowie i okolicach. Wielokrotnie obcokrajowcy zmagać muszą się z polskim prawodawstwem, w czym firmy jak Investpolska są pomocne.

Firmy consultingowe znające polski rynek pełnią jeszcze jedną ważną rolę. Otóż specyfika budownictwa, w które można w Polsce inwestować, to rzecz jasna nie tylko nowo powstające budynki, lecz także już istniejące. I tutaj pojawia się temat znany i elektryzujący branżę nieruchomości, mianowicie rewitalizacja, czyli najogólniej – działania mające na celu ożywienie zdegradowanych obszarów miasta. Działania rewitalizacyjne prowadzą już takie miasta jak Poznań, Kraków, Gdańsk. Szczególny pod tym względem potencjał kryje się w Łodzi, pełnej pofabrycznych, pustych przestrzeni. Pierwszą, ogromną inwestycją, była słynna rewitalizacja terenów dawnej fabryki Izraela Poznańskiego, zmienionej w centrum rozrywki. Jednak rewitalizacja to nie tylko zabudowa komercyjna. Drugą wielką inwestycją w Łodzi jest odnowa budynków fabrycznych Karola Scheiblera, gdzie obecnie powstają komfortowe mieszkania, tzw. lofty. Oba kompleksy stanowiły swego czasu „miasta w mieście” – zrewitalizowanie ich zmienia w dużej mierze wizerunek Łodzi.

Opal Property Developments, australijska firma, która rewitalizuje Łódź, podpisała już kontrakt na podobną inwestycję w Poznaniu – Modena Park. Oczywiście natrafia na wiele przeszkód – na przykład luksusowe lofty w projekcie U Scheiblera 2, wybudowane zostaną przez budowniczych z Rumunii, gdyż zabrakło polskich specjalistów.

Rewitalizacja powinna stanowić priorytet w działaniach władz wielu miast Polski. Dzięki niej nie stracą one wschodnioeuropejskiej specyfiki. Jednocześnie zaś staną się atrakcyjną alternatywą dla podróżujących Europejczyków, którzy znudzeni komercyjnym charakterem miast Zachodu, coraz częściej zapuszczają się do naszego kraju. Ważne jest więc, aby inwestorów dysponujących ogromnymi środkami, jak francuska spółka APSYS (Manufaktura), czy australijski Opal, zachęcać do lokowania środków w naszym kraju. Rola firm pośredniczących w tym procesie jak Investpolska, jest nie do przecenienia.
---

Maciej Chmielowski - projektowanie stron internetowych opartych o system CMS. Agencja Interaktywna Krakweb.pl Kraków


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Preferencyjny kredyt studencki, czyli pieniądze za darmo!

Preferencyjny kredyt studencki, czyli pieniądze za darmo!

Autorem artykułu jest Grzegorz Zięba



Preferencyjny kredyt studencki to możliwość osiągnięcia większej płynności i pierwszy krok w kierunku wolności finansowej. Jednak ciągle niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Korzyści jakie ze sobą niesie sprawiają, że warto się nim zainteresować nawet jeśli nie potrzebujesz pieniędzy na studia, a może przede wszystkim wtedy...
Ciągle niewielu studentów wie jak korzystny może być preferencyjny kredyt studencki. Co miesiąc, przez 10 miesięcy w roku, przez cały okres studiów możesz otrzymywać transze kredytowe. W tej chwili wynoszą one 600zł, mogą być pomniejszone o kilka złoty ze względu na prowizje bankowe. Spłatę kredytu rozpoczynasz 2 lata po zakończeniu studiów i wtedy też zaczynają być liczone odsetki, które i tak są nieporównywalnie niższe niż w przypadku innych kredytów. Spłacasz kredyt co miesiąc w ratach, których liczba jest dwu-krotnością liczby transz (otrzymując 600zł przez 50 miesięcy, spłacasz trochę ponad 300zł przez 100 miesięcy). Kredyt jest na tyle preferencyjny, że warto się nim zainteresować nawet jeśli nie potrzebujesz pieniędzy na studia, a może przede wszystkim wtedy…

Kto może otrzymać kredyt?

Ubiegać się o kredyt może każdy. Niezależnie czy studiujesz dziennie czy zaocznie. Nie każdy jednak go otrzyma - liczy się dochód na jedną osobę, odległość od uczelni i wiele innych. Po tym jak kredyt zostanie przyznany musisz znaleźć żyrantów - jeden, dwóch w zależności od banku. W przypadku niskich dochodów w rodzinie, drugim poręczycielem może być Bank Gospodarstwa Krajowego, a w przypadku rolników Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wnioski o udzielenie kredytu można składać w bankach do końca października danego roku.

Inwestować czy wydawać, czyli jak wykorzystać kredyt?

Jeśli nie wydajemy tych pieniędzy na studia, utrzymanie itp., to warto jest je zainwestować. Niektórzy inwestują w swoją wiedzę, kursy językowe, szkolenia, seminaria - jestem pewny, że taka inwestycja w większości przypadków zwróci się w przyszłości. Są również zwolennicy oszczędzania poprzez inwestowanie w różne instrumenty finansowe i to podejście chciałbym przedstawić dokładniej.

Czym są fundusze inwestycyjne?

Średnia stopa zwrotu z funduszy inwestycyjnych z ostatnich kilkunastu lat wynosi 12% rocznie. Fundusze inwestycyjne są instrumentami inwestującymi w obligacje, akcje i inne instrumenty finansowe. Ich stopa zwrotu jest zależna od koniunktury. Są fundusze bardziej ryzykowne, ale przynoszące też większe profity i te mniej, które przynoszą mniejsze pieniądze. Logiczne jest również, że fundusze obarczone większym ryzykiem powinny być traktowane w perspektywie długoterminowej - przynajmniej kilkuletni okres inwestowania. 12% rocznie to średnia. Przy obecnej koniunkturze nie trudno wyciągnąć 30%, a nawet 50% rocznie, inwestując w fundusze akcji. Jednak taka tendencja wzrostowa kiedyś się skończy i należy mieć to na uwadze. Najważniejsze w funduszach akcji jest, to że nie musimy obserwować rynku. Wszystkie decyzje podejmą za nas eksperci zarządzający danym funduszem. Wystarczy wybrać odpowiedni dla siebie fundusz, albo 2-3 fundusze w celu osiągnięcia pewnej dywersyfikacji ryzyka i wpłacać na nie pieniądze. Więcej o funduszach można znaleźć w Internecie, w wyszukiwarkach, jak również na portalach finansowych typu Money czy Bankier.

Jak na tym wyjdziemy?

Załóżmy, że pożyczamy pieniądze w pierwszym roku studiów i wszystko inwestujemy w fundusze inwestycyjne. Załóżmy również średnią stopę zwrotu na poziomie 12% rocznie. W sumie pożyczamy od banku 30 tyś. zł. Przeprowadzona symulacja, zgodna z zasadami wypłacania kredytu pokazuje, że po zakończeniu studiów wartość naszych funduszy wynosi 41 tyś zł. Dwa lata po studiach natomiast już 52tyś zł. Teraz możemy zacząć spłacać kredyt zgodnie z umową banku. Po ośmiu latach spłat (100 rat) zostaje nam na czysto około 90 tyś zł. Jest to wariant jak najbardziej realny. Co prawda od chwili zaczerpnięcia kredytu do jego całkowitej spłaty mija 15 lat i w tym czasie nie wolno nam korzystać z tych pieniędzy, ale z kolei są to pieniądze praktycznie za nic! Zwróć też uwagę na to, że bezpośrednio po zakończeniu studiów możesz spłacić całość kredytu, a i tak w kieszeni zostanie Ci około 11 tyś zł - całkiem dobry początek na własny start. Rozważmy teraz wariant dla studentów, którzy zorientowali się trochę późno i wzięli kredyt na trzecim roku studiów. Poza tym jednym założenia są identyczne. Pożyczamy 18 tyś zł. Po zakończeniu studiów wartość naszych aktywów wynosi 21,5 tyś zł - na czysto 3,5 tyś zł. Dwa lata po studiach jest już 27,5 tyś zł. Po pięciu kolejnych latach (spłata 60 rat) zamykamy interes zarabiając na czysto około 25 tyś zł. Czas inwestycji od wejścia do wyjścia wynosi 10 lat. Tak duże różnice wynikają między innymi z działania mechanizmu procenta składowego. Zwróć również uwagę, że nie warto spłacać wszystkiego od razu, najlepiej wykorzystać warunki umowy i spłacać kredyt w ratach - wtedy pożyczone pieniądze ciągle dla nas pracują. Symulacja nie uwzględnia wahań koniunktury oraz zmienności oprocentowania, jest przybliżona, ale też nie odbiega od realizmu.

Na zakończenie.

Jeśli nie musisz opłacać studiów czy życia za jego pomocą warto jest zainwestować te pieniądze. Myślę, że nie jest istotne jak zainwestujesz swój kredyt, w swoją wiedzę i umiejętności czy w instrumenty finansowe. Ważne jest żeby za jego pomocą kupować przyszłe zyski i nie wydawać go na pasywa czyli rzeczy, które jedynie wyciągają nam pieniądze z kieszeni i nic do kieszeni nie wkładają. Ciągle powtarzam - inwestuj w aktywa! Więcej informacji na temat kredytu studenckiego oraz niezależności finansowej (czyli sposobie myślenia jaki tu przedstawiłem) możesz znaleźć na stronie http://kredytstudencki.com.pl/
---

Grzegorz Zięba
Właściciel bloga tematycznego Biznes i marketing w świecie Internetu. Gdzie znajdziesz sporo ciekawych wpisów rozwijających osobowość.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

ABC Inwestowania w nieruchomości

ABC Inwestowania w nieruchomości

Autorem artykułu jest Tobiasz Maliński



Książki Roberta Kiyosaki'ego są dzisiaj bardzo popularne.
Wielu ludzi po ich przeczytaniu jest do tego stopnia zainspirowanych inwestowaniem w nieruchomości, że popadają w problemy finansowe na skutek zbyt pochopnego działania. Czy nie lepiej byłoby najpierw zapoznać się przynajmniej z podstawami inwestowania i oszczędzić sobie nadszarpywania własnego portfela?
Nieruchomości są dochodowe i to jest fakt, ponadto coraz więcej osób zaczyna się o tym osobiście przekonywać. Mądra inwestycja jest w stanie „żywić” inwestora przez długi czas, a zbyt pochopny wybór okazji inwestycyjnej może okazać się tragiczny w skutkach. Niestety bardzo dużo ludzi działa pod wpływem impulsu – wynajdują gdzieś informacje o dochodowości nieruchomości lub o dźwigniach finansowych i bez namysłu podejmują się czegoś o czym nie mają pojęcia, często nie wiedząc czym jest amortyzacja. Zapytanie o różnice pomiędzy lokalem, a budynkiem bezradnie rozkładają ręce lub próbują odpowiadać intuicyjnie. Ten artykuł skierowany jest przede wszystkim do „świeżaków” pragnących rozpocząć
generowanie przychodu za pomocą nieruchomości.

Przygodę z nieruchomościami należałoby zacząć od wyjaśnienia czym jest lokal, budynek i budowla. Co prawda można znaleźć te definicje w słownikach lub ustawach, ale podejrzewam że mało kto jest przychylny przebijaniu się przez formalne opisy. To co wynika z ustaw można przedstawić w następujący sposób: budynek to obiekt posiadający dach, fundamenty oraz pokoje lub pomieszczenia mieszkalne i/lub użytkowe, lokal jest wydzieloną częścią budynku, a budowla jest wszystkim pozostałym (proszę o nie doszukiwanie się nieścisłości w tych definicjach, bo na pewno takie są, chodzi mi jedynie o obrazowe przedstawienie oficjalnych pojęć lub jak kto woli opisanie „na chłopski rozum”). Ważnym, chyba nawet najważniejszym, pojęciem związanym z nieruchomościami jest amortyzacja. Amortyzacja to po prostu część wartości początkowej, w tym przypadku nieruchomości, którą podatnik zalicza do kosztów uzyskania przychodu w danym roku podatkowym. Podczas gdy przeciętny inwestor modli się o zwyżkę na giełdzie („korzysta z dobrodziejstw” aprecjacji), aby jego akcje lub jednostki uczestnictwa funduszu zyskały na wartości, mądry inwestor korzysta z tego co oferuje mu amortyzacja, gdyż przynosi ona zyski o wiele szybciej. Z definicją amortyzacji wiąże się pojęcie odpisu amortyzacyjnego, który jest roczną kwotą uzyskania przychodu obliczoną według stawki amortyzacji, Początkującego inwestora interesują zazwyczaj dwie stawki, które wynoszą:

a) 1,5 % dla lokali i budynków mieszkalnych
b) 2,5% dla lokali i budynków niemieszkalnych

Należy dodać, że nie każdy lokal i/lub budynek można amortyzować. Niczego nie odpiszemy w przypadku gruntów i praw ich wieczystego użytkowania, lokali i budynków będących własnością spółdzielni mieszkaniowych oraz składników, które były kiedyś wykorzystywane do prowadzenia działalności gospodarczej, najmu, dzierżawy, ale już nie są w żaden z tych sposobów wykorzystywane (co nie znaczy, że nie są już w ogóle używane). Można amortyzować wszystkie lokale i budynki spełniające następujące kryteria:

a) będące własnością lub współwłasnością podatnika
b) charakteryzujące się długim okresem użytkowania (powyżej jednego roku)
c) będących zdatnymi do użytku w momencie przekazania ich do użytkowania
d) muszą być przeznaczone na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej, najmu lub dzierżawy

Nieruchomości będące w naszym posiadaniu niestety nie podlegają amortyzacji przed upływem jednego roku. To byłoby tyle jeśli chodzi o najważniejszy przywilej związany z nieruchomościami, teraz kilka słów o przykrym obowiązku – podatku od nieruchomości.
Jest to podatek lokalny, którego wielkość jest ustanawiana przez samorząd gminny, nie może być on na szczęście wyższy od pewnej wartości maksymalnej:

a) dla budynków i lokali mieszkalnych: 0,56 zł/m2
b) dla budynków i lokali związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej: 18,43 zł/m2

Podstawą opodatkowania (czyli wartościowo lub ilościowo określonym przedmiotem podatku) jest powierzchnia użytkowa budynku. W odróżnieniu od większości podatków, podatek od nieruchomości uiszcza się nie miesięcznie lecz w ratach do każdego 15 dnia marca, maja, września i listopada. Istnieje również możliwość zwolnienia z podatku od nieruchomości w przypadku np.: budowli portowych, lotnisk, uczelni wyższych, siedzib partii politycznych, muzeów, zabytków itp.........długo by jeszcze można rozprawiać na tematy finansowe........

Mam nadzieję, że w tym miejscu rozwiałem Twoje wątpliwości związane z podstawami inwestowania w nieruchomości, jeśli je oczywiście miałeś. Myślę, że skoro poświęciłeś swój cenny czas na lekturę tego artykułu, jesteś w mniejszym lub większym stopniu zainteresowany inwestowaniem w nieruchomości, dlatego musisz we własnym zakresie dokładniej zagłębić się w temat lub udać się do doradcy podatkowego. Na zakończenie, życzę wszystkim zainteresowanym owocnych „łowów nieruchomościowych”.

---

Jak zmaksymalizować HYIPowe zyski? www.hyip-inwestycje.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Inwestycje alternatywne - nieruchomości

Inwestycje alternatywne - nieruchomości

Autorem artykułu jest Tobiasz Maliński



Czy nie wspaniale byłoby móc odciąć się od koniunktury rynkowej i uzyskiwać przychód zarówno podczas bessy jak i hossy na rynkach finansowych? Jeżeli posiadasz takie marzenie powinieneś zapoznać się z inwestowaniem alternatywnym - z nieruchomościami.
Posiadanie jednej lub więcej nieruchomości będących aktywami jest pożądane przez wielu. Ten rodzaj aktywów może skutecznie "dokarmiać" inwestora w razie kryzysów na rynkach towarowych czy finansowych, nawet czasowe spadki wartości nieruchomości nie są tak dotkliwe w skutkach jak załamania innych rynków. Dobrze zarządzane nieruchomości stanowią azyl dla inwestora - schronienie. O zaletach nieruchomości nie trzeba przekonywać inwestorów, którzy posiadają już kilka lokali lub budynków, oni świetnie zdają sobie z tego sprawę - ten rodzaj inwestycji może stanowić problem dla kogoś kto jest sceptycznie nastawiony lub dla kogoś kto waha się wskoczyć w wir świata nieruchomości.

W artykule inwestycyjne ryzyko pisałem, że inwestowanie nie jest ryzykowne, to brak wiedzy jest ryzykowny. W przypadku nieruchomości problem ten jest bardzo dobrze widoczny. Przeciętni inwestorzy boją się inwestować w nieruchomości, bo tak naprawdę nie wiedzą jak, tracą tym samym świetne okazje inwestycyjne. Obracanie nieruchomościami można porównać do jazdy samochodem: jest ryzyko, ale kierowca nie może być ryzykowny, jeśli poćwiczy prawidłową jazdę będzie naprawdę dobrym kierowcą. To samo dotyczy inwestora: jeśli dotrze do przepisów prawnych i podatkowych związanych z nieruchomościami oraz nabierze doświadczenia w wyszukiwaniu okazji inwestycyjnych przestanie być ryzykantem, a stanie się mądrym i sprawnym inwestorem. Co można więc zrobić, aby stać się takim inwestorem i wykorzystać okazje jakie daje rynek nieruchomości? Przede wszystkim trzeba przestać twierdzić, że nie posiada się pieniędzy na kupno nieruchomości i zacząć zajmować się zakupami. Wielu mężczyzn dziwi się dlaczego kobiety chodzą po sklepach nawet wtedy kiedy niczego nie chcą kupić - bo będą wiedziały co kupić jeśli nadarzy się odpowiednia okazja i będą miały środki na zakupy. Trening inwestycyjny w nieruchomościach opiera się więc na takich samych zasadach co zwykłe "babskie" zakupy. Do konieczności należy regularne przeglądanie ofert sprzedaży, odwiedzanie biur pośrednictwa oraz telefoniczne lub osobiste rozmowy ze sprzedającymi. Tylko w ten sposób można wyćwiczyć się z zauważaniu tego czego nie widzą inni. Korzystanie z dobrodziejstw inwestycji alternatywnych w nieruchomości wiąże się również z posiadaniem wiedzy podatkowej i prawnej na ten temat. Każdy inwestor powinien znać pewne podstawy, które opisałem w artykule ABC inwestowania w nieruchomości, ale nie musi być specjalistą podatkowym lub prawnym, powinien jednak wiedzieć w jakim źródle może znaleźć potrzebne mu akurat informacje lub do kogo zwrócić się z prośbą o poradę (wybór dobrego radcy prawnego i doradcy podatkowego stanowi nie lada wyzwanie). Jedynie z takim przygotowaniem można zacząć kupować nieruchomości nie będąc ryzykantem. Ryzyko o którym wspominałem przy okazji jazdy samochodem dotyczy też rynku nieruchomości: przypuśćmy, że posiadamy świetną nieruchomość w dogodnym miejscu, ale spóźniliśmy się trochę z jej kupnem pod wynajem, bo konkurencja pozyskała znaczną większość klientów, a my staramy się pozyskać kolejnych najemców z marnym skutkiem. Jeśli wzięliśmy kredyt hipoteczny na zakup tej nieruchomości i zaczynają kończyć się nam pieniądze na opłaty czynszu istnieje coraz większe niebezpieczeństwo zajęcia przez bank naszej nieruchomości i między innymi z tego powodu przeciętni inwestorzy boją się inwestycji w nieruchomości.

Podobnie jak na rynkach kapitałowych również i na rynku nieruchomości inwestorzy stawiają czoła spadkom na wartości inwestycji, które nie są, jak wspomniałem, tak duże jak np. na giełdach papierów wartościowych. Europa znajduje się obecnie u schyłku wzrostowego cyklu koniunkturalnego na rynku nieruchomości podczas którego branża deweloperska znacznie się rozwinęła. Z powodu łatwości dostępu do kredytów hipotecznych ludzie masowo inwestują w nieruchomości, a firmy stawiają na budowę nowych domów i mieszkań. Należy zauważyć, że liczba ludności się zmniejsza, a do 2030 roku emeryci będą stanowić 25% społeczeństwa. Ktoś kto teraz zainwestował w nieruchomości może w perspektywie długoterminowej stracić, bo jakby powiedział inwestor rynków kapitałowych: "kupił na górce". W odmiennej sytuacji znajdują się Stany Zjednoczone, dla których szacuje się wzrost liczby ludności. Najprawdopodobniej starzejące się społeczeństwo europejskie wywoła falę napływów imigrantów z krajów arabskich oraz zza wschodniej granicy co nie spowoduje znaczących spadków cen nieruchomości w przyszłości. Wszystkim "zapalonym" inwestorom, którzy teraz chcieliby zainwestować w nieruchomości doradzam czekanie na spadek cen, który już niebawem może przybrać większe rozmiary.

Sytuacja nieruchomości jest podobna do sytuacji na rynku towarowym, a w szczególności na rynku złota z tą małą różnicą, że nieruchomości znajdują się na krawędzi szczytu, a złoto jeszcze przed nim. Zainteresowanie tymi rykami jest konieczne, ale na dzień dzisiejszy radziłbym wszystkim inwestorom planującym zakupy trzymać się z daleka nie tylko od rynku złota, ale i od rynku nieruchomości.
---

Jak zmaksymalizować HYIPowe zyski? www.hyip-inwestycje.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy przyszłe emerytury to utopia? część I

Czy przyszłe emerytury to utopia? część I

Autorem artykułu jest Tobiasz Maliński



Masowa wypłata aktywów z funduszy emerytalnych oraz ich niewłaściwe zarządzanie może spowodować, że miliony ludzi zostaną po przejściu na emeryturę bez środków do życia.
Wejście w życie w dniu 1 stycznia 1999 roku reformy systemu ubezpieczeń społecznych było bardzo potrzebne, z uwagi na pojawiający się problem niewypłacalności ZUSu-u związany ze zmianami demograficznymi. Reforma wprowadziła trójfilarowość systemu ubezpieczeń, powołując do życia II i III filar, którymi zarządzają Otwarte Fundusze Emerytalne. OFE wydają być się dobrą alternatywą dla świetnie nam znanego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ale czy podołają pojawiającym się coraz to nowym problemom?

Wielu czytelników być może zdziwi fakt, że zamieściłem ten artykuł w dziale „inwestowanie”, a nie np. w dziale „ubezpieczenia.” Mimo, że na pierwszy rzut oka OFE oferują ubezpieczenia emerytalne, to po głębszej analizie można dostrzec problemy natury inwestycyjnej. Zanim jednak o tym opowiem, skupię się na czymś innym.

Podstawową różnicą między systemem sprzed reformy, a tym po reformie jest znaczenie dwóch słów: świadczenie i składka. Załóżmy, że po przepracowaniu 40 lat i osiągnięciu wieku 65 lat, pewien mężczyzna przechodzi na emeryturę na starych zasadach ZUS-owskich. Jeśli umrze w wieku 66 lat, czyli rok po przejściu na emeryturę, skorzysta na tym Zakład Ubezpieczeń Społecznych, gdyż w odróżnieniu od OFE nie wypłaci on spadkobiercy pozostałej sumy emerytury. Załóżmy, więc trochę bardziej optymistyczny scenariusz, że omawiany mężczyzna dożyje 100 lat. ZUS na tym ucierpi, ponieważ niezależnie od koniunktury gospodarczej będzie zobowiązany wypłacać świadczenie w wysokości, np. 1000 zł miesięcznie do końca życia naszego bohatera. Podczas swojej emerytury taki człowiek będzie mógł leżeć i nic nie robić, a mimo to otrzyma należne mu świadczenie. Po wprowadzeniu reformy systemu ubezpieczeń w życie, pojawiło się słowo składka, będące miarą wielkości przyszłej emerytury, która będzie wprost proporcjonalna do wysokości wpłaconych składek w okresie produkcyjnym danej osoby. Przypuśćmy, że opisywany mężczyzna zdołał zgromadzić składki o łącznej sumie 1 000 000 zł – ma do dyspozycji tylko tą kwotę pieniędzy. Może się zdarzyć tak, że w skutek jego rozrzutności lub załamania koniunktury na rynku, zgromadzone dotąd zasoby się skończą. Taki człowiek nie ma prawa żądać od funduszu zadośćuczynienia za poniesione straty, nie może niczego zrobić, tylko pogodzić się ze stratą – dalsze jego życie staje pod znakiem zapytania z powodu braku dalszych środków. Zatem nasza przyszła emerytura spoczywa, za sprawą reformy, w naszych rękach, a nie w rękach naszego pracodawcy. Jest to bardzo istotna różnica, ponieważ zdarzało się, że po wprowadzeniu reformy wielkie korporacje zaczęły odprowadzać składki na ubezpieczenia w II filarze nie informując o tym swoich pracowników. Ci ludzie byli przekonani, że pracodawca opłaca tylko ich ZUS, a w rzeczywistości część składki trafiała do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, natomiast druga część do II filaru. Rozczarowanie, którego takie osoby doznają w przyszłości może być potężne.

Drążąc temat dalej, można odkryć, że istnieje o wiele poważniejszy problem niż brak świadomości, mianowicie zarządzanie oraz sposoby lokowania powierzanych aktywów.

Ciąg dalszy->część II
---

Jak zmaksymalizować HYIPowe zyski? www.hyip-inwestycje.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl