poniedziałek, 2 stycznia 2012

Polskie dwuzłotówki

Polskie dwuzłotówki

Autorem artykułu jest Dawid Pisarski



Najpopularniejsze monety kolekcjonerskie w Polsce, to bez wątpienia numizmaty, których nominał wynosi dwa złote. Większość osób, określa je jako „dwuzłotówki” oraz „złote monety”.

Należy jednak pamiętać, że ich druga popularna nazwa („złote monety”) odnosi się TYLKO do ich charakterystycznego złotego koloru. Stop, z którego są wybijane to Golden Nordic (GN) – jego skład to: CuAl5Zn5Sn1. Ciekawostką jest także, że sześć pierwszych „dwuzłotówek” została wyprodukowana z miedzioniklu (CuNi) w roku 1995, zaś od roku 1996 wszystkie monety kolekcjonerskie o nominale 2zł aż do dzisiaj są wykonywane ze stopu Golden Nordic.

„Dwuzłotówki” upamiętniają ważne wydarzenia, osobowości czy miejsca. Ukazują się również w seriach np. „Zwierzęta Świata” czy „Zamki i Pałace w Polsce”.

Trudno znaleźć osobę, która nigdy nie widziała chociaż jednej z tych monet a zapewne spora część osób, otrzymała ją jako resztę podczas zakupów. Nie możemy się temu dziwić, gdyż obecne wysokie nakłady powodują, że duża ilość tych monet trafia do obiegu. Dlaczego? Ponieważ nie ma w Polsce 1,5 miliona kolekcjonerów monet, żeby wszystkie dwuzłotówki z danego tematu znalazły się w kolekcjach. Idąc dalej mogę stwierdzić, że nie ma nawet pół miliona aktywnych kolekcjonerów!

Na pewnym forum internetowym toczyła się nawet dyskusja na temat ilości kolekcjonerów w Polsce. Większość osób stwierdziła, że aktywnych kolekcjonerów (tzn. takich, którzy na bieżąco śledzą wszystkie nowinki, mają sporą wiedzę numizmatyczną i systematycznie uzupełniają kolekcje) jest w Polsce kilkadziesiąt tysięcy w tym kilka tysięcy, którzy mogą przeznaczyć większą ilość pieniędzy na uzupełnianie zbiorów.

W takim razie skoro „prawdziwych” kolekcjonerów w Polsce jest tylko kilkadziesiąt tysięcy to co z resztą monet?

Po pierwsze należy zaznaczyć, że nie wszyscy kolekcjonerzy kupują po 1 sztuce i wspomnieć, że są także kolekcjonerzy woreczków menniczych (w jednym woreczku jest 50 sztuk dwójek) czy „parciaków” (w jednym parciaku jest 40szt woreczków, które mają po 50 sztuk monet, co daje nam 2000 numizmatów w parciaku)!

Po za tym wiele dwuzłotówek jest także w rękach przypadkowych osób, którzy otrzymali taką monetę jako resztę i postanowili ją sobie zatrzymać oraz u początkujących kolekcjonerów, którzy nie zaliczają się do grupy „prawdziwych”.

I oczywiście sporą część posiadają inwestorzy.

Monety dwuzłotowe jako inwestycję, wybierają przede wszystkim inwestorzy z niskim kapitałem. Osoby, które chcą ulokować większą ilość pieniędzy w monetach dwuzłotowych, zazwyczaj kupują wspomniane wcześniej woreczki mennicze lub worki parciane.

W większości przypadków o rozpoczęciu przygody z dwójkami decyduje otrzymanie jej w prezencie lub jako reszty w sklepie. Warto sprawdzić wtedy cenę danego numizmatu w Internecie, gdyż często może się okazać, że moneta, którą otrzymaliśmy po cenie nominalnej jest warta dużo więcej. Odkąd w ubiegłym roku otrzymałem jako resztę monetę „Henryk Sienkiewicz” wartą wówczas 90zł, za każdym razem pytam się kasjera czy przypadkiem nie ma jakiejś dwójki. W trzech sklepach dogadałem się także ze sprzedawcami, żeby mi zostawiali wszelkie dwuzłotówki a ja co pewien czas wpadnę i je odbiorę. Co prawda nie trafiła mi się już nigdy moneta warta 90zł, ale gdyby przeliczyć wartość tych wszystkich monet, które otrzymałem przy kasie to zarobiłem kilkaset złotych!

---

Poznaj tajniki inwestowania w monety za free www.e-monety.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

5 pytań dotyczących inwestowania w monety cz.III

5 pytań dotyczących inwestowania w monety cz.III

Autorem artykułu jest Dawid Pisarski



Artykuł odpowiada na podstawowe pytania dotyczące inwestowania w monety. Dowiesz się m.in. co to jest przedsprzedaż i czy warto kupować monety, gdy ich cena jest w dołku.

Co to jest przedsprzedaż?

Przedsprzedaż jak sama nazwa wskazuje jest sprzedażą przed oficjalnym wprowadzeniem danego numizmatu na rynek kolekcjonerski (datą emisji). Przedsprzedaży dokonują zazwyczaj podmioty, które mają zapewniony odbiór danych monet od mennicy lub banku. Jeżeli mają podpisaną umowę na odbiór np. 1 000 szt., to mogą już wcześniej na swojej stronie internetowej lub serwisie aukcyjnym rozpocząć sprzedaż owych monet.

Czy przedsprzedaż jest bezpieczna?

Jeżeli zachowamy podstawowe środki bezpieczeństwa to owszem. Powinniśmy przede wszystkim sprawdzić profil osoby sprzedającej monety (w przypadku akcji internetowych) i jego wiarygodność. Trudno, żeby osoba prywatna miała dostęp do większej liczy monet przed ich emisją.

Zdarza się, że w przypadku przedsprzedaży kupujemy nie bezpośrednio od osoby, która ma zagwarantowane owe monety lecz od kolejnego pośrednika. Otóż może się tak zdarzyć, że firma np. „NUMISMATOS” (nazwa wymyślona), która ma zagwarantowany odbiór 1 000 monet wystawi je pół roku przed emisją za kwotę 100zł za sztukę. Miesiąc później zainteresowanie ową monetą może się zwiększyć i osoby, które kupiły od firmy NUMISMATOS monety po 100zł, sprzedadzą je za 130zł. Wszystko dotąd wygląda prosto… za kilka miesięcy jak będzie emisja owej monety, firma NUMISMATOS porozsyła swe monety, osobom którzy kupili je za 100zł a oni odeślą dalej tym, którzy zapłacili 130zł. Ich zysk wyniesie 30zł. Co jednak będzie, gdy o monecie zrobi się „głośno” i jej cena w dniu emisji gwałtownie skoczy np. do 300zł? Po firmie należy się spodziewać, że roześle ona swe monety za cenę 100zł… ale czy osoby, które kupiły za 100 a sprzedały za 130 dotrzymają transakcji, skoro teraz ich moneta jest warta 170 złotych więcej? Jak widzimy wszystko różnie może się potoczyć. Dla przykładu powiem, że ponad rok temu na pewnym serwisie aukcyjnym kupiłem 6 złotych monet przed datą ich emisji (monety kupiłem od 3 sprzedawców). Gdy moneta się ukazała i jej cena gwałtownie skoczyła w górę przewyższając kwotę, którą zapłaciłem o kilkaset złotych otrzymałem tylko 3 monety od jednego sprzedawcy. Pozostali dwaj nie przysłali mi moich monet tylko zwrócili pieniądze. Po długiej kłótni jeden z nich w ramach przeprosin przysłał mi w ramach rekompensaty pewną srebrną monetę wartą ok. 70zł.

Jak więc widać… należy być ostrożnym, gdyż sytuacja może być także odwrotna. Możemy kupić monetę kilka miesięcy wcześniej w przedsprzedaży za 400zł a jak zostanie ukazany jej projekt graficzny i zostanie podany nakład – może się okazać, że coś co miało być dobrą inwestycją okaże się klapą i będziemy stratni. Dlatego w wypadku chęci zakupu monet w przedsprzedaży powinniśmy dobrze wszystko przeanalizować.

Kupiłem monetę za 400zł, dziś kosztuje 350. Sprzedać, czy czekać na wzrosty?

Niestety nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Może się okazać, ze ta moneta, na której Pan stracił wkrótce się odbije ale może minąć wiele lat a jej cena będzie jeszcze niższa. Gdzie jest możliwość zdobycia dużych pieniędzy tam w grę wchodzi ryzyko. Decyzja należy do Pana. Inwestowanie w monety jak widać nie jest formą bez ryzyka.

Czy warto kupować daną monetę, jak jej cena zaczyna rosnąć?

Rynek numizmatyczny jest coraz bardziej popularny i ulega dużym spekulacją. Najszybciej rosną ceny tych monet, na które jest największy popyt. Jednak nie wiadomo jak długo będą rosły. Może się okazać, że tendencja niebawem się zmieni. Może być to skutkiem chęci szybkiej realizacji zysków.

Czy warto kupować monetę, kiedy jej cena jest w dołku?

Wiele osób twierdzi, że właśnie wtedy powinniśmy kupować monety kolekcjonerskie – kiedy ich cena jest najniższa. „Gdy wszyscy sprzedają ty kupuj, gdy wszyscy kupują ty sprzedawaj” – nie da się ukryć, że to zdanie może mieć w wielu przypadkach rację. Warto wcześniej przeanalizować jak kształtowała się cena danej monety na przestrzeni kilku lat. Jeżeli zaobserwowaliśmy tendencję wzrostową to zapewne warto zaryzykować. Jeżeli zaś, cena monety nie zmieniała się lub systematycznie spadała – jest to zapewne oznaka słabego zainteresowania i tutaj ryzyko inwestycji jest większe.

---

Kontroluj moje postępy w drodze do miliona:
http://www.milionzlotych.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy zegarki mogą być dobrą inwestycją?

Czy zegarki mogą być dobrą inwestycją?

Autorem artykułu jest papaj



W czasach, w których każdy posiada przynajmniej jeden telefon komórkowy, zegarek przestaje być jedynym urządzeniem, na którym można sprawdzić aktualną godzinę. Okazuje się jednak, że nie znika z naszych rąk. Po prostu zmienia swoją funkcję.

Czym jest dla nas teraz zegarek? Dla niektórych jest sposobem na pokazanie swojego statusu, albo tego, że są modni, inni traktują go jak biżuterię, a dla jeszcze innych jest inwestycją. Jak to możliwe? Czy zegarki mogą tak samo jak mieszkania lub dzieła sztuki przybierać na wartości? Okazuje się, że tak. Oczywiście chodzi o bardzo wyjątkowe zegarki, które kosztują czasami nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kolekcjonować można zarówno zegarki męskie, jak i zegarki damskie.

Najbardziej pożądanymi zegarkami, przez każdego kolekcjonera są specjalne i limitowane edycje. Firmy produkujące zegarki najczęściej tworzą takie modele na okrągłe rocznice swojego istnienia, a także często ze względu na obchody rocznicy jakiegoś ważnego wydarzenia. Tak było na przykład ostatnio przy okazji obchodów 40 rocznicy wylądowania człowieka na księżycu. Z tej okazji firma Omega wypuściła specjalną limitowaną edycję zegarków Speedmaster, które towarzyszyły pierwszym kosmonautom.

Najbardziej poszukiwane i zarazem najdroższe są zegarki, których produkuje się najmniej. Limitowane edycje znanych marek, których nakład to kilkadziesiąt lub kilkaset sztuk są najbardziej poszukiwanymi przez kolekcjonerów egzemplarzami. Za kilka lat ceny tych zegarków mogą się nawet podwoić. Właśnie dzięki temu takie zegarki są doskonałą inwestycją, którą od czasu do czasu można się pochwalić idąc na wystawne przyjęcie. Najlepiej jednak bardzo na nie uważać, ponieważ uszkodzenie takiego wyjątkowego zegarku to naprawdę ogromna strata. Dlatego też bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś nosił takie zegarki na co dzień.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

5 pytań dotyczących inwestowania w monety cz.II

5 pytań dotyczących inwestowania w monety cz.II

Autorem artykułu jest Dawid Pisarski



Artykuł odpowiada na podstawowe pytania dotyczące inwestowania w monety. Dowiesz się m.in. jaka była pierwsza moneta kolekcjonerska w Polsce, czy warto kupić katalog monet i czy powninno się płacić podatki.

Jaka była pierwsza moneta kolekcjonerska w Polsce?

Pierwszą monetą kolekcjonerską wybitą w Polsce jest srebrna 100-stuzłotówka z Mieszkiem i Dąbrówką – wybita w 1966 roku w nakładzie 198 000 sztuk.

Czy musimy płacić podatek od zysków związanych z numizmatyką?

Musimy mieć tą swiadomość, ze inwestowanie w monety wiąże się także z podatkami. Zgodnie z obowiązującym prawem w Polsce każda transakcja na kwotę większą niż 1000 złotych musi być opodatkowana w wysokości 2 %. Obecnie pracownicy Urzędu Skarbowego nie monitorują dokładnie aukcji internetowych, jednak coraz częściej słyszymy i czytamy o zmianie tego stanu rzeczy. Wielu sprzedających zaznacza, że ewentualny podatek płaci kupujący – umywając sobie tym samym ręce od odpowiedzialności. W praktyce nie spotkałem się jeszcze z osobami, które płaciłyby podatek PCC. W przypadku zakupu w sklepie numizmatycznym – problem ten dla kupującego zanika.

Jeśli chodzi o podatek od zysków to wynosi on 19%. Zysk jak wiadomo jest różnicą ceny za jaką sprzedaliśmy numizmat od ceny, za jaką go nabyliśmy. Zgodnie jednak z polskim prawem posiadając przedmiot co najmniej pół roku (np. monetę) nie mamy obowiązku płacić i tego podatku. Należy jednak pamiętać, że w razie kontroli musimy udowodnić, że dany przedmiot należał do nas przez ostatnie sześć miesięcy. Można tutaj zauważyć, że mimo różnych zawiłości podatkowych inwestowanie w monety jest i tak korzystniejsze (pod względem podatkowym) od korzystania z lokat bankowych. Dlaczego? Otóż w wypadku numizmatyki oba podatki można ominąć, zaś od zysków na lokatach płacimy tzw. „podatek Belki” w wysokości 19%.

Czy wzrost cen złota przekłada się na wzrost cen złotych monet?

Mimo, że może się to wydawać logicznym związkiem przyczynowo-skutkowym to jednak nie występują w tym wypadku aż tak mocne zależności. Cena złota przekłada się bezpośrednio na cenę monet lokacyjnych wybitych w złocie o najwyższej próbie (monety bulionowe). Narodowy Bank Polski (o czym już pisałem wcześniej) emituje złote monety kolekcjonerskie o nazwie „Orzeł Bielik”, których cena sprzedaży uzależniona jest od kursów cen złota na giełdach. Na wolnym rynku „Bieliki” osiągają zazwyczaj wyższe nakłady, gdyż dla wielu osób maja wartość numizmatyczną i niskie nakłady. Jeśli chodzi o pozostałe monety to trudno zaobserwować jakąś mocną zależność ale należy się spodziewać, że jeżeli cena złota nadal będzie rosnąć – przełoży się to korzystnie na rynek złotych monet numizmatycznych.

Nie należy także zapominać, że boom na inwestowanie w złoto sprawia, że wiele osób rozważa zakup złotych monet kolekcjonerskich – rośnie więc popyt – a zgodnie z prawem rynku większy popyt jest oznaką zainteresowania i bezpośrednio przekłada się na ceny numizmatów.

Czy warto kupić katalog monet?

Uważam, że dzięki posiadaniu katalogu mamy możliwość zapoznać się z numizmatami, które zostały wybite. Poznać ich parametry (nakład, cenę emisyjną, stop czy zobaczyć na zdjęciu jak ona wygląda). Pozwala nam to na lepsze poznanie rynku numizmatycznego oraz ułatwia ich zbieranie. Jeśli chodzi o prognozy dotycząc cen numizmatów – można się często z nimi nie zgodzić. Jednak należy pamiętać, że w wielu przypadkach się sprawdzają. Myślę jednak, że w dobie Internetu, katalogi, do których się przyzwyczailiśmy mają coraz mniej szans na istnienie. Obecnie większość informacji uzyskujemy z Internetu, gdzie możemy je zdobyć za darmo lub niewielką opłatą – dlatego także i w tym wypadku liczy się innowacyjność.

Co chwilę powstają serwisy internetowe, gdzie możemy sprawdzić wszystkie interesujące nas rzeczy, prześledzić aktualne ceny monet itp. Warto się więc zastanowić, czy zamiast kupować katalog nie lepiej zainwestować pieniędzy w zakup jakiegoś ciekawego numizmatu czy odłożenia ich na swój pierwszy milion.

Często spotykam na forach internetowych informacje, że cena danej monety niedługo podskoczy. Ostatnio przeczytałem, że moneta o nominale 2 euro z roku 2004 „75 lecie założenia Watykanu” zdrożeje o kilkaset złotych? Czy takie informacje są prawdziwe? Czy warto zainwestować w tą monetę?

Poruszył Pan ważną sprawę. Otóż nie można przewidzieć jak ukształtuje się cena monety w najbliższym czasie. Posty o takich treściach piszą zazwyczaj tzw. „naganiacze”. Kupują oni np. kilka sztuk takich samych monet i zakładają wątki/tematy o akurat tych monetach. Często na początku padają pytania typu: „Co sądzicie o monecie xxxx?”, „Czy monetka xxxx ma szanse zdrożeć?”, „Chciałbym zainwestować w monetkę xxxx, co możecie mi o niej napisać?” a później przytaczają argumenty świadczące o „niezwykłości” danej monety, która spowoduje wzrost jej ceny. Robią to celowo, by zwiększyć zainteresowanie danymi numizmatami, co może się przełożyć na lekki wzrost ich cen. Należy im stanowczo powiedzieć: NIE! Jeśli chodzi o wzrost ceny tej „dwueurówki” to nie chcę spekulować. Monety euro wśród polskich kolekcjonerów są coraz bardziej popularne. Jeśli chodzi o te, których nakład nie przekracza 100 000 można zastanowić się nad zainwestowaniem w chociaż kilka numizmatów.

---

Kontroluj moje postępy w drodze do miliona:
http://www.milionzlotych.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Lokaty bankowe zagrożone poziomem inflacji

Lokaty bankowe zagrożone poziomem inflacji.

Autorem artykułu jest Robert Malanowski



Poziom inflacji w listopadzie wzrósł do prawie 3% co spowodowało, że realne zyski z lokat założonych przed rokiem mocno spadły. Dość powiedzieć, iż tylko w dwóch instytucjach finansowych realny zysk z zeszłorocznej lokaty przekroczy 2% (jeszcze pare miesięcy temu takich instytucji było blisko 20).

Jeżeli tempo wzrostu poziomu inflacji utrzyma się na dotychczasowym poziomie możliwa stanie się sytuacja, w której zakładanie lokat bankowych nie pozwoli nie tylko na osiągnięcie kilkuprocentowych zysków, ale nawet na ochronę wartości własnego kapitału.

Kiedy Główny Urząd Statystyczny opublikował wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w ujęciu rok do roku na poziomie 2,9% okazało się, że średnia realna stopa zwrotu z rocznych lokat wynosi 1,08%. Jeszcze trzy miesiące temu wynosiła ona około 2,24% w skali roku. Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest oczywiście systematyczne obniżanie oprocentowania depozytów przez polskie banki, które nieustannie czekają na przewidywaną decyzję Rady Polityki Pieniężnej dotyczącą podwyżki stóp procentowych. Nie jest to jednak przyczyna najistotniejsza ponieważ głównym czynnikiem tak znacznego obniżenia rentowności lokat jest skokowy wzrost poziomu inflacji w przeciągu dwóch ostatnich miesięcy.

Spadająca od kilku miesięcy realna zyskowność lokat rocznych nie oznacza wbrew pozorom, że październik był całkowicie nieudany dla wszystkich, którzy założyli lokaty w poprzednim roku. Co prawda w październiku ubiegłego roku klienci mogli liczyć na prawie dwukrotnie wyższy zysk, ale była to sytuacja nadzwyczajna, spowodowana pogłębiającym się kryzysem finansowym i wojną banków o przyjęcie z rynku jak największej ilości kapitału. W porównaniu z lokatami zakończonymi w październiku 2007 i 2008 r. poprzedni miesiąc nadal prezentuje się dosyć atrakcyjnie, gdyż w tamtym okresie najlepsze lokaty dały zarobić tylko ok. 0,35 proc., a wiele z nich przyniosła nawet realną stratę.

---

Wszystkich zainteresowanych zapraszam na aktualne porównanie lokat.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl