niedziela, 4 grudnia 2016

Inwestycje Polaków

Inwestycje Polaków


Autor: Monika Ł.


Dziś postanowiłam przyjrzeć się inwestycjom Polaków. Ponieważ od połowy ubiegłego roku notuje się, spadki na giełdzie te inwestycje są ostrożniejsze (przez co mniej narażone na utratę) niż w ubiegłych latach.


Polacy, obecnie wybierają instrumenty o niskim, bądź bardzo niskim poziomie ryzyka. Ponad 60 % zawartości przeciętnego Polaka stanowią lokaty bankowe, fundusze pieniężne, fundusze obligacji czy stosunkowo bezpieczne fundusze nieruchomości. 27 % stanowią inwestycje o większym stopniu ryzyka, czyli akcje i fundusze akcji.

Dane te należy interpretować w kategoriach skłonności do zakupu poszczególnych grup produktów finansowych, a nie ich faktycznego udziału w portfelu - uważają Katarzyna Siwek i Jarosław Sadowski, analitycy firmy Expander. Uważają oni, że część osób, która na rynek akcji weszła agresywnie, przez co poniosła straty, obecnie dalej kontynuuje sposób działania, gdyż liczą, że poniesione wcześniej straty zostaną odrobione.

Pierwsze 6 miesięcy 2007 roku, to agresywne inwestycje Polaków w fundusze małych i średnich firm. Stopa zwrotu najlepszego funduszu małych spółek w maju rok temu wyniosła 156 %, co zachęciło do dalszej inwestycji. Niestety, w lipcu ubiegłego roku zanotowano znaczne spadki na giełdzie, które były bardzo nieprzyjemne.

Sytuacja na giełdzie przyczyniła się do tego, iż Polacy zaczęli wybierać fundusze z ochroną kapitału. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w działaniach marketingowych, które nakłaniały do wyboru takich produktów jak i w zwolnieniu z tzw. podatku Belki.

c3_inwestycyjne_szalenstwo

Polacy z chęcią inwestują w lokaty i instrumenty bezpieczne, a coraz rzadziej skłonni są inwestować w akcje i fundusze akcji.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

5 częstych błędów popełnianych przy inwestowaniu w nieruchomości

5 częstych błędów popełnianych przy inwestowaniu w nieruchomości.


Autor: Michał.


Jeśli masz zamiar inwestować w nieruchomości albo już to robisz, ale nie idzie ci to tak, jak sobie to wyobrażałeś, to z pewnością zaciekawi cię mój artykuł. Przedstawię ci w nim pięć bardzo popularnych błędów, które popełniają inwestorzy. Ich znajomość pozwoli wszystkim inwestorom odnosić jeszcze większe sukcesy.


Zobaczmy więc o czym warto wiedzieć i czego się wystrzegać inwestując w nieruchomości:

1. Brak strategii – często inwestorzy nie mają jasno określonej strategii inwestowania i strategii wyjścia. Inwestują w zbyt dużo różnych nieruchomości (za granicą, różne typy mieszkań) i przez to komplikują sobie całą swoją pracę. Warto na początku określić sobie jakie typy nieruchomości będą nas głównie interesowały i tego się trzymać. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem można się postarać o rozszerzenie swojej strategii o nowe elementy. Brak strategii wyjścia też jest dużym błędem. Należy sobie założyć w jakich przypadkach będziemy rezygnować z danej posiadłości. Może się bowiem zdarzyć tak, że jakaś inna okazja będzie bardziej dochodowa i warto byłoby z niej skorzystać, zamiast trzymać zamrożone fundusze w dotychczasowej, mniej dochodowej inwestycji.

2. Nie zwracanie uwagi na lokalizację – częstym błędem inwestorów jest kupowanie mieszkań tam gdzie jest taniej, a nie tam gdzie można lepiej zarobić. Decydując się na daną lokalizację należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Przede wszystkim okolica musi być bezpieczna, zadbana, rozwijająca się (jakieś nowe obiekty, ulepszenia, środki transportu). Ludzie muszą chcieć tam mieszkać. Im większy będzie popyt tym lepsze perspektywy zarobku. Spowoduje to, że wartość nieruchomości będzie rosła w dobrym tempie a i wynajem powinien być bardziej opłacalny.

3. Brak wliczania pozostałych kosztów przy analizowaniu opłacalności – koszty zakupu, remontu, mebli, wszelkiego rodzaju opłaty muszą być brane pod uwagę przy ocenianiu danej nieruchomości. Nie można wyliczając ewentualne zyski robić to na podstawie tylko ceny zakupu. Pamiętaj, że wszystkie opłaty związane z posiadaniem i utrzymaniem posiadłości będą decydowały o opłacalności. Przepływ gotówkowy, tak zwany cashflow, musi być pozytywny.

4. Kupować w cenie sprzedaży i liczyć na wzrost - nikt nie przewidzi przyszłości ,więc nie można mieć pewności, że cena mieszkania urośnie. Inwestor powinien zarabiać już w momencie zakupu a nie czekać na przyszłe wzrosty. Dlatego ważne jest aby kupować mieszkania poniżej wartości rynkowej. Może się to wydawać trudne, bo kto by chciał tak robić, ale są ludzie którzy muszą sprzedać i to u nich najlepiej kupować. Zainteresowanych tematem polecam artykuł inwestowanie w nieruchomości poniżej ich wartości rynkowej.

5. Nie dać się złapać na przecenach oferowanych przez deweloperów - zawsze sprawdźcie po ile są sprzedawane podobne domy w okolicy. Z domami jest jak z wszystkimi innymi produktami, bardzo często zawyża się cenę aby później spuścić 10-15%. Wam się może wydawać, że robicie dobry interes a tak naprawdę kupujecie w normalnej rynkowej cenie. Gdy przecena jest 30-40% to już świadczy, że prawdopodobnie jest okazja bo mieszkanie musi zostać sprzedane. Zawsze jednak musicie się głównie kierować zyskiem, który będziecie przy danej cenie osiągać. Lepiej przecież mieć 10% zysku z mieszkania kupionego z 5% zniżką, niż 5% zysku z 10% obniżonego mieszkania.


Jeśli podobał ci się ten artykuł to zapraszam na mojego bloga w którym znajdziesz więcej podobnych informacji.

mojeinwestycje.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Koneserzy trunków mogą sporo zarobić

Koneserzy trunków mogą sporo zarobić


Autor: Sławomir Dąbrowski


Obecnie pod pojęciem inwestycje najczęściej rozumie się papiery wartościowe, nieruchomości czy złoto. W okresie niedawnego kryzysu gospodarczego zarówno wartość nieruchomości, jak i papierów wartościowych drastycznie spadła, doprowadzając nie jedną instytucję czy osobę do bankructwa.


Okazuje się jednak, że to właśnie w czasie kryzysu można nie tylko zabezpieczyć swój majątek, ale również nieźle zarobić. Dziś prawdziwymi perełkami inwestycyjnymi, prócz złota i srebra, są także wino, whisky i znaczki.


200-procentowe wino

Wine banking to jedna z form inwestycji alternatywnych. Polega ona na rzeczywistym zakupie win najlepszych klas, w których pośredniczy broker. Przedmiotami obrotu na tym rynku są tylko te wina, które zostały ujęte w klasyfikacji Premier Cru. Wprowadzona ona została jeszcze w 1855 roku przez Napoleona III i nakładała znaczne limity ilościowe na produkcję win we Francji. Zakupione wino przechowuje się w specjalnych magazynach specjalnie do tego celu przystosowanych. Zajmujące się tym firmy dają nam gwarancję, że wino jest przechowywane w odpowiednich warunkach, a co za tym idzie, nie traci ono na wartości. Wspaniały zysk mogą nam przynieść nie tylko trunki z najwyższej półki, ale także drugie i trzecie wina ujęte w klasyfikacji. Dla przykładu wartość drugiego wina Carruades de Lafite z winnicy Chateau Lafite w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła o około 840%. Najbardziej pożądanymi winami zarówno pierwszej, jak i drugiej kategorii są te z francuskiego rejonu Bordeaux, znanego i cenionego na całym świecie z produkcji win wysokiej jakości. Za jedne z najbardziej wyjątkowych roczników krytycy uznali te z 1988, 2009 i 2010 roku. - W przypadku inwestycji w wino kupujemy fizyczny i namacalny towar. Wzrost jego wartości wynika z tego, że produkcja najlepszych francuskich win jest ograniczona, a popyt, ostatnio szczególnie z rynków azjatyckich, bardzo wysoki. Nie ma tutaj spekulacji znanej z rynku akcji czy surowców, bo zdecydowana większość podmiotów na rynku wina kupuje je po to, aby je wypić. Inwestorzy, nabywcy nastawieni wyłącznie na zysk, stanowią margines. W efekcie jest to inwestycja, która ma zdrowe podstawy wzrostu wartości, a zyski osiągane przez naszych inwestorów to przeciętnie ok. 40 procent rocznie wyjaśnia Maciej Kossowski, prezes Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF). Przejrzystość funkcjonowania, a także brak możliwości spekulacji na rynku wine bankingu sprawia, iż inwestorzy coraz częściej interesują się takim sposobem lokacji kapitału. Maciej Kossowski (ZFDF i Wealth Solutions) podkreśla, że - wine banking jest znakomitą formą uzupełnienia portfela inwestycyjnego.

Według eksperta ZFDF, w ciągu roku portfel składający się z 9-10 win przynosi średnie zyski na poziomie 40%. Dla przykładu na stronie Wealth.pl możemy zobaczyć jak Carruades de Lafite 08 w okresie od 07.12.2009 do 05.11.2010 zyskało 155%. Najlepsze portfele potrafią przynieść roczny zysk rzędu 200%. Wine banking, tak jak pozostałe inwestycje, jest jednak obarczony ryzykiem inwestycyjnym, z którym trzeba się liczyć. Najlepszym sposobem jego ograniczenia jest odpowiednia dywersyfikacja naszego portfela o inne produkty inwestycyjne.

Szkocka z lodem

Dla inwestorów zainteresowanych mocniejszymi trunkami dobrym elementem inwestycyjnym może być popularna szkocka. Inwestycja w whisky przynosi obecnie około 26% zysku rocznie. Jednak inaczej niż w przypadku wina, gdzie z inwestycji można wyjść nawet po sześciu miesiącach, z whisky trzeba czekać co najmniej trzy lata. Dla przykładu wspaniałymi rocznymi wzrostami cieszyła się butelka Black Bawmore, trunek najstarszej szkockiej gorzelni, którą wylicytowano za 29,5 tys. funtów. Wysoko ceniona jest również 62-letnia The Dalmore, której wartość przekracza 30 tys. funtów oraz Glenfiddich 1937 warta 20 tys. euro. Obecnie topową trójkę rozpoczyna, wyprodukowana tylko w trzech butelkach, Dalmore Trinitas warta 100 tys. funtów. Kolejne miejsce to Macallan 1926 33 tys. funtów. Następnie wspomniana wyżej The Dalmore, za którą w 2005 roku klient jednego z brytyjskich hoteli zapłacił 32 tys. funtów.

Pięć tysięcy Chopina

Dla zapalonego numizmatyka monety stanowią osobisty skarb, który cieszy oczy i daje swoistą radość posiadania. Tymczasem w numizmatyźmie powinniśmy upatrywać nie tylko kolekcjonerskiego zamiłowania, ale również doskonałej inwestycji. Wybity w 1794 roku srebrny dolar został sprzedany w 2010 roku za astronomiczną kwotę ponad 7,8 mln dolarów. Tak spektakularnych wzrostów wartości monet nie ma jednak wiele. Na stronie Bornrich.com możemy zobaczyć 10 najdroższych monet świata. Cena najtańszej to zaledwie 2,4 mln dolarów. Jednak historia zna wiele przypadków, gdy obecna wartość monet przekracza kilkunastokrotnie jej pierwotną cenę zakupu. Dla przykładu numizmat wybity z okazji XIII konkursu im. Fryderyka Chopina kosztował w 1995 roku 780 zł, a w 2009 roku jego cena wzrosła do 40 tys. zł. Oznacza to zwiększenie jego wartości rzędu 5 tys. procent. Jasne jest, że największe zyski przynoszą numizmaty nietypowe i o małym nakładzie, dlatego szybko i nieźle można zarobić nawet na monetach, które są w obiegu od niedawna. Do szybkiego wzrostu ich wartości przyczyniają się również rosnące ceny kruszców na światowych giełdach oraz spadek zaufania do papierowych pieniędzy. Eksperci ZFDF podkreślają jednak, że inwestowania w numizmaty nie powinno się traktować jako głównej inwestycji, ale jako uzupełnienie obecnego portfela.

Lokata znaczkowa

Marzeniem każdego filatelisty jest posiadanie w swojej kolekcji znaczka o nominale jednego centa wydanego w 1856 roku w Gujanie Brytyjskiej. Jego obecna wartość szacowana jest na dwa miliony dolarów. Mając na uwadze bardziej przyziemne wartości przeciętna stopa zwrotu z inwestycji filatelistycznej wynosi 5-6% rocznie, co jest wynikiem nieco większym od zysków z lokat bankowych. Znaczki to jedna z najmniej popularnych inwestycji alternatywnych, ze względu na bardzo długi okres zwrotu. Również dlatego, że obraca się nimi jedynie wśród kolekcjonerów i miłośników filatelistyki, co znacząco zawęża grupę potencjalnych nabywców, a tym samym czyni inwestycję bardziej ryzykowną.

Aby inwestować na rynku papierów wartościowych niezbędna jest nie tylko szeroka wiedza, ale też czas, który trzeba poświęcić na analizowanie poszczególnych spółek. W przypadku inwestycji alternatywnych nie jest wymagana znajomość większości praw panujących na rynku. Potrzebne nam informacje zawarte są w estetyce, rzadkości czy walorach smakowych konkretnego, namacalnego dobra. Inwestycje alternatywne są znakomitym wyjściem dla kogoś kto chciałby połączyć własne hobby i zamiłowanie do tradycji z doskonałą okazją do czasami nieprzeciętnego zarobku.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sposób na zwiększanie profitów z inwestowania na Forex

Sposób na zwiększanie profitów z inwestowania na Forex.


Autor: Radek R


Inwestycje na forex to coraz szerzej znany sposób inwestowania. Pomimo, że sam w sobie jest bardzo innowacyjny, już pojawiają się sposoby optymalizacji takiego inwestowania. Poniżej propozycja jednego z tego typów sposobów


Osoby, które interesują się Inwestycjami Alternatywnymi, zwłaszcza Forexem mogą być zainteresowane dodatkowym sposobem zarobienia pieniędzy, podczas zawierania transakcji na Forex. Dotyczy to zwłaszcza traderów lubiących Day Trading (może nawet Scalping). Inwestorzy tacy zawierają bowiem zazwyczaj od kilku do nawet kilkudziesięciu transakcji dziennie. Ich zysk/strata zależy oczywiście od wyników i tego, czy odpowiednio „przewidują” ruch rynku. I ta częsć się nie zmienia.

Sposób o którym myślę pozwala jednak zarabiać na każdej zawartej przez siebie transakcji 0,5 pipsa razy wielkość transakcji . Czyli dla inwestorów długoterminowych, którzy dość rzadko zawierają transakcje ma to mniejsze znaczenie. Jednak dla inwestorów o krótszym horyzoncie, zawierających sporo transakcji może to być sposobem dodatkowy dochód, niezależnie od osiąganych wyników samego trading. Może to wręcz być traktowanego jako forma zarządzania ryzykiem. Dla przykładu:

1) Inwestor handluje 1 lotem zawierając w ciągu dnia 10 transakcji i zyskując średnio 10 pips na każdej. Na koniec dnia bilans będzie zatem wynosił:

a) z handlu: 10 x 10 pips x 1$/pips = 100$ (zysk) plus

b) dodatkowy zarobek: 10 x 0,5pip x 1$/pips = 5$

c) Total: 100$ + 5$ = 105$

2) Inwestor handluje 1 lotem zawierając w ciągu dnia 10 transakcji. Na 5 z nich traci 10 pips i 5 zyskuje średnio 10 pips. Na koniec dnia bilans będzie zatem wynosił

a) z handlu: (5 x (-10 pips) x 1$/pips)+(5 x 10pipsx1$/pips) = -50 $ + 50$ = 0

d) dodatkowy zarobek: 10 x 0,5pip x 1$/pips = 5$

b) Total: 0$ + 5$ = 5$

3) Ostatnia opcja to oczywiście strata na handlu. W takiej sytuacji dodatkowo zarobione pieniądze zmniejszają stratę, lub nawet ją „neutralizują”.

Sadzę, że powyższe przykłady pokazują, że jest to ciekawa metoda wspierajaca traderów w codziennym handlu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, ze dla bardzo aktywnych którzy jednak wynik z handlu mają koło „0” może się stać głównym źródłem zarabiania. Oczywiście to skrajność ale… Na pewno jest to możliwe i bardzo realne.

Co trzeba, żeby móc zarabiać w ten sposób?

1) Po pierwsze otworzyć konto w firmie, która umożliwia taki zarobek.

2) Otworzyć konto do handlu forex u Brokerów współpracujących z tą firmą (lub przypisać już posiadane konto do handlu do tej firmy) – dodam, że są to najwięksi i znani Brokerzy na rynku.

3) Otworzyć konto Tradera udostępniającego sygnały innym (swoja drogą inni mogą też przypisywać się do konta – wtedy proporcjonalnie do ilości osób wynagrodzenie od handlu rośnie :)

4) Przypisać swoje Konto Tradera z sygnałami do konta rzeczywistego handlu umożliwiając zawieranie transakcji poprzez sygnały wysyłane z konta Tradera.

5) Realizować transakcje poprzez swoje konto Tradera, zamiast bezpośrednio na swoim koncie LIVE do handlu .

Taka jest zasada działania. Za każdą transakcje zawartą na realnym koncie Trader dostaje wynagrodzenie w postaci 0,5pips x wielkość transakcji. Zatem Jeżeli inwestor poświęci trochę czasu i wysiłku, żeby otworzyć i skonfigurować odpowiednio konta, to z każdą transakcja będzie dostawał dodatkowe pieniądze. Na podstawie doświadczeń uważam jednak, ze przy inwestycji rzędu 1000 – 1500 zł może to być powyżej 300zł/miesięcznie. Zależy to jednak tylko i wyłącznie od umiejętności i zaangażowania Inwestora/Tradera handlującego.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Spojrzenie na średnioterminową, dwu - trzymiesięczną perspektywę rynków akcji i rynków surowcowych

Spojrzenie na średnioterminową, dwu - trzymiesięczną perspektywę rynków akcji i rynków surowcowych


Autor: Paweł Hanus


Obecną sytuację na rynkach akcji na świecie można generalnie nazwać jako niejednoznaczną i niejednorodną. Cześć rynków zatrzymała się poniżej ostatnich swoich średnioterminowych szczytów (poprzednie szczyty były w Europie w styczniu br., w Azji w październiku/listopadzie ur.), natomiast cześć po ich pobiciu lekko się skorygowała.


Dodatkowo nieodparcie nasuwa się myśl, iż obecna fala wzrostowa, rozpoczęta tak na rynkach akcji jak i surowców w okolicach maja/czerwca bieżącego roku, w bardzo dużym stopniu skorelowana jest z osłabiającym się dolarem i utrzymującymi się wraz ze słabością dolara wysokimi notowaniami surowców na świecie. Można przyjąć, iż wzrosty na rynkach akcji oraz surowców mają obecnie charakter w dużej mierze inflacyjny (ze względu na fakt, wyceniania surowców w dolarach amerykańskich, cześć ich wzrostów można określić jako obronę ich „realnej” wartości w środowisku tracącego na wartości wyznacznika ich ceny, czyli dolara).

Trzeba zastanowić się nad dwoma problemami: po pierwsze jaka jest najbliższa perspektywa dolara oraz czy obecna korelacja pomiędzy słabością dolara a pozytywnym sentymentem na rynkach akcji i surowców jest cechą permanentną. Ostatnie znaczące szczyty „słabości” dolara amerykańskiego wobec euro, z 2009 roku znajdują się na poziomie około 1,5 euro/dolar, czyli około 2% powyżej obecnej wartości. Wydaje się, iż będzie to na tyle silny poziom oporu by dolar na dłużej, nie mógł sobie z nim poradzić, co daje stosunkowo niewielki krótkoterminowy potencjał dla osłabiania się dolara wobec euro. Dodatkowo, co jest częściową odpowiedzią na postawiony drugi problem, już obecnie mamy do czynienia, z różną siłą względną poszczególnych rynków surowcowych. Niektóre, pomimo kolejnych rekordów „słabości” dolara nie osiągnęły swoich szczytów z lutego/marca bieżącego roku (np. miedź, nikiel, cynk). Paradoksalnie, co może być powodem do niepokoju dla zwolenników silniejszych wzrostów na rynkach akcji, niezwykle mocną hossę przeżywają obecnie surowce typowe jako lokata na czasy bessy, czyli złoto i srebro. Względnie słabiej zachowuje się miedź będąca barometrem spodziewanej przyszłej dobrej koniunktury.

Jednakże wydaje się, iż znaczący wpływ na pozytywną obecnie krótkoterminową koniunkturę na rynkach akcji i surowców ma dodatkowo program podtrzymywania płynności banków amerykańskich (skupowanie przez FED obligacji z rynku za sumę 75 mld usd miesięcznie), który potrwa do końca czerwca 2011 roku.

Przeciwwagą dla pozytywnych nastrojów na rynkach mogłyby być problemy trzech największych gospodarek światowych opisane przeze mnie w artykule „Trzy zagrożenia mogące zdecydowanie wpłynąć na spowolnienie wzrostu gospodarczego na Świecie”. Chodzi o: nadmierne zadłużenie USA i możliwość restrykcyjnego podejścia do tego tematu przez światowe agencje ratingowe. O trwający cykl restrykcyjnej polityki finansowej Chin, będący następstwem między innymi impulsu inflacyjnego mającego obecnie miejsce oraz możliwości wprowadzenia podobnego nastawienia w znaczącej części gospodarek światowych. A na koniec, o bardzo trudną sytuację Japonii spowodowaną trzęsieniem ziemi i tsunami. Jednak wydaje się, że efektów opisanych powyżej zjawisk należy spodziewać się w dłuższym, niż przyjęty w tym blogu około dwumiesięcznym okresie. Wszystkich zainteresowanych tematem odsyłam do wymienionego artykułu, na artelis.pl.

Jak wynika z przedstawionych powyżej przemyśleń, są argumenty za podtrzymaniem trwającej obecnie pozytywnej koniunktury na rynkach akcji i surowców, są również symptomy mogące świadczyć, iż cześć uczestników rynku przygotowuje się na gorsze czasy (rynki złota i srebra). A zbliżają się być może już czarne chmury nad gospodarką światową, a co za tym idzie nad analizowanymi rynkami.

Reasumując i biorąc wszystkie przedstawione powyżej argumenty po uwagę i zakładając, że nie wydarzą się w najbliższym czasie rewolucyjne i nieprzewidywalne dla Świata wydarzenia, wydaje się, iż rynki czeka stabilizacja na wysokich poziomach, z możliwością (zależną od fazy danego rynku oraz względnej jego siły) atakowania nowych lokalnych szczytów. Jednak wraz ze zbliżaniem się końca programu FED skupowania obligacji z rynku, można się spodziewać bardziej nerwowych ruchów na rynkach.


http://hpbiznes.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.