wtorek, 9 lutego 2021

Polski crowdfunding goni USA i Europę?

Crowdfunding dotyczący nieruchomości zyskuje coraz większą popularność. Wyjaśniamy, czym w polskich warunkach cechuje się ta forma inwestowania.

Jeszcze niedawno, inwestycyjny crowdfunding był w Polsce zupełnie nowym zjawiskiem. Teraz sytuacja przedstawia się już nieco inaczej. Świadczy o tym między innymi stanowisko Komisji Nadzoru Finansowego, która niedawno zwróciła uwagę na popularność zbiorowego inwestowania w instrumenty finansowe. Wspólny zakup nieruchomości przez wielu inwestorów jeszcze nie doczekał się podobnego zainteresowania ze strony nadzoru finansowego. Warto jednak pamiętać, że taka forma crowdfundingu również staje się coraz bardziej powszechna. Wyjaśniamy, dlaczego dekoniunktura gospodarcza może zwiększyć jej popularność.

Wiele finansowych innowacji trafia do nas z opóźnieniem

Trudno ukryć, że Polska nie jest globalnym liderem pod względem wspólnego inwestowania w nieruchomości. Taka sytuacja nie powinna jednak dziwić, bo wiele inwestycyjnych i finansowych nowości trafia do naszego kraju z pewnym opóźnieniem. Jeżeli chodzi o wspólne inwestowanie w nieruchomości (nieruchomościowy crowdfunding), to jego korzeni trzeba szukać na amerykańskim rynku nieruchomości. To właśnie w USA powstały pierwsze platformy internetowe zrzeszające inwestorów zainteresowanych wspólnym zakupem domów, mieszkań lub działek. Trudno się temu dziwić, ponieważ amerykański rynek nieruchomości mieszkaniowych pod względem wartości zajmuje drugą pozycję na świecie (za chińskim) i jest bardzo dobrze rozwinięty.

Polski crowdfunding nieruchomości zaczął się 5 lat temu        

Trzeba podkreślić, że pierwsze inwestycje crowdfundingowe w nieruchomości datuje się na lata 2010 - 2012. Był to trudny czas dla rynku nieruchomości (nie tylko amerykańskiego). W odpowiedzi na wzrost ryzyka inwestycyjnego, część posiadaczy kapitału słusznie stwierdziła, że bezpieczniej jest zakupić udziały dotyczące kilku albo nawet kilkunastu różnych nieruchomości. Ten sposób inwestowania w ciągu kolejnych 3 lat - 5 lat dobrze przyjął się na terenie Europy Zachodniej. Połowa dekady to również czas, w którym zaczęły powstawać pierwsze polskie inicjatywy związane z crowdfundingiem nieruchomościowym.

Kryzys może zwiększyć zainteresowanie crowdfundingiem

Wzrost popularności nieruchomościowego crowdfundingu w warunkach kryzysu na amerykańskim i zachodnioeuropejskim rynku nieruchomości (lata 2010 - 2014) stanowi też pewien prognostyk dotyczący znaczenia tej formy inwestowania w Polsce. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że dekoniunktura panująca obecnie na polskim rynku gruntów i nieruchomości mieszkaniowych zwiększy zainteresowanie inwestowaniem zbiorowym. Czasy bardzo łatwego zarabiania na nieruchomościach na razie się bowiem skończyły. Co więcej, wciąż nie wiadomo, czy dobra koniunktura już za 12 miesięcy - 18 miesięcy powróci na polski rynek nieruchomości. W takich warunkach, wielu posiadaczy kapitału będzie chciało rozproszyć ryzyko inwestycyjne (poprzez nabycie udziałów w firmach kupujących nieruchomości) i powierzyć profesjonalistom zarządzenie inwestycją.

Na popularność crowdfundingu może również pozytywnie wpłynąć bardzo niskie oprocentowanie lokat. Jeżeli przeciętny posiadacz oszczędności ma problemy ze znalezieniem dużej lokaty zapewniającej stawkę oprocentowania większą niż 1,00% (bez dodatkowych wymagań), to można spodziewać się większego zainteresowania alternatywnymi wariantami lokowania środków. 

Crowdfunding to alternatywa dla opóźnionych REIT-ów?

W ramach podsumowania, warto również zwrócić uwagę, że pojawienie się w Polsce crowdfundingu nieruchomościowego częściowo kompensuje problemy związane z brakiem prawnych ram działania dla spółek typu REIT. Wbrew temu, co czasem można przeczytać w mediach, przepisy regulujące zasady działania polskich REIT-ów (firm inwestujących w najem nieruchomości) wcale nie weszły jeszcze w życie. Rządowy projekt ustawy o firmach inwestujących w najem nieruchomości (zobacz druk sejmowy numer 2855) wpłynął do Sejmu 25 września 2018 r. Sprawozdanie komisji sejmowej z października 2018 r. było ostatnim przejawem aktywności posłów w sprawie polskich REIT-ów.

Tak długi okres bez konkretnych działań legislacyjnych sugeruje, że nieprędko doczekamy się działalności spółek inwestujących w wynajem nieruchomości, które będą posiadały preferencyjne zasady opodatkowania. Opisywana sytuacja dodatkowo zwiększy zainteresowanie alternatywą dla REIT-ów, jaką jest crowdfunding nieruchomości. Oczywiście nie oznacza to, że krajowi politycy powinni zrezygnować z działań mających na celu utworzenie REIT-ów. Większa liczba dostępnych wariantów oznacza bowiem korzyści dla krajowych inwestorów. Chodzi nie tylko o bardzo zamożne osoby, ale również o Polaków, którzy poprzez inwestycje nieruchomościowe próbują zgromadzić kapitał emerytalny.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 27 listopada 2019

Jak inwestować w fundusze inwestycyjne?

Jak inwestować w fundusze inwestycyjne?


Autor: Arek Czapla


Jedną z najpopularniejszych form inwestowania pieniędzy są fundusze inwestycyjne. Fundusz inwestycyjny to pula pieniędzy, które wpłacili jego uczestnicy, która ma osobowością prawną, a także jest oddzielona od majątku firmy zarządzającej funduszem inwestycyjnym.


Fundusze inwestycyjne są podzielone w różnoraki sposób, a uzależnione to jest od tego pod jakim kątem na nie patrzymy. Najprostszym podziałem odnośnie samej formuły działalności funduszy inwestycyjnych są :

  • fundusze zamknięte;
  • fundusze otwarte.

Zamknięte fundusze inwestycyjne nie zezwalają na codzienną wpłatę nowego kapitału przez uczestników funduszu. W momencie powstania funduszu przeprowadzona jest emisja certyfikatów funduszu i następnie nie ma możliwości powiększenia jego kapitału poprzez kolejne wpłaty. Można to zrobić tylko wtedy, gdy fundusz wyrazi zgodę na kolejna emisję certyfikatów inwestycyjnych.

Fundusz inwestycyjny można także dzielić ze względu na strategie inwestycyjną jaka jest realizowana.

I tutaj są one podzielone na fundusze rynku pieniężnego, fundusze obligacji, fundusze stabilnego wzrostu, fundusze zrównoważone oraz fundusze zwane akcyjnymi.
Zysk, a także strata z inwestowania w fundusz inwestycyjny bierze się stąd jak zmienia się wartość posiadanej przez osobę inwestującą jednostki uczestnictwa.

Gdy wartość jednostki uczestnictwa idzie w górę to zarabiamy, gdy wartości idzie w dół to tracimy.

Jednostki uczestnictwa idą w górę wtedy, gdy rośnie wartość aktywów w jakie zostały zainwestowane pieniądze funduszu.

Jeżeli chcesz zainwestować w fundusz inwestycyjny, to przy wyborze funduszu zwróć szczególną uwagę na instytucje, która zarządza funduszem.

Zwróć uwagę na to: co to jest za instytucja, czy ma renomę, czy nie, jakie są dotychczasowe wyniki osiągane przez fundusze zarządzane przez tą instytucje i jak to wygląda względem innych funduszy, na tle rynku, czy są one lepsze czy gorsze od rynku.
Zwróć uwagę na to czy są stabilne, czy nie jest tak, że fundusz dobrze się spisuje w czasie hossy, a fatalnie w czasie bessy.

Ważną sprawą przy wyborze funduszu inwestycyjnego są także wysokości opłat. Za uczestnictwo pobierane są dwojakiego rodzaju opłaty : opłata manipulacyjna (prowizja) na wejściu bądź wyjściu z funduszu, a także opłata za zarządzanie.

Zwróć swoją uwagę na to, czy jeżeli opłata za zarządzanie jest wyższa to przekłada się to na lepsze wyniki z inwestycji czy też nie.

Fundusz inwestycyjny to:

  • forma zbiorowego lokowania pieniędzy, które zostają wpłacone przez: osoby fizyczne, osoby prawne, przedsiębiorstwa, gminy.

Pieniądze funduszu inwestycyjnego lokowane są na zasadzie dywersyfikacji ryzyka. Pieniądze inwestowane są w tak szerokim spektrum lokat, aby gdy jedna z lokat zanotuje spadek to, żeby w niewielkim stopniu wpłynęło to na zawartość całego portfela.
Fundusze inwestycyjne są jedną z bezpieczniejszych form lokowania pieniędzy.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kiedy warto kupować obligacje?

Kiedy warto kupować obligacje?


Autor: Ania Wilczak


Zyski od lokat bankowych nie są atrakcyjne dla osób, które chcą zainwestować nadmiar gotówki. Oprocentowanie lokat na poziomie 2-4%, w zależności od kwoty i czasu lokaty, nikogo nie powala na kolana. Jedyną zaletą tej formy inwestycji finansowej jest duże bezpieczeństwo takich lokat.


Papiery wartościowe alternatywą dla lokat bankowych

Papiery wartościowe (akcje i obligacje) mogą przynieść znacznie większe korzyści niż tradycyjne lokaty bankowe. Niosą za sobą nieco większe ryzyko, ale doświadczeni inwestorzy potrafią zminimalizować go praktycznie do zera. Warunkiem jest inwestycja na dłuższy okres czasu, można wtedy zminimalizować okresowe wahania rynkowe. Osoby, które słabo orientują się w działaniu rynku papierów wartościowych mogą skorzystać z usług specjalistów od inwestycji finansowych. Zatrudniani są zarówno przez banki, jak i firmy bookmacherskie.

Czym są akcje?

To papiery wartościowe spółek akcyjnych notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych. Stanowią potwierdzenie udziału w kapitale spółki są potwierdzeniem prawa do uczestniczenia w podziale zysku lub majątku (w przypadku likwidacji). Udział w zyskach uzależniony jest od ilości posiadanych akcji.

Co roku każda spółka akcyjna ma obowiązek zwołać zgromadzenie akcjonariuszy, którzy decydują o podziale zysku. Mogą przeznaczyć go na nowe inwestycje, które nominalnie zwiększają wartość akcji lub na wypłatę dywidendy w postaci gotówki. Ta ostatnia opcja jest częściej stosowana niż podwyższenie wartości akcji.

Najczęściej emitowane są:

• akcje zwykłe (imienne i na okaziciela),

• uprzywilejowane (najczęściej przyznawane założycielom spółki akcyjnej).

Posiadanie akcji uprzywilejowanych wiąże się z prawem do większej dywidendy. Daje też dodatkowo prawo do dysponowania np. podwójną liczbą głosów podczas zgromadzenia walnego. Akcje uprzywilejowane zapewniają właścicielom możliwość sprawowania kontroli nad spółką. Żadne strategiczne decyzje nie mogą zapaść bez ich zgody.

Wartość poszczególnych akcji uzależniona jest od wartości spółki na GPW. Dzienne wahania mogą wynosić od kilku do kilkunastu procent. To doświadczonym inwestorom daje możliwość osiągnięcia dużych zysków w przypadku hossy, ale też naraża na duże straty w przypadku bessy. W wieloletniej perspektywie inwestowanie w akcje jest opłacalne, ale nie przynosi tak spektakularnych zysków, jak gra papierami wartościowymi.

Bezpieczne obligacje

Obligacje są papierami wartościowymi o charakterze dłużnym. Emitent obligacji zaciąga dług wobec nabywcy i zobowiązuje się do ich wykupu w określonym czasie wraz z odsetkami. Oprocentowanie obligacji jest wyższe niż oprocentowanie lokat bankowych, dlatego bardzo często nabywcy większej ilości lokat korzystają z kredytu. Oczywiście zysk jest różnicą między kosztami kredytu i zyskiem z oprocentowania lokat.

Emitentem obligacji może być rząd (skarbowe), samorządy (municypalne) oraz podmioty prawne (korporacyjne). Posiadanie obligacji nie daje żadnych praw do majątku emitenta ani uczestniczenia w procesie decyzyjnym.


Spwadź kiedy warto kupować obligacje

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

czwartek, 31 stycznia 2019

Kiedy akcje są naprawdę tanie i warte zakupu?

Kiedy akcje są naprawdę tanie i warte zakupu?

W poniższym artykule znajdziesz odpowiedzi na następujące pytania:
  • Które akcje są tanie i jak to prosto zbadać?
  • Jak znaleźć na warszawskiej giełdzie spółki nie tylko tanie, ale również zdrowe?
  • Czy są na GPW firmy, które z dużym prawdopodobieństwem przetrwają i będą generować zyski, a tym samym pozwolą zarobić akcjonariuszom?
  • W jaki sposób je znaleźć i ocenić oraz jak podobną analizę przeprowadzić w przyszłości samemu, nie poświęcając na to więcej niż kilkadziesiąt minut?

Co to znaczy, że akcje są tanie fundamentalnie?

By stwierdzić czy akcje spółki na giełdzie są tanie nie wystarczy znajomość jej aktualnej ceny. Musimy mieć jeszcze punkt odniesienia, dzięki któremu będziemy mogli porównać akcje między sobą i wybrać te najtańsze. Pomocne okazują się tutaj wskaźniki analizy fundamentalnej.

Pierwszym wskaźnikiem, powszechnie dostępnym, jest Cena do Wartości Księgowej C/WK. Mówi on nam ile płacimy za 1 złotówkę majątku (aktywów) netto spółki. Jeżeli kupujemy akcje poniżej wartości księgowej (wskaźnik mniejszy niż 1), to akcje spółki w teorii powinny być niedowartościowane fundamentalnie. Więc w dłuższym terminie transakcja powinna być zyskowna.

Warto jednak w tym momencie dodać, że Benjamin Graham, od którego Warren Buffet uczył się tajników inwestowania, twierdził, że sama cena niższa od wartości księgowej to nie wszystko. W obliczaniu wartości księgowej uwzględniał jedynie majątek, który można szybko spieniężyć. Od niego odejmował zobowiązania (zadłużenie) firmy. Jeśli okazywało się, że tak liczony majątek był mniejszy od zobowiązań to spółkę odrzucał jako potencjalnie niebezpieczną. Wskaźnik wykorzystujący te dane nazywany jest dziś wskaźnikiem Ceny do Wartości Księgowej Grahama (w skrócie C/WK Grahama) i jego właśnie możemy z łatwością używać jako drugiego do wyznaczenia ceny akcji. W przypadku, gdy jego wartość była poniżej jedynki, a najlepiej poniżej 2/3, Graham bardzo poważnie myślał o zakupie akcji analizowanej spółki. Więcej na temat wskaźnika C/WK Grahama znaleźć można w Bazie Wiedzy dotyczącej analizy fundamentalnej w Sindicator.net.

Tanie spółki to nie zawsze dobre spółki

Opisane powyżej wskaźniki pozwalają określić czy spółka jest tania. Wskaźnik Grahama mówi nam ponadto o tym, czy spółka poradzi sobie w trudnej sytuacji rynkowej. Kłopot w tym, że spółki mogą być tanie nie tylko dlatego, że rynek ogólnie ich nie docenia, ale także z powodu kiepskiej rentowności, zarządzania, bądź nawet braku nadziei na zyski w przyszłości. A najszybciej rosną spółki nie tylko zdrowe ale przede wszystkim z dobrymi perspektywami.

Zdrowe spółki: rentowne i bez nadmiernych długów

Przyjrzyjmy się więc dodatkowo wskaźnikom rentowności, płynności płatniczej i zadłużenia. Pozwoli to nam na szybkie określenie, które spółki dobrze sobie radzą i mogą bez trudu utrzymywać zyski w przyszłości.

Użyjemy w tym celu wskaźnika ROA (rentowności aktywów). Wartość wskaźnika niesie ze sobą informację na temat tego, jak skutecznie pracuje w spółce (przynosi zyski) każda złotówka zainwestowanego kapitału. Niezelżenie czy została zainwestowana przez udziałowców, czy też pożyczona (np. z banku). Więcej na ten temat znaleźć można we wspomnianej już Bazie Wiedzy.

Drugim wskaźnikiem przydatnym w analizie fundamentalnej jest Current Ratio (Wskaźnik bieżącej płynności finansowej), czyli aktywa obrotowe (płynny majątek) podzielone przez zobowiązania (zadłużenie) krótkoterminowe. Jeżeli wartość wskaźnika wynosi około 2, to zwykle przyjmuje się, że spółka jest płynna i nie ma problemów ze spłatą bieżących zobowiązań. Niepokojącą sytuacją jest, gdy wartość wskaźnika spadnie poniżej 1,3.

Ostatnim wskaźnikiem będzie Wskaźnik Ogólnego Zadłużenia. Określa on ile procentowo w całym majątku firmy jest pożyczonych pieniędzy. Oczywiście im mniejsza jest jego wartość tym mniejsze jest ryzyko bankructwa spółki.

Jak znaleźć spółki tanie i zdrowe?

Podsumowując, najtańsze spółki na giełdzie to takie, których wartość wskaźnika C/WK jest jak najniższa. Dodatkowo jeśli spółka ma wyliczane (dodatnie) wartości wskaźnika C/WK Grahama, to mamy do czynienia ze spółką o stabilnej sytuacji finansowej. Oczywiście im mniejsze wartości wskaźnika C/WK Grahama tym lepiej dla naszej inwestycji.

Jeśli chcemy wybrać spośród najtańszych, spółki z zyskami, to weźmy pod uwagę wskaźnik rentowności ROA (im większa wartość tym lepiej). Dodatkowo jeśli przyjrzymy się wskaźnikom Current Ratio (prawidłowe wartości to między 1,3 a około 2) oraz Wskaźnikowi Ogólnego Zadłużenia (im mniejsza wartość tym lepiej), znajdziemy spółki zdrowe.

Zdrowe i tanie spółki mają więc następujące parametry fundamentalne:

  • C/WK (im mniejsza wartość tym spółka jest tańsza)
  • C/WK Grahama (wartość dodatnia jest już dobrym znakiem, im mniejsza tym lepiej)
  • ROA (im większa wartość tym spółka bardziej rentowna)
  • Current Ratio (prawidłowa wartość od 1,3 do około 2)
  • Wskaźnik ogólnego zadłużenia (im mniejsza wartość tym lepiej)

Opisaną powyżej analizę można przeprowadzić samemu na podstawie danych z raportów okresowych lub skorzystać z gotowej wyszukiwarki spółek SIndicator.net. Przykładowe ustawienie parametrów w skanerze rynku Sindicator.net można zobaczyć pod poniższym adresem:

http://sindicator.net/gpw/125,2/skaner?save=1


Piotr Kwestarz,
SIndicator.net – Skaner Rynku Giełdowego

Inwestowanie fundamentalne jest naprawdę proste i szybkie

Inwestowanie fundamentalne jest naprawdę proste i szybkie

Większość inwestorów przy wyborze akcji kieruje się tylko i wyłącznie wykresem i aktualną ceną. Takie podejście do inwestowania nazywa się analizą techniczną. Jednakże największe na świecie instytucje inwestycyjne oraz najbogatsi inwestorzy indywidualni kładą większy nacisk na analizę fundamentalną.

Czym jest analiza fundamentalna?

Mówiąc w największym skrócie jest to badanie księgowości spółki, której akcje zamierzamy kupić. I tu nasuwa się od razu pytanie. Skoro zrozumienie niuansów księgowości jest trudne, to jak analiza fundamentalna może być prosto stosowana przez amatora?

Rzeczywiście, informacje o aktywach, pasywach, zyskach i przepływach pieniężnych mogą okazać się trudno przyswajalne dla przeciętnego inwestora, a ich interpretacja może być kłopotliwa, czasem nawet dla księgowych.

Można jednak znacznie uprościć taką analizę, sprowadzając skomplikowane dane do kilku prostych wskaźników. Dodatkowo pozwoli to nam w szybki sposób porównać spółki między sobą i z łatwością wybrać z nich te najlepsze.

Analiza wskaźnikowa pozwala szybko zorientować się w stanie finansów firmy. Odpowiada na pytania:

  • czy spółka jest stabilna finansowo,
  • czy ma zyski,
  • jak radzi sobie na tle konkurencji,
  • czy jest dobrze zarządzana,
  • czy jej zadłużenie nie jest nadmierne,
  • czy jej dzisiejsza cena na rynku nie jest zbyt wysoka,
  • czy spółka jest wypłacalna.

oraz na wiele innych.

Jak szybko określić stan spółki na podstawie wskaźników analizy fundamentalnej?

Wbrew pozorom, nie trzeba się w ogóle znać na księgowości, by odpowiedzieć na powyższe pytania! Wystarczy przyjrzeć się wartości odpowiednich wskaźników analizy fundamentalnej.

Dla przykładu:

  • Jeśli wartość wskaźnika ROA jest dodatnia to spółka ma zyski. Im wyższa wartość, tym większe zyski w porównaniu z całym majątkiem spółki. Porównując dwie spółki z tej samej branży, wystarczy sprawdzić, która z nich ma wyższe wartości ROA, by wybrać bardziej rentowną.
  • Czy spółka jest wypłacalna i czy banki chętnie udzielają jej kredytów wymaga sprawdzenia na przykład wartości wskaźnika Current Ratio. Jeśli jego wartości są zbliżone do 2, to firma dobrze sobie radzi z obsługą zadłużenia i ma dobrą płynność finansową. Jeśli z kolei jego wartość jest poniżej 1, oznacza to poważne problemy z wypłacalnością takiej spółki i należy jej unikać gdyż możemy kupić akcje przyszłego bankruta.
  • Łatwo także zbadać czy spółka nie jest za droga. Wartość wskaźnika C/WK mniejsza od 1 świadczy o niedowartościowaniu przez rynek. Jeśli porównamy wartość C/WK ze średnią dla całej giełdy, to wszystkie spółki z wartością poniżej średniej można uznać za tanie.

O zastosowaniach poszczególnych wskaźników i ich łączeniu pisałem w innych moich artykułach z dziedziny analizy fundamentalnej ( http://sindicator.net/artykuly).

Czy trzeba samemu obliczać wskaźniki analizy fundamentalnej?

Można oczywiście samemu wyliczać wartości wskaźników, lecz szkoda na to czasu. Łatwo również o błąd. Dużo prościej jest skorzystać z serwisów internetowych, podających dobrze przeliczone wskaźniki. Na przykład wskaźniki C/Z oraz C/WK są dostępne (bezpłatnie) w serwisie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie:

http://gpw.pl/zrodla/gpw/spws/spws1/wskznapl.html

GPW nie publikuje jednak zbyt wielu wskaźników analizy fundamentalnej. Serwisem, w którym znaleźć można znacznie więcej wskaźników (aktualnie 24), które są przeliczane i aktualizowane codziennie dla wszystkich spółek z GPW jest http://sindicator.net.

Przeanalizowanie spółki samemu, a nawet wybranie tych najlepszych spośród wszystkich, znajdujących się na GPW jest szybkie i proste. Wymaga to jedynie zapoznania się z prawidłowymi wartościami wskaźników. Dla przykładu w poniższym artykule opisałem ja szybko znaleźć spółki zdrowe, stabilne finansowo i do tego tanie.

(link do artykułu o tanich i zdrowych spółkach).

Jaka jest skala czasowa inwestowania na podstawie fundamentów?

Kolejną zaletą stosowania analizy fundamentalnej jest konieczność sprawdzenia parametrów spółki tylko raz na kwartał. Wybierając spółki o silnych fundamentach i do tego tanie, mamy świadomość inwestowania w spółkę, która z dużym prawdopodobieństwem nie zbankrutuje a w przyszłości da solidnie zarobić. Każda taka inwestycja to ulokowanie pieniędzy na kilkanaście miesięcy. Nie musimy się przejmować codzienną analizą wykresu i mamy także świadomość, że krótkoterminowe spadki są tylko korektami. Jedyne co musimy sprawdzać, to raz na kwartał czy wartości wskaźników są takie same bądź lepsze niż ostatnio. Takie podejście nazywam inwestowaniem długoterminowym. Pozwala ono zaoszczędzić mnóstwo czasu i nerwów, a także ulokować pieniądze w stabilne przedsiębiorstwa.

Kiedy kupić, kiedy sprzedać?

Dobry moment do kupna i sprzedaży akcji to szeroki temat. Osobiście trzymam się zasady, żeby analiza techniczna (wykresu) mówiła mi kiedy mam kupić, a analiza fundamentalna mówiła co mam kupić.

Jak wyznaczyć optymalny moment na kupno akcji oraz kiedy je sprzedać, według analizy fundamentalnej i technicznej opisałem szerzej w artykułach dostępnych pod poniższymi linkami

http://sindicator.net/pomoc/kurs_sindicatornet

http://sindicator.net/artykuly

Piotr Kwestarz,
SIndicator.net – Skaner Rynku Giełdowego

Jak uniknąć zainwestowania w spółkę na skraju bankructwa?

Jak uniknąć zainwestowania w spółkę na skraju bankructwa?

Na GPW są i były spółki, których nazwę już każdy inwestor słyszał w zestawieniu ze słowem "bankrut". Ich kłopoty finansowe są oczywiste. Banki żądają spłaty kredytów, a co jakiś czas słyszy się o nowym planie restrukturyzacji, zmianach zarządu lub nowych inwestorach "ratownikach". Ich kurs zachowuje się bardzo niestabilnie i jest silnie uzależniony od doniesień prasowych. Jednym słowem, jest to spekulacja.

Niestety jest też dużo spółek z poważnymi problemami finansowymi, o których jeszcze się głośno nie mówi, ale mogą to być potencjalne bankruty. W związku z tym w poniższym artykule zajmiemy się następującymi zagadnieniami:

  • Jak wcześnie rozpoznać spółki zagrożone?
  • Jak poświęcając kilka minut by znacznie zmniejszyć ryzyko inwestycji w akcje?
  • Jak odróżnić spółkę bankrutującą od prawdziwej okazji inwestycyjnej?
  • Na jakie sygnały zwracać uwagę, by nie stracić kapitału?

Zastanówmy się na początku czym charakteryzują się spółki z problemami finansowymi z punktu widzenia analizy fundamentalnej.

Wszystkie spółki są w pewnym stopniu zadłużone. Sam wzrost zadłużenia nie musi być czymś złym. Przedsiębiorstwo może wykorzystywać dźwignię finansową, czyli brać kredyty w celu przyspieszenia rozwoju. Zdarza się jednak, że spółka nie ma zysków, a jej płynność finansowa (możliwości spłaty zadłużenia) nie jest najlepsza. W takim wypadku mogą wystąpić problemy ze spłatą zadłużenia i firma może znaleźć się szybko w dużych kłopotach.

Przedsiębiorstwa z problemami finansowymi charakteryzują się:

  • brakiem zysków,
  • niską płynnością finansów,
  • wysokim zadłużeniem,
  • przewagą aktywów trwałych nad kapitałem własnym.

Jak szybko określić które spółki są zagrożone problemami finansowymi lub nawet bankructwem?

Jest to znacznie prostsze niż się może z początku wydawać. Na początku wystarczy określić jakie wartości wskaźników fundamentalnych świadczą o kłopotach finansowych, po czym wyselekcjonować wszystkie spółki z odpowiednimi wartościami tychże wskaźników. Całość nie powinna zająć więcej niż kilka minut, a może znacząco zmniejszyć ryzyko inwestycyjne.

Najpierw określmy odpowiednie wskaźniki. Brak zysków określa się najprościej na podstawie wskaźników rentowności takich jak ROA lub ROE. Jeśli ich wartości są ujemne to i zyski spółki są ujemne (spółka ma straty). Tak więc im niższe wartości wskaźników ROA i ROE tym straty spółki są większe.

Niska płynność finansowa uniemożliwia zaciągnięcie nowych kredytów, ale także powoduje, że spółka traci na wiarygodności w oczach kontrahentów. Będziemy więc potrzebowali wskaźników płynności takich jak Current Ratio (bieżąca płynność) i Quick Ratio (szybko płynność). Niepokojące jest jeśli wartość pierwszego z nich wynosi mniej niż 1,3 (banki mogą wtedy odmówić kredytowania firmy). Z kolei wartość Wskaźnika Szybkiej płynności (Quick Ratio) nie powinna być niższa od jedności.

Zbadane powinno być także zadłużenie. Wysokie wartości Wskaźnika Ogólnego Zadłużenia, przy problemach płatniczych i braku zysków, powinny być sygnałem ostrzegawczym.

Kapitał własny powinien przewyższać aktywa trwałe (Wskaźnik Udziału Kapitałów Własnych w Finansowaniu Majątku Trwałego). Część trwała majątku charakteryzuje się niskim stopniem płynności i jest mało elastyczna na rynku. Stąd też aktywa trwałe są uważane za obciążone wysokim ryzykiem i powinny być w jak największym stopniu pokryte (finansowane) kapitałem własnym spółki. Dla zdrowej spółki wartość tego wskaźnika nie powinna być mniejsza niż 100%.

Reasumując, spółki z problemami finansowymi lub potencjalne bankruty mają następujące wartości wskaźników:

Ostatnią rzeczą do zrobienia jest przeszukanie rynku pod względem tych kryteriów. Można to zrobić samemu, choć wymaga to obliczenia wszystkich podanych wskaźników dla interesujących nas spółek.

Drugim, szybszym rozwiązaniem jest przeszukanie całego rynku za pomocą dostępnych w internecie narzędzi do przeszukiwania rynku giełdowego i analizy spółek. Jednym z takich narzędzi jest skaner rynku giełdowego SIndicator.net, dostępny pod adresem:

http://sindicator.net/gpw/125,2/skaner

Ustawienie powyższego skanowania rynku w serwisie Sindicator.net, w celu znalezienia spółek z problemami finansowymi wyglądałoby następująco:

http://sindicator.net/skaner?save=2

W wyniku przeszukania rynku dostajemy listę spółek z kłopotami finansowymi. Oczywiście najbardziej zagrożone bankructwem spółki to te, które mają najgorszą płynność finansową. Jeśli więc ich wskaźnik Current Ratio jest dużo poniżej 1,3 (np. wynosi mniej niż 0,75) to należy taką spółkę omijać i traktować jako potencjalnie niebezpieczną.

Jak odróżnić spółkę z problemami finansowymi od okazji inwestycyjnej?

Nie wszystkie spółki z takimi wartościami wskaźników, jak pokazane powyżej, są skazane na bankructwo. Często wiele z nich szybko poprawia swoje wyniki finansowe i wtedy stają się naprawdę dobrymi okazjami inwestycyjnymi.

W pierwszej kolejności można oczekiwać poprawy od spółek, które w niedalekiej przeszłości miały te wskaźniki na dobrym poziomie. Jeśli odstępstwa od właściwych wartości wskaźników są małe to można uznać, że aktualny ich stan jest wypadkiem przy pracy. Jeżeli poprawi się ich sytuacja, to taka inwestycja może okazać się bardzo lukratywna.

Podsumowując, jeżeli chcemy zmniejszyć ryzyko inwestycji w akcje musimy wziąć pod uwagę historię finansową. Spółki z fatalnymi wartościami wymienionych wskaźników stają się często polem do spekulacji i grania pod informacje. Należy zastanowić się, czy na pewno jesteśmy w stanie zaakceptować dodatkowe ryzyko z tym związane. Nie można mówić tu o trzymaniu się trendu i wyraźnie widać, że takie spółki nie podążają w tym samym kierunku co rynek.

Badając możliwości spłaty zadłużenia oraz ogólną płynność finansową spółki, jesteśmy w stanie zmniejszyć ryzyko inwestycji. Możemy wyeliminować z naszego portfela te akcje, które wydają się tanie ale mogą podlegać spekulacjom. Unikamy ryzyka bankructwa firmy i straty czasem nawet całej zainwestowanej kwoty.

Opisany w artykule sposób postępowania, powinien być jednym z pierwszych kroków w analizie spółki przed zainwestowaniem w nią pieniędzy. Jest to jeden z podstawowych sposobów na ograniczenie ryzyka przy dobieraniu akcji do portfela.

Więcej na ten temat pisałem w innych artykułach mojego autorstwa:

Piotr Kwestarz,
SIndicator.net – Skaner Rynku Giełdowego

3 główne założenia analizy technicznej

3 główne założenia analizy technicznej

Analiza techniczna jest istotnym czynnikiem determinującym decyzje inwestycyjne wielu, zwłaszcza indywidualnych inwestorów giełdowych. Niestety bez zrozumienia kilku ważnych faktów związanych z inwestowaniem w oparciu o analizę wykresów, cały proces jest z góry skazany na porażkę. Na pewno wiesz, że aby wykonywać coś prawidłowo i skutecznie, trzeba zrozumieć z czego to wynika oraz czym jest determinowane. Ludzkość od zarania dziejów cały czas się rozwija właśnie dzięki tej zasadzie. Podobnie jest z analizą techniczną. Żeby ją skutecznie wykorzystywać trzeba wcześniej zrozumieć i poznać na podstawie jakich założeń ona działa.

Są trzy główne założenia, na których opiera się analiza techniczna. Żeby osiągnąć sukces musisz je zrozumieć oraz przede wszystkim w nie uwierzyć. Jeżeli tego nie zrobisz to stosowanie analizy technicznej w Twoim przypadku może nie przynosić oczekiwanych efektów.

Spotkałem się w swoim życiu z wieloma inwestorami, którzy nie wierzyli w analizę techniczną. W dziedzinie inwestowania jest wiele dróg i każdy ma prawo korzystać z najlepszej, w jego mniemaniu. Nie można jednak czegoś negować, jeżeli nigdy się właściwie z tym dokładnie nie zapoznaliśmy. Tym bardziej nie można czegoś negować jeżeli się nie ma o tym w ogóle pojęcia. Ja w swoim życiu staram się kierować zasadą, że nie neguje niczego dopóki tego dobrze nie poznam. Cenię i stosuję analizę fundamentalną chociaż nie uważam, żeby była skuteczniejsza od analizy technicznej. Co więcej uważam, że obydwa podejścia są wartościowe dlatego najlepiej je łączyć. Efektem tego podejścia jest narzędzie dla inwestorów giełdowych – skaner rynku giełdowego Sindicator.net.

Przejdźmy teraz do trzech zasad, które tworzą fundament analizy technicznej.

Zasada nr 1: Rynek dyskontuje wszystkie informacje

Pierwsze założenie zakłada, że w przypadku kursu dowolnej spółki notowanej na giełdzie wszystkie informacje na jej temat, znane i dostępne ogółowi inwestorów, są już uwzględnione w jej cenie. Składają się na to wszelkiego rodzaju wyniki finansowe, komunikaty, pogłoski na temat spółki, opisywane przez różnego rodzaju prasę branżową. Na rynku dojrzałym i efektywnym za jaki uznajemy Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie wszystkie ogólnie dostępne informacje są już uwzględnione w kursie akcji spółki. Dlatego nie ma sensu pod ich wpływem podejmować decyzji, zwłaszcza długo po fakcie.

Całe założenie sprowadza się do tego, że umiejętne analizowanie wykresów potrafi z wyprzedzeniem dać sygnał o pozytywnej bądź negatywnej informacji fundamentalnej, która może się dopiero pojawić. Powszechnie wiadomo, że na rynku znajdują się inwestorzy, którzy wykorzystują poufne informacje i skupują albo sprzedają akcje przed przekazaniem informacji do publicznej wiadomości.

Obserwowanie kursów i obrotów na rynku akcji oraz wychwytywanie tego rodzaju dziwnych zachowań może okazać się bardzo zyskowne. Nie ukrywam, że jest to moje ulubione zajęcie w całym procesie analizowania wykresów. Obserwowanie wykresów często pozwala z wyprzedzeniem zauważyć nagły wzrost zainteresowania daną spółki, zanim jeszcze pojawią się pozytywne informacje.

Założenie, że wszystkie dostępne informacje na temat spółki są uwzględnione w jej kursie prowadzi też do innego wniosku. Skoro insiderzy i analitycy techniczni mogą wyprzedzać swoimi decyzjami inwestycyjnymi pojawienie się pozytywnych informacji na temat spółki, to moment ich ujawnienia, wbrew oczekiwaniom większości inwestorów, może być sygnałem do spadku a nie wzrostu kursu jej akcji. Jest to efektem tego, że inwestorzy wcześniej kupujący zaczynają w momencie publikacji informacji realizować zyski, na podstawie których wcześniej kupowali.

Zasada nr 2: Ludzie zachowują się podobnie, gdy maja do czynienia z podobnymi wydarzeniami

Analiza techniczna jest analizą psychologicznego zachowania tłumu. Na pewno znasz uczucia strachu i chciwości. To właśnie te dwa, najczęściej występujące podczas inwestowania doznania determinują w dużym stopniu skuteczność analizy technicznej. Kursy akcji wielokrotnie układają się w powtarzające się formacje cenowe, ponieważ tłum (inwestorzy) często powtarza swoje zachowanie.

Tak samo jest w życiu codziennym. Jeżeli drużyna narodowa osiąga sukcesy w dowolnej dyscyplinie sportowej to większość mieszkańców kraju wychodzi na ulice, śpiewa, tańczy, cieszy się. Czasami nawet są ogłaszane przerwy w pracy żeby oglądać kolejne zawody z udziałem mistrzów sportowych. Jeżeli jest jednak na odwrót, to zazwyczaj nikt nie potrafi wymienić nawet chociaż jednego nazwiska zawodnika z drużyny. Społeczeństwo i media się tym specjalnie nie interesują, a najzagorzalsi kibice są krytycznie nastawieni do zawodników oraz trenera.

Taka jest natura ludzka i większość ludzi nie jest w stanie tego zmienić. Ten proces wciąż się powtarza i podobnie jest na giełdzie. Mimo, że część osób będzie umiała rozpoznać takie zachowanie, zobaczyć na wykresie "formację rynkową" i ją wykorzystać, to i tak większość zrobi to samo. Taka jest ludzka natura! To właśnie dzięki niej inwestorzy korzystający z analizy technicznej zwiększają prawdopodobieństwo swojego sukcesu inwestycyjnego.

Zasada nr 3: Rynki finansowe są albo w trendzie albo się konsolidują

To jest najważniejsze założenie!

Na pewno wiesz, że możemy wyznaczyć 3 rodzaje trendów: wzrostowy, spadkowy i boczny. Mogę ci zagwarantować, że dowolna ze spółek notowanych na giełdzie jest w którymś z tych trzech trendów. Pamiętać należy, że trend jest ściśle związany z perspektywą inwestycyjną. Dowolny instrument finansowy może znajdować się w różnych trendach w zależności od obserwowanej skali czasowej.

Dlatego właśnie każdy analityk techniczny powinien grać z trendem zgodnie z założoną przez siebie perspektywą inwestycyjną. Tylko konsekwentna gra z trendem gwarantuje w długim terminie sukces inwestycyjny. W USA jest takie powiedzenie "Trend is your friend" (trend jest Twoim przyjacielem). Jeżeli chcesz osiągnąć sukces na giełdzie, trzeba o tym pamiętać i przede wszystkim z tego korzystać.


Pozdrawiam i życzę dużych zysków,
Paweł Biedrzycki

StrefaInwestorow.pl
Praktycznie o Inwestowaniu

Czym jest w rzeczywistości bycie akcjonariuszem i dlaczego nie zawsze warto kupować akcje debiutującej spółki?

Czym jest w rzeczywistości bycie akcjonariuszem i dlaczego nie zawsze warto kupować akcje debiutującej spółki?

Zanim dokona się zakupu akcji jakiejkolwiek spółki warto dokładnie zrozumieć czym w rzeczywistości jest, tak wydawałoby się z pozoru oczywista rzecz, bycie akcjonariuszem. Powszechnie wiadomo że, kupując akcje spółki wchodzącej na giełdę, nabywca staje się jej współwłaścicielem i ma związane z tym prawa. Jest wiele praw i przywilejów przysługujących akcjonariuszom spółek giełdowych.

Chciałbym się w tym artykule skupić na jednym, moim zdaniem kluczowym aspekcie posiadania akcji. Będąc posiadaczem akcji spółki, ich właściciel jest w rzeczywistości współwłaścicielem firmy w stosunku do wielkości posiadanych akcji. Płynie z tego oczywisty wniosek, że zarówno prezes jak i zarząd firmy są pracownikami akcjonariusza. W związku z tym, jako pracownicy powinni dbać o jego interesy oraz o to, żeby zainwestowane pieniądze były jak najlepiej ulokowane i co się z tym wiąże przynosiły jak najlepszą stopę zwrotu. Niestety praktyka rynkowa pokazuje, że nie zawsze tak jest. Mimo coraz wyższej kultury korporacyjnej oraz działania kodeksu dobrych praktyk na GPW, wielu emitentów akcji nie podchodzi do akcjonariuszy na zasadach partnerskich.

Niestety wciąż duże grono właścicieli spółek oraz prezesów traktuje emisję i sprzedaż akcji jako możliwość produkcji własnych pieniędzy lub sprzedawania swoich udziałów po bardzo wysokich cenach. Jest to w głównej mierze uwarunkowane brakiem wiedzy oraz otwarcie mówiąc naiwnością inwestorów.

Logicznym jest przecież to, że nabywając akcje dowolnej firmy, kupujący jest właściwie skazany na obietnice prezesa i zarządu, co do jej przyszłości. Uściślając spółka dostaje pieniądze od kupującego właściwie jedynie w zamian za obietnicę ich pomnożenia. Emitująca akcje firma nie jest zobowiązana do płacenia żadnego oprocentowania, tak jakby to miało miejsce w przypadku obligacji lub kredytu z banku. W obliczu tych wniosków wysoce niepokojąca wydaje się wszechobecna kampania reklamowa spółki, przed jej wejściem na giełdę. Dlaczego taka sytuacja ma miejsce?

Skoro firma reklamuje swoje akcje jako produkty, to oczywistym jest, że traktuje akcjonariuszy jak klientów a nie współwłaścicieli. Chce im po prostu sprzedać jak najwięcej towaru (akcji) po jak najwyższej cenie! W trakcie procesu decyzyjnego związanego z doborem akcji do portfela, mnie jako inwestora giełdowego, mało obchodzi jak bardzo spółka jest znana czy też jaka jest świetna według właścicieli. To na czym się skupiam to jej przyszłość, plany a najbardziej to ile zarobi i jak szybko zwróci mi się moja inwestycja.

Negatywnych przykładów na naszej giełdzie jest mnóstwo. Zwłaszcza w obliczu hossy giełdowej i dobrej koniunktury rynkowej. Za całkowitą inwestycyjną abstrakcję należy uznać sytuację, w której kupujący akcje debiutującej firmy za 1 zł zysku płacą 100 zł (wskaźnik C/Z = 100).

Zakładając, że w powyższym przykładzie inwestorzy zachowują się racjonalnie trzymają akcje oczekując zwrotu z inwestycji w okresie 7 maksymalnie 10 lat. Przeprowadzając prostą kalkulację szybko można dojść do wniosku, że przy powyższych założeniach zyski spółki powinny rosnąć odpowiednio przez 7 lat w tempie 70% rocznie. Wydłużając horyzont inwestycyjny do 10 lat oczekiwany wzrost wynosi około 40% rocznie. Każdy przedsiębiorca i realista doskonale wie, że w praktyce tego rodzaju założenia są wysoce wątpliwe i mało realne!

Prezes takiej spółki najczęściej nie zdaje sobie z tego oczywiście sprawy albo niewiele go to obchodzi. Później jedynie udaje zdziwienie, że podczas gdy zyski spółki rosną 10% rocznie jej kurs leci w dół. Irytującym jest jak jeszcze wszem i wobec stwierdza, że nie ma żadnych powódek żeby kurs spadał, bo spółka realizuje założoną strategię.

Każdy inwestor potrafiący liczyć, wie przecież, że w takim tempie (wzrost zysków o 10%) zwrot z inwestycji nastąpi dopiero po 25 latach. Tylko zwrot bez wypracowania jakichkolwiek zysków. Przy tego rodzaju założeniach zdecydowanie lepiej już ulokować pieniądze na lokacie w banku. Lokując środki na 25 lat przy oprocentowaniu jedynie 3,5% rocznie ostateczna inwestycja przyniesie około 130% zysku.

Zdecydowanie bardziej negatywnie należy ocenić sytuację, w której przy powyższych założeniach, „dżentelmen”, będący właścicielem spółki sam na debiucie sprzedaje swoje akcje po wywindowanych cenach. Przy tak wygórowanych oczekiwaniach nie musi nawet specjalnie sabotować założonej strategii, bo kurs i tak będzie tracił na wartości, aż w końcu on sam je odkupi po dużo niższej cenie.

W Stanach Zjednoczonych (najbardziej dojrzałym rynku giełdowym świata) oczywiście sprawa wygląda zupełnie inaczej. Żeby nie wiem jaka była hossa nikt nie kupi spółki debiutującej, płacąc 100$ za 1$ zysku. Inwestorzy, z racji swojego doświadczenia i wiedzy nie zareagują żadnym popytem na tego rodzaju oferty. W USA prezesi spółek giełdowych dobrze wiedzą kim jest dla nich akcjonariusz i jakie obowiązki wobec niego mają. Zresztą, jak prezes nie będzie wiedział to SEC (Securities and Exchange Commission) szybko mu przypomni.

Tutaj fantastycznym przykładem jest Google. Jego właściciele specjalnie wprowadzali spółkę na parkiet po niskiej cenie, bo chcieli, aby akcjonariusze na nich zarobili. No i oczywiście nie sprzedawali swoich akcji tylko robili nową emisję, bo wiedzieli, że za jakiś czas będą kosztowały dużo więcej. Dopiero z czasem, konsekwentnie, niezależnie od sytuacji rynkowej upłynniali część posiadanych akcji wcześniej to zapowiadając.

W Polsce właściciele spółek debiutujących oczywiście robią całkowicie inaczej. Obiecują dynamiczny rozwój, z którego najczęściej nic nie wychodzi. W ramach emisji akcji próbują uplasować oprócz nowych akcji swoje własne. Często okazuje się, że z czasem z wcześniejszych zapowiedzi nic nie wychodzi. Tylko, że to już nie jest ich problem - oni sprzedali swoje udziały i mają tani kapitał na inwestycje.

Ten artykuł pisałem z myślą o tym, aby pobudzić w Tobie refleksję na temat racjonalności zachowań polskich inwestorów. Nasz rynek jest wciąż młody i opisane powyżej sytuacje są aż nadto częste. Dlatego właśnie, nigdy nie kupuję akcji debiutujących spółek. Nie mam czasu ani siły czytać prospektów emisyjnych oraz analizować wycen oraz szans na rozwój, które najczęściej się nie sprawdzają. Zdecydowanie lepiej czuję się, gdy wiem już jak je rynek wycenia i w którym kierunku ma zamiar podążać.

W tym celu korzystam z wskaźników spółek dostępnych w Sindicator.net. Sprawdzam jakie wartości przyjmuje wskaźnik C/Z (ile złotych płacę za 1 zł zysku) dla moich potencjalnych celów zakupowych. Na podstawie tych wartości już wstępnie jestem w stanie ocenić sensowność danej inwestycji. Oczywiście są to wyniki za ostatni rok i mogą być obarczone różnego rodzaju przypadkowymi wydarzeniami.

Analizując za pomocą tego rodzaju metod, trzeba oczywiście podejść do tego znacznie szerzej. Ja w tym momencie nie mam takiego celu. Chcę tylko, abyś sobie uświadomił, że kupując akcje, płacisz za przyszłe zyski, więc zastanów się czy spółka jest je w stanie dla Ciebie w przyszłości wygenerować.


Pozdrawiam i życzę dużych zysków,
Paweł Biedrzycki

StrefaInwestorow.pl
Praktycznie o Inwestowaniu

Czym jest bycie aukcionariuszem

Czym jest bycie aukcionariuszem

Problem, który chcę opisać w poniższym artykule dotyczy chyba najczęstszego błędu z dziedziny psychologii inwestowania, popełnianego przez początkujących inwestorów. Zaprezentuję go na przykładach dwóch spółek: Netii i Waripmex oraz opiszę dlaczego ten błąd może doprowadzić inwestora do dużych kłopotów.

Pamiętam jak kilka lat temu, rozpoczynając swoją karierę giełdową wręcz w książkowy sposób cierpiałem na typowy syndrom początkującego inwestora. Kiedy ponosiłem stratę na jakiejś spółce, wydawało mi się, że dopóki nie sprzedam akcji ta strata jest wirtualna. W ten oto sposób czekałem, aż kurs odbije w górę żeby odsprzedać, co oczywiście najczęściej nie następowało. Mimo to cierpliwie czekałem usprawiedliwiając się, że mam do czynienia z wciąż niezrealizowaną stratą. W ten oto sposób kurs posiadanej przeze mnie spółki dalej opadał powiększając moją stratę z 10 do 20 a potem 30%.

Dopiero po kilku latach doświadczeń i przeczytaniu sporej ilości książek o giełdzie dowiedziałem się, że popełniałem najgorszy grzech giełdowego gracza. Swoją drogą w tym temacie bardzo polecam świetną lekturę "Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta" autorstwa Van K. Tharp'a.

Ze stratą jest jak z wpadaniem do studni, im głębiej wpadasz tym trudniej się z niej wydostać. Czysta matematyka najlepiej odwzorowuje zasadę działania "śliskiego dołka":

  • Jeżeli pozwolisz sobie na 10% stratę, to aby wrócić do punktu wyjścia musisz odrobić 11%.
  • 20% strata wymaga odrobienia 25%, aby powrócić do punktu wyjścia.
  • Jeżeli stracisz 40% musisz zarobić 67%, żeby wrócić do punktu wyjścia.
  • 50% strata wymaga 100% zysku, aby powrócić do punktu wyjścia.
  • Jeżeli stracisz 90% to już praktycznie możesz zapomnieć o pieniądzach, bo powrót do punktu wyjścia wymagać będzie 900% stopy zwrotu.

Dopiero po kilku latach inwestowania, gdy odkryłem tę zależność w swoim planie inwestycyjnym zawarłem regułę, że nigdy nie pozwalam sobie na stratę większą niż 10% zainwestowanej kwoty. Gdy kurs dochodzi do tej granicy choćbym miał nie wiem jak silne przekonanie, że kurs odbije wychodzę ze spółki. Nie chcę wpaść do śliskiego dołka. Po sprzedaży akcji czekam na oznaki siły, aby odkupić papiery spółki i odrobić stratę. Jeżeli kurs dalej spada oznacza, że jednak się myliłem i dzięki swojej zasadzie uniknąłem pogrążania się w stracie.

To jest właściwie najważniejsza część każdej strategii inwestycyjnej - umiejętne radzenie sobie ze stratami. Bo to, że każdy (nawet najlepszy) inwestor będzie ponosił straty jest pewne w 100%. Dlatego osoba podchodząca poważnie do kwestii inwestowania powinna w swoim planie określić jaki maksymalny poziom straty jest w stanie zaakceptować i niezależnie od warunków rynkowych tę zasadę egzekwować i zamykać pozycję. W ten sposób tniesz straty.

Jako przykład tego do czego może prowadzić przetrzymywanie pozycji można odwołać się do historii spółki Netia.

Każdy inwestor, który zakupił akcje Netii w 2000 roku po cenie 120 zł z przekonaniem, że spółka da w przyszłości duże zyski mógł wpaść w poważne kłopoty. Zwłaszcza w sytuacji, gdy mimo spadku kursu dalej trzymał jej akcje. Gdybym ja zakupił akcje Netii po cenie 120 zł z pewnością bym je sprzedał najpóźniej w okolicy 108 zł i w obliczu dalszych spadków zapomniałbym o spółce.

Osoba, która by dalej trzymała te akcje patrzyłaby jak z miesiąca na miesiąc po pęknięciu bańki internetowej jej akcje leciały na łeb na szyje. Po 10 latach kurs Netii oscyluje w okolicy 4 - 5 zł. Daje nam to stratę na poziomie około 96%. Takiej straty praktycznie już się nie da odrobić, bo żeby wrócić do punktu wyjścia kurs spółki musiałby teraz wzrosnąć o około 3000%.

Spytasz pewnie teraz jak to możliwe, żeby ktoś trzymał akcje tak długo? Ja w tym momencie powiem, że mogę się założyć, że na pewno ktoś jest w takiej sytuacji (zresztą znam jedną taka osobę). To właśnie takie osoby najbardziej się sparzyły na giełdzie i po takich doświadczeniach z pewnością juz nigdy nie wrócą na parkiet. Wszystkiemu jest winna nadzieja na powrót kursu w górę i poczucie wirtualności straty.

Dlatego, jeżeli chcesz uniknąć takich doświadczeń uwzględnij w swoim planie inwestycyjnych poziom, po którym bezwarunkowo będziesz ciął straty. Nie zdawaj się na nadzieję, bo przecież nadzieja jest matką głupich!. Za moim podejściem przemawia czysta matematyka, którą Ci zaprezentowałem wyżej.

Na zakończenie przedstawię Ci jeszcze jeden bardziej aktualny przykład.

Warimpex SA spółka, która debiutowała na GPW w Warszawsie na początku stycznia 2007 z kursem 59 zł. Inwestora, który kupił wtedy akcje z silnym przeświadczeniem, że kurs wzrośnie (w końcu to debiutująca spółka) spotkała niemiła niespodzianka. Kurs spółki wyznaczył minimum swoich notowań w okolicy 4,9 zł pod koniec 2009 roku. Daje to stratę w postaci ponad 90%. Żeby to odrobić kurs musiałby wzrosnąć o ponad 1200%. Jak na razie nie zanosi się na to, żeby kurs miał tak uczynić i wątpię aby to kiedykolwiek nastąpiło.

Czy zauważyłeś jeszcze jedną analogię miedzy sytuacją Netii i Warimpexu? Powiem tylko to, że obydwie spółki debiutowały w czasie, gdy sektor w którym działały, był w trakcie największej hossy, która uśpiła czujność inwestorów.

Na zakończenie wspomnę jeszcze tylko, tytułem uściślenia, że są momenty, w których każdy inwestor w końcu godzi się ze stratą. W wypadku Netii na 96% stratę wystarczyło poczekać tylko nieco powyżej rok. Nie oznacza to oczywiście, że inwestor musi czekać aż kurs odbije z powrotem i wzrośnie o 3000%, bo prawdopodobnie to się już nigdy nie nastąpi. Oznacza to jedynie, że aby wrócić do punktu wyjścia trzeba znaleźć spółkę, która urośnie o 3000%, a takich jest bardzo mało i to nie tylko na GPW. Drugą stroną medalu jest wytrzymanie takiego wzrostu, co jest znacznie trudniejsze niż godzenie się ze stratą. Bo tak jest właśnie zbudowana psychika ludzka, mamy tendencję do odwlekania strat i szybkiego realizowania zysków. Dlatego właśnie na giełdzie mniej niż połowa inwestorów odnosi sukces.


Pozdrawiam i życzę dużych zysków,
Paweł Biedrzycki

StrefaInwestorow.pl
Praktycznie o Inwestowaniu

Nowy Sącz - branża turystyczna dźwignią inwestycji

Nowy Sącz - branża turystyczna dźwignią inwestycji


Autor: Janek Iko


Nowy Sącz to największe miasto Beskidu Sądeckiego. Otoczony zewsząd górami jest coraz chętniej odwiedzany przez turystów. Powoli pojawiają się większe inwestycje związane z turystyką. Najważniejszą zmianą, jaką można jednak zauważyć w porównaniu do poprzednich lat, jest zmiana podejścia do inwestowania w rynek nieruchomości.


W 2011 roku w przeprowadzonym badaniu przedsiębiorczości na rzecz Lokalnego Programu Rozwoju Przedsiębiorczości dla Miasta Nowego Sącza eksperci wykazywali m.in., że istnieje spora rozbieżność między kwalifikacjami osób, które dopiero ukończyły naukę, a potrzebami rynku, młodzi ludzie nie chcą ponadto ryzykować. Dodatkowo rynek pracy cechuje się dużą sezonowością, związaną m.in. z turystyką. To wszystko plus stosunkowo niskie wynagrodzenie było powodem znacznego odpływu siły roboczej do Krakowa czy Rzeszowa, a nawet Warszawy. W ostatnim czasie sytuacja się nieco zmienia - w 2017 roku zanotowano z znaczny przyrost pracowników spoza miasta. Przyjeżdża tu prawie 13 000 osób do pracy, bezrobocie wyniosło 4,1%, co jest świetnym wynikiem. W całym województwie małopolskim notuje się stopę bezrobocia na poziomie 5,4%.

Niewątpliwie nie bez znaczenia okazał się wzrost liczby turystów odwiedzających to miasto. W 2017 roku to 1,3 miliona - niewiele w porównaniu do Krakowa, ale sporo dla Nowego Sącza. W 2016 roku ilość turystów na Sądecczyźnie była podobna. Turyści zostawiają tu średnio ponad 1 miliard złotych w ciągu roku. Taka suma oczywiście rozdrabnia się na noclegi, żywność, muzea i inne atrakcje. Skorzystać z gościnności Nowego Sącza chce coraz więcej osób, którym znudził się Kraków, a Krynica-Zdrój wydaje się zbyt droga. Dlatego mieszkańcy miasta chętniej oferują noclegi w ramach wynajmu krótkoterminowego w swoich mieszkaniach czy domach, co można zauważyć chociażby na popularnych portalach, jak Airbnb. Popyt rodzi podaż. Jest to interes opłacalny zwłaszcza dla osób starszych i w średnim wieku, mieszkających samotnie w dużych domach. Dysponują nieraz całymi wolnymi piętrami, które można przystosować pod turystów. Konkurencja dla hoteli rośnie w oczach.

Wynajem turystyczny pozwala znacząco dorobić sobie w okresie od późnej wiosny do wczesnej jesieni. Może okazać się ratunkiem dla osób bezrobotnych lub na niskiej emeryturze. Turyści z kolei doceniają przewodnictwo mieszkańców Nowego Sącza, a także kameralny charakter i niskie ceny.

Co więcej, wiele osób, które przeniosły się do większych miast, jak Kraków, często lokuje swoje pieniądze właśnie w Nowym Sączu lub okolicy w postaci nieruchomości. Cena mieszkań i domów jest tu zdecydowanie niższa niż w stolicy Małopolski. Inwestycje te wydają się bardziej opłacalne od lokat bankowych i mogą być świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcą sobie dorobić do wypłaty, a nie stać ich lub nie chcą kupować mieszkania w Krakowie. Osoby, które będą chciały powrócić w przyszłości do Nowego Sącza, myślą również przyszłościowo - kupując teraz mieszkanie i wynajmując je, inwestycja ta w końcu im się zwróci chociażby w postaci samo spłaconego kredytu.



Ofertę nowych mieszkań w Nowym Sączu można sprawdzić na: https://rynekpierwotny.pl/s/nowe-mieszkania-nowy-sacz/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 5 października 2018

Bezpieczne inwestowanie w obligacje skarbowe

Bezpieczne inwestowanie w obligacje skarbowe


Autor: Arek Czapla


Już niewielkie kwoty pieniędzy, które będziesz odkładał regularnie co miesiąc, mogą po latach przynieść Ci znaczące zyski.


Uwaga! Ale musisz to robić systematycznie, a zebrane środki przeznacz tylko na inwestycje, które przyniosą Ci bezpieczny oraz gwarantowany zysk.

Inwestowanie w obligacje skarbowe


Obligacje skarbowe są jedną z najbezpieczniejszych inwestycji. Zdobyły sobie grono wiernych odbiorców, którzy dzięki nim bezpiecznie i wygodnie pomnażają swoje oszczędności.

Uwaga! Inwestując swoje pieniądze w obligacje skarbowe nie będziesz musiał się martwić ich kursem ani śledzić na bieżąco wykresów. Wypłata wkładu inwestycji oraz odsetek zawsze gwarantowana jest przez Skarb Państwa. Możesz też w każdej chwili wycofać się z inwestycji, inkasując przy tym narosły zysk.

Rodzaje obligacji skarbowych


Do wyboru masz 4 rodzaje obligacji skarbowych (2-,3-,4-i 10-letnie).

Uwaga! Szczególnie atrakcyjne są 10-letnie, które są najwyżej oprocentowane, a jednocześnie możesz w nie inwestować poprzez konto IKE, a to oznacza, ze zysk nie podlega opodatkowaniu, a co najważniejsze konstrukcja ich oprocentowania gwarantuje, że zysk ten będzie zawsze większy od inflacji, a coroczna kapitalizacja odsetek dodatkowo zwiększa ich atrakcyjność.

Wszystkie rodzaje obligacji skarbowych mają kilka wspólnych cech. Sprawiają one, że obligacje doskonale sprawdzają się, jak narzędzie systematycznego oszczędzania pieniędzy.

Uwaga! Wszystko to sprawia, że obligacje skarbowe są jedną z najlepszych dostępnych obecnie inwestycji na rynku. Dzięki nim możesz w pełni bezpiecznie i wygodnie zaplanować swoją dostatnią przyszłość.

Jak kupić obligacje skarbowe?


Obligacje są łatwo dostępne. Możesz je kupić w każdym oddziale PKO Banku Polskiego i POK Domu Maklerskiego PKO BP.

Możesz też bez problemu nabyć je przez internet (za pomocą infolinii telefonicznej oraz konta Inteligo). Wystarczy już 100 PLN, byś mógł zainwestować w każdy z rodzajów obligacji detalicznych.

Uwaga! Konstrukcja oprocentowania 4-letnich i 10-letnich obligacji skarbowych gwarantuje zysk powyżej inflacji.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co musisz wiedzieć, zanim zdecydujesz się na kupno mieszkania od dewelopera?

Co musisz wiedzieć, zanim zdecydujesz się na kupno mieszkania od dewelopera?


Autor: Arek Czapla


Pierwsza i podstawowa zasada: nie podpisuj umowy z deweloperem, jeśli nie zaproponował Ci prowadzenia rachunku powierniczego dla inwestycji. Ma on chronić nabywców mieszkań.


Jak działa rachunek powierniczy?


Pieniądze klientów nie płynną bezpośrednio na konto firmy deweloperskiej lecz na rachunek, nad którym pieczę sprawuje bank.

Uwaga! Idealne rozwiązanie to takie, gdy budowa na uruchomiony rachunek powierniczy zamknięty, wówczas pieniądze z takiego rachunku deweloper otrzymuje dopiero po podpisaniu aktu notarialnego z klientem.

Jednak najczęściej są to rachunki powiernicze otwarte i w takich sytuacjach bank wypłaca pieniądze wraz z postępem prac budowlanych. W ten sposób choć częściowo chronione są interesy klienta.

Rachunki powiernicze zostały wprowadzone na podstawie ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego (Dz.U. z 2011 r., nr 232, poz 1377) - potocznie nazywaną ustawą deweloperską.

Uwaga! Niestety, obowiązek prowadzenia rachunku nie dotyczy budów, w których rozpoczęcie sprzedaży mieszkań nastąpiło przed tą datą. Na rynku są jeszcze takie inwestycje. Unikaj ich.

Co jeszcze należy zrobić?


Musisz sprawdzić, czy deweloper ma prawa do gruntu, czyli czy jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym.

Uwaga! Wyposażony w numer księgi wieczystej możesz zrobić to sam, wchodząc na stronę internetową www. ekw.ms.gov.pl.

Warto też w pełni skorzystać z możliwości i uprawnień, jakie daje ustawa deweloperska. Obowiązkiem dewelopera jest przedstawienie na życzenie klienta prospektu z kompletnymi danymi na temat wybranej nieruchomości, samej firmy oraz okolicy, w której powstaje inwestycja.

Ty, jako potencjalny kupujący możesz i powinieneś zasięgnąć informacji o planowanych (często kłopotliwych) inwestycjach budowlanych w odległości do 1 km od danej nieruchomości, a także o ewentualnych postępowaniach egzekucyjnych prowadzonych wobec dewelopera oraz warunkach odstąpienia od umowy.

Uwaga! Zwróć też uwagę na liczbę zrealizowanych inwestycji. Najlepiej wybierz się tam z wizytą i na miejscu dopytaj się o jakość budynku oraz relacje właścicieli z deweloperem na etapie budowy oraz finalizowania transakcji.

Sprawdź dewelopera w Krajowym Rejestrze Sądowym


Na spotkaniu w biurze firmy deweloperskiej zażądaj przedstawienia ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, a także zaświadczeń o niezaleganiu z płatnościami do ZUS i Urzędu Skarbowego.

Warto też sprawdzić, czy firma nie jest zgłoszona do jednego z czterech biur informacji gospodarczej, gdzie widnieją przedsiębiorcy i osoby niespłacające zobowiązania.

Koniecznie zapoznaj się z wypisem z Krajowego Rejestru Sądowego i składanym raz do roku sprawozdaniem finansowym. Firmy, które unikają przedłożenia takiego sprawozdania nie są wiarygodne finansowo. W aktach KRS znajdą się też normy o toczącym się postępowaniu upadłościowym.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak bezpiecznie inwestować na rynku Forex?

Jak bezpiecznie inwestować na rynku Forex?


Autor: Andrzej Tomasik


Wielu operatorów rynku Forex zachęca potencjalnych inwestorów obietnicą wysokich zysków. Tymczasem według Najwyższej Izby Kontroli około 80 proc. osób traci tam swoje pieniądze.


Forex (ang. Foreign Exchange) nazywany jest największym rynkiem na świecie. Bank Rozrachunków Międzynarodowych szacuje, że w kwietniu 2016 r. dzienny wolumen obrotu wyniósł średnio 5,1 biliona dolarów.

Platformy transakcyjne oferują obecnie nie tylko wymianę walut (Forex). Handlować można również indeksami giełdowymi, akcjami, towarami, a nawet kryptowalutami. W większości przypadków transakcje zawierane są na podstawie kontraktów różnic kursowych (CFD). Okazji do zysku można zatem szukać chociażby w światowym handlu zbożem, inwestować w spółki akcyjne czy litecoiny. Traderzy mogą poszukiwać dziedzin, na temat których posiadają odpowiednią wiedzę, maksymalizując tym samym szanse na udaną transakcję.

Niepodważalną zaletą rynku Forex czy CFD jest wręcz nieograniczony dostęp. Bazuje on bowiem na sieci teleinformatycznej, która łączy wiele instytucji finansowych na całym świecie. Takie same możliwości ma trader z Warszawy, Pekinu czy Bangladeszu.

Trudno też mówić o godzinach handlu. Forex funkcjonuje przez 5 dni w tygodniu. Startuje w niedzielę w nocy czasu polskiego a kończy w piątek, po zamknięciu handlu w Nowym Jorku.

Pokusa łatwego zarobku

Swoją przygodę z rynkiem Forex można rozpocząć stosunkowo łatwo. Wbrew pozorom nie wymaga to wielkich nakładów finansowych. Możliwość szybkiego zarobku przyciąga wielu amatorów. Niedoświadczeni traderzy bardzo często traktują inwestowanie na rynku Forex i CFD jak hazard, licząc na łut szczęścia oraz możliwość szybkich i dużych zysków. Tymczasem by odnieść sukces i stać się inwestorem z prawdziwego zdarzenia, przydaje się także znajomość rynku i praktyka. Nie jest to jednak przestrogą dla tych, którzy oczekują szybkich zysków. Oczywiście zdarzają się przypadki nagłego wzbogacenia się, ale zwykle kończą się one jeszcze gwałtowniejszymi stratami.

Świadomość ryzyka

Podstawą sukcesu na rynku Forex jest wiedza i doświadczenie. Ta pierwsza rozpoczyna się od uświadomienia sobie ryzyka zawieranych transakcji. Wysoka zmienność giełdy sprawia, że część decyzji może być podejmowana pochopnie, pod wpływem emocji.

Zawieraniu nieprzemyślanych transakcji pomaga także wysoka dostępność rynku Forex. Inwestorzy mogą bowiem korzystać z platform transakcyjnych bezpośrednio w przeglądarce lub na urządzeniu mobilnym. Możliwość reagowania na bieżące wydarzenia jest zaletą, jednak w przypadku niedoświadczonych osób podejmowanie decyzji pod presją czasu może być przyczyną strat.

Platforma transakcyjna

Ważną decyzją początkującego inwestora jest wybór odpowiedniej platformy transakcyjnej, która umożliwia dostęp do rynku Forex i CFD. Użytkownik korzystający z takich usług powinien być od razu uświadamiany o wysokim ryzyku i zmienności, które może zaowocować zarówno zyskiem, jak i stratą. Taki format komunikuje, że portal kieruje swoją ofertę do profesjonalistów, równocześnie przestrzegając wszystkich przed ewentualnymi stratami.

Warto też zwrócić uwagę, czy platforma oferuje opcję ochrony salda ujemnego. W takim przypadku inwestorzy mają pewność, że nie ryzykują środków, których nie posiadają.

Przydatny jest także rachunek demonstracyjny Forex, który umożliwia zawieranie fikcyjnych transakcji bez obawy o utratę własnych pieniędzy.

Pomocne są też specjalistyczne informacje i analizy, publikowane przez analityków i doświadczonych inwestorów. Stanowią one swego rodzaju wsparcie, które może zwiększyć szanse na udaną transakcję.


Z platformy transakcyjnej Forex można skorzystać tutaj: https://cinkciarz.pl/forex

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 24 września 2017

Bony skarbowe i obligacje - czym są i jak w nie inwestować

Bony skarbowe i obligacje - czym są i jak w nie inwestować


Autor: Monika Dywijska


Żyjemy w czasach, w których praktycznie z dnia na dzień potrzebujemy coraz to więcej pieniędzy. Dlatego tak ważne jest, by racjonalnie gospodarować pieniędzmi, a co ważniejsze nauczyć się je oszczędzać i pomnażać.


Oszczędzanie jest bardzo ważnym elementem życia we współczesnym społeczeństwie, trzeba jednak przyznać, że produktów i usług, które pomogą nam pomnażać pieniądze na rynku są dziesiątki. Dlatego często możemy mieć problem z doborem tego, które będzie dla nas najlepsze. Jednym z ciekawych rozwiązań są właśnie bony skarbowe i obligacje – co musicie o nich wiedzieć?

Czym są bony skarbowe?

Narodowy Bank Polski określa bona skarbowe jako krótkoterminowe papiery dłużne, które emitowane są przez rząd – a to daje już nam, jako klientom jedną bardzo ważną informację, mianowicie, że jest to inwestycja bezpieczna, państwo bowiem raczej nie stanie się niewypłacalne. Mamy tu więc do czynienia z papierem wartościowym o nikim poziomie ryzyka, który tak jak inne, podobne mu inwestycje charakteryzuje się nikim oprocentowaniem. Trzeba bowiem pamiętać, o złotej zasadzie inwestowania – ze spadkiem ryzyka spada również oprocentowanie, czyli dochód jaki wygeneruje dany produkt.

Mówiąc o bonach skarbowych, należy wspomnieć także o zasadach ich zakupu. Ten produkt, na rynku pierwotnym może być kupowany wyłącznie przez dealerów skarbowych papierów wartościowych, czyli niektóre banki. Jednak art. 6 ust. 1 mówi, że bony mogą być nabywane przez osoby prawne lub spółki nieposiadające osobowości prawnej, natomiast ust. 2 tejże ustawy mówi, że bony mogą być przedmiotem obrotu między podmiotami, przy zachowaniu warunków wynikający z przepisów regulujących obrót dewizowy.

Obligacje – czym się charakteryzują?

Obligacje to kolejny papier wartościowy, który charakteryzuje się tak niskim poziomem ryzyka jak i niewielkim oprocentowaniem. Mówiąc wprost, obligacja to dokument, w którym jedna ze stron stwierdza, że jest dłużnikiem drugiej i zobowiązuje się do spłaty wspomnianego długu wraz z ustalonymi odsetkami. Specyficznym rodzajem obligacji, są obligacje skarbowe, czyli te, które emitowane są przez Skarb Państwa – okres ich wykupu wynosi 1 rok, natomiast ich nominalna wartość to 100 złotych odsetki wypłacane są po upłynięciu roku, czyli podczas wykupu obligacji. To kolejna bardzo bezpieczna forma inwestycji, ponieważ i w tym przypadku inwestujemy w państwo, a jak już wspominaliśmy - to raczej nie zbankrutuje.


Interesuje Cię pomnażanie pieniędzy? Sprawdź fundusze inwestycyjne tutaj.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Diamenty - bezpieczna przystań

Diamenty - bezpieczna przystań


Autor: Mariusz Bastek


Choć brylanty nie należą do tradycyjnych form inwestowania, są niezwykle atrakcyjne - zarówno dla inwestorów, jak i osób poszukujących ochrony kapitału. Do takiej formy inwestycji nikogo nie trzeba przekonywać - przez ostatnie ponad 100 lat diamenty systematycznie drożały.


Brylanty to przyszłość inwestycji alternatywnych. Wciąż jeszcze mało popularne na polskim rynku, pozwalają mnożyć pieniądze szybciej i skuteczniej, niż tradycyjne lokaty. Ich ceny od lat nieustannie rosną, prezentując niską zmienność i brak znaczącej relacji do innych aktywów. Diamenty to dziś jedna z najpewniejszych inwestycji i rynek, który czeka na Ciebie!

Przyszłość brylantowego rynku

Prognozowany popyt na diamenty przekroczy wkrótce światowe zasoby. To spowoduje znaczny wzrost cen i zapewni kontynuację trendów ostatniej dekady. Istniejące kopalnie mają już za sobą szczytowe wydobycie, a koszty eksploatacji rosną. W najbliższych latach nie planuje się uruchomienia nowych, znaczących kopalń. A warto wiedzieć, że na taką budowę potrzeba od 7 do 10 lat!

Podaż spada, a popyt rośnie, zwłaszcza w Azji. Chiny stały się już drugim na świecie rynkiem diamentów. Do tego dochodzi rosnące zapotrzebowanie na rynkach zachodnich, co wynika z rozpoznania diamentów, jako bezpiecznej inwestycji w czasach kryzysu. Diamenty stanowią bowiem świetne zabezpieczenie przed inflacją.

Dziś, gdy rynek jubilerski poszerzył się o zapotrzebowanie inwestycyjne, oczekiwane są dalsze, wyraźne wzrosty cen diamentów. Idealny moment na zakupy. Nie przegap szansy na interes życia!

Na co zwrócić uwagę przy inwestowaniu w diamenty:

Jakość diamentu oceniamy według cztery razy „C”,przed zakupem trzeba zapoznać się ze wszystkimi, czterema „C” tj.:
- carat (karat)
- colour (kolor)
- clarity (czystość)
- cut (szlif)

1C - carat (karat)

Karat jest jednostką masy używaną w jubilerstwie o międzynarodowym skrócie „ct”. Jeden karat to 200 mg (0,2 g). Masę podaje się z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku.
Skąd wzięła się nazwa „karat”? Pochodzi ona od nazwy drzewa szarańczyn strąkowy, którego strąki nazywane są chlebem świętojańskim. Ziarna szarańczynu mają masę około 0,2 g. Z tego względu już w średniowieczu służyły do ważenia kamieni szlachetnych.

2C - colour (kolor)

Niezwykle ważnym elementem wpływającym na cenę diamentu jest jego kolor. Diamenty są jedynymi kamieniami szlachetnymi występującymi we wszystkich możliwych odcieniach. W celu ich usystematyzowania powstała międzynarodowa skala odcieni (zwana szeregiem żółtości). Te najrzadziej występujące i najcenniejsze oznacza się literą „D”, stopniowo dochodząc do końca alfabetu (oznaczenie „Z”), czyli do egzemplarzy najtańszych. Czysty diament jest minerałem bezbarwnym, jednakże ich zdecydowana większość jest zabarwiona, gdyż często w sieci krystalicznej diamentu występują jony innych pierwiastków (azotu, boru, manganu, żelaza). Rozróżnia się także grupę diamentów o kolorach fantazyjnych. Mamy tutaj do czynienia z szeroką gammą barw: od pomarańczowych, przez różowe, zielone, niebieskie i fioletowe aż po czarne okazy.

D, E, F - bezbarwne

G, H, I, J - niemalże bezbarwne

K, L, M - bardzo lekko żółte

N, O, P, Q, R, S, T, U, V, W, X, Y, Z - lekko żółte

3C - clarity (czystość)

Kolejnym elementem decydującym o wartości kamienia jest jego czystość. Duże ilości innych minerałów, spękań i inne, różnorodne zaburzenia w strukturze diamentu powodują niewłaściwe rozchodzenie się promieni świetlnych wnikających do wnętrza kamienia. Czystość jest klasyfikowana przez specjalną skalę, a zanieczyszczenia dzielą się na wewnętrzne (zwane inkluzjami) oraz znamiona zewnętrzne (skazy).
Diamenty z bardzo niewielkimi inkluzjami są oceniane jako VVS1 lub VVS2. Te z większymi inkluzjami są oceniane niżej. Natomiast diamenty z inkluzjami widocznymi gołym okiem są oceniane jako I1, I2.

  • F - doskonały (nieskazitelny)

Diament bez jakichkolwiek inkluzji i skaz widocznych przy 10-krotnym powiększeniu w ocenie doświadczonego gradera. Diamenty bez skazy lub bez skazy wewnętrznej (F lub IF w skali gradingu GIA) są bardzo rzadkie.

  • IF - doskonałe wewnątrz

Diamenty cechują się brakiem inkluzji dostrzegalnych dla doświadczonego gradera przy 10-krotnym powiększeniu, mają natomiast niewielkie skazy.

  • VVS1, VVS2 - z bardzo, bardzo nieznacznymi inkluzjami

Diamenty zawierają minimalne inkluzje, które są trudne do dostrzeżenia nawet dla doświadczonych graderów w powiększeniu 10x.

  • VS1, VS2 - z bardzo nieznacznymi inkluzjami

Diamenty zawierają minimalne inkluzje takie jak: małe kryształki, zakurzenia lub wtopienia podczas obserwacji w powiększeniu 10x.

  • SI1, SI2, SI3 - z nieznacznymi inkluzjami

Diament zawiera inkluzje – kryształki, zakurzenia, wtopienia, wydrążenia, dostrzegalne dla doświadczonego gradera w 10x powiększeniu.

  • I1, I2, I3 - z inkluzjami

Diamenty zawierają inkluzje (prawdopodobnie duże wtopienia lub duże, wewnętrzne kryształki) dostrzegalne przy 10x powiększeniu, mogące wpływać na przezroczystość oraz połysk.

4C - cut (szlif)

Brylantem nazywamy oszlifowany diament. Wyróżniamy kilkanaście rodzajów szlifu (np. owal, łezka lub serce).

Jak mówi klasyk: "Diamenty są wieczne"


Więcej o inwestycji na brylanty inwestycjne

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 4 grudnia 2016

Inwestowałeś w złoto, a teraz chcesz wymienić je na banknoty? Sprawdź gdzie najbardziej opłaca się sprzedaż złota!

Inwestowałeś w złoto, a teraz chcesz wymienić je na banknoty? Sprawdź gdzie najbardziej opłaca się sprzedaż złota!


Autor: Efemeryczna Hybryda


Każdy dziś szuka jak najkorzystniejszej szansy na pomnożenie własnego kapitału. Jedni trzymają swoje pieniądze na kontach, inni grają na giełdzie, a jeszcze inni inwestują w złoto.


Jednak zawsze, bez względu na rodzaj wybranej inwestycji, przychodzi taki moment, w którym jesteśmy zmuszeni z niej zrezygnować, wycofujemy się, gdyż przestaje być ona opłacalna lub po prostu mamy ochotę spróbować czegoś innego. Jeśli więc do tej pory twoją inwestycją były np. sztabki złota, a teraz musisz zdecydować się na sprzedaż złota… dobrze wiesz, że nie można zrobić tego pochopnie. Nie mniej istotne od pytania - kiedy sprzedać złoto, jest pytanie - gdzie tego dokonać.

Dobrzy inwestorzy wiedzą, że punkt wyjścia z inwestycji określa się przede wszystkim poziomem cen złota na rynku, ale aby były one satysfakcjonujące, ważne jest również miejsce sprzedaży.

Gdzie zatem najbardziej opłacalna będzie sprzedaż złota?

- Narodowy Bank Polski to najlepsze rozwiązanie, ale niestety niełatwe. Ta instytucja posiada zbliżoną cenę do światowych kursów złota na giełdach i raczej trudno szukać miejsca, w którym dostaniemy więcej, niż tutaj. Niestety, ma ona określone reguły, których musimy się ściśle trzymać. Najważniejsze jest przede wszystkim to, aby sztabki złota nie były zniszczone czy zarysowane. Bank skupuje złoto nie w dobrym stanie, ale w idealnym! Poza tym, oddziały NBP znajdują się tylko w dużych miastach, dlatego dla niektórych osób ze względu na odległość ta opcja sprzedaży po prostu odpada.

- Lombard lub komis to niezbyt opłacalna sprzedaż złota. Te firmy kupią od nas wszystko, ale dadzą najniższą cenę. Kursy w lombardach są bardzo niskie, gdyż późniejsza sprzedaż musi dać im odpowiedni zysk. Komis z kolei działa na podobnej zasadzie co lombard, a na domiar złego pieniądze otrzymamy dopiero po zgłoszeniu się do kantoru konkretnego kupca. Najlepszą opcją w tym przypadku będzie skup złota. Odbywa się on według ściśle określonych kursów, każda próba złota ma swoją cenę odnoszącą się do wagi jednego grama. Ceny opierają się głównie na kursie londyńskim albo nowojorskim.

- Jednym z najważniejszych rynków, na którym odbywa się sprzedaż złota są serwisy aukcyjne. W tych miejscach sprzedasz swoje złoto nawet w ciągu kilku dni. Jeśli tylko wiesz jak to robić, aby na tym nie stracić, to otrzymasz całkiem dobrą cenę. Musisz jednak liczyć się z prowizją dla danego serwisu. W Sieci możemy znaleźć również sklepy internetowe, które chętnie odkupią od nas każde złoto i to niekiedy naprawdę za opłacalną cenę. Jednak zanim zdecydujemy się na sprzedaż w takich miejscach musimy najpierw dokładnie sprawdzić każdy sklep.

Złoto to nie tylko pięknie wyglądające bryły, biżuteria czy monety, to przede wszystkim nasze zabezpieczenie finansowe. Jest to zapewne inwestycja opłacalna, gdyż akceptowana jest w każdym rozwiniętym kraju. Jeśli rezygnujemy z niej jednak, róbmy to rozważnie. Nie dopuśćmy do sytuacji, aby sprzedaż złota skończyła się na cenie równoważnej, bądź niższej od tej, za którą je kupiliśmy.


Inwestycje.mennica.com.pl - sprzedaż złota

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sztabki złota, sztabki srebra – dlaczego warto inwestować w metale szlachetne?

Sztabki złota, sztabki srebra – dlaczego warto inwestować w metale szlachetne?


Autor: Efemeryczna Hybryda


Inwestowanie w złoto i srebro może być w dobie kryzysu gospodarczego, jak i ciągle rosnących cen metali szlachetnych całkiem trafną lokatą kapitału. Czy oznacza to, że jest to pewny zyski i może być alternatywą np. dla funduszy inwestycyjnych?


Oczywiście, że nie… ponieważ w rynek inwestycyjny po prostu wpisane jest ryzyko, a do tego nie ma uniwersalnych czy idealnych rozwiązań. Jest natomiast wiele argumentów przemawiających za tym, że inwestycja w sztabki złota czy sztabki srebra z pewnością będzie się nam opłacać.

Dlaczego warto inwestować w złoto?

Pierwszym argumentem jest ograniczona ilość złota na świecie. Koszty wydobycia ciągle wzrastają ze względu na coraz niższe pokłady. Kupując sztabki złota mamy pewność, że ich cena jest niezależna od politycznych decyzji. Złoto jest metalem nie tylko trwałym, ale również akceptowanym na całym świecie, dzięki temu możemy natychmiast spieniężyć taką inwestycję. Większość bankowców, przedsiębiorców, a także inwestorów prognozuje wzrost cen złota. Zakupione sztabki złota mogą być przechowywane w dowolnym miejscu wybranym przez klienta. Metale szlachetne nigdy nie „bankrutują”, ich cena nie zejdzie do zera, tak jak dzieje się to na przykład z akcjami niektórych przedsiębiorstw.

Dlaczego z kolei inwestowanie w srebro jest rentowne?

Sztabki srebra to ciekawa alternatywa dla inwestycji w złoto.W ostatnich latach kurs srebra wykazuje tendencje wzrostowe. Kruszec ten jest w większości przypadków nieodzyskiwany, dlatego w sposób naturalny wzrasta jego cena. Analitycy przewidują dalszy wzrost cen związany z rosnącym popytem, a wg opinii ekspertów to właśnie srebro posiada większy potencjał, niż złoto. Przede wszystkim ze względu na coraz szersze zastosowanie go w przemyśle technologicznym.

Osoby, które chciałyby zainwestować swoje pieniądze w metale szlachetne wcale nie muszą kupować biżuterii czy monet. Inwestycja w sztabki złota czy w sztabki srebra to nie tylko wartość rynkowa, ale również i kolekcjonerska.


Sztabki złota oraz sztabki srebra znajdziesz na Inwestycje.mennica.com.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych

Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych


Autor: PI


Polacy zarabiają coraz więcej. Stąd też coraz więcej naszych rodaków interesuje się możliwościami inwestowania swojego kapitału. Jedną z takich możliwości są Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych.


Obecnie każdy z nas ma bardzo szerokie możliwości w kwestii inwestowania swoich pieniędzy, z których z pewnością warto korzystać – w wielu przypadkach nie wymaga to od nas właściwie żadnego wysiłku czy też wiedzy na ten temat, a równocześnie zyski, jakie mogą z tego płynąć, nierzadko są naprawdę znaczne. Wystarczy tylko odrobinę zainteresować się, czym są tak zwane Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, aby w mgnieniu oka zobaczyć, jak proste może być obecnie inwestowanie.

Pomnażanie swoich oszczędności za pomocą TFI jest bardzo łatwe przede wszystkim dlatego, że wszystko możemy załatwiać chociażby za pośrednictwem Internetu. Wystarczy tylko zapisać się do określonego funduszu, który w naszym mniemaniu będzie mógł zaoferować nam zdecydowanie najlepsze warunki oraz najwyższe zyski. Taki sposób inwestowania jest bardzo bezpieczny, a ponadto sami możemy wybierać, jaką kwotę chcemy na nich umieszczać w regularnych odstępach czasu.

Inwestowanie za pomocą TFI z całą pewnością może być doskonałą propozycją dla dosłownie każdego z nas. Jak najbardziej warto zainteresować się takimi właśnie rzeczami, bowiem absolutnie zawsze pozwolą nam one na rzeczywiście skuteczne pomnażanie wszystkich swoich oszczędności.

Trzeba jednak pamiętać, że każda inwestycja obarczona jest ryzykiem. Inwestycja w TFI to inwestycja bezpieczna, ale nigdy nie dająca 100% pewności zysku bądź choćby zwrotu kapitału, jaki zainwestowaliśmy. Dlatego przed podjęciem decyzji o inwestycji należy bardzo dokładnie przemyśleć podejmowane przez nas kroki. Dobrym sposobem jest uzyskanie rady od profesjonalnego doradcy inwestycyjnego, który będzie mógł przeprowadzić dla nas analizę ryzyka i analizę techniczną TFI.


Leasing

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Automatyczny handel na Forex

Automatyczny handel na Forex


Autor: Radek R


Automatyczny handel na rynku forex staje się coraz bardziej popularny. Niemal każdy ma możliwość na rozpoczęcie inwestycji w ten sposób. Staje wtedy przed wyborem, co wybrać. Artykuł stara się przybliżyć tematykę.


Ostatnio coraz częściej można znaleźć w sieci informacje na temat zarabiania na forex. Jednak samodzielne zarabianie od początku przygody z tym rynkiem jest niemal niemożliwe, ponieważ jest to zbyt trudny rynek dla osób bez odpowiedniej wiedzy oraz doświadczenia. Nawet "starzy" gracze giełdowi przy przesiadce na FX najczęściej na początku ponoszą spore straty. Czy zatem przeciętny zjadacz chleba powinien zapomnieć o tym sposobie inwestycji? Absolutnie NIE! Wszędzie bowiem, gdzie są duże pieniądze, pojawiają się natychmiast rozwiązania umożliwiające ich zarabianie, a przy obecnym rozwoju technologii cyfrowych dzieje się to niemal z dnia na dzień.

Dla forexu takimi rozwiązaniami są konta zarządzane, automatyczne roboty handlujące na koncie inwestora oraz serwisy dostarczające sygnały (transakcje) z konta prawdziwego tradera na konto inwestora. Wart podkreślenia jest fakt, że we wszystkich tych rozwiązaniach pieniądze inwestora znajdują się na koncie Inwestora i tylko on może wpłacać i wypłacać środki na/z konta. Nie ma możliwości wykonywania tych ruchów przez osoby trzecie. Trzy formy inwestycji różnią się jednak głównie sposobem zawierania transakcji, ryzykiem oraz wielkością depozytu.

Konta zarządzane są prowadzone najczęściej przez finansowe instytucje, fundusze lub wyspecjalizowane firmy. Oferują opiekę specjalistów i doradztwo oraz interesujące stopy zwrotu przy względnie niskim ryzyku. Jednak możliwości rozpoczęcia inwestycji w takiej formie mają osoby, które chcą zainwestować od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów, co dla przeciętnego mieszkańca Polski jest nie do zrealizowania. Tej formie inwestycji w skali 1 do 5 przyznałbym 3 punkty.

Innym rozwiązaniem jest automatyczny handel z wykorzystaniem „robotów”. Są to specjalnie napisane programy pod platformę transakcyjną Meta Trader, które w oparciu o wpisane w ich kod parametry rynku zawierają i zamykają transakcje. Na rynku jest ich bardzo dużo, wręcz zaczyna to być bardzo intratna gałąź przemysłu forexowego – pisanie robotów. Niestety, wiele, jeśli nie większość, to nic nie warte zbiory parametrów, które mogą bardzo szybko „wyczyścić” konto inwestora. Transakcje zawierane są bowiem automatycznie, bez ingerencji człowieka. Jest to największe ryzyko tego rodzaju automatycznego handlu. Trudno jest znaleźć sprawdzony i działający w dłuższej perspektywie automatyczny system. To, co jest na plus tego rodzaju handlu, to fakt, że minimum do inwestycji jest bardzo niskie – nawet już od 100 $. Pełną kontrolę nad tym, co się dzieje na koncie, sprawuje inwestor – czyli wybiera „robota”, instaluje go, włącza/wyłącza, dobiera innego itd. W skali punktacji 1 do 5 przyznałbym 2 punkty.

Trzecim sposobem, który w ostatnich 4-5 latach zaczął rozwijać się bardzo dynamicznie (dzięki rozwojowi technologii internetowych), jest trading peer to peer. Polega on na tym, że inwestor zakłada konto w serwisie umożliwiającym połączenie jego konta forexowego z kontem wybranego przez niego tradera. System na podstawie transakcji generowanych przez tradera na swoim koncie otwiera/zamyka identyczne transakcje na koncie inwestora. Plusem takiego rozwiązania jest niski próg wejścia w inwestycję – podobnie jak w przypadku robotów może to być nawet 100$ (choć z własnego doświadczenia myślę, że lepiej zaczynać z około 500-1000$). Jest bardzo duży wybór brokerów umożliwiających taki handel (współpracujących z odpowiednimi serwisami). Inwestor ma pełną kontrolę nad traderem, którego transakcje chce śledzić. Może sprawdzić historię jego handlu, strategię i wiele innych wskaźników opisujących jego styl inwestycji. Ponadto ma możliwość stosowania „ograniczeń” w handlu tradera - stosowania dodatkowych stop loss, ograniczania ilości zawieranych transakcji w tym samym czasie, wybór określonych par walutowych itp. W każdej chwili może też włączyć/wyłączyć danego tradera z handlu na swoim koncie. Do minusów należy zaliczyć przede wszystkim fakt, że czasem trudno jest wybrać wiarygodnego dostawcę sygnałów handlowych. Można to jednak rozwiązań poprzez dokładną analizę zawieranych przez tradera transakcji, sprawdzenie, czy inwestuje swoje pieniądze w oparciu o własne transakcje oraz głównie poprzez przetestowanie go na koncie demo. W skali 1 do 5 tej formie inwestycji przyznałbym 4 punkty.

Oczywiście, wszystkie trzy formy inwestowania na forex niosą ze sobą ryzyko i warto mieć tego świadomość, decydując się na takie pomnażanie pieniędzy i decydując, jaką kwotę przeznaczymy na taką fomę biznesu. Jednocześnie kilkudziesięcioprocentowe stopy zwrotu w ciągu roku zdecydowanie motywują do podejmowania takiego ryzyka.


Automatyczny Handel na FX

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Scalping z trendem

Scalping z trendem


Autor: Radek R


Krótki artykuł na temat systemu sclapingu opartego na podążaniu z trendem. Wykorzystuje w tym celu wykresy dobowe, godzinowe i pięciominutowe oraz linie trendu i poziomy oporów/wsparć.


Podstawowa zasada, którą możecie znaleźć niemal w każdym podręczniku tradera: „Należy handlować z trendem”. I trudno się z nią nie zgodzić. Zatem jak to wykorzystać w skalpingu? Kiedyś widziałem system (a nawet przez pewien czas używałem go z pozytywnym wynikiem), który opierał się właśnie na podążaniu za trendem i zawieraniu transakcji tylko zgodnych z trendem z wyższego przedziału czasowego. Opierał się o następujące zasady:

1) Należy znaleźć parę, na której jest wyraźny trend up lub down w przedziale dobowym.

2) Określić ważne wsparcia/opory, przy których trend może ulec korekcie lub zmianie kierunku na przeciwny.

3) Czekać na moment, kiedy trend w interwale czasowym 1h będzie taki sam jak w 1-dobowym (wykreślić linie trendu - jedna po wierzchołkach, druga po dołkach – utworzy się kanał trendu).

4) Zejść do przedziału 15min/5min (w zależności od preferencji) i określić linie trendu zgodnego z wyższymi interwałami w tym przedziale czasu (podobnie wykreślić linie trendu).

5) Mając wykreślone powyższe linie trendu oraz wsparcia/opory (w zależności od analizowanego trendu), szukamy okazji do wejścia w rynek:

- w interwale 5 min szukamy trendu spójnego z trendami z przedziałów wyższych

- czekamy, aż wykres „dotknie ” lini trendu wyznaczonej po szczytach (dla trendu spadkowego) lub dołkach (dla trendu rosnącego) – w takim momencie otwieramy transakcję. Stop Loss ustawiamy powyżej/poniżej ostatniego szczytu/dołka (raczej nie więcej niż 20 pips). Take Profit około 6-10 pips od ceny zakupu.

Pewniejsze wejścia w rynek są w momencie, kiedy linie z przedziału 5 min są blisko lub pokrywają sie z liniami trendu 1h. Wtedy można też przesuwać Take profit do 20-30 pips od ceny otwarcia.

BARDZO WAŻNE: należy zwracać uwagę, czy wykres nie zbliża się do wsparcia lub oporu, na którym trend może zawrócić. Jeżeli ma miejsce taka sytuacja, to po prostu zostawiamy rynek i nic nie robimy. Nie bierzemy udziału w grze, bo rynek może nas zaskoczyć (choć to akurat jest zawsze możliwe).

To taki krótki opis. Mam nadzieję, że zrozumiały. W systemie tym ważne jest dokładne określenie trendów w przedziale 1-dobowym i 1h. Jeżeli są spójne to do transakcji używamy przedziału 5 min.

Nie jest to system automatyczny, zatem wymaga doświadczenia i praktykowania...


Blog o Scalpingu

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.