poniedziałek, 3 grudnia 2012

10 kroków nierozważnego inwestora, czyli jak chronić swoje oszczędności

10 kroków nierozważnego inwestora, czyli jak chronić swoje oszczędności

Autorem artykułu jest Rafał Niewiadomski


"Jeśli nie nauczyliśmy się wyciągać wniosków z historii, musimy nauczyć się przeżywać ją na nowo..." - czyli 10 najpowszechniejszych zachowań nierozważnych inwestorów, występujące w każdym cyklu koniunkturalnym.

Dobrze wiemy, że lokata nie należy dziś do efektywnych sposobów pomnażania naszych oszczędności. Jest dziś wiele innych ciekawych instrumentów, które dają wyższe stopy zwrotu, jednak przed wybraniem odpowiedniej dla siebie formy inwestycji przemyślmy dokładnie co chcemy osiągnąć.

Czy chcemy zarobić minimalnie więcej niż na lokacie, ale zbyt wiele nie ryzykując, czy chcemy zyski na poziomie 10-15%, gdzie występuje ryzyko umiarkowane, czy jednak mając spory zapas gotówki chcemy zaryzykować kupując akcje? To podstawowe pytanie powinniśmy sobie zadać przed każdą inwestycją… Ile tak naprawdę chcę zarobić i jakie jestem skłonny ponieść ryzyko?

fotolia14004520xs

Dziś jednak wielu niedoświadczonych inwestorów daje się ponieść emocjom, zapomina określić cel inwestowania i ewentualne poniesione ryzyko, więc kieruje się opinią publiczną, opinią znajomych i co najgorsze opinią wszechogarniających reklam z telewizji, prasy, internetu i bilboardów, obiecujących niebagatelne zyski na poziomie 20-40% na podstawie swoich tajemniczych danych historycznych z ostatnich kliku miesięcy. W żargonie finansowym to zjawisko jest określane jako owczy pęd czyli gwałtowne i nieuzasadnione kupowanie lub sprzedawanie akcji naśladujące aktualny trend giełdowy. Niedoświadczeni inwestorzy skuszeni ogromnymi zyskami biegną tam, gdzie ich najbliżsi sąsiedzi, znajomi. Kursy akcji na giełdach są zawsze uzależnione od zleceń na ich kupno, więc owczy pęd na kupno akcji ma wpływ na gwałtowny wzrost ich kursu. Sytuacja ta nie trwa jednak zbyt długo, ze względu na to, że nie ma pokrycia w rzeczywistej sytuacji finansowej spółek, a kurs akcji zostaje sprowadzony do poziomu racjonalnego odzwierciedlającego rzeczywistość.

Najważniejszą decyzją przy inwestycjach jest ta, kiedy decydujemy się wejść na rynek oraz kiedy z niego w porę uciec. Stanowi to niejako sedno całego rozważania o inwestycjach, stanowiące o naszych przyszłych zyskach lub stratach. Na poniższym wykresie WIG 20 czyli najważniejszym indeksie giełdowym 20 największych spółek, notowanych na warszawskiej GPW, zauważamy doskonale 2 kryzysy: ten z roku 2000 dotyczący spekulacji na akcjach firm informatycznych czyli tzw. „bańka internetowa” oraz ten bardziej nam znany, kryzys zapoczątkowany upadkiem banku inwestycyjnego Lehman Brothers w USA, który rzekomo również nas dotknął. Właśnie na przykładzie kryzysu zapoczątkowanego w USA przedstawię 10 najczęstszych kroków wyjaśniających jak zachowuje się przeciętny inwestor, dopiero rozpoczynający swoją przygodę z inwestycjami.

Notowania indeksu Wig20 od 1.01.1999 –17.04.2012 r.

wig20kka

Źródło: opracowanie własne

1. Wszystko zaczyna się od wygasania poprzedniego kryzysu. Zaufanie do sektora finansowego praktycznie nie istnieje. Przedsiębiorstwa starając się poprawić swoją kondycję finansową, kontynuują redukcję zatrudnienia, tną pensje pracowników, likwidują stanowiska pracy, ograniczają koszty produkcji. Przeciętny Kowalski nie chce mieć nic wspólnego z inwestycjami. Wśród znajomych, prasie, telewizji, internecie ciągle słyszy jak kolejni potracili całe swoje oszczędności lub co gorsze go również to dotknęło. Uważa, że jak zwykle go oszukali i najskuteczniejszym środkiem pomnażania pieniędzy są lokaty. Banki nie chcą dawać kredytów na rozwój firm, kredytów konsumenckich, bo w czasie kryzysu większość przedsiębiorstw wykazywała straty, a mając nadwyżki pieniędzy z lokat zniechęconych akcjami klientów, same je inwestują przyczyniając się do poprawy koniunktury i płynności na rynkach finansowych.

2. Przedsiębiorstwa tnące koszta produkcji, zaczynają odrabiać straty, produkcja staje się bardzie efektywna co powoduje wzrost ich zysków i wzrost ich notowań na giełdach. W tym samym czasie bezrobocie jeszcze może rosnąć. Po pewnym czasie oczyszczenia gospodarki i stabilnego rozwoju firm, WIG wzrośnie o 100% .

3. Przedsiębiorcy widząc poprawę koniunktury, zwiększającą się sprzedaż a zarazem wzrost zysków, rozpoczynają tworzyć nowe miejsca pracy, zatrudniając nowe osoby i tworząc nowe stanowiska, inwestują w nowe technologie produkcji. Kredyty dla firm stają się łatwiej dostępne, gdyż firmy dobrze funkcjonują, rozwijają się i przynoszą wysoki przychód. Przeciętny Kowalski nie chce podejmować nawet tematu inwestycji, bo przecież trwa kryzys. WIG wzrósł właśnie o 200%….

4. Bezrobocie zaczyna wyraźnie spadać, aż w końcu kształtuje się na bardzo niskim poziomie. Średnie pensje zaczynają rosnąć. Gospodarstwa domowe w końcu mogą odłożyć na koncie kilka lub kilkadziesiąt tysięcy zł. oszczędności na czarną godzinę. Panuje umiarkowany optymizm. Zamiast wakacji w Rewalu planujemy wyjazd do Egiptu, a samochód zmieniamy na nowszy, ponieważ banki poluźniły procedury przyznawania kredytów. Zyski na lokacie rosną zbyt wolno mimo zgromadzonych kilkudziesięciu tyś zł., więc zaczynamy interesować się innymi, bardziej zyskownymi inwestycjami. Zaczynamy czuć się pewnie, reklamy pokazują zyski z inwestycji po kilkadziesiąt procent. Kupujemy pierwsze jednostki funduszy akcyjnych i lokujemy oszczędności bezpośrednio na giełdzie, za pośrednictwem biura maklerskiego.

5. Pewnego dnia, idąc do pobliskiego warzywniaka na zakupy starsza pani zza lady wspomina, że kupiła już kilka jednostek funduszy akcyjnych i, że za dzisiejszy utarg ze sprzedaży planuje dokupić kolejne, bardziej ryzykowne, ponieważ wczoraj w przerwie M jak Miłość leciała reklama gwarantująca 40% zysków rocznie!!! Każdy dookoła nas zarabia… Masowo przelewamy pieniądze z lokat na te instrumenty z bilbordów zapewniające wysokie stopy zwrotu. Rany się zagoiły po poprzednim kryzysie, wchodzimy w inwestycje na samej górce nie widząc jej. Nie dostrzegamy ryzyka, a to jest właśnie ten moment kiedy doświadczeni inwestorzy wycofują swoje oszczędności z ryzykownych instrumentów finansowych i alokują je w bezpieczne obligacje.

6. Następnie nadchodzi nagłe tąpnięcie, załamanie kilkunasto procentowe zwiastujące koniec hossy. Wiedzą o tym tylko nieliczni. Zostają oni zakrzyczeni przez firmy sprzedające inwestycje, którym zależy tylko aby nie zmniejszyć zyskownych w sprzedaży ryzykownych instrumentów finansowych. Niestety to załamanie zostaje nadrobione, nawet z nawiązką, co nas utwierdzi, że dobrze zrobiliśmy nie sprzedając aktywów i daje złudne przekonanie o swojej nieomylności. Dobre nastroje tworzą fazę przegrzania. Doświadczeni inwestorzy już dawno uciekli z giełdy widząc wszechogarniający optymizm inwestowania.

7. Kolejne załamanie o kilkanaście procent… Kowalski uspokaja siebie, tłumacząc – spokojnie, przecież już miesiąc temu tak było i nawet to odrobiłem. Kolejne kilkanaście procent – spokojnie straciłem już 30 %, jest to największe załamania od kilku lat, więcej już na pewno nie spadnie. Po prostu odpuścimy w tym roku wakacje w Turcji i pojedziemy do Rewala.

8. Przy kolejnych spadkach zbierają się „eksperci” od inwestycji, rynku i gospodarek światowych czyli kilku wujków, ciocia, szwagier i dziadek z pokaźną emeryturą, który nie ma pojęcia gdzie są jego pieniądze na lekarstwa. Wszyscy twierdzą, że skoro już tyle straciliśmy lepiej nie wychodzić, bo co gorszego może się stać…. Odpuścimy już w tym roku Rewal i siądziemy przy grillu na balkonie.

9. Po ostatniej fazie spadków wszyscy są tak załamani, że zgodnie wycofują pieniądze z posiadanych inwestycji, by starczyło choć na waciki. Zaufanie do sektora finansowego praktycznie nie istnieje.

10. Przedsiębiorstwa mają małą płynność finansową, tracą ich akcje na wartości, zaczynają redukcję zatrudnienia, tną pensje. Banki posiadają nadwyżki pieniędzy z lokat zniechęconych akcjami klientów, i same je inwestują przyczyniając się do poprawy koniunktury i płynności na rynkach finansowych, a doświadczeni inwestorzy wybierają się na zakupy…

Aby odnieść sukces w inwestycjach i osiągnąć pokaźne zyski, nie możemy ulec owej presji owczego pędu. Oczywiście nie łatwo jest nie ulec masowej histerii – poddawać w wątpliwość większość informacji finansowych, czy żywić przekonanie, że finansiści kłamią na korzyść swoich korporacji, albo dali się zwieść. Jak wynika z tych 10 przedstawionych powyżej kroków, najlepszym momentem wejścia w inwestycje jest ten tuż po uspokojeniu i wygaszeniu nastrojów poprzedniego kryzysu, kiedy większość społeczeństwa jest do nich zniechęcona, a notowania są bardzo niskie. Takim momentem był początek roku 2009. Zauważmy również, że w sierpniu 2011 miała miejsce pokaźna korekta na rynkach spowodowana m.in. obniżeniem ratingu USA z AAA do AA, co spowodowało znaczną przecenę większości akcji na rynkach światowych. To może oznaczać, że dziś jesteśmy w momencie uspokojenia nastrojów inwestorów i w dobrym momencie na zakupy.

Taki podobny schemat występuje praktycznie przy każdym cyklu koniunkturalnym i jest wciąż popełnianym błędem nierozważnych inwestorów. Skutkiem tego, są straty wielu tysięcy ludzi chcących tylko zarobić te obiecane przez wszystkie reklamy i bilboardy 20%. Zadajmy sobie pytanie przed rozpoczęciem inwestycji – dlaczego inwestujemy, co chcemy osiągnąć, jakie ryzyko akceptujemy i sztywno się tych ustalonych zasad trzymajmy. Warto również zasięgnąć porady niezależnego doradcy, mającego w swojej ofercie nie jeden, a kilka produktów, o różnym stopniu ryzyka, opartych nie tylko o akcje, fundusze, obligacje ale również o instrumenty niezależne od koniunktury giełdowej. Pomoże on nam zrozumieć funkcjonowanie danego produktu, obiektywnie wyjaśni wszystkie koszty z nim związane, możliwe ryzyko i będzie na bieżąco monitorował rynek, dając nam sygnały ostrzegawcze. Miejmy tylko nadzieję, że przy obecnym cyklu wyciągniemy odpowiednie wnioski z historii i nie popełnimy tych samych błędów, a przynajmniej tego pod numerem piątym i szóstym.

---

Rafał Niewiadomski; Doradca ds. Inwestycji i Kredytów hipotecznych

www.finansowy-doradca.pl

www.facebook/FinanseBliżejCiebie/.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy inwestowanie jest przewidywaniem? Rzecz o strefach wsparcia i oporu.

Czy inwestowanie jest przewidywaniem? Rzecz o strefach wsparcia i oporu

Autorem artykułu jest Wiesław Zajiczek


Ludzie nie związani z inwestowaniem zadają często pytania typu ,,W co zainwestować?”, ,,Mam kilka tysięcy zł i w co powinienem je włożyć”. Pytania te zdradzają intuicyjne przekonania dotyczące inwestowania. Na ile inwestowanie jest przewidywaniem, a na ile przygotowaniem się na dany scenariusz – dowiesz się w tym artykule.

Czy inwestowanie jest przewidywaniem?

W inwestowaniu są sytuacje, kiedy inwestor przewiduje. Na poziomie inwestowania fundamentalnego gdy np. amerykańska rezerwa federalna ogłasza masowy program poluzowania ilościowego (dodruku dolara), to inwestor może przewidywać, że efektem tego programu będą silne trendy wzrostowe na surowcach. Gdy jakaś spółka przynosi straty wykazane w sprawozdaniach finansowych, inwestor przewiduje, że nie uzyska z takiej spółki wysokich dywidend. Gdy rosną wolne przepływy pieniężne w spółce dywidendowej inwestor może przewidywać, że spółka wykorzysta ją na działalność inwestycyjną (np. zakup aktywów) i/lub na wypłatę wyższej dywidendy. Przykładów przewidywania można podać wiele. Umiejętność przewidywania jest bardzo ważna, ale inwestor nie może tylko na niej się opierać, musi być przygotowany na sytuację, w której jego przewidywania okażą się nietrafne, albo warunki rynkowe zmienią się. Większość ludzi, którzy zaczynają przygodę z inwestowaniem sądzi, że profesjonalni inwestorzy osiągają dobre rezultaty dlatego, że np. wiedzą jaka będzie wartość indeksu WIG, czy cena jakiejś spółki za miesiąc czy rok. Widać to po wywiadach w mediach z różnej maści analitykami. Gdy jest jakiś mocniejszy spadek n giełdzie, dziennikarze rozemocjonowani pytają analityka, co będzie dalej z indeksem. Nawet jeśli taki analityk przewiduje, co się stanie, to dla przeciętnego człowieka taka informacja jest bez znaczenia. Dlaczego? O tym w następnym punkcie.

Inwestowanie jest bardziej przygotowaniem

W inwestowaniu technicznym, czyli opierającym się na analizie wykresów możliwe jest wyodrębnienie pewnych trendów: wzrostowych, spadkowych bądź bocznych. Przykładowo w trendzie wzrostowym ceny poruszają się w pewnym kanale, który jest rosnącą funkcją czasu. Wewnątrz tego kanału ruch cen jest zwykle dość nieregularny – przeważają wzrosty, ale są i spadki. W ramach danego trendu, posługując się analizą techniczną, można wyróżnić tzw. strefy wsparcia i strefy oporu. Przykładowo, jeśli obecna cena waloru wynosi 100, to inwestor mógł wyznaczyć strefę wsparcia na 95-96 i strefę oporu na 109-111. (Nie będę tu omawiał technik wyznaczania tych stref, chodzi mi o wytłumaczenie samego znaczenia tych stref). Co mówią inwestorowi te strefy? Gdyby indeks znajdujący się na trendzie wzrostowym spadł w rejon strefy wsparcia 95-96, to inwestor obserwuje czy strefa ta zatrzymała spadki. Jeśli tak, to po potwierdzeniu, że indeks wzrasta inwestor kupuje akcje. Rozważmy teraz inną sytuację. Kurs wynosi 100 (inwestor nie ma akcji), następnie dociera do strefy oporu na 109-111 i przebija ją (dalej róśnie). Co zrobi doświadczony inwestor? Uzna, że potwierdza to siłę trendu i kupi po cenie powyżej 111 zł. Dla kogoś, kto zaczyna inwestowanie, takie zachowanie inwestora może się wydawać absurdalne. Spyta: ,,a dlaczego inwestor nie kupował jak kurs wynosił 100?”. I tu zawodzą tzw. zdroworozsądkowe przekonania o inwestowaniu. W inwestowaniu technicznym nie chodzi o to, by kupić jak najtaniej, tylko o to, by kupić wtedy, kiedy jest szansa na dalsze wzrosty. Analiza techniczna wykresów cenowych pozwala wyodrębnić na wykresach cenowych miejsca takie, że jeżeli indeks do nich dotrze, to nastąpi punkt zwrotny. Strefa oporu może nie zostać przebita i wtedy indeks spada aż przetestuje jakąś strefę wsparcia. Gdy inwestor na jakimś walorze znajdzie ważną strefę wsparcia bądź oporu (potwierdzoną różnymi technikami analitycznymi), to powyżej tej strefy daje zlecenie kupna, a poniżej – zlecenie sprzedaży (jeśli ma możliwość tzw. krótkiej sprzedaży) i w obu przypadkach zarabia – czy będą wzrosty czy będą spadki. Istnienie stref wsparcia i oporu powoduje, że pytanie o kurs waloru za miesiąc czy rok nie ma sensu. Inwestor znajdując punkty zwrotne dopuszcza również to, że z jakichś powodów sytuacja rynkowa ulegnie diametralnej zmianie, dlatego musi się zabezpieczyć przed niepożądanym ruchem indeksu. Kupując akcje, gdy indeks odbił się od jakiejś strefy wsparcia inwestor powinien ustawić poniżej tej strefy tzw. zlecenie stop-loss, czyli bezwarunkowe zlecenie sprzedaży kupionych akcji, gdyby indeks ponownie przetestował daną strefę wsparcia i ją przebił. W ten sposób inwestor ogranicza ewentualne straty. Gdy natomiast wszystko idzie po jego myśli, kurs rośnie i pokonuje kolejne opory, inwestor podnosi zlecenie stop loss do poziomów coraz wyższych także już powyżej ceny kupna i w ten sposób zaczyna chronić wypracowane już zyski. Inwestowanie techniczne jest więc bardziej sztuką kontrolowania ryzyka i zabezpieczania się przed niepożądanymi ruchami cen, a dopiero w drugiej kolejności jest przewidywaniem. Początkujący inwestorzy często skupiają się na przewidywaniu i lekceważą zasady dotyczące kontrolowania ryzyka. Gdy np. wyczytają na forum opinie, że cena jakiejś akcji pójdzie w górę, to kupują takie akcje za znaczną część swoich środków. Cena zaczyna spadać, inwestorzy nie chcą przyznać się do błędu (bo przecież cena akcji miała rosnąć), straty pogłębiają się i stanowią znaczny procent wartości depozytu, a inwestorzy zniechęcają się do inwestowania. Jak więc bezpiecznie inwestować? Prócz umiejętności zidentyfikowania stref wsparcia, oporu , ważna jest umiejętność stawiania stop-loss-ów oraz zarządzanie wielkością pozycji . Gdy rozważasz kupno jakiegoś waloru (akcji, surowców, czegokolwiek), ustaliłeś cenę, przy której kupisz i cenę, przy której sprzedasz bezwarunkowo gdyby kurs nie poszedł po Twojej myśli. Teraz b. ważne – znając różnicę cenową pomiędzy ceną kupna i ceną stop lossa (czyli dopuszczalną stratę cenową w pojedynczej transakcji) musisz ustalić, ile kupisz danych akcji, czy ile jednostek surowców kupisz, czyli ustalić wielkość pozycji. Zwykle przyjmuje się taką wielkość pozycji by ewentualna strata nie przekraczała ok. 3% całkowitej wartości depozytu jaki przeznaczasz na inwestowanie. Tzn różnica cenowa (kupno – stop loss ) razy ilość akcji nie powinna być większa od 3% całkowitej sumy, którą masz w akcjach i środkach pieniężnych na rachunku maklerskim (czy jako depozyt zabezpieczający na koncie forexowym). Oprócz tego, gdy wszystko idzie po Twojej myśli i po kupnie ceny akcji rosną, nie powinno się ucinać zysków, tzn. nie powinno się sprzedawać akcji za wcześnie. Zbyt wczesne ekscytowanie się zyskami i sprzedawanie jest częstym błędem początkujących. Najczęściej przyjmuje się, że książkowa odległość pomiędzy ceną kupna i ceną sprzedaży powinna być co najmniej 2 razy większa niż odległość pomiędzy ceną kupna a stop lossem!. Dotyczy to oczywiście sytuacji, w których stop loss nie zadziałał. Jeśli indeks odbił się od ważnej strefy wsparcia, a tuż powyżej ceny kupna jest silna strefa oporu, to należy zaniechać wykonywania transakcji i wykonać ją dopiero po ewentualnym przebiciu strefy oporu. Są to żelazne zasady, które czynią inwestowanie techniczne bezpiecznym, ale początkujący inwestor może czuć silną pokusę, żeby ich nie stosować. Skupia się wtedy tylko na bieżącym wzroście indeksu, a nie na potencjale dalszych wzrostów. Tylko odrzucenie tej pokusy i inwestowanie z kontrolą własnych emocji jest gwarantem sukcesu inwestycyjnego.

---

Artykuł pochodzi z serwisu przeplywypieniezne.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

4 filary skutecznego inwestowania technicznego

4 filary skutecznego inwestowania technicznego

Autorem artykułu jest Wiesław Zajiczek


Jeżeli chcesz nauczyć się skutecznie inwestować technicznie, czyli wykorzystywać zmiany cen walorów do zarabiania, powinieneś najpierw ,,na sucho” opanować 4 fundamenty inwestowania. Jeśli w realnych transakcjach nie będziesz znał choć jednego z nich, na nic zdadzą się analizy wykresów.

Jeden z najsłynniejszych na świecie traderów, Jim Kane – z wykształcenia matematyk, specjalista w dziedzinie technik Fibonacciego na rynkach finansowych, w swoich pracach wymienia 4 kluczowe elementy tradingu. Przytoczę je wpierw w oryginalnym nazewnictwie:

,, 1) Potential trade area (PTA): You want a reason why you think this is an area where you want to be involved in this issue
1p 2) Entry technique: You then want a trigger that tells you, once in the area where you want to become involved in the trade, that now is the time
1p 3) Trade size: You must decide, by doing some simple calculations, what the trade size will be
1p 4) Trade management: You want to have a plan in place, before you even consider getting in the trade, that tells you how you will manage this trade, whether it goes for you or against you” (cytat pochodzi ze strony www.kanetrading.com).

W artykule tym rozwinę powyższe punkty, omawiając najczęstsze błędy początkujących inwestorów.

Potencjalny obszar rozpoczynania transakcji

Analizując wykresy cenowe trader identyfikuje pewne trendy i zastanawia się nad kupnem danego waloru. Zwykle przyjmuje się, że najbardziej opłacalne jest inwestowanie zgodnie z dominującym trendem, tzn. zajmowanie pozycji długich gdy trend jest rosnący i krótkich – gdy spadkowy. Nie oznacza to jednak, że każdy moment w trendzie wzrostowym jest dobry do otwierania pozycji. Inwestorzy wykorzystują do tego zwykle korekty, czyli krótkoterminowe ruchy cen przeciwne do dominującego trendu. Trzeba jednak wiedzieć, w którym momencie korekty rozważać wejście. I tu z pomocą przychodzą potencjalne obszary wsparć i oporów wyznaczane różnymi technikami. Są to obszary na wykresach cenowych, w których potencjalnie może nastąpić powrót cen do dominującego trendu. Jedną z najskuteczniejszych metod wyznaczania potencjalnych obszarów rozpoczynania transakcji (PORT) są techniki Fibonacciego – zwłaszcza grupowanie zniesień wewnętrzynych i zewnętrznych oraz formacje XABCD. Zapoznać się można z nimi np. w znakomitym podręczniku ,,Geometria Fibonacciego” Pawła Danielewicza. Jednym z najczęstszych błędów początkujących inwestorów jest kupowanie akcji czy innych instrumentów tuż po otwarciu rachunku maklerskiego niezależnie czy ma to sens czy nie. Tymczasem, jeśli zidentyfikujemy np. jakiś rosnący trend na wykresie dziennym (każda świeca wykresu to 1 dzień), to nieraz warto poczekać i dwa tygodnie, aż korekta w pełni się uformuje i powstanie PORT. Odstępy między wiarygodnymi PORT-ami mogą wahać się od kilku dni do miesięcy, także w inwestowaniu potrzebna jest cierpliwość i inwestor powinien przygotować się na dni, w których nie będzie wykonywał żadnych transakcji. Pomijam tu oczywiście daytrading, który z pewnością nie jest bezpieczny dla początkujących inwestorów. Lepiej wykorzystać kilka dobrze ukształtowanych korekt w ciągu roku niż kupować i sprzedawać bezmyślnie codziennie. Nie oznacza to oczywiście, że na inwestowanie techniczne wystarczy poświęcić parę dni w roku – mówimy tu o momentach wejścia. Większość czasu zajmuje oczekiwanie na dogodny moment wejścia i zarządzanie pozycją po kupnie. To właśnie zarządzanie pozycją ma największy wpływ na ostateczny wynik naszego inwestowania, a nie sama analiza formacji cenowych.

Technika wejścia

Gdy już wyznaczyliśmy potencjalny obszar, w którym ceny mogą powrócić do dominującego trendu, potrzebujemy jakiegoś małego potwierdzenia, że ceny respektują dane wsparcie czy opór. Takie potwierdzenie można dostać, korzystając z analizy technicznej wykresu w mniejszej skali czasowej. Jeżeli chcemy inwestować na trendach dziennych, to możemy do ustalenia ceny wejścia wykorzystać wykres godzinny czy 30-minutowy. Przełamanie krótkoterminowego trendu spadkowego 30 minutowego może być dla nas sygnałem, że indeks zaczyna respektować długoterminową strefę wsparcia i podąża w dobrym kierunku od naszego PORT-u.

I znów jakie w tej materii są błędy inwestorów? – zwykle jest to nie przejmowanie się potwierdzeniami i wchodzenie za wcześnie – próba ,,idealnego” złapania dołka. Inwestor, który wyznaczył jakiś PORT, nie może lekceważyć tego, że indeks powinien choć trochę potwierdzić, że respektuje dany obszar. Każdy powinien wypracować (wyuczyć się) taką metodologię, aby mógł niemal mechanicznie określać precyzyjnie poziomy cenowe przy których otworzy pozycje. Otwieranie pozycji bez potwierdzeń pogarsza statystykę udanych inwestycji. O szczegółowych technikach wejścia dowiesz się również z książki P. Danielewicza czy np. w kursie J. Kane’a.

Rozmiar pozycji i początkowy stop loss

Rzecz, która jest najbardziej bagatelizowana, a najbardziej wpływa na nasz wynik inwestycyjny. Złe dobranie rozmiaru transakcji czy zbyt bliskie/dalekie umieszczanie zleceń zabezpieczających może spowodować, że inwestor straci swój depozyt nawet na silnym trendzie wzrostowym! Niewiarygodne, a jednak znam ludzi, którym się to przytrafiło. Gdy chcemy kupować na korekcie, czasem nasze PORT-y i ceny wejścia nie działają od razu, ceny potrafią kilkakrotnie wracać w (bądź pod) obszar wsparcia. Późniejsze ruchy indeksów zwykle wynagradzają sowicie minimalne straty jakie ponieśliśmy w fazie inicjowania transakcji. Pod warunkiem jednak, że rozmiar pozycji nie był zbyt duży w stosunku do naszego depozytu przeznaczonego na inwestowanie. Zwykle jako zasadę podaje się, że gdy już ustalimy, gdzie umieścimy stop loss inicjujący i obliczymy jaka strata byłaby na 1 np. akcji, gdyby stop loss zadziałał, to liczbę kupowanych akcji należy dobrać tak, aby ewentualna strata przy tej liczbie nie przekraczała 3% całości naszych środków przeznaczonych na inwestowanie. Sama zaś wielkość pozycji nie powinna przekraczać 10% środków przeznaczonych na inwestowanie. Jest to ,,żelazna zasada”, która sprawia, że zdyscyplinowane inwestowanie jest bezpieczne. Całkiem początkujący inwestorzy powinni zacząć od pozycji takich, by uruchomienie stop lossa nie przekraczało 1% depozytu, a gdy się wprawią przejść do 3%. Nie można jednak stop lossa stawiać za blisko ceny kupna, te 1% czy 3% ma nam zapewnić niezbyt duża ilość walorów, a stop loss wyznaczany jest metodami analizy technicznej.

Zarządzanie pozycją

Inwestor już w fazie przed otwarciem pozycji powinien w przybliżeniu określić, jakiego ruchu cen się spodziewa i kiedy planuje zamknąć/zredukować pozycje. Uchroni go to od emocjonalnych przeszkód, gdy już pozycja będzie otwarta. Jedną z możliwości zarządzania pozycją jest technika tzw. ruchomych stop lossów. W miarę jak ceny idą w pożądanym przez nas kierunku, podnosimy stop lossy (bądź opuszczamy, inwestując na trendzie spadkowym) tak, aby chronić część wypracowanych zysków. Precyzyjne poziomy cenowe do określenia takich stop lossów dostarczą nam np. techniki Fibonacciego. Nie zamykamy przedwcześnie pozycji, a gdy indeks dociera do ważnego oporu – zacieśniamy stop lossa bądź zamykamy część pozycji, jeśli wcześniej tak zaplanowaliśmy i wypracowane zyski są wystarczające.

Oczywiście, to co napisałem, to tylko zarys tematu, szczegóły można znaleźć w literaturze. Skoro już przywołałem Jima Kane’a, to warto podkreślić, że on w tradingu wykorzystywał tylko te walory, które zachowywały się w pewien harmoniczny sposób – korekty opisywane były liczbami Fibonacciego, a zniesienia i projekcje cenowe nieprzypadkowo grupowały się. Jest to bardzo eleganckie i skuteczne podejście do tradingu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu przeplywypieniezne.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wybierać spółki dywidendowe?

Jak wybierać spółki dywidendowe?

Autorem artykułu jest Wiesław Zajiczek


Jedną z możliwości zbudowania przepływów pieniężnych jest kupno akcji spółki wypłacającej regularnie dywidendę, czyli przekazującej część zysku akcjonariuszom. Czym warto kierować się przy wyborze spółki dywidendowej? Jak kontrolować swoją inwestycję?

Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba dokładnie uświadomić sobie, co jest celem inwestycji w spółkę dywidendową. Celem jest zamiana pieniędzy w przepływ pieniężny. Wydając pieniądze na akcje spółki dywidendowej kupujemy to, że z tej spółki regularnie otrzymywać będziemy na konto środki pieniężne. Przepływ pieniężny powinien być:

-wysoki

-regularny

-z tendencją wzrostową

Aby uzyskany przepływ był wysoki, należy pamiętać o kilku rzeczach. Oczywiste jest to, że spółka powinna być w dobrej kondycji finansowej, powinna osiągać wysokie rentowności, zwłaszcza tzw. ROE, czyli zwrot z kapitałów własnych. Wskaźnik ten jest zdefiniowany jako ROE = (zysk netto)/(kapitał własny) * 100%. Spółki o wysokim ROE mogą sobie pozwolić na wypłatę akcjonariuszom nawet znacznej części zysku bez pogarszania swojej kondycji finansowej. Drugą sprawą mającą wpływ na wartość przepływów pieniężnych jest sposób podziału zysku. Gdy spółka zdecyduje się na wypłatę dywidendy w kwocie K, a całkowita liczba wyemitowanych akcji wynosi X, to na jedną akcję przypadnie kwota K/X. Jest to może oczywiste, ale wolałem to napisać. Także przy szacowaniu wielkości dywidendy potrzebować będziemy całkowitą liczbę akcji L. Można ją znaleźć dla danej spółki np. w serwisie http://gpwinfostrefa.pl w zakładce ‘emitenci’. Ponieważ kwota dywidendy jest ustalona na akcję, a nie w zależności od ceny akcji, zatem im taniej uda nam się kupić daną ilość akcji, tym większą będziemy dostawać dywidendę. Serwisy informacyjne podają zwykle tzw. Div. Yield, czyli stopę dywidendy liczoną jako (wartość dywidendy na akcję )/ (cena akcji ) *100%. Jest to bardzo ważny parametr, bo mówi nam o tym jak duża jest dywidenda w porównaniu do ceny akcji. Zatem nominalna dywidenda nie ma znaczenia, tzn dywidenda 1 zł może być wyższa od dywidendy 10 zł jeśli ceny akcji wynoszą odpowiednio 5 zł i 100 zł. Bardzo ważne jest to, że w serwisach informacyjnych zwykle DivYield liczony jest dla ceny akcji w momencie odcięcia praw do dywidendy, dlatego ma wartość tylko orientacyjną i zwykle jest zaniżony, gdyż często po informacji o dacie wypłaty i kwocie ceny akcji spółek dywidendowych rosną. Co z tego wynika dla inwestora? Spółki dywidendowe warto kupować wtedy, gdy jeszcze nie jest podany oficjalny komunikat o wysokości dywidendy i na pewno nie tuż przed dniem ustalenia prawa do dywidendy. Spółka podaje wcześniej do publicznej wiadomości, kiedy jest dzień ustalenia prawa, czyli dzień, w którym należy mieć na rachunku maklerskim akcje, aby w dniu wypłaty dywidendy otrzymać pieniądze na rachunek. Te dwa dni mogą być różnymi datami i ta druga nie ma znaczenia dla zachowania kursu. Natomiast część spekulantów kupuje akcje przed dywidendą i sprzedaje tuż po (co bywa przyczyną wzrostu kursu przed), ale jest to bardzo ryzykowne, gdyż na drugi dzień po ustaleniu prawa od wartości kursu akcji odejmowana jest kwota dywidendy i tylko od rynku zależy, czy w krótkim terminie spowoduje wzrost kursu. Dlatego inwestowanie dywidendowe z założenia powinno być strategią długoterminową. Wtedy można bezpiecznie korzystać z tego, że spółka wypracowuje w kolejnych latach nowe zyski i dzieli się nimi z akcjonariuszami – w założeniu – nie rujnując swojej wartości. Podsumowując: staramy się spółkę dywidendową kupić po jak najmniejszej cenie, bo tylko cena akcji w momencie zakupu wpływa na naszą stopę zwrotu (późniejsza już nie, dlatego po zakupie nie potrzebujemy śledzić kursów akcji! – chyba, że chcemy dokupić akcji).

Aby uzyskany przepływ był regularny, przy wyborze spółki upewnijmy się, że jej sytuacja finansowa jest dobra. W tym celu warto nauczyć się analizować raporty finansowe. Nie jest to takie trudne, jeśli nabierzemy wprawy. Raporty te podawane są do publicznej wiadomości co kwartał np. na stronie http://gpwinfostrefa.pl w dziale ‘komunikaty emitentów’. Zacznij czytać te raporty, to Twój wgląd w inwestycję, tej możliwości nie daje Ci np. inwestowanie w fundusze inwestycyjne, które dla przeciętnego człowieka jest niebezpieczne, nawet jeśli stosuje dywersyfikację. Dla regularności przepływów pieniężnych duże znaczenie ma sprawdzenie historii dywidend dla danej spółki. Można to zrobić np. w serwisie stooq.pl. Spółki, które regularnie płaciły dywidendy w przeszłości są bardziej wiarygodne od tych, które robią to po raz pierwszy. Nie możesz jednak polegać tylko na wynikach historycznych, powinieneś śledzić bieżące raporty finansowe i komunikaty prasowe. Dywidendy zwykle wypłacane są raz w roku z zysków za poprzedni rok obrotowy. Jeśli więc w danym roku stwierdzisz, że sytuacja finansowa znacznie pogorszyła się, to wpłynie to na dywidendę wypłacaną w roku przyszłym i masz jeszcze czas, aby podjąć decyzję, czy zostawać w spółce. Jeśli oceniasz trudności spółki jako przejściowe, możesz też w okresie gorszego prosperity zwiększyć udziały, jeśli cena akcji jest odpowiednio niska.

Najlepiej jest, jeśli wypłacane dywidendy wykazują z roku na rok tendencję wzrostową. Oczywiście musi to iść w parze z poprawą wyników finansowych spółki, bo inaczej byłoby złym sygnałem drenowania spółki przez akcjonariuszy większościowych. Wybieraj więc spółki, które mają perspektywy rozwoju, zdobywają coraz większy rynek itd. Bardzo ważne jest, abyś rozumiał działalność spółki. Jeśli ona np. coś sprzedaje, zastanów się, jakie czynniki mają wpływ na wielkość sprzedaży, co jest zagrożeniem dla sprzedaży, jakie są główne koszty sprzedaży. Kupuj akcje tylko spółek, których działalność w jakimś stopniu rozumiesz.

Czy wypłata dywidendy jest dobra dla spółki? Mając przed sobą zestawienie finansowe danej spółki, są w nim wyszczególnione wypłaty dywidend. Sprawdź, ile procent rocznego zysku było przeznaczone na dywidendę. Czasem spółki wypłacają dywidendę, uwalniając rezerwy i nagromadzone zyski z lat poprzednich, zwróć na to uwagę, wtedy będziesz wiedział, że nie możesz co roku spodziewać się aż tak wysokiej dywidendy. Najczęściej przyjmuje się, że dobrze jest, aby spółka przeznaczała na dywidendę 40 do 60 % rocznego zysku. Jest to orientacyjny przedział, każde odstępstwa od tych wartości warto osobno analizować. Spółka może wypłacać i cały zysk, jeśli ma dobrą sytuację finansową, nie ma w perspektywie nowych inwestycji, nie jest konieczne zatrzymanie zysku, aby poprawić jej płynność finansową. osiąga stabilne – wysokie rentowności. Sprawdź na stronie spółki politykę dywidendową, ile % rocznego zysku planuje przeznaczać na dywidendę i po kolejnych raportach kwartalnych oszacuj, ile z przewidywanej dywidendy zostało już wypracowane. Możesz to zrobić, mnożąc zadeklarowany procent zysku przez skumulowany zysk za poprzednie kwartały roku i dzieląc przez liczbę akcji. Pamiętaj, że od dywidendy zostanie Ci pobrany podatek 19% od zysków kapitałowych.

Chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu? Zajrzyj na przeplywypieniezne.pl

---

Artykuł pochodzi z serwisu przeplywypieniezne.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mocarstwa przemijają – wartość złota pozostaje.

Mocarstwa przemijają – wartość złota pozostaje.

Autorem artykułu jest Piotr S. Wajda


,,Złoto, znaczy posiadać, a nie obiecywać. Rząd, który posiada jedną uncję złota nie potrzebuje pytać USA lub kogokolwiek innego o pozwolenie wymiany na gotówkę. Ilość złota jest ograniczona, i dokładnie w tym leży jego największa siła monetarna.”
LORD REES-MOGG (edytor The Times)

Z historii wiemy, że Babilon, starożytny Egipt, Rzym, Hiszpania, czy też Mongołowie i Hunowie przychodzą, i odchodzą. Ostatnie cztery potężne mocarstwa w dziejach, które padły to Austryjacko-Węgierskie w 1918 roku, Mocarstwo Niemieckie w 1945. Krótko potem padło światowe Mocarstwo Brytyjskie w 1949 roku i Mocarstwo Rosyjskie w 1989 roku.

Śledząc przebieg wydarzeń dnia dzisiejszego, widać jednoznacznie, że przyszła kolej na ostatnią potęgę świata - USA. Różnica tkwi jedynie w tym, iż upadek Stanów Zjednoczonych wywoła lawinę dalekoidących i niespodziewanych konsekwencji. Ważka pozycja oraz wpływ na globalną gospodarkę poprzez wypracowany w USA i wystandaryzowany na świecie system finansowy nie uchroni mocartswa przed upadkiem. Ratunkiem dla Stanów Zjednoczonych nie będzie także Federal Reserve System, czyli System Rezerw Federalnych, który od 1944 roku jako oficjalny Bank Światowy posiada licencję drukowania prywatnego środka płatniczego oraz światowej waluty – dolara. Pewnym jest, że Stany Zjednoczone podzielą los dawnych potęg, a bagatelizowanie tej przyszłości i niezabezpieczenie swojego kapitału przed kryzysem jest lekkomyślnością.

W tym miejscu pozwolę sobie zacytować jednego z założycieli FED:

„Nieliczni, którzy ten system zrozumieją, bedą tak bardzo zajęci własnym profitem lub tak uzależnieni od łask tego systemu, że z ich szeregów nigdy nie powstanie opozycja. Większość ludzi, mentalnie i intelektualnie nie zdolna do pojęcia tego systemu, poniesie jego cieżar oraz konsekwencje bez narzekania, nawet nie przypuszczając, że system ten jest szkodliwy dla ich interesow“. Cytat z roku 1863-Nathan M. Rothschild-

System, o którym mowa powyżej, bazuje na rosnącej ilości drukowanych z niczego banknotów wprost proporcjonalnie do zadłużenia publicznego. Tym samym skazany jest on na niepowodzenie, czego dowodzi analiza dziesiątek przykładów ze świata tylko z ostatnich 60-ciu lat. Dwadzieścia pięć państw, w ciągu minionych 60 lat, było dotkniętych hiperinflacją powodujacą utratę wartości pieniądza o ponad 80% w skali jednego roku (wspomnijmy Polskę w latach 1989/92). Wiąże się to, z oprócz galopująco rosnącymi cenami, także z utratą posiadanych oszczędności. Czy przypadkiem jest fakt, że żadna papierowa waluta na świecie nie przetrwała dłużej niż 80 lat? System pobierający opłaty za kredyty w postaci procentów, stworzony w celu wpędzania w zadłużenie musi zostać w określonym momencie „zresetowany“. Z doświadczenia wiemy, że historia nie tylko lubi, ale ─ biorąc pod uwagę system finansowy, w którym żyjemy – musi się powtarzać.

Wraz z rozpoczęciem amerykańskiego kryzysu z końcem 2007 roku i ogłoszeniem bankructwa jednego z pięciu najpotężniejszych banków inwestycyjnych USA Lehman Brothers w roku 2008, destabilizacja finansowa przebyła wielką wodę i w efekcie zaraziła Europę. Zostaliśmy zatem dłużnikami spłacającymi zaległości, na których wysokość nie mieliśmy wpływu.

Czy można ten system jeszcze uratować? Jak odporne i zabezpieczone przed bankructwem są europejskie banki? Czy naprawdę kryzys, w którym się znajdujemy nie jest taki straszny? Na początek proponuję kilka faktów. Przed ogłoszeniem upadku, Lehman posiadał ponad 700 Mrd. $ kapitału jako Assets, z czego 23 Mrd. $ należały do nich samych. Z tego wynika, że w zestawieniu zadłużeń i zobowiązań z własnym kapitałem skala wynosiła 30:1.
W europejskich bankach wynik ten wynosi 35:1. W Deutsche Bank, który ma ponad 2 biliony Euro zobowiązań - 50:1. Barklays Bank jest zadłużony w wysokości 1,4 bilionów brytyjskich funtów i jego skala finansowa wynosi 60:1. Wszystkie te przykłady wygladają o wiele gorzej a niżeli Lehman.

Zasada zaciągania nowych kredytów w celu spłacenia odsetek kredytów aktualnych nie może funkcjonować zbyt długo. To tak, jak gdyby palący się dom straż pożarna próbowała ugasić benzyną. Właśnie tak wyglądają tzw. próby ratowania krajów, które są zadłużone i niewypłacalne. Na tej samej zasadzie “ratowano” banki w latach 2008 do 2010. Nowe kredyty były „pompowane” w banki, których niewypłacalność została w ten sposób tylko przesunięta w czasie. Wszystko to oczywiście poparte państwowymi gwarancjami, czyli gwarancjami państw, których niewypłacalność ze względu na własne długi jest oficjalnie tabuizowana w mediach. Czy to nie paradoks?

Tak wiele lat trwało zwalczanie komunizmu a sytuacja, którą otrzymaliśmy z nowym systemem jako „wartość dodaną” przypomina słowa Karola Marxa ,,Zyski będą zbierane i niewydawane. Straty będą płacone przez podatników, a kontrola bankowości będzie w rękach państwa”. Wygląda na to, że zarówno Karol Marx, Lenin jak i Stalin mieliby z satysfakcją z czego się uśmiać.

Od ponad 7000 lat istnieje środek płatniczy i jednocześnie produkt inwestycyjny, który przetrwał wszelkie bankowe, i gospodarcze kryzysy, inflacje, super-, i hiperinflacje, deflacje, krachy na giełdach, bankructwa państw i systemów, powstania, rewolucje, wojny, oraz wszelkiego innego rodzaju katastrofy. Istnieje do dnia dzisiejszego, nieprzerwanie dając nam możliwość zabezpieczenia się przed przyszłymi problemami. Metal, który od wieków wzbudzał fascynacje królów, cesarzy, papieży. Surowiec, który nie starzeje się, nie choruje, nie umiera, nie kurczy się, jest prawie niezniszczalny, dający pełną anonimowość ze względu na brak możliwości kontroli oraz gwarantujący stałą wypłacalność akceptowaną we wszystkich - 194 krajach świata. Mowa jest oczywiście o złocie. Metal szlachetny, na bazie którego powstał cały obecny system finansowy. Złoto, którego siła nabywcza od tysięcy lat nie straciła na wartości. Kruszec, który od setek lat regularnie i systematycznie jest zakupywany przez wszystkie centralne banki na świecie w celu zabezpieczenia własnego kapitału przed kryzysami. Wiedząc o tym i zdając sobie sprawę z ww. faktów pojawia się pytanie - czy nie warto zadbać o własny “złoty filar”? Czy nie warto posiadać fizyczne
„prawdziwe wartości”, których siła nabywcza nie przemija? Czy może jednak inwestować swoje ciężko zarobione i opodatkowane pieniądze w tzw. produkty finansowe bazujące na wirtualnych, nieistniejących banknotach bez fizycznej, wewnętrznej wartości, w wyniku czego otrzymamy w przyszłości roszczenie podlegające dalszemu opodatkowaniu? A może mamy tu do czynienia ze starym i mądrym przysłowiem „Obiecanki cacanki a ……………”? Czy dane nam produkty finansowe po odliczeniu kosztów ich założenia, prowizji, ceny ich prowadzenia czyli administracji, po potrąceniu stopy inflacji i podatku są w ogóle interesujące?
A przede wszystkim, czy w obecnych czasach nie byłoby bezpieczniej i rozsądniej inwestować w złoto?

Z pewnością nie bez powodu rządy i banki na całym świecie przechowują ten tak wartościowy kruszec, który, na marginesie, zarówno przy zakupie jak również na dzień dzisiejszy przy jego sprzedaży z realizacją zysków, wolny jest od wszelkichpodatków.

Nie trzeba posiadać ekonomicznego wykształcenia, aby znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania. Bystra i krytyczna obserwacja finansowej rzeczywistości pozwoli każdemu na wyjście z labiryntu wątpliwości.

„Jedynie złoto jest pieniądzem, wszystko inne to kredyt.”

Ferdinand Lips (szwajcarski bankier prywatny)

---

Piotr S. Wajda

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zbuduj idealny portfel inwestycyjny

Zbuduj idealny portfel inwestycyjny

Autorem artykułu jest Piotr Goliszewski


Jak zbudować idealny portfel inwestycyjny? Co zrobić, aby będąc inwestorem spać spokojnie i bez przykrych niespodzianek efektywnie zwiększać swoje oszczędności? Jakich technik użyć i jakimi narzędziami się posiłkować przy opracowywaniu strategii inwestycyjnej? Jakie składniki powinny znaleźć się w optymalnym portfelu inwestycyjnym?

Poniższy artykuł nie jest rekomendacją inwestycyjną a jedynie zbiorem doświadczeń opartym o przeszło 10 lat pracy jako doradca finansowy

Nie ma niestety jasnej i jednej reguły. Efektywnie zbudowany portfel inwestycyjny zależy od wielu czynników, a najważniejsze z nich to:
Horyzont czasowy trwania inwestycji
Zasobność naszego portfela
Oczekiwana przez nas, satysfakcjonująca stopa zwrotu
Indywidualne podejście inwestora do ryzyka
Cel inwestycyjny
Dostępność do środków w trakcie trwania inwestycji
Nasza wiedza i doświadczenie inwestycyjne

W zależności od podejścia inwestora oprócz wyżej wymienionych czynników należy wziąć pod uwagę szereg innych. Każdy inwestor musi pamiętać o swoich indywidualnych potrzebach i oczekiwaniach. Doświadczony doradca finansowy bez wątpienia będzie potrafił w rozmowie z inwestorem zadać szereg innych, często kluczowych pytań, aby portfel inwestycyjny dopasować do poszczególnego inwestora.

W poniższym artykule rozpatrzymy sytuację inwestora o zrównoważonym podejściu do ryzyka. Opisywany inwestor to człowiek ze sporym doświadczeniem inwestycyjnym i chęcią osiągnięcia w długim horyzoncie czasowym stopy zwroty z inwestycji zdecydowanie przewyższającej tradycyjne lokaty bankowe. Okres trwania inwestycji przekracza 6 lat a inwestor posiada do zainwestowania 300 tys. złotych polskich.

Należy tu zaznaczyć, że poniższa propozycja nie uwzględnia aktualnej koniunktury giełdowej, która w każdej sytuacji bez wątpienia powinna wyznaczać w dużym stopniu strategię inwestycyjną naszego portfela. Artykuł ten jest próbą pokazania optymalnej dywersyfikacji – bardzo często źle pojmowanej przez początkujących inwestorów.

Rysunek nr 1. przedstawia instrumenty finansowe, jakie w przypadku naszego inwestora powinny znaleźć się w koszyku inwestycyjnym. Już na tym przykładzie widać, że w optymalnym portfelu powinno się znaleźć jak najwięcej zróżnicowanych form inwestycyjnych. Dywersyfikacja oparta jedynie o zróżnicowanie geograficzne, tak często stosowana nie jest dobrą formą zabezpieczenia naszych aktywów. W przypadku nagłego załamania się koniunktury, jak to miało miejsce w połowie roku 2007 na nic zdało się wcześniejsze podzielenie koszyka inwestycyjnego na mocno oddalone od siebie regiony świata. Korelacja światowych giełd jest tak duża, że tego rodzaju dywersyfikacja wydaje się być często niewybaczalnym błędem. Przyjrzyjmy się rysunkowi nr 1.


Rysunek 1.

W naszym portfelu inwestycyjnym na pierwszy rzut oka znalazło się siedem różnych rodzajów instrumentów inwestycyjnych. W rzeczywistości tak zbudowany portfel możemy podzielić jeszcze bardziej.

Akcje zawsze z rozwagą.

Zacznijmy od funduszy akcyjnych. Ich procentowy skład w portfelu naszego inwestora określiliśmy na poziomie 15%. Niezbędny tutaj powinien być podział na fundusze z rynku polskiego i te zagraniczne. Dobór funduszy zagranicznych uzależniony musi być od aktualnej sytuacji ekonomicznej i politycznej kraju, w którym dany fundusz inwestuje swoje aktywa. Swego czasu wyjątkowo wysokie stopy zwrotu zyskiwały fundusze z Rosji, Chin, Indii i Brazylii, tzw. fundusze BRIC. Każdy inwestor powinien mieć te regiony nadal na uwadze, choć wejście w te rynki wymaga głębokiej analizy i racjonalnej oceny. Zalecam dokładną obserwacje tych właśnie rynków. Bardzo dużo ostatnimi czasy mówi się o inwestycjach w krajach Europy Wschodniej i Środkowej. Turcja to jeden z inwestycyjnych hitów ostatnich lat. Dziś inwestowanie w fundusze lokujące swoje aktywa na tym rynku wymaga ogromnej ostrożności i związane jest z dużym ryzykiem. Podobnie jak w przypadku BRIC-ów ważna jest uważna analiza tego regionu, bez wątpienia bowiem potencjał wzrostu gospodarczego Turcji jest nadal duży. Uwagę wielu inwestorów przyciągają fundusze akcji inwestujące w Afryce, Tajwanie czy Tajlandii. Według niektórych analityków te regiony świata powinny w najbliższym dziesięcioleciu cieszyć się dużym zainteresowaniem i powodzeniem wśród inwestorów a stopy zwrotu w znacznym stopniu przewyższą te z tradycyjnych lokat bankowych. Z racji na małą stabilność polityczną tych obszarów świata zalecana jest tu nadzwyczajna czujność a tego rodzaju inwestycje polecić można jedynie inwestorom doświadczonym, akceptującym znaczące wahania jednostek w czasie.

Duży może więcej?

Na pewno tak. Czy duży jednak w przypadku funduszy inwestycyjnych to dobry wybór? Odpowiem na przykładzie, który usłyszałem wiele lat temu, gdy zaczynałem swoją pracę jako doradca finansowy. Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się na targu. Na jednym stoisku jedna ze sprzedawczyń ma do sprzedania 30 kg bardzo dobrych jabłek. Obok inna ma ich tylko 2 kg i są równie dobre. Która sprzeda swoje jabłka pierwsza? Statystycznie rzecz biorąc zapewne ta druga. Ten przykład, choć odległy od świata funduszy inwestycyjnych pokazuje, jak w przypadku nagłego załamania koniunktury zarządzający małym funduszem inwestycyjnym zdecydowanie szybciej pozbędzie się niechcianych walorów w swoim portfelu starając się chronić kapitał swoich klientów. Zarządzający większym funduszem będzie miał spory problem zanim pozbędzie się tych samych składników w znacznie większej ilości, a co za tym idzie fundusz taki zdecydowanie dłużej będzie reagował na spadki a jego elastyczność jest mocno ograniczona.

Wróćmy do naszego modelowego portfela.

Zabezpiecz swój portfel inwestycyjny i pozostaw znaczną część w inwestycjach płynnych i bezpiecznych.

Kolejne 40% należy do funduszy obligacyjnych i pieniężnych. Te drugie powinny znaleźć się w portfelu inwestycyjnym zawsze. Choć stopy zwrotu z tych funduszy zbliżone są do lokat bankowych to jednak ich przewagą nad tradycyjnymi lokatami bankowymi jest duża elastyczność. Odkupienie jednostek uczestnictwa takiego funduszu w niektórych towarzystwach odbywa się w ciągu jednego dnia i w przeciwieństwie do lokat nie ryzykujemy utratą wypracowanych odsetek. Fundusze te charakteryzują się bardzo dużym bezpieczeństwem i są szczególnie polecane dla osób, które myślą jedynie o zabezpieczeniu swoich oszczędności oraz inwestują krótkoterminowo. W przypadku inwestycji długoterminowych posiadanie części aktywów w tego rodzaju funduszach chroni nas w przypadku nagłej konieczności wyciągnięcia części aktywów w razie nieprzewidzianych wydatków.

Fundusze obligacyjne podzielić powinniśmy na te, które lokują swój kapitał w obligacje zarówno skarbowe jak i te korporacyjne. Te drugie związane z większym ryzykiem dają tym samym szanse na większe zyski.

Złoto lekarstwem na kryzys.

Eksperci są zdania, że minimum 10% naszych oszczędności lokować powinniśmy w złoto. W naszym portfelu udział złota to 15%. Dlaczego tak dużo? Argumentów przemawiających za inwestycją w złoto jest tak wiele, że temu tematowi poświęcam szczególną uwagę w osobnym artykule. Tutaj skupię się na tych najważniejszych:
Złoto jest odporne na kryzysy i stanowi ubezpieczenie na wypadek kryzysów finansowych
Złoto przetrwało każdy kryzys gospodarczy, każdy kryzys walutowy i każde bankructwo państwa
Złota i srebra jest mało, a popyt rośnie
Popyt przewyższa produkcję
Złota nie da się sztucznie wyprodukować
Złoto zachowuje swoją siłę nabywczą
Złoto wolne jest od podatku od zysków akapitowych (podatek Belki)
Złoto jest zwolnione z podatku VAT
Zyski są zwolnione z podatku po 12 miesiącach depozytu

Te podstawowe argumenty, które przemawiają za rozsądną decyzją posiadania w portfelu inwestycyjnym minimum 10% aktywów w złocie. Możliwości inwestowania w złoto jest wiele. Poświęcam im sporo uwagi we wspomnianym już osobnym artykule.

Inwestuj w dobra lubiane, na które zawsze będzie popyt.

W naszym inwestycyjnym koszyku powinny znaleźć się również instrumenty odporne na nastroje inwestorów i wahania giełdowe. Dobrą propozycją wydają się inwestycje w takie dobra jak wino czy whisky. Nie mam tu oczywiście na myśli zakupu tego rodzaju trunków w sklepie i dalsze przechowywanie ich w domowych barkach. Poza ryzykiem, że zawsze może przyjść nam ochota na otworzenie cennego alkoholu i nasza inwestycja zakończy się dużo przed czasem, musimy również pamiętać, że zarówno najcenniejsze wina jak i whisky wymagają specjalistycznego przechowywania. Do tego rodzaju inwestycji służą dużo bardziej wyspecjalizowane narzędzia inwestycyjne, a specjalne portfele oparte o te instrumenty alternatywne dostępne są u najlepszych doradców finansowych w kraju.

Wino zawsze będzie miało swoich zagorzałych zwolenników.

Według prognoz w samej tylko Polsce w ciągu najbliższych 5 lat popyt na wino wzrośnie o około 100%. Żyjemy w coraz bogatszym społeczeństwie a co za tym idzie coraz bardziej dążymy do życia w luksusie nie tylko od święta. W wielu domach do obiadu coraz częstej pojawiają się na stołach butelki wina wartego kilkaset czy nawet kilka tysięcy złotych. I o inwestycji w takie wina powinniśmy pomyśleć. Dla potwierdzenia mojej tezy kilka liczb:
Na znanym winie z rocznika 2006 do stycznia 2010 roku można było zarobić 343%.
Na innym winie z rocznika 2008 do stycznia 2010 roku inwestorzy osiągnęli zyski na poziomie 97%
Przy tego rodzaju bezpiecznych inwestycjach stopy zwrotu przekraczały w przeszłości 50% a nawet 100% zysku rocznie.

Jednak:

Cena innego znanego wina z rocznika 2007 do stycznia 2010 wzrosła o 32%, a to samo wino z rocznika 2008 do stycznia 2010 przyniosło zysk rzędu 221%

Jaki z tego wniosek?

Nawet przy tego rodzaju inwestycjach konieczna jest dywersyfikacja.

Nie wielu jednak inwestorów ma dostateczną wiedzę, aby samemu zająć się tego rodzaju inwestycjami. Polecam tu specjalne portfele modelowe, które już z góry według umowy z zarządzającym dają nam gwarancję lokowania naszych środków w wina z różnych roczników najlepszych światowych producentów. Poza z góry określoną dywersyfikacją dostajemy tym samym możliwość przechowywania naszych win w specjalnych, odpowiednio do tego przygotowanych magazynach, tak aby wino nie traciło swoich cennych właściwości, kluczowych dla jego inwestycyjnej wartości. Jednocześnie w każdej chwili na nasze zamówienie zakupione przez nas skrzynki wina mogą zostać przetransportowane pod wskazany adres. W swojej pracy spotykam się z ogromnym zainteresowaniem wśród klientów tego rodzaju dodatkiem do portfela inwestycyjnego. Dodatkiem, który szczególnie w sytuacji złej koniunktury na giełdzie daje bardzo satysfakcjonujące stopy zwrotu. Musimy jednak pamiętać, że inwestycje zarówno w wino jak i whisky nie powinny być traktowane jako krótkoterminowe lokowanie nadwyżek naszego kapitału. Tematowi whisky i wina również poświęcam osobny artykuł. W niniejszym zaznaczam jedynie, że w idealnym portfelu inwestycyjnym warto rozważyć umieszczenie tego rodzaju walorów. Na spotkaniach z moimi klientami zawsze dokładnie wyjaśniam celowość takiej inwestycji i omawiam jej szczegóły.

Czy nadal można zarobić na nieruchomościach?

Można. Trzeba tylko odpowiednio wybrać rodzaj inwestycji i z rozsądkiem lokować swoje oszczędności. Złote czasy, kiedy na tak zwanych „dziurach w ziemi” (zakupione od dewelopera mieszkania sprzedawane były na rynku wtórnym, jeszcze przed wybudowaniem) można było zarobić kilkadziesiąt procent mamy już dawno za sobą. Inwestorzy z dużym kapitałem powinni jednak pomyśleć o ulokowaniu części swoich nadwyżek w grunty orne w pobliżu dużych aglomeracji miejskich. Na ich podziale i przekształceniu w działki budowlane istnieje duża szansa osiągnięcia sporego zysku. Kto jednak nie ma czasu, aby zająć się tym sam powinien dołączyć do specjalnie przygotowanych do tego inwestycji grupowych. Stara zasada głosi, że w ilości siła. Dzięki dołączeniu do sporej grupy z dużym kapitałem mamy większe możliwości negocjacyjne przy zakupie dużej ilości działek już na starcie zyskując na ich wartości. Jednocześnie jako udziałowiec w inwestycji mamy wgląd w to, co dzieje się z naszymi środkami i w jaki sposób są lokowane. W minionych latach tego rodzaju inwestycje mogły pochwalić się zyskami na poziomie przeszło 300% w ciągu 3 – 4 lat. Biorąc po uwagę, że Polacy coraz częściej wybierają własny dom za miastem zamiast mieszkania, popyt na działki budowlane wokół miast rośnie. Trend ten będzie się nasilał wraz ze wzrostem gospodarczym, a ziemia pozostanie jedną z najbardziej atrakcyjnych lokat kapitału (źródło: Wealth Solutions). Podstawową zasadę tej inwestycji można określić krótko: kupić tani hektar – sprzedać drogi metr. Wyspecjalizowane firmy inwestycyjne zajmą się wszelkimi procedurami za nas, a my po kilku latach cieszyć się będziemy według prognoz sporym zyskiem (te szacunkowe na najbliższe lata mówią o minimalnej stopie zwrotu na poziomie 20%). Oczywiście jak zawsze tu również musimy akceptować pełen pułap ryzyka. Swoim klientom zalecam udział w inwestycjach przygotowanych przez specjalne firmy inwestycyjne. To swego rodzaju zabezpieczenie niepowodzenia inwestycji na danym regionie. Dzięki udziałowi w dużej grupie kupowane grunty znajdują się w różnych lokalizacjach. To dywersfikuje ryzyko na wypadek, gdyby któraś z lokalizacji cieszyła się dużo mniejszym powodzeniem. Jeśli nasz doradca finansowy nie jest tylko sprzedawcą funduszy inwestycyjnych warto z nim porozmawiać o takich rozwiązaniach.

I na hosse i na besse.

Kilka procent naszych aktywów powinno zostać ulokowane w fundusze hedgingowe. W Polsce jest tylko kilka Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, które zajmują się tego rodzaju inwestycjami. Choć fundusze te obarczone są sporym ryzykiem, to jednak mogą okazać się lekarstwem na długotrwające spadki na giełdach. Dzięki wyspecjalizowanym mechanizmom opartym o kontrakty terminowe fundusze hedgingowe mają możliwość zarabiania zarówno na spadkach jak i na wzrostach. Ich wadą jest dość nieprzewidziane zachowania w przypadku trendów bocznych. Rok 2007 i 2008 bez wątpienia należał właśnie do tego rodzaju funduszy. Gdy inne fundusze akcji traciły kilkanaście czy kilkadziesiąt procent w skali roku najlepszy fundusze hedgingowe wypracowywały zyski przekraczające 20%. W sytuacji bessy niewątpliwie jest to wynik godny uwagi. Z racji na spore ryzyko związane z tymi funduszami zalecam lokowanie w tego rodzaju instrumenty maksymalnie 10% swoich oszczędności – optymalnie 5%.

Podsumujmy.

Budując swój portfel inwestycyjny musimy wziąć pod uwagę aktualną koniunkturę. Opieranie się jedynie na danych historycznych często prowadzi do porażki. Rozsądek jest tu najlepszym doradcom. Warto jednocześnie zasięgnąć opinii u kogoś, kto inwestycjami zajmuje się od wielu lat i może pochwalić się szeroką gamą instrumentów finansowych. Sami jednak musimy określić horyzont trwania inwestycji - nie zrobi tego za nas nawet najlepszy doradca, bo jedynie my znamy swoje plany na przyszłość. Im większa różnorodność cechować będzie nasz portfel inwestycyjny, tym mniejsze związane z nim ryzyko. Dobrze zbudowany portfel inwestycyjny nawet w czasach poważnego kryzysu nie musi wiązać się ze stratą naszego majątku. A pieniądz? Aby nie tracić na wartości musi pracować. Lokaty bankowe nie zawsze uchronią przed stratą jego wartości w czasie. Przy obecnym poziomie inflacji i podatku „Belki” oprocentowanie lokat na poziomie 5% trudno uznać za „super ofertę”. Cierpliwość, różnorodność, rozsądek i mądrość w podejmowaniu decyzji – te cechy niech nam towarzyszą zawsze przy budowaniu idealnego portfela inwestycyjnego.

Autor:

Piotr Goliszewski
Specjalista ds. Inwestycji

www.doradcafinansowy.net.pl


Artykuł nie jest rekomendacją inwestycyjną w świetle obowiązującego prawa a jego treść przedstawia subiektywne opinie autora.
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne
podjęte pod wpływem niniejszego artykułu.

---

Piotr Goliszewski

Dyrektor Zarządzający
Specjalista ds. Inwestycji i Kredytów Hipotecznych

www.doradcafinansowy.net.pl
p.goliszewski@financialfuture.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego złoto

Dlaczego złoto

Autorem artykułu jest Rafał Błażejewski


Hossa na rynku złota trwa już 11 lat i wszystko wskazuje na to, że ten inwestycyjny obszar nadal z powodzeniem będzie się rozwijał. W poniższym artykule chcę przedstawić istotne właściwości kruszcu, które wpływają na coraz intensywniejszą jego eksploatację. Zachęcam do lektury.

Jest wiele czynników wpływających na popyt złota. Najważniejsze to: tendencje do zakupu złota na cele biżuteryjne i inwestycyjne na Wschodzie, strach przed kryzysem gospodarczym, pogłębiającą się inflacją, oraz poszukiwanie bezpiecznej, i rentownej lokaty kapitału. Oprócz tego na popyt złota znacząco wpływa rozwój nowych technologii, szerzej nauki, które w rozwiązaniach aplikacyjnych ochoczo wykorzystują znakomite właściwości tego metalu.

złoto

Przewodność

Zdolność do efektywnego przewodzenia zarówno ciepła jak i elektryczności jest cechą charakterystyczną złota, czyniącą ten metal niezbędnym w nowoczesnej elektronice. Przewodność tego kruszcu przewyższają tylko miedź
i srebro, ale w przeciwieństwie do nich, właściwość ta nie niszczy złota. W związku z tym, złoto jest najbardziej wiarygodnym przewodzącym elektryczność i ciepło metalem.

Odporność na korozję

Odporność złota na korozję czyni ten metal bardzo użytecznym. Generalnie tylko mieszanina azotu i kwasu solnego skutecznie destruuje kruszec. Codzienne użytkowanie metalu w ogóle go nie niszczy. Jakość ta czyni złoto idealną powłoką styków i złącz w obwodach elektrycznych, gdzie ponadto w bliskim kontakcie pomiędzy dwoma metalowymi powierzchniami musi pojawić się elektryczne połączenie.

Ciągliwość

Złoto jest niezwykle plastyczne. Możemy je rozbić na przezroczystą płytkę o grubości 0.000013 cm. Z jednej uncji złota jesteśmy w stanie także wykonać arkusz obejmujący ponad 9 metrów kwadratowych i liczący 0.000018 cm grubości. Jedna uncja daje się również rozciągnąć na 80 km (50 mil) tworząc cienki drut o średnicy 5 mikronów.

Biokompatybilność

Złoto wykazuje doskonałą biokompatybilność w ludzkim ciele (główny powód jego stosowania jako stomatologicznego stopu), stąd duża liczba bezpośrednich zastosowań złota jako materiału medycznego. Złoto posiada również wysoki stopień odporności na kolonizację bakterii - czyni to kruszec doskonałym materiałem
do tworzenia implantów, które są narażone na ryzyko zakażenia, np. w uchu wewnętrznym.

Złoto jako katalizator

Katalizator to substancja lub materiał, który przyspiesza tempo reakcji chemicznej i nie zużywa się w jej wyniku. Katalizatory są podstawowymi składnikami wielu procesów przemysłowych używanych do produkcji chemikaliów, środków spożywczych i innych materiałów.

Wartość nanocząsteczek złota

Ważne jest rozróżnienie między właściwościami złota w jego „zbitej” formie a właściwościami, które wykazuje, gdy występuje w postaci drobnych nanocząstek. W nanoskali złoto charakteryzuje się łatwością wnikania do komórek organizmu i działa na nie regenerująco i pobudzająco. Właściwości te prowadzą do stosowania kruszcu na coraz większą skalę.

---

Rafał Błażejewski

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Obligacje a poziom ryzyka inwestycyjnego

Obligacje a poziom ryzyka inwestycyjnego

Autorem artykułu jest Waldemar Wieruszewski


Obligacje to rodzaj papierów wartościowych masowego obrotu, emitowane w seriach. Potwierdzają prawa majątkowe obligatariusza (osoby która je nabyła) względem emitenta, czyli instytucji która je wyemitowała. Emitent występuje w roli dłużnika swoich obligatariuszy.

Obligacje mogą być emitowane przez różne podmioty. Mogą to być obligacje skarbowe, emitowane przez Skarb Państwa, lub komunalne, emitowane przez samorządy terytorialne. Ostatnią grupę stanowią obligacje podmiotów prywatnych, emitowane przez osoby fizyczne lub prawne, najczęściej przedsiębiorstwa.
Obligacje różnią się między sobą również poziomem ryzyka inwestycyjnego. Zakup obligacji, podobnie jak każda inwestycja finansowa, zawsze wiążę się z mniejszym lub większym ryzykiem. Poziom ryzyka związanego z zakupem obligacji najczęściej mierzony jest przy pomocy tzw. ratingu, czyli jakości kredytowej. Przyjmuje się, że im wyższy rating, tym mniejsze ryzyko inwestycyjne.
Za najbezpieczniejsze uznaje się obligacje emitowane przez rządy poszczególnych państw oraz organizacje międzynarodowe. Oczywiście im bardziej stabilna i lepiej rozwinięta jest gospodarka danego państwa, tym rating emitowanych przez nie obligacji będzie wyższy. Rozważając zakup obligacji skarbu państwa warto wziąć pod uwagę czynniki takie jak: sytuacja ekonomiczna kraju, jego polityka międzynarodowa, stabilność systemu politycznego oraz krajowej waluty.
Do najmniej bezpiecznych należą obligację podmiotów o niskich stopach ratingowych, często nazywane obligacjami śmieciowymi. Do tej grupy można zaliczyć obligacje małych lub nierentownych przedsiębiorstw oraz jednostek samorządów terytorialnych znajdujących się w nienajlepszej sytuacji gospodarczej. Tego typu obligacje są o wiele bardziej ryzykowne: można na nich wiele zarobić, ale można też wiele stracić.

---

Wszytsko o obligacjach tylko na obligacje.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto sprzedawać złoto?

Czy warto sprzedawać złoto?

Autorem artykułu jest mapeciątko


Pół roku temu kurs złota poszedł w górę i jak na razie tendecja wzrostowa się utrzymuje. Dla zainteresowanych sprzedażą złota oznacza to jedno - uzyskanie wyższych cen. Ale czy opłaca się teraz sprzedać złoto?

Rynek złota szaleje. I to w taki sposób, że nie wiadomo, czy w tym momencie opłacalna jest sprzedaż złota, czy warto poczekać. Tymczasem skupy złota zachęcają do zamiany biżuterii na gotówkę i oferują korzystne promocje, dzięki którym można znacznie więcej otrzymać za gram złotego kruszcu.

W Polsce działają skupy internetowe, których oferta cenowa przebija skupy stacjonarne. Proponują bezpieczną wysyłkę złota klientom z całej Polski. Do tego wykorzystują sytuację panującą na rynku, gdzie cena złota od kilku miesięcy utrzymuje się na wysokim poziomie, od czasu do czasu zaliczając małe spadki. Ale i tak ta cena jest znacznie wyższa od tej, jaką skupy proponowały rok temu w tym samym czasie.

Obecnie sprzedać biżuterię jest bardzo łatwo. Wystarczy skorzystać z usług lokalnego lombardu czy jubilera albo też ze skupu przez internet, o którym wspomnieliśmy wyżej. Zaletą takiego skupu jest możliwość sprzedania złota bez wychodzenia z domu. Dodatkowo, jeśli wybierzemy skup złota on-line, zyskujemy dodatkowe złotówki za każdy gram.

Ale czy opłaca się sprzedawać teraz złoto? Na to pytanie musi każdy odpowiedzieć indywidualnie. Wszystko zależy od tego, czy złoto, które chcemy sprzedać, zalega nam latami w szufladzie i chcemy go się pozbyć, czy może jakiś czas temu zainwestowaliśmy i kupiliśmy trochę wyrobów czy sztabek w oczekiwaniu na „złotą” cenę. Jeśli teraz sprzedaż złota wydaje się atrakcyjna, a analitycy nie rokują wzrostu kursu złota w najbliższym czasie, warto wziąć pod uwagę odsprzedaż tego kruszcu.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Konsolidacja w konsolidacji - Analiza techniczna WIG20 I.04

Konsolidacja w konsolidacji - Analiza techniczna WIG20 I.04

Autorem artykułu jest dudkins


Analiza techniczna indeksu WIG20 przygotowana na dzień 02.04.2012 roku. Ostatnich sesji na GPW nie można zaliczyć do mocno ekscytujących. Zawężająca się konsolidacja powinna dobiegać końca. Okres przedświąteczny nie zachęca raczej do podejmowania decyzji. Wolny od giełdy jest również Wielki Piątek.

Ostatni okres na naszym rynku przypomina niekończącą się konsolidację. 2100-2450 pkt. to oczywiście te szersze widełki. Ostatnio rynek wszedł w węższą konsolidację pomiędzy 2250 a 2350m pkt, która zawęża się z każdym dniem. Sygnałem zatem kupna lub sprzedaży będzie przełamanie wsparcia lub oporu.

Ze względu na zbliżające się święta zmienność może w trakcie tygodnia maleć. Wieli Piątek jest natomiast dniem wolnym nie tylko na polskim rynku ale również na najważniejszych rynkach świata. Wolne mają Amerykanie, Brytyjczycy, Węgrzy, Niemcy, Francuzi. W poniedziałek jednak niektóre rynek wracają do gry np. Amerykanie. Może to powodować lekką awersje do pozostawiania akcji na okres świąteczny.

Zbliżający się zatem krótszy tydzień powinien charakteryzować się niską zmiennością oraz niskimi obrotami. Do wybicia z konsolidacji powinno dojść raczej na początku tygodnie po świątecznego.
Wszystkim inwestorom życzę Wesołych Świąt oraz hossy trwającej aż do Świąt Bożego Narodzenia


Informacje zawarte w niniejszym opracowaniu nie stanowią rekomendacji w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców.Opracowanie zostało sporządzone z rzetelnością i zachowaniem staranności. Jest ono wyrazem indywidualnej oceny autora.
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego raportu ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

---

Więcej ciekawych informacji na:

http://finanse-dla-kazdego.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak inwestować w obligacje?

Jak inwestować w obligacje?

Autorem artykułu jest Arek Czapla


Obligacje skarbu państwa są pożyczką, którą skarb państwa zaciąga u nabywcy obligacji i po zapadalności (okres po którym następuje wykup), środki są wypłacane osobie, która nabyła obligacje.


Obecnie można zakupić 4 rodzaje obligacji detalicznych:

3 rodzaje obligacji oszczędnościowych;
1 rodzaj obligacji rynkowych.

Obligacje oszczędnościowe są obligacjami 2, 4 i 10 letnimi. Charakterystyczną cechą tych obligacji jest to, że nie są one handlowane na Giełdzie Papierów Wartościowych. Obligacje te można przedstawić do przedterminowego wykupu, gdy chcemy wcześniej zakończyć naszą inwestycje.

Natomiast obligacje 3-letnie charakteryzują się tym, że są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych i możemy je sprzedać na giełdzie, gdy będziemy chcieli odebrać środki przed wykupem tych obligacji.

Jeżeli dokonamy zakupu obligacji, w zależności od rodzaju tych obligacji, możemy otrzymywać odsetki:

albo w okresach półrocznych;
albo w rocznych;
albo po całym okresie inwestycji.

A więc inwestując w obligacje musisz zastanowić się na jak długo chcesz w ten sposób ulokować swoje pieniądze, musisz też zastanowić na tym w jakich okresach chcesz otrzymywać odsetki.

Jeżeli chodzi o oprocentowanie, to oprocentowanie obligacji jest podawane do publicznej wiadomości przed każdą emisją przez Ministerstwo Finansów. Mechanizm ustalania oprocentowania obligacji jaki jest przewidziany dla każdej emisji zapisany jest w liście emisyjnym, który również powinieneś przeczytać przed zakupem obligacji.

Obligacje skarbu państwa są najbezpieczniejsza formą oszczędzania pieniędzy, gdyż wykupienie obligacji jest gwarantowane przez Skarb Państwa.

Jeżeli chcesz zainwestować swoje pieniądze w obligacje skarbu państwa, przede wszystkim zastanów się na jak długo chcesz inwestować. Oczywiście będziesz mógł wyjść wcześniej z inwestycji, ale powinieneś określić swoje potrzeby inwestycyjne.

A więc na początku określ jakim kapitałem dysponujesz i na jak długo chcesz te pieniądze ulokować.

Obligacje skarbu państwa można już kupić za 100 zł (najmniejsza kwota za jaką można kupić obligacje skarbu państwa).

Przed zakupem obligacji pamiętaj o tym, żeby zapoznać się z listem emisyjnym, ponieważ jest tam dokładnie opisane czym są obligacje skarbu państwa.

A więc przed zakupem obligacji powinieneś wiedzieć:

w jaki okresach sprzedawana jest obligacja;
jaka jest wysokość naliczanych odsetek;
w jaki okresach będą wypłacane Ci odsetki;
w jaki sposób będziesz mógł wyjść z tej inwestycji przed wykupem obligacji.

---

Finanse osobiste - artykuły, porady, ciekawostki..

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Obrona wsparcia - Analiza techniczna IV.03

Obrona wsparcia - Analiza techniczna IV.03

Autorem artykułu jest dudkins


Analiza techniczna indeksu WIG20 przygotowana na dzień 26.03.2012 roku.
Poprzednie wybicie z kanału spadkowego zostało zanegowane w ostatnim tygodniu. Bardzo słabe odczyty makroekonomiczne z Chin i Europy spowodowały kontynuację wyprzedaży na WIG20.

Sytuacja polskiego indeksu jest nieciekawa. Szczególnie gdy porównamy ją do indeksów zachodnich, gdzie trend wzrostowy trwa od ponad 2 miesięcy i wystąpienie korekty nie jest niczym niepokojącym. U nas jednak może to spowodować test dolnego ograniczenia konsolidacji.


Jednak gdy spojrzymy tylko na nasz indeks bez spoglądania na zachód, sytuacja nie jest tak negatywna. Mocne wsparcie na 2250 pkt. było testowane zarówno w czwartek jak i w piątek. Długie dolne cienie zapowiadają odwrócenie krótkoterminowego trendu. Najbliższym oporem pozostaje 2300 pkt, którego pokonanie wygeneruje mocny sygnał kupna w perspektywie dla poziomu 2350 pkt.


Wybicie powyżej 2350 pkt można traktować jako zapowiedź wejścia w kanał wzrostowy, który powinien przebić 2400 i 2450 pkt. dorównując do zachodnich indeksów. Najkorzystniejszą strategią wydaje się zajęcie długiej pozycji na polskim rynku i krótkiej na zachodnich giełdach np na DAX, czy na S&P. Problemem może być jednak dostępność takich instrumentów ...

Informacje zawarte w niniejszym opracowaniu nie stanowią rekomendacji w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców.Opracowanie zostało sporządzone z rzetelnością i zachowaniem staranności. Jest ono wyrazem indywidualnej oceny autora.
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego raportu ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

---

Więcej ciekawych informacji na:

http://finanse-dla-kazdego.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wygasanie kontraktów marcowych - Analiza techniczna WIG20 IV.03

Wygasanie kontraktów marcowych - Analiza techniczna WIG20 IV.03

Autorem artykułu jest dudkins


Analiza techniczna indeksu WIG20 przygotowana na dzień 19.03.2012 roku.
W ostatnim tygodniu mieliśmy do czynienia z mocnym wybiciem z kanału spadkowego. Końcówka tygodnia jednak przebiegała pod dyktando wygasających kontraktów marcowych.

Mocne środowe wybicie potwierdzone obrotami zapowiadało ciekawszą końcówkę tygodnia. Przełamanie linii trendu spadkowego powinno zapowiadać próbę podejścia na 2400 pkt. Piątkowa sesja przebiegało pod dyktando wygasania kontraktów. Było jednak dość spokojnie, główny obrót wygenerowany został podczas dogrywki.


Część analityków przewidywała, iż wygasające kontrakty utrzymują niższe notowania spółek z WIG20. Po wygaśnięciu kontraktów marcowych powinniśmy zatem zobaczyć bardziej przekonujący trend.Sygnał kupna wygenerowany w środę nadal obowiązuje. Wsparciem jest naturalnie luka startowa czyli poziom 2320 pkt. Najbliższy opór to poziom 2400 pkt, który WIG20 powinien pokonać. Ostatni ruch na WIG20 może przypominać klasyczną teorię fal Elliotta. W chwili obecnej bylibyśmy świadkami trzeciej fali wzrostowej, która z łatwością powinna pokonać poprzednie szczyty.


Na rynku brakuje jednak cały czas poprawy sentymentu. Jedna pozytywna sesja trendu nie czyni...

Informacje zawarte w niniejszym opracowaniu nie stanowią rekomendacji w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców.Opracowanie zostało sporządzone z rzetelnością i zachowaniem staranności. Jest ono wyrazem indywidualnej oceny autora.
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego raportu ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

---

Więcej ciekawych informacji na:

http://finanse-dla-kazdego.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gra na giełdzie - poradnik dla początkujących

Gra na giełdzie-poradnik dla początkujących - Oferta giełdy-czyli co można kupić i jak na tym zarobić

Autorem artykułu jest Marzena Janowska


Co można kupić na giełdzie? Praktycznie wszystko co mieści się w definicji papierów wartościowych, krótkoterminowych, długoterminowych, dłużnych, nie dłużnych. Kramik z ofertą dla inwestora jest naprawdę szeroki i barwny. Problem pojawia się z ogarnięciem całej oferty produktowej. Ten artykuł pozwoli Ci ogarnąć problem w 15 minut.

Co można kupić na giełdzie? Praktycznie wszystko co mieści się w definicji papierów wartościowych, krótkoterminowych, długoterminowych, dłużnych, nie dłużnych. Kramik z ofertą dla inwestora jest naprawdę szeroki i barwny. Problem pojawia się z ogarnięciem całej oferty produktowej. Wymieńmy zatem wszystkie instrumenty finansowe dostępne na warszawskim parkiecie oraz doszukajmy się możliwości zarobkowych każdego z nich.

Naszą podróż po obszarach możliwości zarobkowych zaczniemy od podstawowych chyba papierów wartościowych Giełdy Nietowarowej w Warszawie, czyli GPW.

Akcje - drodzy Państwo to podstawa istotowości warszawskiego parkietu, można by rzec jej ego tudzież superego. A super, ponieważ główne obroty oraz ilość transakcji skupia się właśnie na nich. Akcja jest jednym z papierów wartościowych o charakterze majątkowym, udziałowym, zbywalnym, niepodzielnym itp. My jednak jako początkujący inwestorzy nie musimy o tym wiedzieć. Dla ciekawskich odsyłamy do lektury o specyfikacji papierów wartościowych. Istotna dla nas jest informacja, iż będąc posiadaczem akcji możemy się spodziewać dwojakiego rodzaju zysku. Pierwsze to wypłacana dywidenda, nie wszystkie jednak przedsiębiorstwa to czynią. Drugi rodzaj zysku związany jest z ceną rynkową akcji, czyli tymi zielonymi cyferkami (oznaczającymi wzrost ceny akcji) oraz czerwonymi (cena akcji spadła). Kwestia wyjaśnienia, zarobić można nie tylko wzroście ceny akcji,sprytni potrafią zarobić na spadkach cen. Dokładniej chodzi tu o tzw. sprzedaż krótką akcji. Żeby rozjaśnić nieco manewr sprzedaży krótkiej akcji posłużymy się przykładem.

Przykład z życia wyjęty

Zakładamy, iż cena akcji spółki - nazwijmy ją Inwest - kształtuje się na poziomie 2 zł za akcję. W zarządzie spółki zasiada nasz znajmy, przypadkiem przy kolacji po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu wyznał nam, iż spółka ma zamiar ogłosić stratę z działalności za ostatnie półrocze. Oczywiście na kolacji udajemy obojętność, kształtując w głowie sprytny plan. Udajemy się do biura maklerskiego, zlecając maklerowi krótką sprzedaż akcji firmy Inwest. Ten zdziwiony, ale hołdując zasadzie „nasz klient - nasz pan” pożycza od innego maklera 1000 akcji po 2zł z zamiarem oddania mu za dwa tygodnie tej samej ilości akcji. Dalej makler sprzedaje pożyczone uprzednio akcje na giełdzie po aktualnej cenie 2000 zł. Mamy więc w ręku gotówkę 2000 zł. Czekamy na ruch naszego znajomego z kolacji, ten nas nie zawodzi i ogłasza straty firmy. Ceny akcji lecą na łeb na szyję. Po 10 dniach cena akcji kształtuje się na poziomie 0,50 gr. Ponieważ wszyscy sprzedają akcje, a mało jest chętnych na kupno, ceny ciągle spadają. Zlecamy maklerowi kupno akcji po 0,50 gr. i oddanie je maklerowi, od którego pożyczył. Zysk dla nas to 1500 zł. Oczywiście abstrahujemy to od kosztów prowizji pobieranych przy zleceniach, kaucji za pożyczone papiery etc. Przykład ma zobrazować jeden ze sposobów zarobku na spadkach cen akcji, bo na wzrostach chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Zgodnie z dobrymi praktykami panującymi na giełdzie nie powinniśmy też wykorzystywać informacji o sytuacji firmy, ale to nasz znajomy jest zwykłą peplą i to on winien bić się w pierś za brak profesjonalizmu. Nie dajcie się oszukać informacja jest chyba najcenniejszym towarem na giełdzie, jeśli jest oczywiście sprawdzona i wiarygodna.

Prawa poboru - nie kojarzyć z prawem poboru do szeregów Wojska Polskiego. Prawa poboru występują wówczas, gdy na giełdzie trafiają dodatkowe akcje spółki na giełdzie już istniejącej. Prawo poboru oznacza pierwszeństwo kupna akcji dodatkowej emisji danej spółki, przysługujących dotychczasowym akcjonariuszom. Akcjonariusze ci mogą sprzedać owo prawo jako tzw. PDA, czyli prawo do akcji. PDA podlega również notowaniu na giełdzie papierów wartościowych w sposób identyczny jak zwykłe akcje. Informacja dla nas jest taka, że prawami do akcji można również handlować. Przykładowo jesteśmy posiadaczami akcji pracowniczych zamienionych na akcje na okaziciela, które są przedmiotem obrotu. Informacja spółki o nowej dodatkowej emisji akcji na giełdzie może stać się źródłem zysku, gdy zdecydujemy się sprzedać przysługujące nam prawo pierwszeństwa zakupu akcji.

Obligacje - wszystko zaczęło się 12 maja 1817 roku, kiedy to otwarto po raz pierwszy Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. Niespodzianka - pierwszymi notowanymi papierami na giełdzie nie były akcje, a obligacje. Obligacje to dłużny papier wartościowy, dłużny, dlatego że reprezentuje zobowiązanie emitenta obligacji do wypłacenia określonej kwoty pieniężnej (wartość nominalna) w dniu wykupu obligacji. Najpopularniejszy rodzaj obligacji to obligacje skarbowe. Jeśli chcemy być wierzycielami państwa możemy sobie takie zakupić. Obligacje są raczej bezpiecznymi papierami wartościowymi, a jeśli bezpiecznymi to znaczy, że i mało zyskownymi. Na nich raczej szybko się nie wzbogacimy, za to możemy zapewnić sobie emeryturkę.

Certyfikaty inwestycyjne - przekładając to na język ubezpieczycieli, certyfikat jest swoistym rodzajem wspólnego inwestowania, czy wspólnego ryzyka inwestycyjnego. Nie mając czasu, wiedzy, a może i chęci na prywatne analizy fundamentalne czy techniczne możemy sobie kupić papier wartościowy, który reprezentuje określony udział w zbiorczym kapitale. Zbiorczy kapitał jest zarządzany i inwestowany przez panów w garniturach w siedzibie Towarzystwa Funduszu Inwestycyjnego, którego jednostkę uczestnictwa nabyliśmy. Wspomniani panowie posiadają specjalistyczną wiedzę i wykorzystują ją czyniąc intratne inwestycje naszymi pieniędzmi, czyli całym kapitałem funduszu. Certyfikaty inwestycyjnie możemy dowolnie zbywać i zakupywać na giełdzie, które dodatkowo są przedmiotem wyceny oraz obrotu nagiełdzie podobnie jak akcje.

Produkty strukuryzowane - stosunkowo nowe na polskim rynku kapitałowym instrumenty finansowe, których cena uzależniona jest od określonego wskaźnika rynkowego lub przykładowego koszyka akcji, kursu konkretnej akcji itp. Produkt naprawdę warty zainteresowania, daje on dużą gwarancję zwrotu zainwestowanego kapitału oraz możliwość osiągnięcia dużo wyższych zysków aniżeli w przypadku obligacji czy zwykłej lokaty bankowej.

Kontrakt terminowy - Moi Drodzy tu zaczyna się prawdziwa zabawa na warszawskim parkiecie. Nabywając kontrakt nie stajemy się posiadaczami papieru wartościowego, a posiadaczami umowy wystawionej na papiery wartościowe. Brzmi niewiarygodnie jednakże to prawda. Z kontraktami terminowymi jest trochę tak, jak z zakładami bukmacherskimi, zakładamy się nie o wynik meczu czy innego spotkania sportowego, ale o cenę instrumentu finansowego. W dniu zawarcia transakcji terminowej zakładamy określony poziom ceny lub kursu instrumentu finansowego w przyszłości. W zależności od naszego typowania płacimy my lub płacą nam. Nasze tłumaczenie kontraktów terminowych jest oczywiście bardzo uproszczone, gdyż w ich konstrukcje wchodzi jeszcze kilka innych elementów, które komplikują złożoność tego instrumentu. Opcja zarobkowa na wspomnianych instrumentach zarezerwowana jest raczej dla doświadczonych graczy giełdowych.

Opcja - to derywatywa papieru wartościowego, o asymetrycznej relacji między stronami kontraktu i niesymetrycznym profilu wypłaty. Nie rób priorytetu z kogoś, kto ma cie tylko za opcję. Tak skwitujemy definicję książkową opcji. Poważnie dla początkującego inwestora zabawa z opcjami może się źle skończyć, podobnie jak z rynkiem walutowym. Opcja opcji jest dla doświadczonych.

Jednostki indeksowe - na naszej rodzimej giełdzie na razie dostępna jest jedna jednostka indeksowa, a zowie się MiniWIG20. Dostępna od 2001 roku umożliwia inwestycję równoważną zakupowi portfela akcji wschodzących w skład indeksu WIG20. Papier wartościowy, podobnie jak opcje, czy kontrakty terminowe jest tzw. instrumentem pochodnym.

---

Inny blog finansowy

www.money-money-money.net

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 2 grudnia 2012

Fundusze inwestycyjne na regularne oszczędzanie

Fundusze inwestycyjne na regularne oszczędzanie.

Autorem artykułu jest Afilacje


Mimo tego, że w ostatnim czasie kryzysu gospodarczego fundusze inwestycyjne zdobyły nieco złą sławę, to nadal są one doskonałą metodą na długoterminowe oszczędzanie pieniędzy.

Czas kiedy fundusze inwestycyjne zarabiały co miesiąc kilkanaście procent już dawno minęły i nie wrócą przynajmniej do następnej hossy, na której przyjście nic nam nie zapowiada. W czasie kryzysu fundusze w większości tracą, przynajmniej te które inwestują znaczną część zebranych sum w akcje spółek notowanych na GPW.

Należy jednakże pamiętać, że fundusze inwestycyjne są stworzone przede wszystkim dla osób, które chcą oszczędzać pieniądze przez długi okres czasu, co najmniej 10 lat. W takim okresie inwestycja nie jest ryzykowna, gdyż comiesięczne składki na nabycie jednostek uczestnictwa w funduszu są uśredniane a ma to duże znaczenie w sytuacji, gdy rynek nie jest stabilny. Według wielu ekspertów, regularne odkładanie pieniędzy przez wiele lat, może być drogą do osiągnięcia w życiu swojego pierwszego miliona.

Siła regularnego odkładania pieniędzy jest nie do przecenienia. Wiele osób może być bardzo zaskoczonych jaką kwotę można uzyskać za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, przy wpłacaniu co miesiąc kilkuset złotych. Pieniądze wpłacane w ten sposób do funduszy są naszym zabezpieczeniem na niepewną przyszłość.

Jeżeli chcesz odkładać pieniądze na przyszłość, to koniecznie zainteresuj się funduszami inwestycyjnymi. W Polsce za roku na rok zwiększa się inflacja, przez co wraz z upływem czasu tracą one swoją wartość. Niewielkie oprocentowanie na lokacie czy oprocentowanym koncie bankowym, jest w stanie nam to tylko częściowo zrekompensować. Dlatego nie daj się tak to końca zwieść niewielkiemu oprocentowaniu na kontach bankowych, gdyż w ten sposób siła nabywcza twoich pieniędzy będzie coraz mniejsza.

---

Artykuł zrealizowany dla www.financeo.pl

Zapraszam do zapoznania się z ofertą: Artykuły na zlecenie - Michał Wrębiak

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 1 grudnia 2012

Cechy lokaty strukturyzowanej

Cechy lokaty strukturyzowanej

Autorem artykułu jest Afilacje


Ze względu na przedłużający się kryzys gospodarczy, coraz więcej osób decyduje się na inwestowanie w lokaty strukturyzowane. Czym one się wyróżniają w stosunku do zwykłych lokat bankowych?

Lokaty strukturyzowane są doskonałym rozwiązaniem na inwestycję w trudnych czasach jakich z całą pewnością obecnie doświadczamy. Według wielu specjalistów od rynków finansowych, można na nich zarobić dużo więcej pieniędzy jak na zwykłych lokatach. Jest również druga strona medalu. Przy złych inwestycjach możemy nic nie zarobić lub nawet stracić niewielką część zainwestowanej kwoty….

Zwykła lokata bankowa daje nam gwarantowany zysk z inwestycji – zazwyczaj na poziomie ok. 4-5%. Niezależnie od sytuacji mamy swoje pieniądze wraz z procentem jak w banku. Zysk z lokaty strukturyzowanej uzależniony jest od powodzenia inwestycji, które przeprowadzili specjaliści zarządzający nią. Zysk ten może znacznie przewyższyć standardowy procent zwykłej lokaty lub może również być zerowy i ujemny. Jeżeli znajdziemy lokatę z gwarancją zwrotu całej wpłaconej sumy to możemy być pewni, że nie stracimy swoich pieniędzy. Jednakże jest wiele takich lokat, co dają jedynie gwarancję 80-90% zwrotu naszego kapitału.

Lokaty strukturyzowane trawją zancznie dłużej od zwykłych lokat. Czas inwestycji w ich przypadku to zazwyczaj 2-4 lata. Natomiast w zwykłe lokaty bankowe nie opłaca się zarazem inwestować na dłużej jak 1 rok, niektóre potrafią trwać nawet 3 miesiące.

Specjaliści radzą, żeby nie inwestować w lokatę strukturyzowaną więcej jak 25% swoich oszczędności. Gdy zainwestujemy całość i lokata ze 100% gwarancją zwrotu kapitału nie wypracuje nam żadnych zysków, to pieniądze po kilku latach i tak stracą swoją wartość w wyniku inflacji.

Lokaty są bardzo dobrą alketrnatywą w stosunku do tradycyjnych lokat bankowych, jednakże inwestowanie w nie wszystkich swoich pieniędzy jest błędem. Najlepiej korzystać z różnych produktów finansowych i inewstować swoje oszczędności po trochu w każdym z nich, w ten sposób będziemy mieć większą pewność, że nasze pieniądze są bezpieczne.

---

Artykuł zrealizowany dla www.financeo.pl

Zapraszam do zapoznania się z ofertą: Artykuły na zlecenie - Michał Wrębiak

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Social Lending - czyli pożyczki społecznościowe

Social Lending - czyli pożyczki społecznościowe

Autorem artykułu jest Afilacje


Social Lending, czyli pożyczki społecznościowe nie rozwijają się tak dynamicznie jak jeszcze kilka lat temu. W Internecie można znaleźć wiele osób, które straciły na tym biznesie dużo swoich oszczędności.

Czy rzeczywiście już nie da się zarobić na pożyczkach społecznościowych? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od preferencji i wiedzy osób, które chcą pożyczać swoje pieniądze. Podstawową zasadą udzielania pożyczek w portalach typu Social Lending, jest to, żeby nie kusić się wysokimi procentami odsetek, jakie proponują potencjalni pożyczkodawcy. Wyższy procent obarczony jest z reguły dużym ryzykiem, czyli tym że pożyczkodawca zwyczajnie nie odda nam pożyczonych pieniędzy.

Jedna wpadka i finansowe straty z tym związane przekreślają kilkanaście a nawet kilkadziesiąt udanych transakcji, w wyniku czego wychodzimy na zero lub jak to często bywa jesteśmy na minusie. Każdy kto chce rozwinąć skrzydła w tym biznesie powinien przywiązywać dużą wagę do odnajdywania najbardziej jak to możliwe wiarygodnych kontrahentów.

Social Lending jest ciężkim kawałkiem chleba. Nieważne jak każdy z nas będzie się starał, nieudane transakcje są nieuniknione. Cały trik polega na tym, aby tych udanych transakcji było jak najmniej, a my mogli zakończyć ogólny bilans miesiąca na plusie.

Sąd, wizyty w komisariacie, konsultacje z adwokatami i biurami windykacyjnymi to chleb powszedni wszystkich osób, co zajmują się pożyczkami społecznościowymi na co dzień. Najlepsi potrafią się z tego utrzymać, jednakże potrzebne jest do tego bardzo duże doświadczenie i wiedza, która zdobywana jest wraz z nim. Z całą pewnością Social Lending to nie jest łatwy zarobek jak to niektórzy rozpowiadają, więc zanim spróbujesz tego biznesu, to się poważnie zastanów.

---

Artykuł zrealizowany dla www.financeo.pl

Zapraszam do zapoznania się z ofertą: Artykuły na zlecenie - Michał Wrębiak

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Konto oszczędnościowe

Konto oszczędnościowe

Autorem artykułu jest Afilacje


Konta oszczędnościowe są ciekawą alternatywą dla lokat bankowych. Można z nich w każdym momencie wypłacić oszczędności, gdyż nie są one tam na stałe zamrożone.

Atrakcyjne oprocentowanie, to jest to co odróżnia konta oszczędnościowe od tych zwykłych. Znalezienie takiego, który dawałby nam zysk na poziomie 4% jest całkowicie realne. Jedyne co trzeba zrobić to zapoznać się z ofertami różnych banków i wybrać najatrakcyjniejszą ofertę dla siebie. Do tego celu można wykorzystać porównywarki kont oszczędnościowych, które bez problemu każdy znajdzie w Internecie.

Na co należy zwrócić uwagę przy wyborze konta oszczędnościowego?

Po pierwsze powinno ono być darmowe, czyli nie powinno być żadnych opłat miesięcznych za jego prowadzenie. W przeciwnym razie, gdy będziemy trzymać na takim koncie małe kwoty, to cały zysk mogą zabrać nam opłaty. Banki raczej nie pobierają opłat okresowych za prowadzenie kont oszczędnościowych, jednakże trzeba mieć się na baczności.

Kolejnym czynnikiem, który powinien zdecydować o wyborze konta oszczędnościowego, powinna być ilość darmowych przelewów, które możemy wykonać z tego konta w miesiącu. Im więcej tym lepiej. Gdy ilość możliwych przelewów będzie zbyt mała, to narazimy się na sytuacje, w których będziemy potrzebować większej sumy, jaka znajduje się na koncie oszczędnościowym a limit przelewów już został wykonany. Wtedy pozostaną nam dwie możliwości. Zacisnąć zęby, albo (jeżeli bank daje taką możliwość) pogodzić się z kosztownym wykonaniem przelewu (często kilka złotych) .

Mimo ograniczenia w postaci ilości wykonanych przelewów, konta oszczędnościowe są dużo wygodniejsze od lokat bankowych, z których w ogóle nie możemy wypłacić pieniędzy. Gdy będziemy zmuszeni wypłacić pieniądze z lokaty przed terminem, to wszystkie wypracowane odsetki zostaną nam automatycznie odebrane. Takiego zagrożenia nie ma w przypadku kont oszczędnościowych. Niestety taki luksus sprawia, że konta oszczędnościowe są trochę gorzej oprocentowane jak lokaty bankowe.

---

Artykuł zrealizowany dla www.financeo.pl

Zapraszam do zapoznania się z ofertą: Artykuły na zlecenie - Michał Wrębiak

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl