niedziela, 4 grudnia 2016

Inwestycje Polaków

Inwestycje Polaków


Autor: Monika Ł.


Dziś postanowiłam przyjrzeć się inwestycjom Polaków. Ponieważ od połowy ubiegłego roku notuje się, spadki na giełdzie te inwestycje są ostrożniejsze (przez co mniej narażone na utratę) niż w ubiegłych latach.


Polacy, obecnie wybierają instrumenty o niskim, bądź bardzo niskim poziomie ryzyka. Ponad 60 % zawartości przeciętnego Polaka stanowią lokaty bankowe, fundusze pieniężne, fundusze obligacji czy stosunkowo bezpieczne fundusze nieruchomości. 27 % stanowią inwestycje o większym stopniu ryzyka, czyli akcje i fundusze akcji.

Dane te należy interpretować w kategoriach skłonności do zakupu poszczególnych grup produktów finansowych, a nie ich faktycznego udziału w portfelu - uważają Katarzyna Siwek i Jarosław Sadowski, analitycy firmy Expander. Uważają oni, że część osób, która na rynek akcji weszła agresywnie, przez co poniosła straty, obecnie dalej kontynuuje sposób działania, gdyż liczą, że poniesione wcześniej straty zostaną odrobione.

Pierwsze 6 miesięcy 2007 roku, to agresywne inwestycje Polaków w fundusze małych i średnich firm. Stopa zwrotu najlepszego funduszu małych spółek w maju rok temu wyniosła 156 %, co zachęciło do dalszej inwestycji. Niestety, w lipcu ubiegłego roku zanotowano znaczne spadki na giełdzie, które były bardzo nieprzyjemne.

Sytuacja na giełdzie przyczyniła się do tego, iż Polacy zaczęli wybierać fundusze z ochroną kapitału. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w działaniach marketingowych, które nakłaniały do wyboru takich produktów jak i w zwolnieniu z tzw. podatku Belki.

c3_inwestycyjne_szalenstwo

Polacy z chęcią inwestują w lokaty i instrumenty bezpieczne, a coraz rzadziej skłonni są inwestować w akcje i fundusze akcji.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

5 częstych błędów popełnianych przy inwestowaniu w nieruchomości

5 częstych błędów popełnianych przy inwestowaniu w nieruchomości.


Autor: Michał.


Jeśli masz zamiar inwestować w nieruchomości albo już to robisz, ale nie idzie ci to tak, jak sobie to wyobrażałeś, to z pewnością zaciekawi cię mój artykuł. Przedstawię ci w nim pięć bardzo popularnych błędów, które popełniają inwestorzy. Ich znajomość pozwoli wszystkim inwestorom odnosić jeszcze większe sukcesy.


Zobaczmy więc o czym warto wiedzieć i czego się wystrzegać inwestując w nieruchomości:

1. Brak strategii – często inwestorzy nie mają jasno określonej strategii inwestowania i strategii wyjścia. Inwestują w zbyt dużo różnych nieruchomości (za granicą, różne typy mieszkań) i przez to komplikują sobie całą swoją pracę. Warto na początku określić sobie jakie typy nieruchomości będą nas głównie interesowały i tego się trzymać. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem można się postarać o rozszerzenie swojej strategii o nowe elementy. Brak strategii wyjścia też jest dużym błędem. Należy sobie założyć w jakich przypadkach będziemy rezygnować z danej posiadłości. Może się bowiem zdarzyć tak, że jakaś inna okazja będzie bardziej dochodowa i warto byłoby z niej skorzystać, zamiast trzymać zamrożone fundusze w dotychczasowej, mniej dochodowej inwestycji.

2. Nie zwracanie uwagi na lokalizację – częstym błędem inwestorów jest kupowanie mieszkań tam gdzie jest taniej, a nie tam gdzie można lepiej zarobić. Decydując się na daną lokalizację należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Przede wszystkim okolica musi być bezpieczna, zadbana, rozwijająca się (jakieś nowe obiekty, ulepszenia, środki transportu). Ludzie muszą chcieć tam mieszkać. Im większy będzie popyt tym lepsze perspektywy zarobku. Spowoduje to, że wartość nieruchomości będzie rosła w dobrym tempie a i wynajem powinien być bardziej opłacalny.

3. Brak wliczania pozostałych kosztów przy analizowaniu opłacalności – koszty zakupu, remontu, mebli, wszelkiego rodzaju opłaty muszą być brane pod uwagę przy ocenianiu danej nieruchomości. Nie można wyliczając ewentualne zyski robić to na podstawie tylko ceny zakupu. Pamiętaj, że wszystkie opłaty związane z posiadaniem i utrzymaniem posiadłości będą decydowały o opłacalności. Przepływ gotówkowy, tak zwany cashflow, musi być pozytywny.

4. Kupować w cenie sprzedaży i liczyć na wzrost - nikt nie przewidzi przyszłości ,więc nie można mieć pewności, że cena mieszkania urośnie. Inwestor powinien zarabiać już w momencie zakupu a nie czekać na przyszłe wzrosty. Dlatego ważne jest aby kupować mieszkania poniżej wartości rynkowej. Może się to wydawać trudne, bo kto by chciał tak robić, ale są ludzie którzy muszą sprzedać i to u nich najlepiej kupować. Zainteresowanych tematem polecam artykuł inwestowanie w nieruchomości poniżej ich wartości rynkowej.

5. Nie dać się złapać na przecenach oferowanych przez deweloperów - zawsze sprawdźcie po ile są sprzedawane podobne domy w okolicy. Z domami jest jak z wszystkimi innymi produktami, bardzo często zawyża się cenę aby później spuścić 10-15%. Wam się może wydawać, że robicie dobry interes a tak naprawdę kupujecie w normalnej rynkowej cenie. Gdy przecena jest 30-40% to już świadczy, że prawdopodobnie jest okazja bo mieszkanie musi zostać sprzedane. Zawsze jednak musicie się głównie kierować zyskiem, który będziecie przy danej cenie osiągać. Lepiej przecież mieć 10% zysku z mieszkania kupionego z 5% zniżką, niż 5% zysku z 10% obniżonego mieszkania.


Jeśli podobał ci się ten artykuł to zapraszam na mojego bloga w którym znajdziesz więcej podobnych informacji.

mojeinwestycje.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Koneserzy trunków mogą sporo zarobić

Koneserzy trunków mogą sporo zarobić


Autor: Sławomir Dąbrowski


Obecnie pod pojęciem inwestycje najczęściej rozumie się papiery wartościowe, nieruchomości czy złoto. W okresie niedawnego kryzysu gospodarczego zarówno wartość nieruchomości, jak i papierów wartościowych drastycznie spadła, doprowadzając nie jedną instytucję czy osobę do bankructwa.


Okazuje się jednak, że to właśnie w czasie kryzysu można nie tylko zabezpieczyć swój majątek, ale również nieźle zarobić. Dziś prawdziwymi perełkami inwestycyjnymi, prócz złota i srebra, są także wino, whisky i znaczki.


200-procentowe wino

Wine banking to jedna z form inwestycji alternatywnych. Polega ona na rzeczywistym zakupie win najlepszych klas, w których pośredniczy broker. Przedmiotami obrotu na tym rynku są tylko te wina, które zostały ujęte w klasyfikacji Premier Cru. Wprowadzona ona została jeszcze w 1855 roku przez Napoleona III i nakładała znaczne limity ilościowe na produkcję win we Francji. Zakupione wino przechowuje się w specjalnych magazynach specjalnie do tego celu przystosowanych. Zajmujące się tym firmy dają nam gwarancję, że wino jest przechowywane w odpowiednich warunkach, a co za tym idzie, nie traci ono na wartości. Wspaniały zysk mogą nam przynieść nie tylko trunki z najwyższej półki, ale także drugie i trzecie wina ujęte w klasyfikacji. Dla przykładu wartość drugiego wina Carruades de Lafite z winnicy Chateau Lafite w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła o około 840%. Najbardziej pożądanymi winami zarówno pierwszej, jak i drugiej kategorii są te z francuskiego rejonu Bordeaux, znanego i cenionego na całym świecie z produkcji win wysokiej jakości. Za jedne z najbardziej wyjątkowych roczników krytycy uznali te z 1988, 2009 i 2010 roku. - W przypadku inwestycji w wino kupujemy fizyczny i namacalny towar. Wzrost jego wartości wynika z tego, że produkcja najlepszych francuskich win jest ograniczona, a popyt, ostatnio szczególnie z rynków azjatyckich, bardzo wysoki. Nie ma tutaj spekulacji znanej z rynku akcji czy surowców, bo zdecydowana większość podmiotów na rynku wina kupuje je po to, aby je wypić. Inwestorzy, nabywcy nastawieni wyłącznie na zysk, stanowią margines. W efekcie jest to inwestycja, która ma zdrowe podstawy wzrostu wartości, a zyski osiągane przez naszych inwestorów to przeciętnie ok. 40 procent rocznie wyjaśnia Maciej Kossowski, prezes Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF). Przejrzystość funkcjonowania, a także brak możliwości spekulacji na rynku wine bankingu sprawia, iż inwestorzy coraz częściej interesują się takim sposobem lokacji kapitału. Maciej Kossowski (ZFDF i Wealth Solutions) podkreśla, że - wine banking jest znakomitą formą uzupełnienia portfela inwestycyjnego.

Według eksperta ZFDF, w ciągu roku portfel składający się z 9-10 win przynosi średnie zyski na poziomie 40%. Dla przykładu na stronie Wealth.pl możemy zobaczyć jak Carruades de Lafite 08 w okresie od 07.12.2009 do 05.11.2010 zyskało 155%. Najlepsze portfele potrafią przynieść roczny zysk rzędu 200%. Wine banking, tak jak pozostałe inwestycje, jest jednak obarczony ryzykiem inwestycyjnym, z którym trzeba się liczyć. Najlepszym sposobem jego ograniczenia jest odpowiednia dywersyfikacja naszego portfela o inne produkty inwestycyjne.

Szkocka z lodem

Dla inwestorów zainteresowanych mocniejszymi trunkami dobrym elementem inwestycyjnym może być popularna szkocka. Inwestycja w whisky przynosi obecnie około 26% zysku rocznie. Jednak inaczej niż w przypadku wina, gdzie z inwestycji można wyjść nawet po sześciu miesiącach, z whisky trzeba czekać co najmniej trzy lata. Dla przykładu wspaniałymi rocznymi wzrostami cieszyła się butelka Black Bawmore, trunek najstarszej szkockiej gorzelni, którą wylicytowano za 29,5 tys. funtów. Wysoko ceniona jest również 62-letnia The Dalmore, której wartość przekracza 30 tys. funtów oraz Glenfiddich 1937 warta 20 tys. euro. Obecnie topową trójkę rozpoczyna, wyprodukowana tylko w trzech butelkach, Dalmore Trinitas warta 100 tys. funtów. Kolejne miejsce to Macallan 1926 33 tys. funtów. Następnie wspomniana wyżej The Dalmore, za którą w 2005 roku klient jednego z brytyjskich hoteli zapłacił 32 tys. funtów.

Pięć tysięcy Chopina

Dla zapalonego numizmatyka monety stanowią osobisty skarb, który cieszy oczy i daje swoistą radość posiadania. Tymczasem w numizmatyźmie powinniśmy upatrywać nie tylko kolekcjonerskiego zamiłowania, ale również doskonałej inwestycji. Wybity w 1794 roku srebrny dolar został sprzedany w 2010 roku za astronomiczną kwotę ponad 7,8 mln dolarów. Tak spektakularnych wzrostów wartości monet nie ma jednak wiele. Na stronie Bornrich.com możemy zobaczyć 10 najdroższych monet świata. Cena najtańszej to zaledwie 2,4 mln dolarów. Jednak historia zna wiele przypadków, gdy obecna wartość monet przekracza kilkunastokrotnie jej pierwotną cenę zakupu. Dla przykładu numizmat wybity z okazji XIII konkursu im. Fryderyka Chopina kosztował w 1995 roku 780 zł, a w 2009 roku jego cena wzrosła do 40 tys. zł. Oznacza to zwiększenie jego wartości rzędu 5 tys. procent. Jasne jest, że największe zyski przynoszą numizmaty nietypowe i o małym nakładzie, dlatego szybko i nieźle można zarobić nawet na monetach, które są w obiegu od niedawna. Do szybkiego wzrostu ich wartości przyczyniają się również rosnące ceny kruszców na światowych giełdach oraz spadek zaufania do papierowych pieniędzy. Eksperci ZFDF podkreślają jednak, że inwestowania w numizmaty nie powinno się traktować jako głównej inwestycji, ale jako uzupełnienie obecnego portfela.

Lokata znaczkowa

Marzeniem każdego filatelisty jest posiadanie w swojej kolekcji znaczka o nominale jednego centa wydanego w 1856 roku w Gujanie Brytyjskiej. Jego obecna wartość szacowana jest na dwa miliony dolarów. Mając na uwadze bardziej przyziemne wartości przeciętna stopa zwrotu z inwestycji filatelistycznej wynosi 5-6% rocznie, co jest wynikiem nieco większym od zysków z lokat bankowych. Znaczki to jedna z najmniej popularnych inwestycji alternatywnych, ze względu na bardzo długi okres zwrotu. Również dlatego, że obraca się nimi jedynie wśród kolekcjonerów i miłośników filatelistyki, co znacząco zawęża grupę potencjalnych nabywców, a tym samym czyni inwestycję bardziej ryzykowną.

Aby inwestować na rynku papierów wartościowych niezbędna jest nie tylko szeroka wiedza, ale też czas, który trzeba poświęcić na analizowanie poszczególnych spółek. W przypadku inwestycji alternatywnych nie jest wymagana znajomość większości praw panujących na rynku. Potrzebne nam informacje zawarte są w estetyce, rzadkości czy walorach smakowych konkretnego, namacalnego dobra. Inwestycje alternatywne są znakomitym wyjściem dla kogoś kto chciałby połączyć własne hobby i zamiłowanie do tradycji z doskonałą okazją do czasami nieprzeciętnego zarobku.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sposób na zwiększanie profitów z inwestowania na Forex

Sposób na zwiększanie profitów z inwestowania na Forex.


Autor: Radek R


Inwestycje na forex to coraz szerzej znany sposób inwestowania. Pomimo, że sam w sobie jest bardzo innowacyjny, już pojawiają się sposoby optymalizacji takiego inwestowania. Poniżej propozycja jednego z tego typów sposobów


Osoby, które interesują się Inwestycjami Alternatywnymi, zwłaszcza Forexem mogą być zainteresowane dodatkowym sposobem zarobienia pieniędzy, podczas zawierania transakcji na Forex. Dotyczy to zwłaszcza traderów lubiących Day Trading (może nawet Scalping). Inwestorzy tacy zawierają bowiem zazwyczaj od kilku do nawet kilkudziesięciu transakcji dziennie. Ich zysk/strata zależy oczywiście od wyników i tego, czy odpowiednio „przewidują” ruch rynku. I ta częsć się nie zmienia.

Sposób o którym myślę pozwala jednak zarabiać na każdej zawartej przez siebie transakcji 0,5 pipsa razy wielkość transakcji . Czyli dla inwestorów długoterminowych, którzy dość rzadko zawierają transakcje ma to mniejsze znaczenie. Jednak dla inwestorów o krótszym horyzoncie, zawierających sporo transakcji może to być sposobem dodatkowy dochód, niezależnie od osiąganych wyników samego trading. Może to wręcz być traktowanego jako forma zarządzania ryzykiem. Dla przykładu:

1) Inwestor handluje 1 lotem zawierając w ciągu dnia 10 transakcji i zyskując średnio 10 pips na każdej. Na koniec dnia bilans będzie zatem wynosił:

a) z handlu: 10 x 10 pips x 1$/pips = 100$ (zysk) plus

b) dodatkowy zarobek: 10 x 0,5pip x 1$/pips = 5$

c) Total: 100$ + 5$ = 105$

2) Inwestor handluje 1 lotem zawierając w ciągu dnia 10 transakcji. Na 5 z nich traci 10 pips i 5 zyskuje średnio 10 pips. Na koniec dnia bilans będzie zatem wynosił

a) z handlu: (5 x (-10 pips) x 1$/pips)+(5 x 10pipsx1$/pips) = -50 $ + 50$ = 0

d) dodatkowy zarobek: 10 x 0,5pip x 1$/pips = 5$

b) Total: 0$ + 5$ = 5$

3) Ostatnia opcja to oczywiście strata na handlu. W takiej sytuacji dodatkowo zarobione pieniądze zmniejszają stratę, lub nawet ją „neutralizują”.

Sadzę, że powyższe przykłady pokazują, że jest to ciekawa metoda wspierajaca traderów w codziennym handlu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, ze dla bardzo aktywnych którzy jednak wynik z handlu mają koło „0” może się stać głównym źródłem zarabiania. Oczywiście to skrajność ale… Na pewno jest to możliwe i bardzo realne.

Co trzeba, żeby móc zarabiać w ten sposób?

1) Po pierwsze otworzyć konto w firmie, która umożliwia taki zarobek.

2) Otworzyć konto do handlu forex u Brokerów współpracujących z tą firmą (lub przypisać już posiadane konto do handlu do tej firmy) – dodam, że są to najwięksi i znani Brokerzy na rynku.

3) Otworzyć konto Tradera udostępniającego sygnały innym (swoja drogą inni mogą też przypisywać się do konta – wtedy proporcjonalnie do ilości osób wynagrodzenie od handlu rośnie :)

4) Przypisać swoje Konto Tradera z sygnałami do konta rzeczywistego handlu umożliwiając zawieranie transakcji poprzez sygnały wysyłane z konta Tradera.

5) Realizować transakcje poprzez swoje konto Tradera, zamiast bezpośrednio na swoim koncie LIVE do handlu .

Taka jest zasada działania. Za każdą transakcje zawartą na realnym koncie Trader dostaje wynagrodzenie w postaci 0,5pips x wielkość transakcji. Zatem Jeżeli inwestor poświęci trochę czasu i wysiłku, żeby otworzyć i skonfigurować odpowiednio konta, to z każdą transakcja będzie dostawał dodatkowe pieniądze. Na podstawie doświadczeń uważam jednak, ze przy inwestycji rzędu 1000 – 1500 zł może to być powyżej 300zł/miesięcznie. Zależy to jednak tylko i wyłącznie od umiejętności i zaangażowania Inwestora/Tradera handlującego.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Spojrzenie na średnioterminową, dwu - trzymiesięczną perspektywę rynków akcji i rynków surowcowych

Spojrzenie na średnioterminową, dwu - trzymiesięczną perspektywę rynków akcji i rynków surowcowych


Autor: Paweł Hanus


Obecną sytuację na rynkach akcji na świecie można generalnie nazwać jako niejednoznaczną i niejednorodną. Cześć rynków zatrzymała się poniżej ostatnich swoich średnioterminowych szczytów (poprzednie szczyty były w Europie w styczniu br., w Azji w październiku/listopadzie ur.), natomiast cześć po ich pobiciu lekko się skorygowała.


Dodatkowo nieodparcie nasuwa się myśl, iż obecna fala wzrostowa, rozpoczęta tak na rynkach akcji jak i surowców w okolicach maja/czerwca bieżącego roku, w bardzo dużym stopniu skorelowana jest z osłabiającym się dolarem i utrzymującymi się wraz ze słabością dolara wysokimi notowaniami surowców na świecie. Można przyjąć, iż wzrosty na rynkach akcji oraz surowców mają obecnie charakter w dużej mierze inflacyjny (ze względu na fakt, wyceniania surowców w dolarach amerykańskich, cześć ich wzrostów można określić jako obronę ich „realnej” wartości w środowisku tracącego na wartości wyznacznika ich ceny, czyli dolara).

Trzeba zastanowić się nad dwoma problemami: po pierwsze jaka jest najbliższa perspektywa dolara oraz czy obecna korelacja pomiędzy słabością dolara a pozytywnym sentymentem na rynkach akcji i surowców jest cechą permanentną. Ostatnie znaczące szczyty „słabości” dolara amerykańskiego wobec euro, z 2009 roku znajdują się na poziomie około 1,5 euro/dolar, czyli około 2% powyżej obecnej wartości. Wydaje się, iż będzie to na tyle silny poziom oporu by dolar na dłużej, nie mógł sobie z nim poradzić, co daje stosunkowo niewielki krótkoterminowy potencjał dla osłabiania się dolara wobec euro. Dodatkowo, co jest częściową odpowiedzią na postawiony drugi problem, już obecnie mamy do czynienia, z różną siłą względną poszczególnych rynków surowcowych. Niektóre, pomimo kolejnych rekordów „słabości” dolara nie osiągnęły swoich szczytów z lutego/marca bieżącego roku (np. miedź, nikiel, cynk). Paradoksalnie, co może być powodem do niepokoju dla zwolenników silniejszych wzrostów na rynkach akcji, niezwykle mocną hossę przeżywają obecnie surowce typowe jako lokata na czasy bessy, czyli złoto i srebro. Względnie słabiej zachowuje się miedź będąca barometrem spodziewanej przyszłej dobrej koniunktury.

Jednakże wydaje się, iż znaczący wpływ na pozytywną obecnie krótkoterminową koniunkturę na rynkach akcji i surowców ma dodatkowo program podtrzymywania płynności banków amerykańskich (skupowanie przez FED obligacji z rynku za sumę 75 mld usd miesięcznie), który potrwa do końca czerwca 2011 roku.

Przeciwwagą dla pozytywnych nastrojów na rynkach mogłyby być problemy trzech największych gospodarek światowych opisane przeze mnie w artykule „Trzy zagrożenia mogące zdecydowanie wpłynąć na spowolnienie wzrostu gospodarczego na Świecie”. Chodzi o: nadmierne zadłużenie USA i możliwość restrykcyjnego podejścia do tego tematu przez światowe agencje ratingowe. O trwający cykl restrykcyjnej polityki finansowej Chin, będący następstwem między innymi impulsu inflacyjnego mającego obecnie miejsce oraz możliwości wprowadzenia podobnego nastawienia w znaczącej części gospodarek światowych. A na koniec, o bardzo trudną sytuację Japonii spowodowaną trzęsieniem ziemi i tsunami. Jednak wydaje się, że efektów opisanych powyżej zjawisk należy spodziewać się w dłuższym, niż przyjęty w tym blogu około dwumiesięcznym okresie. Wszystkich zainteresowanych tematem odsyłam do wymienionego artykułu, na artelis.pl.

Jak wynika z przedstawionych powyżej przemyśleń, są argumenty za podtrzymaniem trwającej obecnie pozytywnej koniunktury na rynkach akcji i surowców, są również symptomy mogące świadczyć, iż cześć uczestników rynku przygotowuje się na gorsze czasy (rynki złota i srebra). A zbliżają się być może już czarne chmury nad gospodarką światową, a co za tym idzie nad analizowanymi rynkami.

Reasumując i biorąc wszystkie przedstawione powyżej argumenty po uwagę i zakładając, że nie wydarzą się w najbliższym czasie rewolucyjne i nieprzewidywalne dla Świata wydarzenia, wydaje się, iż rynki czeka stabilizacja na wysokich poziomach, z możliwością (zależną od fazy danego rynku oraz względnej jego siły) atakowania nowych lokalnych szczytów. Jednak wraz ze zbliżaniem się końca programu FED skupowania obligacji z rynku, można się spodziewać bardziej nerwowych ruchów na rynkach.


http://hpbiznes.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Domki holenderskie w gospodarstwie agroturystycznym

Domki holenderskie w gospodarstwie agroturystycznym


Autor: Krzysztof Fratczak


Osoby oferujące usługi noclegowe w gospodarstwach agroturystycznych powinny poważnie zastanowić się, czy są odpowiednio przygotowane na tegoroczny sezon urlopowy. Warto rozważyć poszerzenie ilości miejsc w gospodarstwie poprzez ustawienie na działce domku holenderskiego.


Zbliża się okres wakacyjny, a agroturystyka W Polsce od lat nie traci na popularności. Ludzie z dużych miast chętnie wyjeżdżają na urlop na polską prowincję zamiast lecieć do dalekich gorących krajów. Dlatego też właściciele niewielkich gospodarstw agroturystycznych mogą się spodziewać bardzo dużego zainteresowania ich ofertą i to nie tylko w tym roku. Wobec tego postawienie domku holenderskiego może być doskonałym pomysłem zarówno w już funkcjonujących gospodarstwach agroturystycznych, jak i w tych, których właściciele noszą się z pomysłem założenia takiego biznesu, ale powierzchnia ich własnego domu nie pozwala im na jego realizację.

Domki holenderskie są o tyle dobrą inwestycją, że każdy z nich posiada łazienkę oraz kuchnię, w związku z czym zapewnia gościom pełną swobodę. Jedyne co trzeba zrobić, to podłączyć wszystkie instalacje, a zajmie to nie więcej jak dwie godziny. Domki holenderskie są w pełni umeblowane i wyposażone w podstawowy sprzęt gospodarstwa domowego dzięki czemu wystarczy je tylko doposażyć w przedmioty codziennego użytku, typu pościel, sztućce, ręczniki. Do tego powiesić na ścianach ze dwa ładne obrazki, rozłożyć obrus i dywanik i już można wprowadzać gości. Można mieć pewność, że przyjezdni w takim domku holenderskim całorocznym będą czuli się doskonale.

Przy tym wydatki jakie trzeba ponieść z tytułu zakupu i ustawienia domku holenderskiego całorocznego są relatywnie bardzo niskie. Używany domek holenderski w doskonałym stanie można kupić już za 30-40 tysięcy złotych. Większość firm sprzedających domki holenderskie zapewnia darmowy dowóz i ustawienie domku w mijescu wyznaczonym przez Klienta. Nawet decydując się kupić nowy względnie duży domek i wynajmując go tylko w sezonie, możemy się spodziewać zwrotu kosztu już po czterech latach.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 3 grudnia 2016

10 wskazówek jak zarobić duże pieniądze

10 wskazówek jak zarobić duże pieniądze


Autor: na czym można zarobić


Co przybliży Cię do finansowej wolności? Wolność finansowa występuje wtedy, gdy masz na tyle dużo pieniędzy, że wystarczają Ci one no pokrycie wydatków na życie i na realizację swoich marzeń.


Oto 10 wskazówek, które z pewnością przybliżą Cię do wolności finansowej:

1. Poświęć czas i energię na to, żeby zostać finansowo wolnym. Skup się najpierw na wyedukowaniu siebie, a następnie zdobądź doświadczenie. Czytaj książki finansowe i biznesowe, rozwijaj się poprzez kursy i szkolenia w postaci audio i video.

2. Wszystko ma cenę. Twój czas jest cenniejszy od pieniędzy. Zainwestuj swój czas, żeby nauczyć się biznesu i finansów, a okazje do zarobienia pieniędzy pojawią się same.

3. Wprowadź w życie program aktywnego inwestowania. Naucz się jak przemieszczać swoje pieniądze z klas jednych aktywów do drugich, zamiast raz zainwestować w jedną rzecz i zapomnieć o pieniądzach na nią wyłożonych. Strategia kup i trzymaj nie sprawdza się w dzisiejszych czasach.

4. Postęp informacyjny i technologiczny posuwa się na przód w zastraszającym tempie. Gdy wpadniesz na jakiś pomysł to natychmiast bierz się za jego realizację. Zacznij działać. Jutro może na taki sam pomysł wpaść ktoś inny i wdrożyć go w życie. Twój pomysł może pozwolić Ci zarobić sporo pieniędzy teraz, a za parę tygodni może być już przestarzały.

5. Nigdy nie podejmuj jakiejkolwiek pracy tylko ze względu na pieniądze. Decyduj się na daną pracę tylko, jeżeli przyniesie Ci długoterminowe korzyści w postaci nabytych umiejętności i wiedzy.

6. Zrób rozpoznanie zanim zainwestujesz. Każdy sposób jak zarobić pieniądze dokładnie sprawdzaj, zanim się w niego zaangażujesz. Nie postępuj jak błędna owca podążając za tłumem, który inwestuje we wszystko, o czym usłyszał w telewizji, że inni w to inwestują i zarabiają.

7. Rozwiń swoją wiedzę do takiego stopnia, że będziesz przygotowany na wszystko co może się wydarzyć, bez względu czy będziemy mieli do czynienia z kryzysem czy boomem. Opracuj plan kiedy z danej inwestycji wyjdziesz jeszcze zanim zdecydujesz się na zainwestowanie.

8. Naucz się oceniać stosunek możliwego zysku do możliwej straty. Wielkość tego, co możesz zarobić, powinna być przynajmniej 3 razy większa od największej możliwej straty.

9. Wyrób sobie nawyk przekształcania zarobków w dochód pasywny poprzez nabywanie biznesów, nieruchomości, metali szlachetnych itp.

10. Jeżeli trafisz na okazję do zarobienia pieniędzy, na którą jest potrzebny wkład finansowy, zadaj sobie pytanie: „Jak mogę sobie na to pozwolić?” Bądź dobrej myśli, a sposób się znajdzie. Użyj swojej kreatywności, w jaki sposób doprowadzić inwestycję do skutku.

Podsumowując – inwestuj swoje oszczędności w sektor budujący twoje aktywa, który jest Ci najlepiej znany. Wyrób sobie nawyk inwestowania mniejszych kwot i zwiększaj je później w miarę wzrostu twojej wiedzy i doświadczenia. Następnie zacznij dywersyfikować swoje inwestycje, nabywając inne aktywa budujące twoje bogactwo w zależności od tego, czy będzie to giełda, nieruchomości czy jakiś biznes. Ani się obejrzysz, a znajdziesz się na ścieżce do stylu życia, o jakim zawsze marzyłeś.


domowy system zarabiania

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Inwestycja w srebro czy złoto?

Inwestycja w srebro czy złoto?


Autor: na czym można zarobić


Co lepsze: złoto czy srebro. Metale te często poruszają się w tym samym kierunku. Jeżeli wzrasta cena złota, to najczęściej wzrasta także cena srebra i odwrotnie. Różnią się one tym, że srebro rośnie szybciej niż złoto, ale także w czasie spadków cen surowców traci ono na wartości szybciej niż złoto.


95% złota, jakie zostało wydobyte, ciągle znajduje się w obiegu. Jeżeli natomiast chodzi o srebro, to 95% (jeżeli nie więcej), które zostało do tej pory wydobyte, przepadło. Zostało ono użyte w przemyśle i nie może być odzyskane. Banki na całym świecie mają zapasy złota liczone w tonach, a nie mają praktycznie wcale srebra. Srebro jest o wiele tańsze niż złoto i inwestycja w srebro może być dokonana nawet bez uzgadniania tego ze współmałżonkiem. Oznacza to, że jak inwestowanie w srebro zostanie lepiej rozreklamowane, to o wiele więcej ludzi będzie mogło pozwolić sobie na zainwestowanie w nie, napędzając tym samym wzrost jego ceny. Złoto w porównaniu do srebra ma niewiele zastosowań.

W porównaniu do innych metali przemysłowych srebro jest używane w wielu urządzeniach w tak małej ilości w odniesieniu do wielkości produktu końcowego, że jest praktycznie niemożliwe jego odzyskanie. Srebro zaraz po ropie jest najczęściej wykorzystywanym surowcem z ok. 10000 różnych zastosowań. W miarę wzrostu postępu technologicznego srebro znajdzie zapewne wiele nowych zastosowań.

Wszystkie metale mają coś w rodzaju mechanizmu kontrolującego ich cenę. Mechanizm ten polega na tym, że jeżeli cena dosyć mocno wzrośnie, to automatycznie spada popyt na ten metal, ponieważ ludzie szukają wtedy substytutów tego metalu. Ten mechanizm nie funkcjonuje jednak na rynku srebra, ponieważ jest ono wykorzystywane w ogromnej liczbie dziedzin, ale stosunkowo małych ilościach, co uniemożliwia jego odzyskanie. Drugą sprawą jest także to, że nie ma drugiego takiego metalu i podobnych właściwościach w tak niskiej cenie jak srebro. Przemysł nie ma innego wyjścia, jak zaakceptować wzrost jego ceny. Najbliższym cenowo metalem o podobnych właściwościach do srebra jest pallad, którego uncja w tej chwili kosztuje prawie 800 $. Zobacz więc, jaki tu jest potencjał dla wzrostu cen srebra.

Rządy państw w roku 1950 miały 10 bilionów uncji srebra w zapasie, którego się od tamtego czasu sukcesywnie pozbywały. Dziś nie mają już zapasów srebra wcale.


na czym zarobić pieniądze

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ranking lokat kwartalnych - kwiecień 2011

Ranking lokat kwartalnych - kwiecień 2011


Autor: Robert Malanowski


Artykuł przedstawia aktualne zestawienie lokat bankowych zakładanych na okres 3 miesięcy. Są to obecnie najbardziej korzystne okresy zapadalności depozytów terminowych z uwagi na fakt ciągle wysokiej inflacji i dużego prawdopodobieństwa kolejnych podwyżek stóp procentowych.


Mimo poprzedniej podwyżki stóp procentowych, która miała miejsce w lutym tego roku, inflacja wyniosła w marcu aż 4,3%. Jest to jeden z najwyższych jej poziomów w naszym kraju od blisko 3 lat. Wydaje się więc bardzo prawdopodobne, że Rada Polityki Pieniężnej na kolejnych posiedzeniach ponownie zdecyduje się na podwyżki stóp. Jest to stosunkowa dobra wiadomość dla wszystkich, którzy planują zakładanie lokat bankowych. Poziom stóp wpływa bowiem praktycznie bezpośrednio na oprocentowanie bankowych depozytów. w obecnej sytuacji najkorzystniejszym wyborem są więc lokaty krótkoterminowe. Nie opłaca się przecież zamrażać swojego kapitału na zbyt długi okres, jeżeli widzimy perspektywę uatrakcyjnienia ofert banków.

W tej sytuacji zdecydowałem się przedstawić kilka najlepszych ofert lokat, których okres zapadalności wynosi jedynie 3 miesiące. Są to według wielu specjalistów najkorzystniejsze obecnie terminy zapadalności depozytów. Dodatkowym atutem tych ofert jest we wszystkich przypadkach dzienna kapitalizacja odsetek, która umożliwia ominięcie płacenia podatku od dochodów kapitałowych. Jest to ostatni czas kiedy można to wykorzystać ponieważ już od lipca tego roku Ministerstwo Finansów planuje znieść taką możliwość.

Ranking lokat kwartalnych (3 miesiące):

1. Lokata internetowa w GetinBank - oprocentowanie 5,47%

2. Lokata "IDEA Plus" w IDEA Bank - oprocentowanie 5,45%

3. NobleLokata w Noble Bank - oprocentowanie 5,3%

4. Polisolokata w Allianz Bank - oprocentowanie 5,12%

5. Lokata internetowa w FM Bank - oprocentowanie 5,06%

6. Lokata z funduszem inwestycyjnym w Kredyt Bank - oprocentowanie 5%

7. Lokata Słoneczna w Banku BPH - oprocentowanie 4,96%

8. Lokata internetowa w Inteligo - oprocentowanie 4,75%

Więcej o lokatach bankowych przeczytacie Państwo na stronie: ranking lokat


Więcej o lokatach bankowych przeczytacie Państwo na stronie: ranking lokat

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak pomnożyć okrągłe 10 tysięcy

Jak pomnożyć okrągłe 10 tysięcy


Autor: Sławomir Dąbrowski


Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że regularne odkładanie pewnych kwot z myślą o emeryturze może stać się koniecznością. Środki, które uda się zaoszczędzić można także pomnożyć umiejętnie je inwestując. Im większa suma, tym większe są możliwości.


Jak więc najlepiej zainwestować oszczędności, gdy uda się odłożyć okrągłe 10 tysięcy złotych?

10 tysięcy złotych to kwota, która wielu osobom może wydać się trudna do zaoszczędzenia. Jednak regularne odkładanie nawet niewielkich sum pieniędzy pozwoli po pewnym czasie odłożyć takie środki. Warto pomyśleć o ich powiększeniu nie tylko poprzez oszczędzanie, ale także inwestowanie.

- Wielkość portfela inwestycyjnego w wysokości 10 tys. złotych jest już na tyle duża, aby móc go zdywersyfikować – podkreśla Marek Nienałtowski, Główny Analityk Domu Kredytowego Notus, Związek Firm Doradztwa Finansowego. Dywersyfikacja jest zaś niezwykle ważna, aby osiągnąć zyski z zainwestowanej kwoty. Inwestowanie w kilka instrumentów jest bowiem bezpieczniejsze niż stawianie wszystkich środków na jeden z nich. W jakie produkty najlepiej więc inwestować? Na to pytanie odpowiadają eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego.

Agresywne aktywa w większości

- Sentyment utrzymujący się od lutego - marca 2009 r. na globalnych rynkach akcji i towarów nadal przemawia za znacznym udziałem w portfelu inwestycyjnym instrumentów finansowych opartych na tych właśnie segmentach rynku finansowego (np. GPW, jednostki funduszy inwestycyjnych, ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe). Trzymając się starej rynkowej maksymy mówiącej o tym, że „trend jest twoim przyjacielem”, 30-50% portfela ciągle warto utrzymywać właśnie w tych agresywnych aktywach – radzi Marek Nienałtowski (DK Notus, ZFDF).

Jarosław Ryba, analityk Bankiera i ekspert ZFDF, podpowiada, że osoby, które mogą zainwestować środki w horyzoncie kilku lat i akceptują pewne ryzyko mogą podzielić kapitał na przykład pomiędzy trzy zrównoważone fundusze inwestycyjne z różnych rynków i branż. Umożliwi to dywersyfikację portfela. - Inwestorzy zainteresowani większą elastycznością mogą samodzielnie zaryzykować wybór akcji, co obecnie nie jest złym pomysłem – proponuje. Ekspert radzi też, aby na pierwszy zakup rozważyć akcje dużych spółek o ugruntowanej pozycji biznesowej, zwłaszcza jeżeli w przeszłości regularnie płaciły dywidendę. - Takich spółek należy szukać w uruchomionym niedawno przez Giełdę indeksie wigdiv. Dobrym pomysłem jest zainteresowanie się akcjami spółek, dobrze nam znanych - ulubionych sklepów, firmy w której pracujemy lub znamy z relacji zaufanych osób. Często uważny obserwator jest w stanie dostrzec okazje inwestycyjne o wiele szybciej niż zapatrzeni w arkusze kalkulacyjne analitycy – wyjaśnia Jarosław Ryba (Bankier i ZFDF).

Marek Nienałtowski (DK Notus, ZFDF) ostrzega jednak, że samo utrzymywanie środków w takich instrumentach nie wystarczy. Niezwykle ważne jest także obserwowanie aktualnych wydarzeń. - Trzeba tu bowiem wyraźnie podkreślić, że w najbliższych miesiącach dla akcji i towarów mogą (choć oczywiście wcale nie muszą) zmaterializować się pewne czynniki ryzyka. Wysokie ceny ropy oraz częściowo powiązany z tym faktem proces globalnego podwyższania stóp procentowych, mogą zaszkodzić światowej gospodarce i w rezultacie doprowadzić do obniżenia cen zarówno walorów spółek, jak i na przykład surowców. Dodatkowo nad rynkami wiszą cały czas, choć mniej widoczne obecnie, kwestie europejskiego kryzysu zadłużenia – podkreśla.

Bezpieczeństwo równie ważne

To w jakie instrumenty powinno się zainwestować środki w dużej mierze zależy od horyzontu czasowego, w jakim zamierza się osiągnąć zysk. - Długodystansowcy mogą być zainteresowani na przykład 10-letnimi obligacjami Skarbu Państwa o zmiennej stopie procentowej, które gwarantują stałą corocznie kapitalizowaną marżę ponad poziom inflacji. Zwolennicy oszczędzania w krótkim horyzoncie czasowym wybiorą natomiast lokaty bankowe i konta oszczędnościowe – mówi Jarosław Ryba (Bankier i ZFDF). Jednak lokaty są dobrym rozwiązaniem nie tylko dla osób chcących zarobić w krótkim okresie. Marek Nienałtowski (DK Notus, ZFDF) podkreśla, że warto, aby 30-40% posiadanych środków finansowych przeznaczać na instrumenty bezpieczne: lokaty i fundusze gotówkowe/pieniężne, którym sprzyja fakt zacieśniania polityki monetarnej.

- Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów, prawdopodobnie od stycznia przyszłego roku żadna lokata nie uniknie tzw. podatku Belki, dlatego to ostatni dzwonek, aby najwięcej zarobić inwestując w takie rozwiązania finansowe. Warto zatem skorzystać z lokat z codzienną kapitalizacją zysków oraz z produktów inwestycyjnych w formie ubezpieczeń na życie, które często pozwalają uniknąć podatku od zysków kapitałowych – mówi Tomasz Bączkiewicz (Prezes Zarządu Powszechnego Domu Kredytowego S.A., ZFDF) - W momencie przedłużającego się kryzysu na rynkach światowych warto zainteresować się lokatami wraz z produktami strukturyzowanymi, inwestując wolne środki w dłuższym, dwu- lub trzyletnim horyzoncie czasowym. Dzięki temu mniej odczujemy wahania indeksów giełd światowych, co w perspektywie czasu zoptymalizuje nasz zysk – dodaje.

Złoto, a może znaczki?

Eksperci ZFDF zgodnie radzą zainteresować się też inwestowaniem w złoto. - Jeżeli kogoś nie przekonują wirtualne aktywa może wybrać złoto, które mimo rekordowych cen, nadal pozostaje atrakcyjną lokatą kapitału. Tutaj inwestorzy powinni jednak dodatkowo wziąć poprawkę na kurs walutowy - nabywanie złotego kruszcu najbardziej opłaca się, gdy polski złoty jest silny – proponuje Jarosław Ryba, analityk Bankiera i ekspert ZFDF. Podobnego zdania jest Tomasz Bączkiewicz (Powszechny Dom Kredytowy S.A. i ZFDF), który podkreśla, że w tak niestabilnych czasach złoto to wciąż korzystna inwestycja, która zapewni nam większe poczucie bezpieczeństwa.

Marek Nienałtowski (DK Notus i ZFDF) podsuwa jeszcze jeden pomysł - 10% portfela jak zawsze radzę pozostawić na tzw. inwestycje w pasje - z racji wielkości portfela na te pomniejsze, czyli np. w monety czy w znaczki.

Tomasz Bączkiewicz (PDK S.A., Związek Firm Doradztwa Finansowego) podsumowuje - Wybór konkretnego rozwiązania finansowego powinien być dostosowany zarówno do naszych potrzeb, jak i możliwości. Ważne jest zatem to, w jakim czasie chcemy osiągnąć określony zysk – czy zależy nam na szybkim pomnożeniu wolnych środków przy uwzględnieniu określonego ryzyka, czy na bezpiecznej inwestycji, na której skorzystamy w dłuższym okresie czasu.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Analiza techniczna w praktyce

Analiza techniczna w praktyce


Autor: Wojtek Ps.


Na rynku giełdowym istnieje kilka metod analiz, na podstawie których inwestorzy podejmują decyzje dotyczące zakupu bądź sprzedaży akcji lub innych instrumentów finansowych. Jedną z nich metoda bazująca na samym wykresie czyli analiza techniczna.


Analiza techniczna to zbiór metod i narzędzi dzięki, którym inwestor bądź analityk podejmuję próbę przewidzenia zachowania ceny danego instrumentu w przyszłości. Podstawą w tego typu pomiarach jest wykres przedstawiający cenę i czas. Wedle upodobań istnieje możliwość wyboru jednego z kilku dostępnych rodzajów wykresów. W praktyce najczęściej wykorzystywanym do badań jest wykres świecowy. Zasadniczym elementem takiego wykresu są świece japońskie. Każda świeca zawiera w sobie informację na temat ceny otwarcie, zamknięcia, maksymalnej i minimalnej z danego okresu. Może to być świeca piętnastominutowa, godzinowa lub nawet tygodniowa.

Dla laika może się wydawać, że takie podejście jest swego rodzaju próbą wywróżenia przyszłości. Jeśli jednak pozna się dwa najważniejsze założenia analizy technicznej okazuje się, że jest ona bardzo praktyczna. Pierwsze założenie mówi o tym, że ceny instrumentów poruszają się w trendach. Oznacza to, że kurs przez dłuższy czas porusza się w jednam kierunku. Jeżeli jesteśmy w stanie rozpoznać początek takiego ruchu możemy zając odpowiednią pozycję np. kupić akcje na początku trendu wzrostowego i dzięki temu osiągnąć zyski. W przypadku poszczególnych etapów w każdym trendzie z pomocą przychodzi nam tzw. teoria fal Elliotta. Zawiera ona dokładny opis poszczególnych faz w trendzie oraz dokładną specyfikacje każdej z nich. Dzięki temu narzędziu możemy w pewnych okolicznościach zidentyfikować na rynku sygnały wskazujące na początek, kontynuację lub koniec istotnego ruchu ceny danego instrumentu. Jeśli zatem mamy sposobność wychwycenia momentów rozpoczęcia oraz zakończenia pewnych dłuższych ruchów to jesteśmy w stanie określić najlepszy czas wejścia i wyjścia z danej inwestycji.

Druga, równie ważna zasada analizy technicznej mówi o tym, że historia lubi się powtarzać. Od kiedy powstał ten rodzaj analizowania wykresów inwestorzy zgrupowali już wiele formacji, które w pewnych warunkach cyklicznie pojawiają się na wykresie. Znająca charakter danego formacji i wiedząc jak cena zachowuje się po powstaniu danego układu również możemy zając pozycję, która z dużym prawdopodobieństwem może przynieść nam zysk. Nawiązując do powtarzalności pewnych zjawisk na wykresie należy wspomnieć o inny ważnym narzędziu. Chodzi mianowicie o poziomy Fibonacciego, które wywodzą się bezpośrednio z współczynników odkrytych przez tego matematyka. Dawno stwierdzono, że pewna powtarzalność występuje również w przypadku długości poszczególnych części głównego trendu oraz ich korekt, co dodatkowo ułatwia nam przeprowadzenie analizy, która może okazać bardzo skuteczna.

Oczywiście, aby skutecznie dokonywać analizy poszczególnych instrumentów oprócz znajomości samych narzędzi potrzebna jest praktyka i pewne doświadczenie. Jednak osoby, które poświecą odpowiednio długi czas na zagłębienie się w tajniki technicznej oceny sytuacji na rynku mogą w pewnym momencie zostać naprawdę skutecznymi inwestorami.


Wiecej na: www.AlmanachInwestora.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Japońskie techniki analizowania wykresów

Japońskie techniki analizowania wykresów


Autor: Wojtek Ps.


Świece japońskie to jedna z wielu metod analizowania wykresów wchodzących w skład analizy technicznej. Świece odkrył i zaczął stosować jako pierwszy w XVIII wieku jeden z japońskich handlarzy ryżem .


Na zachodzie a następnie w Polsce technika ta pojawiła się stosunkowo niedawno bo dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jej propagatorem był Steve Nison, który przeprowadził szereg wywiadów z japońskimi inwestorami i przetłumaczył szereg dostępnych w Japonii publikacji na ten temat. Od samego początku metoda analizowania świec ewoluowała w imponującym tempie. Dynamiczny rozwój zaowocował wyłonieniem i nazwaniem szeregu formacji o różnym kształcie i wymowie. Stosując świece japońskie bardzo ważna jest, tak jak przy innych metodach, wielkość obrotów towarzyszących powstawaniu poszczególnej świecy. Im większe obroty tym większe prawdopodobieństwo, że rynek podąży zgodnie ze wskazaniem danej formacji. Wielkość obrotów to element wspólny dla większości metod zaliczanych do analizy technicznej.

Technika świec japońskich cieszy się uznaniem ze względu na znaczną dozę informacji jaką otrzymujemy z pojedynczej świecy. Zawiera ona w sobie cenę otwarcia, zamknięcia, minimalną oraz maksymalną określonym przedziale czasowym. Dodatkowo niektóre ze świec wskazują, która ze stron posiada przewagę na rynku – popyt bądź podaż.

Każda ze świec zbudowana jest z korpusu i cieni. Występują cienie dolne i górne. W zależności od cen zamknięcia i otwarcia korpus może być biały lub czarny. Jeśli kurs analizowanego instrumentu w danej jednostce czasu wzrósł czyli cena zamknięcia znajduje się powyżej ceny otwarcia mamy do czynienia z korpusem białym. Świadczy to o tym, że przewaga na rynku należy do strony popytowej. Jeśli natomiast cena zamknięcia znajduje się poniżej ceny otwarcia, przewagę posiadają sprzedający a korpus świecy jest czarny. Należy w tym momencie wspomnieć o tzw. doji, czyli świecy, która nie posiada korpusu. Dzieje się tak kiedy ceny otwarcia i zamknięcia znajduje się na tym samym poziomie. Oznacza to, że na rynku w danym momencie panuje równowaga.

świece japońskie

Wspomniane wcześniej cienie również posiadają wartość prognostyczną. O ich długości decyduje to jak mocno cena wzrosła bądź spadła w badanym okresie. Górny cień kończy się w maksymalnym punkcie jaki osiągnęła cena a cień dolny w punkcie najniższym. Długi górny cień oznacza, że właśnie na rynku przewagę stracili kupujący a dominację przejęli sprzedający. Świeca z długim górnym cieniem może zapowiadać zakończenie wzrostów i możliwość nadejścia spadków. Analogiczna sytuacja ma miejsce kiedy cień znajduje się u dołu świecy. Wtedy przewagą zdobywają kupujący. Jeśli chodzi o cienie tu również istnieje wyjątek. Jest nim tzw. świeca marubozu, która nie posiada ani górnego ani dolnego cienia. W zależności od posiadanego koloru marubozu wskazuje na znaczną przewagę popytu lub podaży.

Oprócz pojedynczych świec można wyróżnić szereg formacji składających się z dwóch i więcej świec. Farmacje taką tworzą kolejne świece posiadające określony kształt i kolor. Ogólnie formacje można zaliczyć do dwóch grup. Pierwsza grupa to formacje kontynuacji trendu, druga to formacje odwrócenia. Pojawienie się na wykresie formacji z pierwszej grupy zwiększa prawdopodobieństwo kontynuacji ruchu kursu w kierunku, w którym poruszał się do tej pory. Druga grupa wskazuje na możliwość zakończenia aktualnego trendu i początek trendu przeciwnego lub ewentualny początek korekty.

Dostępne obecnie oprogramowanie do analizy technicznej automatycznie rysuje pojedyncze świece w dowolnie wybranym okresie. Chodzi tu o wykres świecowy, który jest standardem jeśli chodzi tego typu programy. Metoda świec japońskich a w szczególności sygnały jakie generuje, w połączeniu z innymi metodami lub narzędziami analizy technicznej, stały się obecnie dla wielu osób podstawą przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.


Więcej na: www.almanachinwestora.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Myjnia bezdotykowa - efektywna lokalizacja

Myjnia bezdotykowa - efektywna lokalizacja


Autor: Wojciech Delmaczyński


Myjnie bezdotykowe to opłacalny biznes, oraz pomoc w utrzymaniu czystości swoich pojazdów. Jakie są jednak najlepsze miejsca do wybudowania myjni?


Myjnia, – ale gdzie? Najefektywniejsze lokalizacje

Najlepsze działki, na których warto stawiać myjnie bezdotykowe powinny być zlokalizowane:

- w miejscach o dużym natężeniu ruchu samochodowego (odbywającego się przy stosunkowo niedużej prędkości),

- w sąsiedztwie stacji benzynowych i/lub marketów handlowych,

- przy osiedlach wielorodzinnych.

Standardowo opłacalność myjni liczona jest dla jednego stanowiska przypadającego na 5 tysięcy mieszkańców danego osiedla, czy miejscowości. Działka musi być uzbrojona w prąd, wodę i kanalizację.

Myjnie bezdotykowe – podstawowe informacje

Czynnikiem myjącym w systemach myjni bezdotykowych jest zmiękczona woda z dodatkiem specjalnego detergentu rozprowadzana pod wysokim ciśnieniem bezpośrednio przez użytkownika pojazdu. Kierowca korzysta z lancy wysokociśnieniowej po uprzednim wyborze odpowiedniego programu myjącego. Standardowo do wyboru są cztery programy:

- mycie zasadnicze (zmiękczona ciepła woda z detergentem),

- spłukiwanie wodą z sieci,

- woskowanie,

- spłukiwanie końcowe wodą demineralizowaną z nabłyszczaczem.

Dostępne są również dodatkowe funkcje i urządzenia:

- mycie wstępne z użyciem szczotek z aktywną pianą (miejsca wyjątkowo zabrudzone),

- mycie wstępne z użyciem lanc z aktywną pianą,

- mycie wstępne specjalną lancą do felg,

- odkurzacz,

- solarny system ogrzewania wody,

- centralny zasysacz monet,

- urządzenie do rozmieniania pieniędzy,

- dodatkowe urządzenie do profesjonalnego woskowania polimerowego

- rama z funkcją mycia podwozia.


F1 CAR WASH

http://www.f1carwash.pl

info@f1carwash.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dlaczego właśnie myjnie samochodowe?

Dlaczego właśnie myjnie samochodowe?


Autor: Wojciech Delmaczyński


Inwestycja w myjnie samochodowe? dlaczego nie? Myjnie bezdotykowe to nowoczesny biznes, w który warto zainwestować. Poniżej zamieszczam kilka istotnych informacji przybliżających biznes myjniowy do potencjalnego inwestora.


Dlaczego właśnie myjnie samochodowe?

Myjnie bezdotykowe, dotąd niezwykle popularne w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej, wkraczają do Polski wspierane następującymi argumentami:

- Ekonomia. System samoobsługi, szybki i prosty, zapewnia maksymalne obniżenie kosztów, a wielość dostępnych programów mycia umożliwia wybór odpowiedniego również pod kątem ceny.

- Bezpieczeństwo i skuteczność. Mycie bezdotykowe nie niszczy lakieru samochodowego. Dodatkowo wydajne systemy demineralizacji zapobiegają powstawaniu zacieków na masce pojazdu.

- Dostępność. Strategia lokalizacji myjni bezdotykowych zakłada ich budowę przy wielkich skupiskach mieszkalnych (osiedlach) lub przy drogach o dużym natężeniu ruchu samochodowego. Zazwyczaj myjnie są dostępne 24 godziny na dobę.

- Ekologia. Proponowane rozwiązania systemowe zakładają wykorzystanie różnorodnych rozwiązań ekologicznych takich jak np. solarne systemy podgrzewania wody, zapewniające oszczędność energii i tym samym kwalifikowane, jako przyjazne środowisku.

- Ustawodawstwo. Gminy i miasta wprowadzają zapisy, obwarowujące mycie pojazdów na ulicach miast lub pod przysłowiowym blokiem szeregiem wymogów, jakim należy sprostać (konieczność odprowadzenia ścieków bezpośrednio do kanalizacji sanitarnej lub zbiornika bezodpływowego), czy w ogóle go zakazując poza miejscami do tego celu przeznaczonymi.

Pojazdów wciąż przybywa na naszych drogach, zatem myjnie bezdotykowe to inwestycja w bardzo dobry biznes.


F1 CAR WASH

http://www.f1carwash.pl

info@f1carwash.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Unieważnienie przetargu? A jednak!

Unieważnienie przetargu? A jednak!


Autor: Piotr Rechocki


Przetarg jest formą zbierania ofert. Na ich podstawie, na drodze swego rodzaju konkursu ogłaszanego przez przedsiębiorstwo, instytucję, organizację samorządową lub osobę prywatną można wybrać zwycięzcę. Czy może się okazać, że przetarg, który wygraliśmy został unieważniony?


Kiedy przetarg ogłaszany jest przez osobę prywatną to przyszły zleceniodawca może w sposób swobodny (o ile postępowania te będą zgodne z literą prawa) wyłonić jego zwycięzcę wedle własnych kryteriów. Jednak taka swoboda też ma swoje granice i warunki przetargów mogą być zmienione, a sam przetarg odwołany tylko wtedy, kiedy zostało to zastrzeżone w treści ogłoszenia. Wszelkie zmiany powinny to zostać wniesione w taki sam sposób, w jaki ogłoszono przetarg. Odwołanie konkursu nie może jednak naruszać samej jego istoty – zleceniodawca nie może unieważnić wyników już po zakończeniu przetargu. Może jednak zamknąć przetarg bez wybrania żadnej z ofert – oczywiście, o ile warunki przetargu nie traktują inaczej. Każda decyzja zleceniodawcy musi zostać ogłoszona na piśmie natychmiast po jej podjęciu.

Przetargi ogłaszane przez podmioty podlegające ustawie o zamówieniach publicznych muszą natomiast bezwzględnie podlegać zasadom zapewniającym obiektywizm wyboru i chroniącym uczciwą konkurencję. Przepisy wprost nakładają na podmiot przeprowadzający przetargi obowiązek do ogłaszania kryteriów oceny i wyboru zleceniodawcy, więc swobodny wybór oferty względnie najkorzystniejszej jest tu nie tyle nawet, co niemożliwy, ale przede wszystkim sprzeczny z samą ideą przetargów. A przetargi przecież mają na celu wyłonienie najlepszego, najtańszego, najbardziej funkcjonalnego wykonawcy. Zamówień publicznych nie da się odwołać – mają one bowiem charakter przyrzeczeń, których celem jest osiągnięcie przez przyrzekającego (oczywiście w zamian za nagrodę) określonego działania lub rezultatu. Zamiast odwołać, przetarg można unieważnić – może to jednak nastąpić jedynie w sytuacjach przewidzianych w ustawie, o których prowadzący przetarg zobowiązany jest powiadomić wszystkich uczestników, podając przy tym uzasadnienie prawne.

W przypadku zaistnienia wszelkich niejasności – warto sięgnąć po kodeks cywilny, którego artykuły (od 70.1 do 70.5) zawarte są wszystkie przepisy dotyczące przetargów.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co to jest forex?

Co to jest forex?


Autor: Grzegorz Lewandowski


Rynek walutowy (w skrócie forex lub FX) jest jednym z największych, najbardziej ekscytujących i najbardziej zmiennych rynków na świecie. Zasady panujące na tym rynku są o wiele łatwiejsze do zrozumienia niż zasady rządzące giełdą papierów wartościowych.


Jest wielce prawdopodobne, że uczestniczyłeś już w transakcjach na tym rynku, gdyż wystarczyło, że wybierałeś się za granicę i zakupiłeś obcą walutę. Tak - najzwyklejsza wymiana waluty w kantorze jest transakcją, która odbyła się tak naprawdę na międzynarodowym rynku walutowym!

W przeszłości tylko duże instytucje finansowe, korporacje, banki centralne, fundusze inwestycyjne oraz bardzo bogate jednostki posiadały wystarczające fundusze, aby uczestniczyć w wymianie walut na forexie. Jednak dziś, dzięki wielkiej popularyzacji i potędze internetu oraz rozwojowi technologii informatycznych, każdy może kupować i sprzedawać waluty. Wystarczy komputer z łączem internetowym, a za pomocą kilku kliknięć myszką możemy stać się uczestnikami tego pasjonującego rynku siedząc we własnym domu.

Jeżeli zwróciłeś uwagę na zmiany wartości waluty, weźmy na przykład amerykańskiego dolara (USD), to z pewnością zauważyłeś, że zmiana jej wartości w ciągu jednego dnia jest niewielka. Jeżeli zestawimy dwie waluty, to zazwyczaj wartość jednej wobec drugiej w ciągu jednego dnia zmieni się zaledwie o kilka groszy, co jest zmianą mniejszą niż 1%. Dlatego też większość inwestorów, aby osiągnąć znaczący zysk wykorzystuje w swoich poczynaniach mechanizm dźwigni, aby z niewielkich zmian w kursach walut osiągnąć jak największy zysk.

Na detalicznym forexie, dźwignia może mieć nawet poziom 500:1, jeżeli inwestujesz mniej niż 50 000 $, ale może być też tak niska jak 50:1. Np. aby zainwestować 200 000 $ w jakąś walutę, przy założeniu, że broker posiada marżę w wysokości 1%, będziesz musiał dysponować jedynie kwotą 2000 $, co będzie oznaczało, że korzystasz z dźwigni na poziomie 100:1. Analogicznie, jeżeli chciałbyś zainwestować 20 000 $, to przy takiej samej marży brokera potrzebowałbyś jedynie 200 $ przy takim samym poziomie dźwigni. To może brzmieć dość ryzykownie, ale ponieważ waluty nie zmieniają swojej wartości tak bardzo jak akcje, to jest to bardzo pewny system.

Korzystanie z dźwigni jest wręcz koniecznością. Gdybyśmy chcieli inwestować sami, bez pomocy brokera i dźwigni, którą oferuje, to bez wielkich pieniędzy nie mielibyśmy co szukać na forexie. Dzięki brokerom i wykorzystaniu dźwigni nasze inwestycje przy zaangażowaniu małych środków, mogą przynieść nam spore zyski. Nie ryzykujemy setek tysięcy złotych (to broker je ryzykuje, gdyż niejako oferując nam dźwignie powiększa kwotę jaką możemy przeznaczyć na dany zakup waluty, np. 100 razy ? przy dźwigni 100:1), a zyski które możemy wypracować dzięki temu systemowi mogą być pokaźne.

To właśnie mechanizm dźwigni, łatwość zawierania transakcji oraz wielkość rynku spowodowała, że dla wielu ludzi inwestycje stały się sposobem na życie. Pozycje zakupionych walut mogą być zamykane w dowolnej chwili, po cenie którą dokładnie widzisz i zazwyczaj bez konieczności płacenia brokerom żadnych prowizji i opłat za transakcje.

Co także przemawia za rynkiem walutowym, to fakt że nie da się nim tak łatwo manipulować jak rynkiem papierów wartościowych. Jeden duży gracz na giełdzie jest w stanie zmienić dramatycznie wartość akcji danej firmy, z kolei wielkość rynku walutowego powoduje, że nawet pojedynczy duży gracz nie może znacząco wpłynąć na cenę danej waluty. Wartości poszczególnych walut są przede wszystkim zależne od popytu i podaży.

Kolejny powód dla którego forex jest tak popularny wśród inwestorów, to fakt, że jest on otwarty 24 godziny na dobę, co oznacza że każdy może sam zdecydować kiedy chce grać - nie ma więc znaczenia czy jesteś rannym ptaszkiem, czy nocnym Markiem.

Czy inwestycje na forexie naprawdę mogą przynieść zyski? Tak, mogą. To nie jest wcale nie wykonalne. Ważne jest jednak odpowiednie przygotowanie. Konieczne jest poświęcenie i spędzenie wiele czasu na nauce. Jeżeli chcemy aby inwestycje na forexie stały się naszym źródłem utrzymania, albo chcemy chociaż zarobić w ten sposób na wakacje, to musimy podejść do forexu bardzo profesjonalnie. Jeżeli poświęcisz na naukę dużo czasu i potraktujesz inwestycje bardzo poważnie, to jest to zdecydowanie najlepszy sposób na duże zyski.


FOREX - artykuły, wieści, porady. Darmowy poradnik inwestora

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wstęp do inwestycji firmowych z dofinansowaniem unijnym

Wstęp do inwestycji firmowych z dofinansowaniem unijnym


Autor: Aleksandra Łangowska (Generator)


Prowadząc działalność gospodarczą zawsze przychodzi taki dzień, gdy podejmujemy decyzję o inwestycji, dzięki której nasza firma się rozwinie. Możemy wtedy zmniejszyć koszty projektu starając się o dofinansowanie unijne.


W działalności gospodarczej zawsze przychodzi dzień, gdy podejmujemy decyzję o inwestycji, dzięki której nasza firma się rozwinie. Decyzja poprzedzona jest przeważnie długim rozmyślaniem i badaniem tematu. Każdą inwestycję, nieważne czy jest to kilka tysięcy na wdrożenie nowej usługi, czy też kilkaset na adaptację nieruchomości, należy przemyśleć z każdej strony i wszystko szczegółowo zaplanować. Pozwoli to uniknąć błędów, niepotrzebnych kosztów, a nawet zwrotu otrzymanej dotacji.

Proces wnioskowania należy rozpocząć od przyporządkowania inwestycji do odpowiedniego programu wsparcia. Poszczególne programy przeznaczone są dla firm według ich wielkości oraz lokalizacji na terenach miejskich lub wiejskich. I tak, ogólnie dla przedsiębiorstw „wiejskich” odpowiedni będzie Program Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW), a dla firm „miejskich” Regionalne Programy Operacyjne. O dotacje z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka mogą ubiegać się firmy planujące inwestycje w e-biznes. Przystąpienie do przygotowania dokumentacji konkursowej poprzedza się analizą instrukcji wypełnienia wniosku, regulaminu konkursu, listy wskaźników projektowych oraz podręcznika i wytycznych dla beneficjenta. Dokumentacja obejmuje sam wniosek o dofinansowanie, biznesplan oraz załączniki dotyczące firmy. Po zapoznaniu się z tymi pozycjami nadchodzi czas na przygotowanie dokumentów konkursowych. W tym czasie, o ile nie dysponujemy własną gotówką, organizujemy środki na pokrycie kosztów inwestycji. Niezbędną kwotę można pożyczyć, np. w banku lub regionalnym funduszu pożyczkowym.

Właściwe przygotowanie dokumentacji jest największym wyzwaniem: im więcej czasu zajmie poprawna analiza i przygotowanie projektu, tym większa szansa na otrzymanie pieniędzy i późniejsze wdrażanie inwestycji. Czas, który należy poświęcić na porządne opracowanie projektu, wynosi średnio od 2 do kilku miesięcy. Konkursy ogłaszane są zwykle tylko raz w roku. Przygotowaną dokumentację konkursową składa się wyłącznie w czasie trwania naborów. Aby zdążyć warto odpowiednio wcześniej zgromadzić wszystkie niezbędne załączniki. Ocena wniosku trwa średnio 6 miesięcy. W tym czasie nasz projekt oceniany jest pod kątem formalnym i merytorycznym. Na zakończenie otrzymuje się punkty: jeżeli będzie ich wystarczająco dużo, projekt dostanie pozytywną ocenę i promesę dofinansowania. Wybierane są tylko projekty najlepsze! Po otrzymaniu promesy i podpisaniu umowy z instytucją zarządzającą danym programem, przystępujemy do realizacji inwestycji. Ściśle przestrzegane powinny być terminy ujęte w harmonogramie rzeczowo – finansowym, koszty oraz rodzaje prac zawarte w projekcie. Należy również pamiętać zbieraniu dokumentacji związaną z inwestycją, np. oferty, zapytania, faktury, umowy o roboty budowlane, listy płac itp.). W związku z tym, że dotacje dla przedsiębiorstw przyznawane są na zasadzie refundacji, inwestycje realizuje się z własnych środków, najczęściej pożyczonych. Po rozliczeniu inwestycji otrzymamy zwrot kosztów w wysokości przyznanej dotacji. Rozliczenie polega głównie na skompletowaniu i opisaniu dokumentów potwierdzających poniesione koszty. Dotacja jest wypłacana po pozytywnej weryfikacji dokumentów i kontroli w miejscu inwestycji.

Po zakończeniu realizacji inwestycji przy wsparciu dotacji unijnych przedsiębiorca jest zobowiązany do zachowania trwałości projektu przez okres co najmniej 3 lat. W tym czasie rezultaty projektu nie mogą ulec większym zmianom. Dlatego warto starannie przygotować i przeprowadzić cały proces, aby inwestycja bez problemów przyczyniła się do szybkiego rozwoju naszej firmy.


Aleksandra Łangowska (Generator)

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Gra w kółko i krzyżyk – czy na tym można zarobić?

Gra w kółko i krzyżyk – czy na tym można zarobić?


Autor: Sławomir Sidorek


Każdy zna na pewno popularną grę strategiczną w kółko i krzyżyk. Jak wiemy, w grze tej gracze obejmują pola na przemian dążąc do objęcia trzech pól w jednej linii, przy jednoczesnym uniemożliwieniu tego samego przeciwnikowi. Sprawa jest więc jasna, ale jak i ile na tym można zarobić?


Na pytanie „ile?” możemy sobie już teraz odpowiedzieć – „całkiem sporo”, natomiast „jak?” wymaga poznania pewnych reguł oraz systematycznego wykorzystywania ich w grze.

Wyobraźmy sobie zatem dwóch graczy – będą nimi pan P i pani P. Na obecnym etapie ich imiona nie mają większego znaczenia. Pan P i pani P grają w nieco zmodyfikowaną wersję gry w kółko i krzyżyk – jest to właśnie wersja, w której można zarobić spore pieniądze. Różnica polega na tym, iż pan P chce zbudować kolumnę z jak największą ilością znaków X, a pani P koniecznie chce mu w tym przeszkodzić i budować swoje kolumny znaków O. Nie jest istotnym, ile tych znaków znajdzie się w kolumnach, ale zarówno pan P jak i pani P chcą bardzo zbudować jak największą swoją kolumnę. Jeśli budowę rozpocznie pan P, to zadaniem pani P będzie tą budowę przerwać i budować swoją kolumnę, przy czym pan P buduje kolumnę X-ów w górę, a pani P buduje kolumnę kółek w dół – jak się domyślamy, pan P zrobi wszystko, aby przerwać budowę pani P i rozpocząć budowanie swojej nowej kolumny krzyżyków. I tak na zmianę.

Na zwycięstwo któregoś z graczy ma wpływ szereg czynników, ale ani pan P, ani pani P nie zgarną pieniędzy do kieszeni, ponieważ stroną wyciągającą rękę po pieniądze możemy być my sami. Żeby sprawa stała się nieco jaśniejsza, przedstawmy naszych graczy po imieniu – pan P to Popyt, natomiast pani P to Podaż. Ich ciągłe zmagania przynoszą zmiany cen wielu produktów i aktywów, ale najpopularniejszym instrumentem wykorzystującym ich walkę są kursy akcji giełdowych.

W efekcie walki popytu z podażą tworzy się wykres kółkowo-krzyżykowy, który zwany jest wykresem punktowo-symbolicznym. Na podstawie tychże wykresów możemy dokonywać analizy technicznej akcji oraz innych papierów wartościowych. Na wykresach punktowo-symbolicznych tworzą się formacje zakupowe i sprzedażowe, które wychwycić może nawet początkujący inwestor giełdowy.

Analiza techniczna tą metodą charakteryzuje się prostotą i przejrzystością, co już dawno doceniono przede wszystkim w USA, a i w Polsce zdobywa ona coraz większą popularność za sprawą jednego z portali, gdzie znaleźć można wykresy XO wszystkich notowanych na GPW instrumentów finansowych. Rozbudowany dział Edukacji, który znajdziemy na wspomnianym portalu, pomoże każdemu zainteresowanemu inwestorowi na zgłębienie tajemnic wykresów kółko-krzyżykowych, a to powinno z kolei przełożyć się na osiągane przezeń zyski z transakcji giełdowych.

Pamiętajmy jednak, że nasi główni gracze, a więc popyt i podaż są w swych posunięciach nieraz nieobliczalni i zawsze należy zachować szczególną ostrożność, abyśmy my a nie rynek mogli stać po zwycięskiej, zarabiającej stronie.


inwestowanie, analiza techniczna, notowania giełdowe, wykresy, spółki, indeksy, gra giełdowa

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Korzyści dla inwestora budującego myjnię bezdotykową

Korzyści dla inwestora budującego myjnię bezdotykową


Autor: Wojciech Delmaczyński


Myjnie bezdotykowe to biznes, w który warto inwestować. Dla każdego - zarówno inwestora, jak i konsumenta jest szereg korzyści płynących z ich użytkowania.


System mycia bezdotykowego to technologia ukierunkowana na zabezpieczenie lakieru samochodowego przed uszkodzeniami wynikającymi z niewłaściwego mycia. Jest jednak szereg innych korzyści, zarówno dla potencjalnego właściciela, jak również docelowego klienta myjni bezdotykowej.

Korzyści dla inwestora odnośnie budowy myjni bezdotykowej

- wysoka marża

- niskie koszty obsługi

- możliwość zarabioania 24/h

- możliwość bezobsługowego działania

- możliwość pełnej kontroli kosztów

- dywersyfikacja klientów

- wzorst liczby pojazdów - przyszłych klientów

Możliwość pełnej kontroli ponoszonych wydatków dzięki komputerowej analizie z urządzeń pomiarowych zainstalowanych w myjni bardzo znacząco wpływa na sprawne zarządzanie własnym biznesem.

System monitoringu, centralny skarbiec oraz urządzenie zasysające monety minimalizują znacznie ryzyko kradzieży lub manipulacji przez pracownika, a stale rosnąca liczba pojazdów zapewni dopływ nowych zmotoryzowanych klientów do myjni.

W Polsce jeździ blisko 21 milionów pojazdów. Ich liczba, jak pokazują statystyki, nadal rośnie. Dodając do tego wzrastającą świadomość ekologiczną użytkowników pojazdów i regulacje prawne, uzyskujemy szereg przesłanek do decyzji zaangażowania się w taką właśnie formę inwestycji kapitału.

Korzyści dla klienta docelowego odnośnie budowy myjni bezdotykowej

- ochrona powłoki lakierniczej przed uszkodzeniem

- możliwość decydowania o kosztach mycia

- możliwość doboru odpowiedniego programu mycia

- dostępność 24h

- możliwość mycia pojazdy o nieregularnym kształcie (np. z bagażnikiem dachowym lub pojazdu specjalistycznego)

Inwestycje kierowane w sektor myjni bezdotykowych z powodu rosnącego zainteresowania klienta docelowego cieszą się bardzo wysoką stopą zwrotu kapitału początkowego. Ten typ biznesu zapewnia dywersyfikację klientów oraz stabilne przychody.

Poniższa kalkulacja przedstawia średni planowy, miesięczny zysk z myjni czterostanowiskowej.

*Założono jedynie 15% obłożenie myjni na dobę !

Lp.

Przykładowa kalkulacja przy piętnastoprocentowym obłożeniu myjni w dużym mieście*

1.

Czas dobowy (liczba minut)

1 440 minut

2.

Czas wykorzystany w 15% (w minutach)

216 minut

3.

Ilość stanowisk mycia

4

4.

Całkowity wykorzystany czas (216 minut x 4 stanowiska)

864 minut

5.

Cena 1 minuty mycia w dobrej lokalizacji (1 zł = 45 sekund)

1,33 zł

6.

Przychód na dobę (864 minuty x 1,33 zł) w zł

1 149,12 zł

7.

Ilość dni w miesiącu

30 dni

8.

Przychód w miesiącu (1 149,12 zł x 30 dni)

34 473,60 zł

9.

Koszty myjni (chemia, media, dzierżawa itp.) – około 38%

13 099,97 zł

10.

Dochód przed opodatkowaniem

21 373,63 zł

* Przedstawione zestawienie jest jedynie przykładowe - Sugeruję wykonanie własnego biznesplanu dla konkretnych warunków biznesowych.


F1 CAR WASH

http://www.f1carwash.pl

info@f1carwash.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Złoto dla zuchwałych. Jak inwestować w złoto i srebro?

Złoto dla zuchwałych. Jak inwestować w złoto i srebro?


Autor: Rafal Szybiak


Sztaby, monety, certyfikaty, kontrakty terminowe – zalety i wady tych metod znane są każdemu z nas. Od pewnego czasu na rynku funkcjonują serwisy internetowe umożliwiające kupno i sprzedaż fizycznego złota lub srebra z minimalną prowizją. Jak funkcjonują internetowe platformy handlu złotem i srebrem?


Internetowe platformy umożliwiają handel metalami szlachetnymi przechowywanymi w profesjonalnych, akredytowanych przez kompetentne instytucje skarbcach w wybranych częściach świata (np. Londyn, Nowy Jork, Zurych, Hongkong). Użytkownicy internetowej platformy handlu mogą między sobą kupować i sprzedawać złoto lub srebro, które w tym przypadku nie zmienia swojej lokalizacji, lecz właścicieli (Bullionvault.com) lub kupować metale szlachetne z możliwością późniejszej odsprzedaży (Goldmoney.com, E-dinar.com). Fakt przechowywania złota i srebra inwestycyjnego w jednej lokalizacji jest gwarancją jego niezmienionej, certyfikowanej jakości i obniża znacznie koszty transakcyjne. Dzięki temu metale szlachetne dostępne poprzez internetowe platformy handlu dostępne są po niezwykle atrakcyjnych cenach.

Zarządzający internetowymi platformami handlu wprowadzili wiele udogodnień ułatwiających życie użytkownikom. Handel odbywa się w oparciu o czytelną tablicę ofert kupna i sprzedaży metali szlachetnych będących własnością firmy administrującej serwisem, jak i użytkowników (Bullionvault.com). Handel odbywa się w wielu walutach (wymiana w oparciu o stale aktualizowane przeliczniki wymiany walut). Użytkownik może również wybrać swój preferencyjny skarbiec. Istnieje możliwość odbioru zakupionego złota lub srebra ze skarbca za dodatkową opłatą.

Koszty handlu metalami szlachetnymi w oparciu o internetowe platformy jest relatywnie niewielki. Każdy zakup lub sprzedaż jest obciążony prowizją. Wprowadzone zostały opłaty za przechowanie i ubezpieczenie kruszcu w profesjonalnym skarbcu, jak również opłaty za ewentualny odbiór. W przypadku wycofania zakupionego srebra należy liczyć się z odprowadzeniem podatku VAT (srebro inwestycyjne jest zwolnione z podatku VAT na czas jego przechowywania w skarbcu). W poniższej tabeli znajduje się zestawienie podstawowych prowizji i kosztów przechowywania przykładowych trzech serwisów internetowych umożliwiających handel metalami szlachetnymi przez internet.

Tabela

Powyższe zestawienie jednoznacznie wskazuje na bezsprzeczną przewagę Bullionvault.com nad konkurentami. Polski użytkownik doceni również polskojęzyczną wersję strony internetowej. Aby rozpocząć inwestycję za pośrednictwem Bullionvault.com należy dysponować kwotą nie mniejszą, niż 5000 dolarów amerykańskich w przypadku złota lub 10000 dolarów amerykańskich w przypadku srebra (roczny koszt przechowania poniżej 1%).


Rafał Szybiak
http://www.PartnerFirm.pl
http://www.iDiamenty.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Inwestujesz? Te błędy mogą cię słono kosztować

Inwestujesz? Te błędy mogą cię słono kosztować


Autor: Żarówka PR i Marketing


Brak planu działania i określonego celu, sztampowe rozwiązania i niechęć do stawiania na nowe inwestycje, wybór jednego narzędzia zamiast dywersyfikacji – to tylko kilka z wielu błędów, jakie popełniają inwestorzy i które słono ich kosztują.


Ogromna ilość dostępnych produktów inwestycyjnych sprawia, że możliwości potknięć są nieograniczone, ale warto poznać chociaż najczęstsze z nich, aby móc uniknąć strat.

Inwestowanie, choć nie jest proste, staje się coraz bardziej popularne. Firmy doradztwa finansowego w Polsce odnotowują stały wzrost sprzedaży produktów inwestycyjnych. Instrumenty te umożliwiają nie tylko ulokowanie środków przeznaczonych na oszczędności, ale przede wszystkim ich pomnożenie. Oczywiście jeśli inwestuje się rozważnie i umiejętnie. Związek Firm Doradztwa Finansowego przeanalizował więc błędy, jakie popełniają inwestorzy i wskazał te nagminnie popełniane.

Brak konkretnego celu i strategii

Paweł Wyrzykowski, ekspert ZFDF i RealFinance, zwraca uwagę na to, że wielu inwestorów popełnia błąd już na początku, nie stawiając sobie jasno określonego celu inwestycji mierzonego np. zakładaną stopą zwrotu, jaką chcą uzyskać w danym okresie. - Niezależnie od wybranego sposobu, aby myśleć o efektywnym i skutecznym inwestowaniu należy na początek określić zakładaną stopę zwrotu, jaką klient chce uzyskać z danej inwestycji. Ustalenie takiego celu pozwala z jednej strony mierzyć efektywność inwestycji w trakcie jej trwania, a z drugiej strony pozwala dopasować szereg pozostałych parametrów, które mogą zdecydować o jej powodzeniu – tłumaczy.

Z brakiem celu wiąże się też brak całościowego planu finansowego, spójnej strategii inwestycyjnej, która powinna być dopasowana do fazy życia gospodarstwa domowego inwestora. - Chodzi tu głównie o horyzont czasowy inwestycji, który powinien być jak najdłuższy w przypadku rynków najbardziej zmiennych, czyli np. akcji czy walut. Najważniejsze jest posiadanie płynnej poduszki finansowej w postali lokaty lub ROR-u, czyli odpowiedniego zabezpieczenia bieżącej płynności finansowej inwestora na wypadek nieprzewidzianych sytuacji w jego życiu, czy podczas zawirowań w gospodarce. Dzieląc swój kapitał na część bezpieczną i oszczędnościowo-inwestycyjną inwestor może lokować na dłużej swoje pieniądze, przez co bezpieczniej, bez konieczności wyciągania kapitału w okresach niesprzyjających jego rodzinie czy gospodarce. Daje to pewien komfort inwestorom, przez co mogą bardziej skupić się na samej strategii inwestowana – wyjaśnia Konrad Nowakowski (Money Expert i ZFDF).

Zły dobór instrumentów finansowych

Kolejny błąd, na jaki zwraca uwagę Paweł Wyrzykowski (ZFDF i RealFinance) to nieprawidłowy dobór instrumentu finansowego w kontekście założonego celu inwestycji. - Z punktu widzenia inwestora instrument finansowy powinien dawać realne szanse aby osiągnąć założony cel. Oczywiste jest, że zakładając oczekiwaną stopę zwrotu na poziomie 12% rocznie inwestor powinien szukać instrumentu, który przynajmniej historycznie pozwalał taką stopę uzyskać – mówi. Konrad Nowakowski (Money Expert i ZFDF) podaje przykład złego doboru metody - Częstym błędem polegającym na złym doborze instrumentów jest regularne inwestowanie po kawałku kapitału zamiast jednorazowej wpłaty środków pieniężnych, które dzięki mechanizmowi uśredniania ceny zakupu w długim okresie, pomimo spadków na giełdzie, przyniesie inwertorom spore zyski.

Brak świadomości co do poziomu akceptowalnego ryzyka

- Ryzyko jest nieodłącznym elementem inwestycji niezależnie od tego, jaki sposób i instrument wybiera inwestor. Elementem, na który inwestor może mieć wpływ jest poziom ryzyka związanego z daną inwestycją. Kluczowe jest jednak to, aby był on świadomy tego poziomu w odniesieniu do poszczególnych instrumentów i sposobów inwestowania. Świadomość taka pozwala zarządzać ryzykiem i wpływać na jego poziom, chociażby poprzez dobór odpowiedniego instrumentu finansowego – radzi Paweł Wyrzykowski, ekspert ZFDF i RealFinance. Maciej Kossowski, Wealth Solutions i ZFDF, sugeruje też dopasować portfel do swoich preferencji nie kierując się potencjalnym zyskiem, ale zakładając potencjalną stratę. - Jak zareaguję jak stracę 1/5 pieniędzy w pół roku? Jeśli nie dopuszczam takiej myśli lub wiem na pewno, że wycofałbym pieniądze, to lepiej zapomnieć o ryzykownych aktywach typu akcje czy surowce – mówi.

Brak wystarczającej wiedzy

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego wskazują na powszechny wśród inwestorów brak nawet podstawowej wiedzy dotyczącej inwestowania i instrumentów temu służących. - Częstą praktyką obserwowaną na rynkach finansowych jest powierzanie przez inwestorów swoich środków wyspecjalizowanym instytucjom finansowym i doradczym. Inwestor nierzadko czuje się zwolniony z obowiązku posiadania wiedzy na temat inwestowania wychodząc z założenia, że nie jest mu ona do niczego potrzebna, ponieważ doradca powinien wiedzieć za niego. Taka sytuacja rodzi szereg konsekwencji związanych chociażby z brakiem świadomości ryzyka związanego z danym sposobem inwestowania – ostrzega Paweł Wyrzykowski (RealFinance i ZFDF).

Brak konsekwencji i czynniki psychologiczne

- Najczęstszymi błędami spotykanymi w inwestowaniu pozostają nadal czynniki psychologiczne, czyli chciwość i strach, które mogą finalnie potęgować największe straty u inwestorów – uważa Konrad Nowakowski (Money Expert i ZFDF). To między innymi one wpływają na zmianę dotychczasowych strategii. Paweł Wyrzykowski wśród powodów braku konsekwencji wymienia też nieświadomość ryzyka oraz zły dobór sposobu inwestowania. - Samo określenie strategii nie wystarcza do zapewnienia sukcesu inwestycji. Tylko konsekwentna realizacja założonego planu pozwala myśleć o osiągnięciu wcześniej założonego celu i wypracowaniu założonej stopy zwrotu z inwestycji – podkreśla.

Brak dywersyfikacji

- Ogromnym błędem jest zbyt krótki horyzont inwestycyjny i brak dywersyfikacji. Inwestorzy mają tendencje do stawiania na jednego konia. I najczęściej jest to koń, który wygrał poprzedni wyścig. A więc inwestują w aktywa, które drożały np. przez ostatni rok. Czasem to popłaca, czasem nie. Jeśli okazuje się porażką zmieniamy radykalnie naszą wizję i inwestujemy wszystko w inne instrumenty – mówi Maciej Kossowski, Wealth Solutions i Związek Firm Doradztwa Finansowego. Ekspert ZFDF zaznacza też, że dywersyfikacja instrumentów inwestycyjnych powinna być realna, a nie symboliczna - Kluczowa jest korelacja między wybranymi instrumentami – powinna być niska lub najlepiej ujemna. Inwestycje w dwa fundusze akcji to nie dywersyfikacja. Inwestycje w akcje i złoto już tak. Nie można też przesadzić z liczbą instrumentów w portfelu - tak byśmy nie stracili kontroli i wiedzieli co w nim mamy – dodaje Kossowski.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 30 listopada 2016

Jak zarobić na nieruchomościach?

Jak zarobić na nieruchomościach?


Autor: kubarefer


Zarabianie na nieruchomościach stało się popularne w Polsce po ogromnych sukcesach zachodnich deweloperów. Dziś nie tylko firmy, ale także młode małżeństwa starają się zarabiać na remontowaniu i odsprzedaży mieszkań i zrujnowanych domów. Wbrew pozorom, taki rodzaj działalności nie jest bardzo trudny.


Jak zacząć zarabiać na nieruchomościach?

Zarabianie na nieruchomościach to dosyć łatwa sprawa, jeśli ściśle trzymamy się harmonogramu, wyznaczonego na samym początku naszej przygody z tym rynkiem.

Po pierwsze, powinniśmy rozejrzeć się nad co najmniej dziesięcioma nieruchomościami w naszej okolicy, które według nas są niedoszacowane. Nie muszą być to wcale najtańsze nieruchomości, jakie uda nam się znaleźć. Jeśli jednak dopiero zaczynamy przygodę z zarabianiem na nieruchomościach, powinniśmy znaleźć w miarę tanie mieszkanie lub dom, by w przypadku niepowodzenia ewentualna strata była proporcjonalnie mała.

Jeśli znajdziemy już odpowiednie nieruchomości, powinniśmy zaczerpnąć porady u znajomych i rodziny. W ten sposób zyskamy świeże spojrzenie na sytuację i będzie nam łatwiej samodzielnie zadecydować, jaką nieruchomość powinniśmy zakupić, by potem z zyskiem ją odsprzedać.

Decyzja i zaciągnięcie kredytu.

Gdy podejmiemy decyzję o zakupie konkretnej nieruchomości, podpisujemy umowę przedwstępną z właścicielem i jak najszybciej staramy się o udzielenie kredytu hipotecznego. Z punktu widzenia zarabiania na nieruchomościach ważne dla nas jest, by wybrać możliwie najtańszy kredyt hipoteczny i uniknąć opłat od wcześniejszej spłaty kredytu. Przecież nieruchomość będziemy chcieli odsprzedać jak najszybciej, więc i kredyt spłacimy bardzo szybko (najlepiej w ciągu kilku miesięcy).

Sprzedaż jeszcze przed remontem.

Nieruchomość kupujemy oczywiście z myślą o zysku. Dlatego powinniśmy dodać jej trochę wartości. Dlatego nieruchomość remontujemy by potem sprzedać ją z zyskiem. Pamiętajmy zatem o wszystkich stratach ponoszonych po drodze. Są nimi: nasz czas, odsetki od kredytu hipotecznego, koszty remontu i koszty kupna/sprzedaży nieruchomości. Te wszystkie koszty powinniśmy wliczać do naszego zestawienia zysków i strat.

Aby maksymalnie ograniczyć koszty i dać sobie większą szansę na szybkie odzyskanie zainwestowanych w dom lub mieszkanie pieniędzy, powinniśmy już pierwszego dnia po zakupie nieruchomość wystawić na sprzedaż. Wykonajmy zatem serię profesjonalnych zdjęć, wysprzątajmy nieruchomość i opublikujmy serię ogłoszeń w internecie i prasie. Może w czasie remontu lub nawet przed jego rozpoczęciem znajdzie się ktoś, kto zechce nieruchomość od nas zakupić. W ten sposób oszczędzimy sobie czasu i zarobimy wyłącznie na samej transakcji. Będzie to oczywiście mniejszy zysk, ale straty czasu i nakładu sił zostaną ograniczone do minimum.

Podatki i opłaty.

Pamiętajmy, że zarabianie na nieruchomościach wiąże się z różnego rodzaju opłatami. Są to opłaty nie tylko od samych transakcji i różnego rodzaju prowizje, ale także opłaty skarbowe i podatki (między innymi wyższy podatek dochodowy na koniec roku. Zysk z nieruchomości bowiem będzie się wliczał do naszego rocznego przychodu. Może czasem warto zatem zasięgnąć opinii prawnika lub chociaż doradcy finansowego, który ma już doświadczenie w takiej kwestii. Życzymy powodzenia.


Artykuł we współpracy z portalem TWOJPORTFEL.INFO

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Inwestowanie w srebro

Inwestowanie w srebro


Autor: na czym można zarobić


Czy opłaca się teraz inwestować w srebro? W jaki sposób to zrobić? Ile będzie można zarobić? Odpowiedzi na te pytania w naszym artykule. Zapraszamy do zapoznania się z nim.


Bez wątpienia inwestycja w srebro stanie się jedną z najlepszych inwestycji w historii. Zgodnie z informacjami podawanym przez CPM Group dostępnego srebra jest ok. 300 milionów uncji. Jeszcze 60 lat temu dostępnego srebra było ponad 10 bilionów uncji. Dostępnego złota natomiast jeszcze 50 lat temu było ok. 1 biliona uncji.

Współcześnie dostępnych jest 7 bilionów uncji. Więc tylko pomyśl, jaki to oznacza potencjał wzrostu dla srebra. Dlaczego srebra z biegiem czasu ubyło, a złota przybyło? Otóż dlatego, że srebro jest w ogromnych ilościach wykorzystywane i zużywane w przemyśle. Dostępnego złota w ciągu ostatnich 50 lat przybyło o 700%, podczas gdy ilość dostępnego srebra zmalała o 97%.

Dziś mamy tylko 22 kopalnie zajmujące się wydobywaniem srebra, podczas gdy jego zużycie jest na rekordowych poziomach. Jeżeli natomiast spojrzeć na przyszłe zapotrzebowanie na srebro, to jest ono najrzadszym metalem na ziemi. I na dodatek jak na razie nie ma innego tak dobrego i tak taniego za razem metalu, którym można by srebro zastąpić.

Srebra używa się do produkcji TV, CD, DVD, iPodów, piekarników, baterii, aparatury medycznej, leków, pojazdów, komputerów, telefonów komórkowych, sprzętu AGD, jego użycie jest także kluczowe przy produkcji plastiku. Srebro znajduje także coraz więcej zastosowań na rynku alternatywnych energii. Spośród wszystkich metali srebro jest najlepszym przewodnikiem elektryczności.

W dodatku za wzrostem cen srebra przemawia coraz szybszy rozwój krajów takich jak Indie czy Chiny. Co z pewnością zwiększy zapotrzebowanie na srebro. Oliwy do ognia doleje także fakt, że inwestowanie w srebro w tych krajach jest bardzo popularne. Rosnący globalny popyt na elektronikę i całą resztę rzeczy, do produkcji których używa się srebra, spowoduje zapewne eksplozję jego ceny.

Po przyjrzeniu się wszystkim tym czynnikom przemawiającym za wzrostem cen srebra, jest ono z pewnością czymś, co każdy inwestor powinien posiadać w swoim „portfelu”. Najlepiej nabyć srebro w jego fizycznej postać: srebrne monety, srebrne sztabki, monety bulionowe. Nabywać tylko takie monety i sztabki, które są z czystego srebra, czyli próby 0,999. Nie nabywać tych próby 0,925. Oprócz tego na każdej monecie czy sztabce powinno pisać, że jest to srebro i że jest ono próby 0,999. Polecamy także nie nabywać monet i sztabek lżejszych niż 1 uncja. Dobrze jest także przeznaczyć pewną kwotę na inwestycje w srebro i kupować je regularnie, np. co 2-3 miesiące.


jak zarobić przez internet

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Historia Adama Todda

Historia Adama Todda


Autor: Tomasz C.


Niesamowita historia jednego z pierwszych profesjonalnych traderów sportowych, który zarobił ponad 100k pierwszego roku handlu na Betfair, a później założyciela popularnego programu Bettrader.


Ta historia Adama to bardzo dobry wstęp do Betfair Tradingu

Adam Todd, założyciel popularnego oprogramowania BetTrader służącego do profesjonalnego handlowania na tym rynku, dowiódł samemu, że jest możliwe systematyczne zarabianie wyłącznie przez krótkoterminowe handlowanie fluktuacjami w cenie zakładu na faworyta zanim rozpocznie się wyścig. Na początku swojej przygody z Betfair, zanim stworzył oprogramowanie w ciągu 3 lat pomnożył 200 funtów do 100 tysięcy funtów.

Adam Todd, założyciel popularnego oprogramowania BetTrader służącego do profesjonalnego handlowania na tym rynku, dowiódł samemu, że jest możliwe systematyczne zarabianie wyłącznie przez krótkoterminowe handlowanie fluktuacjami w cenie zakładu na faworyta zanim rozpocznie się wyścig. Na początku swojej przygody z Betfair, zanim stworzył oprogramowanie w ciągu 3 lat pomnożył 200 funtów do 100 tysięcy funtów.

Betfair Trading - Rok 2003

Rok 2003 był moim pierwszym pełnym rokiem handlu na Betfair. Rozpocząłem w listopadzie 2002 roku z sumą 200 funtów, aby na początku 2003 roku dobić do 300 funtów. Poczynając od 2 stycznia miałem ciąg wygranych 70 dni pod rząd bez żadnego dnia straty. To przekonało mnie, że rozpracowałem ten rynek.

Na części z moich wygranych dni w rzeczywistości wyszedłem na zero, ale fakt, że nawet w gorszych dniach nie straciłem pieniędzy było bardzo obiecujące. Moim ulubionym powiedzeniem zapożyczonym od Abrahama Lincolna jest „Może idę bardzo wolno, ale za to nigdy się nie cofam!” . To dokładnie tyczy się moich wyników. Mimo, że w niektórych dniach nic nie zarobiłem, to że nic nie straciłem, spowodowało, że zacząłem powiększać swoje konto bardzo szybko, pomimo tak małego kapitału początkowego.

Pozytywną rzeczą dotyczącą tradingu jest to, że przez cały czas w kółko możesz używać swoich środków i generować zyski z zakładów o dużo większej wartości niż byś mógł w klasycznych zakładach. Przy użyciu tej samej sumy pieniędzy w wielu krótkoterminowych zakładach o niskich wygranych, wypracowywałem najniższą marżę, ale robiąc obrót pieniędzmi wystarczająco duży, żeby stało się to opłacalne.

Jak możesz zauważyć, mój całkowity obrót zakładami w ciągu roku używając początkowego kapitału 300 funtów był 17.5 miliona funtów, co wygenerowało mi zysk przed odprowadzeniem prowizji 42 tysiące funtów. Moja marża wyniosła więc tylko 0.24% od obrotu. Ćwierć procenta może wydawać się dość mało, ale zarobione od prawie 20 milionów funtów staje się warte poświecenia temu czasu. Nie prosiłem o wiele, a konsekwentna strategia przyniosła stabilną stopę wzrostu praktycznie bez obsunięć kapitału.

Kolejną korzyścią tych stałych zysków jest to, że utrzymują prowizję na najniższym możliwym poziomie. Jeśli uprawiasz hazard na Betfair i masz duże wahania swoich rezultatów płacisz dużo większy procent w prowizji niż gdybyś tylko wygrywał i nie miał takich wahań. Dla przykładu załóżmy, że obstawiasz każdy wyścig. Jeśli wygrasz 200 funtów na wyścigu, następnie przegrasz 180 funtów, potem znowu wygrasz 200 funtów i na następnym wyścigu przegrywasz 180 funtów, wypracowałeś całkowity zysk 40 funtów z 4 wyścigów. Po zapłaceniu 5% prowizji od wygranej Twoich dwóch wyścigów, czyli 20 funtów, pozostaje Ci 20 funtów wygranej. Pomimo tego, że prowizja to tylko 5% Betfair pobrało 50% Twoich zysków.

Teraz, gdybyś spekulował na tych samych 4 wyścigach I wypracował średnio 10 funtów na każdym z nich, nie tylko wypracowałbyś ten sam zysk bez dużych strat w 2 wyścigach, ale także zapłaciłbyś dużo mniejszą prowizję. Prowizja 5% od każdych zarobionych przez Ciebie 10 funtów to 50 pensów, także po jej odjęciu zostanie tobie 38 funtów z 40 funtów. W tym przykładzie prowizja w rzeczywiści wynosi 5% ponieważ nie ma strat.

Jak możesz zauważyć całkowita prowizja za rok wyniosła 2,336 funtów co równa się tylko 5.54% moich całkowitych wygranych. Wygrywałem średnio na 9 z 10. Handel zakładami sportowymi jest bezsprzecznie najbardziej opłacalnym i stałym sposobem zarabiania na Betfair.

Mała ilość strat oznacza, że nie potrzebujesz posiadać dużo gotówki, aby przeczekać ciąg strat, który zdarza sie podczas hazardu. Przy grach o równych szansach wygranej i przegranej zdarzają się straty ponad 8 razy pod rząd. Jeśli obstawiasz wygraną danego konia przy szansach 3.0 lub 4.0 możesz oczekiwać 20, 30 strat pod rząd. Moja szansa wygrania miała średnio prawdopodobieństwo 90% tak więc w moim przypadku możliwość straty 3 – 4 razy pod rząd była bardzo mała. Nie potrzebowałem wiec dużego konta jaki potrzebuje hazardzista.

Do końca marca powiększyłem swoje konto do 3000 funtów I zdecydowałem się zacząć wycofywać zarobione pieniądze. W tym czasie byłem dosyć pewny tego, że znajduję się na właściwej drodze. Miałem już dość bycia ‘spłukanym’ i mieszkania z rodzicami. Oprócz tego moja stawka, którą obstawiałem osiągnęła maksimum, które rynek mógł bez problemu wchłonąć. Pierwszą, rzeczą którą zrobiłem, to ucałowałem moich rodziców na pożegnanie, dziękując im, że utrzymywali mnie przez ten czas, gdy ja każdego dnia handlowałem wyścigami konnymi. Przeprowadziłem się do Londynu, gdzie wynająłem pokój w domu na Fulham, który wynajmowali Australijczycy.

Każdego dnia wstawałem koło południa, brałem godzinną kąpiel I wychodziłem do pracy. Moje życie całkowicie się odmieniło! Miałem 3 dni straty w marcu. Myślę, że spowodowane to było dostosowaniem się do zmiany warunków pracy, ponieważ od teraz prawie codziennie miałem kaca. Oprócz tych kilku potknięć rzeczywistość stawała się coraz lepsza, ponieważ nie miałem żadnego stratnego dnia w kwietniu i maju, a moje tygodniowe zyski średnio stanowiły magiczny tysiąc funtów, czyli sumę, która była moim celem.

Londyn był wspaniały I bawiłem się bardzo dobrze, ale nie mogę usiedzieć w jednym miejscu na dłużej. Zdecydowałem się na sprawdzenie, czy mógłbym osiągnąć mój cel ostateczny, czyli przenieść sie za granicę i wciąż zarabiać. Wyjechałem do Barcelony i wynająłem ładny apartament blisko plaży i pracowałem w kafejce internetowej na końcu La Ramblas, tej z najlepszymi komputerami. To było lato, pracowałem około 7 godzin codziennie od popołudnia, a każdego wieczora imprezowałem. Po kilku miesiącach znowu znudziło mi się to i pod koniec sierpnia zabrałem swoją przygodę z Betfair do Rio de Janeiro. Plan, żeby pracować tutaj nie za bardzo się sprawdził ponieważ połączenie z internetem nie było zbyt dobre w żadnej w kafejek internetowych, tak więc po kilku tygodniach tutaj skierowałem się do USA, żeby tam spróbować.

San Fransisco to był mój pierwszy przystanek, ponieważ słyszałem o nim trochę dobrych rzeczy. Problemem było jednak zachodnia strefa czasowa. Wyścigi konne rozpoczynały sie o 6 rano i jeśli pozostałbym tutaj przez zimę wstawałbym o 4 rano, aby zaczynać, żeby zaczynać handel. Po trzech wczesnych startach zdecydowałem się zagościć w bardziej cywilizowanej strefie czasowej Wschodniego Wybrzeża. Miami, nadchodzę!

Pokochałem Miami od pierwszego dnia jak się tutaj znalazłem. Zdążyłem nawet zarobić jeszcze niezłą sumkę siedząc przy komputerze przez 3 godziny jeszcze tego samego dnia, aby później wynająć apartament na 14 pietrze z widokiem na morze w South Beach. Zabrało trochę czasu, aby podłączono mi internet, także każdego ranka w międzyczasie zabierałem mojego nowego laptopa do kawiarni Starbuck na Ocean Drive i stąd handlowałem. Po południu opuszczałem kawiarnię po kolejnym dobrym dniu i udawałem sie na plażę lub gdziekolwiek, gdzie tylko chciałem. Nigdy w życiu nie czułem się tak wolny.

To był mój pierwszy rok handlu na Betfair ...

Rok 2004 - całkiem niezły start w Betfair tradingu.

Nie miałem dnia straty aż do czerwca. Był to rok kiedy przyszła idea założenia strony i tak powstało RacingTraders. Początkową ideą było aby nagrać video jak handluję na wyścigach konnych i sprzedawać te video, ale nie skończyło się to jak myślałem. Później był pomysł organizowania kursów i to już miało większe zainteresowanie. Magazyn Edge wydrukował mój artykuł, gdzie napisałem o nowym fenomenie, czyli handlu zakładami sportowymi i tym sposobem zacząłem sprzedawać swoje kursy.

Sprzedaż kursów sport tradingu.

Pierwszy kurs odbył sie w lipcu w Londynie w pięcio-gwiazdkowym Waldorf Hilton. Kurs przebiegł bardzo dobrze i po zakończeniu z spora grupką kursantów poszliśmy do pabu, gdzie upiliśmy się niemiłosiernie. Drugi kurs był tydzień później w Menchesterze w kolejnym 5 gwiazdkowym hotelu i ten także był udany. Miejsca były sprzedawane po 295 funtów i myślę, że mógłbym całkiem nieźle zarabiać na tych kursach, ale to nie było to co chciałbym robić. Wolałem samemu siedzieć przy komputerze i zarabiać zamiast prowadzić zajęcia z ludźmi.

Video kursy tradingu.

Po tym wszystkim wydało mi się, że zaniedbałem moją stronę, ponieważ video nie było wielkim sukcesem. Ponieważ nie chciałem dalej robić kursów, wróciłem do handlowania. Wiedziałem, że chciałem znaleźć inną metodę zarabiania, abym nie był zależny od codziennego handlowania. Wtedy Betfair udostępnił swoje API (interfejs programowanie aplikacji) pozwalając deweloperom budować ich własne oprogramowanie zintegrowane z Betfair. Wpadłem na pomysł aby stworzyć unikalne oprogramowanie, które pozwoliłoby mi składanie zleceń za pomocą jednego kliknięcia. Zaraz po kursach miałem zapalenie ścięgna i w agonii klikałem na przycisk odświeżenia na stronie Betfair. Cały proces zatwierdzania zlecenia był po prostu za wolnym, niewygodny i powodował moje błędy. Nie podobało mi się, że musiałem klikać tak wiele razy i poruszać się myszką po całym ekranie aby złożyć zlecenie zakładu, więc zdecydowałem zbudować mój własny interfejs do handlu.

BatTrader - początek aplikacji do tradingu.

Chcieć zbudować własną aplikację, a budować własny software to dwie dość różne rzeczy. Wkrótce okazało się, że nie miałem zielonego pojęcia jak się do tego zabrać i zmarnowałem resztę 2004 roku z dwoma różnymi ludźmi, którzy mówili, że mogą mi z tym pomóc ale okazali się zwykłymi gnojami. Wiedziałem jaki wygląd aplikacji będzie mnie zadowalał, był to interfejs ‘ladder’ (celowo tego nie tłumaczyłem, ponieważ myślę, że to określenie się przyjmie w języku polskim, a tzw. interfejs drabinowy nie brzmi zbyt dobrze). Ja byłem tylko prostym człowiekiem, który zarabiał na życie spekulując na wyścigach konnych, i który ledwo obsługiwał e-maila. Poza Betfair i Yahoo świat komputerów pozostawał dla mnie tajemnicą i nie wiedziałem jak zacząć. Do końca roku zdołałem naszkicować interfejs ‘ladder’ w Photoshopie. Miałem później spotkanie z programistą, który po usłyszeniu tego co chcę osiągnąć, powiedział, że mógłby to zrobić.

Betfair Trading - Rok 2005

Rok 2005 był dla mnie bardzo dziwny. Rzuciłem zupełnie picie, ponieważ stwierdziłem, że już mi nie służy. Dziewczyna, którą później poślubiłem wprowadziła się do mojego apartamentu jako współlokator. Rozproszyło to bardzo moją uwagę, gdy starałem sie pracować nad softwarem. Programiście szybko znudziła się praca i pozostawił mnie z niedokończoną aplikacją. Mnóstwo czasu musi być poświęcone na testowanie aplikacji na aktywnych rynkach wyścigów konnych co oznaczało, że nie mogłem s koncentrować się na handlowaniu, więc efekty widoczne są w moich wynikach. Wciąż zarabiałem na życie, ale nic więcej, i po 3 latach robienia tej samej rzeczy trochę zaczęło mnie to męczyć.

Praca nad autorskim oprogramowaniem do tradingu.

Pierwsza wersja BetTradera to był żart w porównaniu czym jest teraz. Był bardzo podstawowy, zbudowany we flashu z jakiś dziwnych względów i działał niestabilnie. Ale zatwierdzał zakłady jednym kliknięciem na interfejsie ‘ladder’ i pokazywał aktualne ceny co sekundę odświeżane, co było lepsze niż używanie strony Betfair.

Miałem kłopoty, żeby skłonić kogokolwiek do używania aplikacji, ponieważ miała dużo defektów i trzeba było wiedzieć jak z niej korzystać. Była jak stary samochód w którym musisz wiedzieć jak go odpalić i jak zmieniać w nim biegi. Tak długo jak wiedziałeś jak się z aplikacją obchodzić działała poprawnie! To co posunęło sprawy do przodu, to kilka nagrań video, gdzie handlowałem na każdym wyścigu dwa dni z rzędu przez 3 godziny bez ich edytowania. Myślę, że nagrania te zostały zrobione 5-go – 6-go sierpnia. Wyrażałem swoje opinie dość głośno podczas grania, gdy tylko straciłem ‘piątaka’, tak, że większość ludzi była zdumiona, ale głównym zadaniem było pokazanie ludziom, grać na każdych wyścigach, a aplikacja nie zawieszała się. Po opublikowaniu tych nagrań ludzie zaczęli ją wypróbowywać.

Po tym stawała się dość popularna i od teraz nie byłem zależny całkowicie od gry na wyścigach. Dzięki temu, że byłem w stanie pokazać rynek na którym działała moja aplikacja pomogło przekonać niektórych przyjaciół i mojego brata, że pożyczyć mi trochę pieniędzy, żebym mógł na nowo zacząć budować profesjonalną aplikację z wieloma nowymi funkcjami z nowym programistą. W grudniu 2005 roku zaczęliśmy rozwijać istniejąca aplikację w .NET framework napisaną w C sharp z dwoma bardzo utalentowanymi programistami i od tego czasu robię to z nimi na pełen etat. Odkryłem, że niemożliwy był skuteczny handel z równoczesnym testowaniem i rozwijaniem oprogramowania na tych samych rynkach. To po prostu nie sprawdzało sie, więc zamiast źle wykonywać obydwie rzeczy, wziąłem przerwę w grze na wyścigach.


MoneyIDEA.net
Pomysły na biznes w domu, przez internet i nie tylko.

Więcej o Betfair Tradingu, ebooki i systemy i strategie znajdziesz na www.carry-trading.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.