wtorek, 22 marca 2011

Czy da się przewidzieć upadłość firmy?

Czy da się przewidzieć upadłość firmy ?

Autorem artykułu jest Rafał Możdżeń



Wczesna diagnoza spółki akcyjnej w którą inwestujemy na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie czy też kontrahenta z którym prowadzimy interesy może ustrzec nas przez stratą aktywów, kapitału lub po prostu czasu i nerw.
Wstęp

Czy możliwe jest w ogóle przewidzenie upadłości firmy ? Oczywiście tak aczkolwiek nie ma metody gwarantującej 100% skuteczność. Istnieje wiele sposobów i jedną z nich jest wykorzystanie ogólnie dostępnych danych. Takim danymi są sprawozdania finansowe. W przypadku spółek giełdowych sprawozdania są regularnie publikowane. W pozostałych przypadkach firmy zobowiązane są do złożenia sprawozdań do sądu rejestrowego. Można więc przejść się do niego i spisać interesujące nas dane. Oczywiście jest wiele metod przewidywania upadłości a jedną z nich jest wskaźnik Altmana.

Dlaczego firmy upadają ?

Co powoduje upadłość firmy ? Ogólnie lista powodów jest bardzo długa i z reguły idą ze sobą w parze. Rzadko bowiem zdarza się by jeden czynnik spowodował upadek firmy chociaż jest to możliwe. Zbierzmy więc listę najpowszechniejszych czynników.

1. Niekompetentne zarządzanie
2. Brak kontroli lub nieprawidłowa kontrola nad finansami:
- Słaba kontrola wewnętrzna
- Brak dyscypliny
- Brak narzędzi wspomagających podejmowanie decyzji
3. Nieprawidłowa polityka i gospodarka finansowa:
- Nadmierne inwestycje lub brak inwestycji
- Nadmierne koszty
- Ujemne przepływy pieniężne
- Struktura finansowania firmy
- Zarządzanie kapitałem obrotowym
4. Słaba polityka marketingowa i sprzedażowa
5. Nieodpowiednia skala działalności firmy
6. Brak innowacyjności / usprawnień
7. Skomplikowane przepisy w tym fiskalne
8. Silna konkurencja na rynku
9. Gwałtowny spadek popytu
10. Biurokracja

Moim zdaniem jest pierwszy z czynników czyli niekompetentne zarządzanie jest najważniejszym. Jeśli bowiem firma ma sprawnych, świadomych, wykształconych, przewidujących menedżerów, to nie powinni oni dopuścić albo przynajmniej powinni znacznie zminimalizować ryzyko wystąpienia pozostałych czynników. Pod pojęciem zarządzania mam także na myśli bałagan organizacyjny, kumoterstwo, brak polityki zatrudnienia i rozwoju kadr itd. Kluczowa jest tutaj postawa prezesa zarządu, ponieważ to on dobiera sobie z reguły współpracowników oraz kreuje kulturę organizacji. Zatem dobór właściwych osób do kierowania firmą jest podstawą sukcesu.

Wskaźnik Altmana

Wskaźnik Altmana znany także jako wskaźnik Z (Z-score) został zaprezentowany w 1968 r. przez prof. Edwarda I. Altmana na podstawie analiz danych spółek giełdowych. Zanalizował on 66 spółek amerykańskich w tym 33 upadłych. Badania zostały powtórzone w 1977 r. na próbce 177 firm w tym 56 upadłych. Altman skupił się na firmach produkcyjnych z sumą aktywów większych niż 1 milion USD. Na podstawie ponownych badań wskaźnik został zweryfikowany dzięki czemu powstały dwa dodatkowe wzory (model A i model B).

Czy można bazował na tym wskaźniku ? Czy jest on niezawodny ?

O tym w dalszym ciągu publikacji, którą można darmowo pobrać po zapisaniu się na gratisowy newsletter Sprawozdań Finansowych:
http://sprawozdaniafinansowe.googlepages.com/altman
---

E-Biznes możesz zacząć i Ty ! Blog e-biznesowy Dobre książki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zostać rentierem?

Jak zostać rentierem?

Autorem artykułu jest Paweł



W dzisiejszym artykule chciałbym pokazać Ci, że możliwe jest osiągnięcie stanu rentierstwa. Nawet jeśli niewiele zarabiasz, możesz tak pokierować swoją sytuacją finansową, żeby w wieku przedemerytalnym zrezygnować z pracy i utrzymywać się z odsetek.
W dzisiejszym artykule chciałbym pokazać Ci, że możliwe jest osiągnięcie stanu rentierstwa. Nawet jeśli niewiele zarabiasz, możesz tak pokierować swoją sytuacją finansową, żeby w wieku przedemerytalnym zrezygnować z pracy i utrzymywać się z odsetek.

Daleki jestem od obiecywania niestworzonych rzeczy, dlatego w swoich obliczeniach przyjmuję 3% roczną stopę procentową - według której obliczana będzie wielkość odsetek od Twoich oszczędności. Zdaję sobie również sprawę z tego, że z roku na rok inflacja zmniejsza siłę nabywczą naszych pieniędzy, dlatego roczna stopa procentowa w moich obliczeniach oznacza premię ponad aktualną roczną stopą inflacji. Oznacza to że w przypadku, gdy inflacja będzie wynosiła 2%, zakładam że zainwestujesz pieniądze na 5% w skali roku. Gdyby inflacja wyniosła 4% musisz zainwestować na 7% w skali roku. Uwzględniam też stały podatek Belki w wysokości 19%.

Moje obliczenia pokazują jak działa mechanizm procentu składanego i jaka siła w tym drzemie.

Masz 26 lat. Palisz codziennie dwie paczki papierosów. Kosztuje Cię to 20 zł na dzień. Postanawiasz rzucić nałóg i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na emeryturę. Jak wyglądają Twoje finanse? Zakładam kapitalizację miesięczną odsetek. Po pierwszym miesiącu masz zaoszczędzone 601,57 zł. Po pierwszym roku masz na koncie 7423,8 zł. Po 10 latach masz na koncie 100 911,28. Po 20 latach 287 727,85 zł. Po 30 latach 608 622,12 zł. Masz 56 lat i rentę z tytułu odsetek w wysokości 102,69 zł dziennie. Miesięcznie daje to 3080,7 zł dodatkowej emerytury.

Obliczenia te wykonałem na podstawie arkusza kalkulacyjnego "Proste zestawienie finansowe”, który otrzymacie za darmo w piątej lekcji kursu osiągania niezależności finansowej. Wystarczy zapisać się na darmowy kurs osiągania dostępny na mojej stronie.

Mam nadzieję że zachęciłem was do oszczędzania. Albo chociaż do rzucenia palenia

Pozdrawiam

Paweł Dobrzyński
www.teoria-inwestowania.pl

---

www.teoria-inwestowania.pl - pomnażanie i inwestowanie pieniędzy w praktyce..


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Stadne zachowania i urodzaj fałszywych proroków

Stadne zachowania i urodzaj fałszywych proroków

Autorem artykułu jest Bartosz Stawiarski



Każdy tłumny ruch w kierunku jednej kategorii inwestycji jest odwiecznym sygnałem schyłku opłacalności tychże inwestycji. Tłumacząc to na realia rynków finansowych: widząc takie stadne, euforią podszyte zachowania można mieć pewność nadchodzącego końca dotychczasowego trendu.
Każdy tłumny ruch w kierunku jednej kategorii inwestycji jest odwiecznym sygnałem schyłku opłacalności tychże inwestycji. Tłumacząc to na realia rynków finansowych: widząc takie stadne, euforią podszyte zachowania można mieć pewność nadchodzącego końca dotychczasowego trendu. Ogromna liczba inwestorów którzy ulegli zbiorowej modzie ujawnia się zwłaszcza po przeminięciu hossy, gdy miejsce obiecanych zysków zajmują rosnące straty. Rozmiar porażki byłby mniejszy, gdyby nie bezkrytyczne słuchanie rad fałszywych proroków rynkowych.

Od strony psychologicznej mania tulipanowa z XVII w. niczym się nie różni od manii dotcomów kończącej XX w. Odmienne są jedynie czasy i obiekty inwestycyjnego uwielbienia, natomiast schemat stadnych zachowań pozostaje uniwersalny. Dlatego właśnie podczas korowodu wszelakich cykli gospodarczych wielkie zyski są udziałem mniejszości, która bez rozgłosu korzysta na chciwości i naiwności większości. Te właśnie dwie wady: chciwość i naiwność mogą być w takich sytuacjach przekute w asy w rękawie wąskiej grupki wspomnianych kreatorów nastrojów zbiorowości.

Przez ostatnie kilkanaście lat do rangi takowych kreatorów, ocierających się o wyrocznie, urośli przedstawiciele czołowych banków inwestycyjnych, agencji ratingowych, tudzież co bardziej eksponowani eksperci. Są świetnie obeznani z psychologią tłumu i można postawić dużą sumę pieniędzy, że oni sami szykują się do dokonania inwestycji w kierunku odwrotnym do lansowanego. Są to właśnie działania obliczone na wywołanie efektu skali i to nieprzypadkowo właśnie u schyłku trendów, do których te opinie się odnoszą. Zysk wpadający do portfeli piewców trwania kończącego się trendu jest tyleż czysty pod względem ponoszonego (minimalnego) ryzyka, co brudny pod względem standardów etycznych.

Na naszym krajowym podwórku, by nie rzec: piaskownicy, również znaleźć można kilku takich specjalistów od kreowania nastrojów mas. Reprezentują oni ważne i aktywne na rynku instytucje, nie wyłączając tych zagranicznych, ostatnio podejrzanie hiperaktywnych. Co jakiś czas podmioty te mają wiele do powiedzenia, niezmiennie w okolicach punktów zwrotnych. Najnowsza historia obfituje w takie przykłady medialnego nagłaśniania i tworzenia niezdrowego szumu.

Przypomnijmy po dwa epizody z hossy i bessy. Nagonka na kupno nieruchomości po cenach oderwanych od fundamentów w połączeniu z manią spółek deweloperskich (2006/2007 r.); medialne kampanie TFI roztaczające wizje wielkich zysków (początek 2007). Epatowanie kryzysem i straszenie dalszymi spadkami giełd, podczas gdy kryzys ten trwa już drugi rok, a giełdy spadły o 50-70 proc. od szczytu (2008/09 r.). Wreszcie najnowsza histeria wokół słabości złotego i coraz głupsze poziomy docelowe dla kursu euro, dolara czy franka - tak jakby Polska notowała parametry gospodarcze Estonii czy Ukrainy.

Jak się okazuje, skuteczność tych prognoz czyni z ich autorów raczej antywskaźniki, ale wspomniana poczytność takiego generuje swoisty efekt dźwigni w postaci dodatkowego nasilenia tłumnych zachowań. Tłum może posłużyć jako zbiorowy dawca sumarycznie wielkiego kapitału. Niematerialna gra na emocjach podszyta jest jak najbardziej materialną grą o olbrzymie stawki. Mechanizm ten można przyrównać do piramidy, w której kilka ważnych źródeł opiniotwórczych wydaje prognozy, wciągając do gry tych, którzy zarażą manią swoje rodziny i znajomych. Te ostatnie (acz najliczniejsze) ogniwa gaszą światło pośród szalejącej kampanii we wszystkich mediach. Tymczasem trend się załamuje, kramik inwestycyjny zostaje zamknięty, a zwycięsko z tej batalii wychodzą ci nieliczni, którzy zachowali niezależne myślenie.

Nie ma nic złego, gdy prognozy czy rekomendacje od dłuższego czasu podążają z trendem, oddając z grubsza faktyczny stan rynku. Podnoszenie cen docelowych w trakcie hossy, obniżanie podczas bessy, korekty PKB, itp. - jest to w pełni uzasadnione. Poważne wątpliwości co do wiarygodności rodzą się w chwili, gdy rozpoczyna się festiwal licytacji wycen, a wśród opiniotwórczych prognostów, analityków, ekspertów, itp. panuje niemal jednomyślność.

Sygnał do ewakuacji z rynku jest tym mocniejszy, im więcej gromadzi się obiektywnych danych sugerujących koniec trendu. W okolicach długoterminowych szczytów i dołków fałszywi prorocy mają swoje pięć minut, za które zwykły tłum płaci największy rachunek. Okazja do zysków z tego tytułu zdarza się raz na kilka albo kilkanaście lat, zatem w takich chwilach nie ma miejsca na żadne sentymenty. Jest chłodna kalkulacja lub ewentualnie bezdenna głupota, jeśli takie rekomendacje faktycznie nie mają podbudowania w zakulisowych działaniach.

Dziś szczególnie niebezpiecznie igra się z wyrokowaniem losu złotego. Na razie padają poziomy 5 lub 5,5 zł za euro, niedługo może usłyszymy 7 albo 10. Trwa sianie paniki, a w kantorach waluty są w niedoborze. U schyłku ubr. szczególnie uaktywnił się jeden z amerykańskich banków inwestycyjnych, który najwyraźniej znalazł sobie nad Wisłą poletko do spekulacji (problem zapadających opcji walutowych chyba nieprzypadkowo zbiegł się w czasie).

W każdym przypadku po minięciu euforii wyceny wracają do długoterminowej równowagi. Przypomnijmy, że ropa naftowa też miała dojść do 250 czy 400 dolarów za baryłkę ledwie pół roku temu. Według licznych przedstawicieli funduszy inwestycyjnych polskie akcje były niezmiennie „atrakcyjne” nawet podczas monstrualnej bańki z 2007 r. Dlaczego dziś, po spadku giełdy o ponad 60 proc. ci sami eksperci zamilkli. Czyżby teraz z kolei było drogo?

Fałszywi prorocy pozostają bezkarni i dobrze zarabiają na uprawianym procederze. Dobrym przykładem są opływający w milionowe premie skompromitowani notable z upadających anglosaskich banków inwestycyjnych, którzy do spółki z agencjami ratingowymi dosłownie naganiali na instrumenty oparte o śmieciowe hipoteki. Obecnie są wielomiliardowe straty rozprzestrzenione na całe gospodarki.

Zachowanie dystansu pośród szumu i wstrzemięźliwa nieufność wobec wysypu rekomendacji w dobie zmiany trendu to remedium na potencjalne tarapaty. Racjonalna kalkulacja pozwala nie przespać dogodnego momentu ewakuacji, zwiększając szansę uniknięcia finansowej kontuzji, której leczenie trwa latami. Jeśli nie akceptujesz ceny 5 zł za bochenek chleba, to na tej samej zasadzie nie akceptuj przepłacania w innych sytuacjach, gdy w grze są dużo większe stawki. Analogicznie, nie daj się ogołocić z aktywów za ułamek ich godziwej wartości.
---

Bartosz Stawiarski Wealth Solutions - Produkty strukturyzowane


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

ING OFE dawniej Nationale Nederlanden

ING OFE dawniej Nationale Nederlanden

Autorem artykułu jest Jacek Malinowski



Może perspektywa 30 czy 40 lat do emerytury to jeszcze dość odległa dla większości Polaków przyszłość, ale to jest właśnie moment, kiedy trzeba o to zadbać.
Kilka słów o ING OFE dawniej OFE Nationale Nederlanden na tle pozostałych OFE. Ponad dziesięć lat temu (rok 1999) dokonano w Polsce reformy systemu emerytalnego – powstała ustawa o funduszach emerytalnych i akty jej towarzyszące. W 1999 roku powstały też podmioty zarządzające środkami przyszłych emerytów tzw. otwarte fundusze emerytalne, które mogą dysponować naszymi składkami i je inwestować.

Podmiotów takich powstało kilkadziesiąt, obecnie w wyniku połączeń i przejęć pozostało ich 14. Wynikiem tej reformy jest głównie to, że ZUS przestał być już monopolista w dziedzinie zbierania środków na emerytury… Słusznie stwierdzono, za przykładem innych państw o gospodarce wolnorynkowej, że instytucja taka jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych po prostu sobie nie radzi z zarządzaniem inwestycjami emerytalnymi i nie będzie w przyszłości wydolny w tym zakresie.

Postanowiono, więc dopuścić do tego rynku firmy prywatne. W nowym, a zarazem obecnym systemie emerytalnym jest miejsce zarówno dla ZUS-u jaki i otwartych funduszy emerytalnych, np. ING OFE dawniej OFE Nationale Nederlanden. OFE ING będzie dla nas tutaj przykładem funduszu emerytalnego, który pomimo swoich dużych rozmiarów bardzo dobrze radzi sobie z pomnażaniem środków emerytalnych. Aktualny system emerytalny został tak pomyślany, że każdy obywatel będzie posiadał swoje własne konto emerytalne. Cześć naszego wynagrodzenia a dokładniej 12,22% będzie wędrowało do wspomnianego już ZUS-u. Natomiast kolejne 7,3% do wybranego przez nas funduszu emerytalnego. Jest to tak zwany II filar i to właśnie fundusze w nim zgromadzone decydują o wysokości naszej przyszłej emerytury.

Otwarte Fundusze Emerytalne, w naszym przypadku ING OFE pomnażają ten kapitał. Dlatego tak ważne jest wybranie odpowiedniego, a najlepiej bardzo dobrego funduszu, który zagwarantuje nam spokojną starość i bezpieczeństwo finansowe na emeryturze.
---

Lexodes - ciekawe informacje


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy struktury obronią się w czasie… hossy?

Czy struktury obronią się w czasie… hossy?

Autorem artykułu jest Maciej Kossowski



Rynek produktów strukturyzowanych nie podaje się kryzysowi. Polacy coraz chętniej inwestują swoje oszczędności właśnie w struktury. Czy będzie tak również wówczas gdy wzrosty powrócą na giełdę?
Rynek produktów strukturyzowanych nie podaje się kryzysowi. Polacy coraz chętniej inwestują swoje oszczędności właśnie w struktury. Czy będzie tak również wówczas gdy wzrosty powrócą na giełdę?

Według StructuredRetailProducts.com – instytucji monitorującej rynek produktów strukturyzowanych, Polacy zainwestowali z struktury w pierwszych trzech tygodniach lutego kwotę 271 mln zł, a do wyboru mieli 23 rozwiązania proponowane przez banki i inne instytucje finansowe. Lutowa sprzedaż – mimo że miesiąc jeszcze się nie zakończył - jest o 10 procent wyższa niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Tak naprawdę jednak rynek dopiero budzi się z świątecznego letargu i dostosowuje do krajobrazu po silnym spadku stóp procentowych. W połowie ubiegłego roku sprzedaż przekraczała 500 mln zł miesięcznie – można oczekiwać, że wkrótce zobaczymy jeszcze wyższe poziomy. Ostatecznie w tym roku Polacy mogą zainwestować w struktury nawet o połowę więcej niż w ubiegłym, a więc 7,5 mld zł.

Zainteresowanie strukturami nie słabnie mimo fatalnej sytuacji na rynku finansowym. W ostatnich dwóch miesiącach ubiegłego roku niezwykle silną konkurencją dla inwestycji z gwarancją kapitału okazały się lokaty bankowe, których oprocentowanie zostało wywindowane do blisko 10 procent w skali roku. To już historia - za sprawą cięć zaaplikowanych przez Radę Polityki Pieniężnej. Pojawiają się jeszcze oferty z kuszącymi stawkami ale są to depozyty krótkoterminowe, a klienci potrafią liczyć. Na placu boju zostają więc struktury, które z jednej strony gwarantują zwrot kapitału, a z drugiej strony dają szansę na dwucyfrowe zyski.

Pytanie czy produkty strukturyzowane mogą cieszyć się popularnością tylko z uwagi na brak konkurencji ze strony depozytów i funduszy inwestycyjnych? Taka może być percepcja dużej części inwestorów. Jest to oczywiście percepcja błędna. Z drugiej jednak strony, to od dystrybutorów zależy jakiego typu produkty będą dostarczać swoim klientom.

Biorąc pod uwagę fakt, że na polskim rynku pojawia się 20-30 struktur miesięcznie (w Niemczach kilkanaście tysięcy) może zabraknąć w ofercie rozwiązań dopasowanych do aktualnej sytuacji rynkowej. Warto zauważyć, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w szerokiej dystrybucji pojawił się tylko jeden produkt umożliwiający zarabianie w czasie spadków na giełdzie (i to bardzo niedoskonały). A zatem – mimo że struktury dają takie możliwości – okres spadków nie został odpowiednio wykorzystany przez dystrybutorów. Inna sprawa, że tego typu „niedźwiedzie” produkty trudniej znajdują nabywców – nawet na rozwiniętych rynkach. Trudno więc dziwić się dystrybutorom, że nie chcieli ryzykować oferowania produktu który po prostu się nie sprzeda.

Struktury to nieograniczone możliwości. Z powodzeniem mogą być dopasowane do każdych warunków rynkowych. W przypadku wzrostów na giełdzie popularne mogą stać się produkty bez gwarancji kapitału lub nawet z zastosowaniem „lewara” który pozwala zwiększyć udział we wzrostach giełdowych indeksów czy akcji ale w zamian za określone ryzyko straty. Wykorzystanie możliwości zależy od dystrybutorów, bo to oni decydują o tym co wprowadzić na rynek. W uprzywilejowanej sytuacji są zamożni inwestorzy dysponujących kwotami rzędu 1-2 mln zł. Dla nich mogą być konstruowane struktury „szyte na miarę” o wybranych przez nich strategiach inwestycyjnych.
---

Maciej Kossowski Wealth Solutions - Produkty strukturyzowane


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl