czwartek, 5 maja 2011

Zapomniana sztuka - Analiza techniczna metodą punktowo-symboliczną

Zapomniana sztuka - Analiza techniczna metodą punktowo-symboliczną

Autorem artykułu jest Sławomir Sidorek



"Jeśli zastanowimy się przez chwilę, to okaże się, że metoda punktowo-symboliczna nie jest wcale metodą nową. Jest po prostu sztuką zapomnianą. Używam tego określenia, gdyż większość inwestorów, zarówno zawodowych, jak i indywidulanych, straciło z oczu główną przyczynę zmian kursów papierów wartościowych. ...
"Jeśli zastanowimy się przez chwilę, to okaże się, że metoda punktowo-symboliczna nie jest wcale metodą nową. Jest po prostu sztuką zapomnianą. Używam tego określenia, gdyż większość inwestorów, zarówno zawodowych, jak i indywidulanych, straciło z oczu główną przyczynę zmian kursów papierów wartościowych. ...Prawo podaży i popytu rządzi ruchem zarówno kursów papierów wartościowych, jak i wszystkich innych rzeczy: jeśli jest więcej kupujących niż chcących sprzedać, kurs rośnie; jeśli jest wiecej sprzedających niż chcących kupić, kurs spada." Thomas J. Dorsey

Inwestowanie jest jedną z podstawowych działalności człowieka. Jest to konieczny warunek rozwoju w gospodarce rynkowej. Rozwój rynku kapitałowego spowodowany wprowadzeniem na początku lat dziewięćdziesiątych reformy rynkowej zaowocował uruchomieniem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Był to okres znaczących przemian w systemie ekonomicznym kraju, który stał się zapowiedzią wolnego rynku i wolnej konkurencji. Powstanie nowego zjawiska w polskiej rzeczywistości: inwestowania, stworzyło dla wielu ludzi szanse na rozwinięcie własnych pomysłów oraz poprawę sytuacji materialnej. Pojawiła się również możliwość inwestowania w papiery wartościowe, dzięki czemu spółki akcyjne mogą osiągać dodatkowy kapitał, a instytucje wspomagające je mogą osiągać zyski. Inwestowanie obarczone jest ryzykiem, dlatego istnieje potrzeba oceny tego ryzyka i podjęcia decyzji, która uwzględnia jego występowanie. Nie jest to zagadnienie proste, dlatego sposoby jego rozwiązania muszą być precyzyjne. Służyć temu będą odpowiednie narzędzia. Ogólnie narzędzia te nazywane są analizą techniczną. Istnieje jednak kilka sposobów tejże analizy, a jednym z nich jest analiza techniczna metodą punktowo-symboliczną. Jest to metoda dosyć stara, ale też dosyć prosta. Stosowana jest przez grupę analityków amerykańskich skupionych głównie wokół firmy Thomasa J. Dorsey'a: Dorsey, Wright & Associates, Inc. oraz wokół Mika'a Burke'a, wydawcy pisma „Chartcraft/Inwestors Inteligence” i serwisu internetowego www.inwestorsinteligence.com. Jak się okazuje, przydatności tego sposobu analizowania na stosunkowo młodym polskim rynku giełdowym jest nieoceniona.
Konstrukcja wykresów oraz znaczenie formacji jest dosyć proste. Istotnymi elementami tejże analizy jest rachunek siły relatywnej, a także wskaźniki krótko i długoterminowe, z których najważniejszym jest procentowy wskaźnik hossy giełdy warszawskiej WSE BP. Wiodące znaczenie ma także zagadnienie analizy sektorowej – sporządza się wskaźniki hossy dla każdego sektora.
Podjęcie świadomej decyzji inwestycyjnej wiąże się z przejściem przez kilka etapów:
1. dokonanie oceny procentowego wskaźnika hossy giełdy warszawskiej WSE BP,
2. dokonanie oceny wskaźników krótkoterminowych: procentowego wskaźnika liczby spółek powyżej ich własnych dziesięciotygodniowych średnich WSE 10Wk oraz wskaźnika High-Low Idx,
3. dokonanie oceny procentowych wskaźników hossy w sektorze i wybór sektora,
4. wybór z tego sektora grupy spółek silnych fundamentalnie, analiza wykresów punktowo-symbolicznych wybranych spółek, ustalenie momentu zakupu,
5. podjęcie decyzji o realizacji zysków.

Etap piąty, czyli realizowanie zysku, może okazać się jedną z najtrudniejszych decyzji, jakie musi podjąć inwestor. Zwłaszcza gdy kursy akcji rosną. Zbyt długie wyczekiwanie może jednak okazać się zgubne.
Analiza techniczna metodą punktowo-symboliczną zmusza inwestora do podjęcia działań w momencie, gdy wszystko wygląda pozytywnie, ale o wiele łatwiej jest sprzedać akcje, kiedy jest na nie dużo chętnych.

---

inwestowanie, analiza techniczna, notowania, wykresy spółek, analiza punktowo-symboliczna


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zalety posiadania własnego mieszkania

Zalety posiadania własnego mieszkania

Autorem artykułu jest Agnieszka Bartoszewska



Zalety posiadania własnego mieszkania w dużym mieście
Każdy z nas chciałby mieć swoje miejsce na ziemi i swój własny kąt. Mieszkając z rodzicami marzymy o tym, by nadszedł wreszcie ten moment, gdy wyfruniemy z gniazda i staniemy na własnych nogach. Gdy pójdziemy na studia zastanawiamy się nad wynajmem lub kupnem mieszkania. Jakie są zalety posiadania własnego mieszkania Warszawa?

Po pierwsze, gdy kupimy sobie swoje własne mieszkanie możemy mieć poczucie stabilizacji i mocnych podstaw w życiu. Gdybyśmy wynajmowali mieszkanie to co jakiś czas prawdopodobnie musielibyśmy się przeprowadzać i zmieniać mieszkania, ponieważ właścicielowi może coś nie pasować, albo my nie będziemy zadowoleni itp. Mieszkając we własnym mieszkaniu mamy poczucie, że jest to nasze stałe miejsce na ziemi.

Po drugie posiadanie mieszkania Wrocław gwarantuje bezpieczeństwo i komfort psychiczny. Człowiek nigdzie nie czuje się lepiej niż we własnym domu, w którym czuje się bezpiecznie i swobodnie. Dzięki temu wiemy, że nic nam nie zagraża i że cztery ściany są naszą twierdzą.

Po trzecie, gdy chcemy założyć rodzinę i mieć dzieci to raczej mieszkanie wynajmowane nam tego nie umożliwia. Mieszkania Katowice nasze własne pozwalają na stabilizację rodziny i podstawy do tego, by starać się o potomstwo.
---

Mieszkania Warszawa


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mity o "strukturach"

Mity o "strukturach"

Autorem artykułu jest Maciej Kossowski



O produktach strukturyzowanych pisze się coraz więcej. I dobrze. Niestety dziennikarze czasem mijają się prawdą. Trudno się dziwić – temat jest nowy i czasem dosyć skomplikowany. Przyjrzyjmy się niektórym mitom o strukturach
O produktach strukturyzowanych pisze się coraz więcej. I dobrze. Niestety dziennikarze czasem mijają się prawdą. Trudno się dziwić – temat jest nowy i czasem dosyć skomplikowany. Przyjrzyjmy się niektórym mitom o strukturach.

Dystrybutorzy produktów strukturyzowanych pobierają część finalnego zysku z takich inwestycji

To domena funduszy hedge, które stosują takie opłaty za sukces inwestycyjny. W przypadku lokat strukturyzowanych takie rozwiązanie nie jest stosowane. Co więcej, byłoby technicznie trudne do realizacji. Oczywiście marża dystrybutora pobierana jest kosztem środków, które mogłyby zostać wydane na zakup opcji. Gdyby tej marży nie było wówczas opcja – a więc prawo do zysku w przyszłości – zostałaby kupiona za większą kwotę. W efekcie potencjalna stopa zwrotu z inwestycji mogłaby być wyższa. Jednak produktu bez marży nikt nie zrobi więc to tylko teoria. A zatem twierdzenie, że po zakończeniu lokaty instytucja finansowa zabierze inwestorowi jakąś porcją należnego mu zysku zwyczajnie wprowadza w błąd.

Lokaty strukturyzowane dają zarobić maksymalnie kilkanaście procent rocznie

Nie ma takiej reguły. Struktury to bardzo szeroka kategoria – mogą się wśród nich znaleźć produkty bardzo ryzykowne i jednocześnie oferujące szansę na bardzo wysoki zysk. Obowiązuje tutaj podstawowa zasada – im więcej ryzyka tym więcej można zarobić. Fakt, na polskim rynku królują relatywnie krótkie produkty z pełną gwarancją kapitału. Bezpieczeństwo jest więc na wysokim poziomie – klienci niechętnie widzą gwarancję kapitału niższą od 100 proc. Nie ma cudów. Jeśli mamy 2-letnią lokatę opartą o bardzo zmienny rynek (np. surowce rolne), która zapewnia pełną lub prawie pełną gwarancję kapitału wówczas nie liczmy na krociowe zyski. Podstawą konstrukcji struktur są opcje, a one działają na zasadzie zakładu – im mniej wydamy na zakład tym mniejsza szansa na wysoką wygraną.

Lokata strukturyzowana wymaga zamrożenia kapitału na kilka lat

To mit ale mający swoje realne uzasadnienie – wiele produktów na polskim rynku jest oferowanych z wysokimi opłatami za przedterminowe wycofanie środków. Klienci są do takich konstrukcji przyzwyczajeni przez doradców finansowych oferujących fundusze inwestycyjne opakowane w ubezpieczenia. Tymczasem same lokaty strukturyzowane mogą być inwestycją płynną. Przykładem jest chociażby oferta certyfikatów notowanych na giełdzie ale też niektórych produktów zapakowanych w ubezpieczenie czy oferowanych jako obligacje w ramach ofert niepublicznych. Brak płynności wynika zatem z arbitralnych decyzji niektórych dystrybutorów, a nie z właściwości samych produktów strukturyzowanych.

Partycypacja nie może być wyższa niż 100 proc. jeśli produkt zapewnia pełną gwarancją kapitału

Oczywiście może – wszystko zależy od ceny opcji. W przypadku lokaty strukturyzowanej z pełną gwarancją kapitału z każdych 100 zł które wpłaca klienta określona kwota inwestowana jest bezpiecznie (najczęściej w obligacje) – tak, by w momencie zakończenia lokaty znów być warta 100 zł (stąd się bierze gwarancja kapitału). To co zostaje po zakupie obligacji dystrybutor przeznacza na zakup opcji oraz własną marżę. Jeśli kwota jaką można przeznaczyć na opcję jest wystarczająco wysoka by – mówiąc kolokwialnie – kupić całą opcję wówczas partycypacja wyniesie 100 proc. Oznacza to że inwestor ma prawo do całego zysku jaki wygeneruje aktywo, na którym oparta jest lokata. Opcja może być jednak na tyle tania, że będzie jej można kupić więcej – wówczas partycypacja będzie wyższa niż 100 proc. Dystrybutorzy wykorzystują fakt, że klienci nie domagają się partycypacji wyższej niż 100 proc. mimo, że czasem może im się ona „należeć”. Naturalne dla inwestora jest bowiem uzyskanie udziału w zysku na poziomie 100 proc. („zarobię tyle ile coś wzrośnie”) niż wyższym. Dla części klientów wariant z partycypacją rzędu np. 150 proc. może być mało zrozumiały czy wręcz podejrzany. Dla dystrybutorów to gratka – mimo że mogliby kupić więcej niż „jedną” opcję mogą wziąć zamiast tego wyższą marżę. I obie strony są zadowolone chociaż jedna nie ma pełnej informacji.

Lokaty strukturyzowane nie zapewniają pełnej gwarancji kapitału – przecież jest inflacja

Oczywiście, gwarancja kapitału jest tylko (i aż) nominalna, a nie realna (nie uwzględnia inflacji). Nie jest to więc stwierdzenie błędne. Błędem jest jednak wspominanie o inflacji tylko w kontekście produktów strukturyzowanych. Przecież zjada ona również zyski z lokat bankowych i z funduszy inwestycyjnych. Oczywiście jeśli fundusz zarobi 50 proc. wówczas nikt już się inflacją nie przejmuje. Ale jeśli zyska tylko 10 lub straci 30 procent? W każdym z tych przypadku trzeba sobie przypomnieć o odjęciu czterech (może wkrótce więcej?) procent w przypadku rocznej inwestycji.

Lokaty strukturyzowane są skomplikowane

Podobnie jak z kwestią płynności – mogą być ale wcale nie muszą. W Europie Zachodniej sprzedaje się bardzo wiele banalnie prostych produktów. Na przykład w Wielkiej Brytanii połowa struktur opiera się po prostu o indeks FTSE 100. W Polsce WIG20 jest raczej rzadko wykorzystywany – mimo, że przecież większość inwestorów inwestuje w akcje krajowe. Częściej spotkamy inwestycje w wymyślne indeksy, surowce rolne czy egzotyczne spółki. Dodatkowo pojawiają się skomplikowane wzory na wyliczenia zysku (tzw. formuły wypłaty). To wszystko można jednak uprościć na tyle, by z ofert mógł skorzystać ktoś kto nie ma pojęcia o finansach. Pytanie: czy dystrybutorzy przestaną się ścigać w „innowacyjności”? Tak, jeśli klienci zauważą że innowacyjność dla samej innowacyjności nie jest wielką wartością. Do tego czasu należy oczekiwać odkrywania przez instytucje finansowe kolejnych Złotych Graali.
---

Maciej Kossowski Wealth Solutions - Produkty strukturyzowane


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak patrzeć na wykres, stosując analizę techniczną?

Jak patrzeć na wykres, stosując analizę techniczną?

Autorem artykułu jest Paweł Biedrzycki



Jak patrzeć na wykres, stosując analizę techniczną?

Kiedyś jeden z bardzo dobrych polskich analityków technicznych powiedział, że trzeba przynajmniej 10 lat patrzenia na wykresy, aby zacząć na nich widzieć najprawdopodobniejszy scenariusz przyszłych wydarzeń. Kiedy zacząłem się nad tym...
Jak patrzeć na wykres, stosując analizę techniczną?

Kiedyś jeden z bardzo dobrych polskich analityków technicznych powiedział, że trzeba przynajmniej 10 lat patrzenia na wykresy, aby zacząć na nich widzieć najprawdopodobniejszy scenariusz przyszłych wydarzeń. Kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać doszedłem do wniosku że jest w tym dużo prawdy chociaż nie do końca. Oczywiście indywidualne dochodzenie do wiedzy będzie trwało znacznie dłużej niż korzystanie z cudzych doświadczeń. To jest jedna strona medalu. Teraz chciałbym przejść do drugiej, ważniejszej.

Analiza techniczna wymaga odpowiedniego spojrzenia na wykres. Analizowanie wykresów sprawia problemy wielu osobom, ponieważ mają one do nich złe podejście. Sam pamiętam, że kilka lat temu miałem podobne problemy. Mimo, że wykorzystywałem techniki z książek szanujących się amerykańskich autorów z zakresu analizy technicznej, to nic mi nie wychodziło. Po prostu widziałem na wykresach to, co chciałem zobaczyć, a nie to co na nich w rzeczywistości było. Traktowałem wykres jak rysunek, który mam zanalizować. Niemalże jak wykres jakiejś funkcji matematycznej. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, gdzie leżał mój podstawowy błąd. Ten sam błąd popełnia również ponad połowa osób stosujących analizę techniczną.

Faktem, który powinna sobie uświadomić każda osoba analizująca wykresy jest to, że są one tworzone przez ludzi! Możesz teraz powiedzieć: "Ale odkrycie!" Czy oby jednak na pewno? Powiedz mi czy potrafisz przeanalizować wykres giełdowy pod względem tego, co czuli inwestorzy w każdym jego momencie?

Czy podczas analizy wiesz, w którym momencie jakie uczucia szargają inwestorami. Czy potrafisz zlokalizować chciwość i strach na wykresie? Każdy tik na dowolnym wykresie giełdowym to przecież chociaż jedna zrealizowana transakcja. Jeden inwestor sprzedaje, a drugi kupuje. Jeden kieruje się strachem, że kurs już będzie spadać, a drugi chciwością, że kurs będzie rósł. Obydwoje przecież nie mogą mieć racji! Trzeba zanalizować, których inwestorów jest więcej, a będziesz wiedział, w którą stronę kurs będzie się kierował.

Zajrzyj do jakiejkolwiek nowoczesnej książki o zachowaniach konsumenckich a przeczytasz tam, że 90% osób w swoich decyzjach zakupowych kieruje się emocjami. Gdyby tak nie było to nikt by nie kupował Mercedesów, złotych zegarków, markowych ubrań znanych kreatorów. Takie same funkcje i to przy znacznie niższej cenie spełni Daewoo Lanos, najtańszy zegarek Casio czy też komplet dżinsowy z pobliskiego bazarku. Więc powiedz mi gdzie tu logika? Oczywiście ludzie kupują takie rzeczy dla prestiżu, poprawienia sobie humoru, zaimponowania znajomym. Czy myślisz, że w przypadku zajęcia, jakim jest inwestowanie na giełdzie jest inaczej? Oczywiście, że nie!

Taka jest psychologia inwestowania. Ludzie inwestując na giełdzie, czy na jakimkolwiek innym rynku kierują się chciwością i chęcią zarobienia jak największej ilości pieniędzy. Teoria o racjonalności inwestorów jest według mnie mocno przesadzona i nieco przestarzała. Sam George Soros, najlepszy zarządzający funduszy hedge wszech czasów, "człowiek który złamał Bank Anglii" i zmusił go swoją spekulacją do wycofania funta z systemu ERM, pisze w swoje książce "Kryzys światowego kapitalizmu", że rynki przez ponad 90% czasu nie są w równowadze. Są albo przeszacowane albo niedoszacowane. Dlatego właśnie światowe giełdy cały czas się kręcą w cyklach hossy i bessy.

Jeżeli zaczniesz patrzeć na wykresy jak na zachowanie tłumu i rozpoznawać jakie emocje inwestorami w obecnej sytuacji szargają to właściwie nic Ci więcej nie jest potrzebne. Temu właśnie ma służyć analiza techniczna wraz ze wszystkimi jej narzędziami, takimi jak świece japońskie, czy średnie ruchome. Analizie tego, co czują teraz inwestorzy i dzięki temu określeniu, co mają zamiar zrobić w przyszłości.

Wydaje się to bardzo proste, a jednak większość ludzi tej prostej rzeczy nie rozumie. Zamiast sprzedawać na szczycie, kupują, a gdy kurs spada, czekają. W końcu puszczają im nerwy i sprzedają praktycznie na samym dole korekty, zaliczając pokaźną stratę. Potem kurs jak na złość rusza w górę, ale inwestor już nie odkupuje akcji, bo czuje strach przed kolejną stratą i patrzy jak kurs akcji spółki rośnie, przebija szczyt przy, którym on kupował rosnąc dalej. Sam jednak pluje sobie w brodę, że jednak nie odkupił akcji. Wiem coś o tym, ponieważ wiele razy to przerobiłem we własnych inwestycjach.

Odkąd jednak zrozumiałem, że wykres to emocje ludzi, moja skuteczność znacznie się poprawiła. Jeżeli Ty to zrozumiesz, w Twoim przypadku też tak będzie.
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Lokaty strukturyzowane - gwarantowany zysk?

Lokaty strukturyzowane - gwarantowany zysk?

Autorem artykułu jest Krzysztof Jakubowski



Już od dłuższego czasu lokaty strukturyzowane są zapowiadane jako hit inwestycyjny tego roku. Czy jednak są naprawdę takie super i czy warto zainwestować w nie chociażby swój kredyt studencki?
1.Jak wygląda struktura lokat strukturyzowanych.

Kapitał wpłacony na lokatę strukturyzowaną jest dzielony między pewne, ale
niskooprocentowane (najczęściej) obligacje, a reszta (mniejsza część) to prowizja
oraz tzw. dyskonto, które może być przeznaczone np. na zakup funduszy inwestycyjnych.
Po więcej informacji o funduszach i kredycie studenckim zapraszam na stronę http://mlodybiznes.org

2.Gwarancja kapitału?

Kupując lokatę strukturyzowaną klient jest zapewniany że nie straci a niej, w najgorszym wypadku
po kilku latach (w zależności od długości trwania lokaty) otrzyma tyle samo pieniędzy ile wpłacił.
Wydaje się zachęcające i zapewne działa na "umysł" potencjalnych klientów.
Jednak realizacja tej obietnicy jest bardzo prosta:

Powiedzmy że wpłacam na lokatę strukturyzowaną ze 100% gwarancją kapitału 100 zł.
Lokata trwa 3 lata.


100 zł
^ ^
15,60 zł 86,40 zł
dyskonto, obligacje 5%
prowizja trzyletnie

Wystarczy 86,4 zł przeznaczyć na trzyletnie obligacje oprocentowanie na 5%, aby
mieć gwarancję otrzymania 100 zł po 3 latach. A pozostałe pieniądze (15,6 zł)
można przeznaczyć na prowizje i inwestycje w bardziej ryzykowne instrumenty
finansowe jak np. fundusze akcji.

3.Wady i zalety.

+
Gwarantowany kapitał. Już na samym początku inwestycji mamy pewność ile ryzykujemy.
Wiemy że nie otrzymamy mniej niż np. 90 czy 100% wpłaconego wkładu własnego.
+
Często lokaty strukturyzowane sprzedawane są jako ubezpieczenia/polisy dzięki czemu
można uniknąć płacenia podatki "Belki", co daje oszczędności rzędu 19% zarobionych
pieniędzy (no chyba że zostanie nam zwróceone owe 100% kapitału).
-
Problemy z wycofaniem kapitału. Lokaty strukturyzowane trwają kilka lat. Musimy się
pogodzić więc z faktem że na ten czas zamrażamy pieniądze. Wycofanie środków przed
końcem trwania umowy niesie ze sobą szkody w postaci utraty części wypracowanych
środków pienięznych.
-
Dodatkowa prowizja. Za część środków przeznaczanych na lokatę mogą być zakupione
np. jednostki funduszy inwestycyjnych. Zapłacimy wtedy dwie prowizje.
-
Przez partycypację środków nasza inwestycja będzie co prawda bezpieczniejsza, ale
też im większa gwarancja kapitału tym mniejsze szanse na wysoki zysk, bo część
pieniędzy (jak w przykłądzie powyżej) jest przeznaczana na pewne, ale nisko
oprocentowane obligacje.

Więcej o inwestowaniu na stronie http://mlodybiznes.org
---

www.mlodybiznes.org


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl