środa, 30 listopada 2016

Najważniejsza jest decyzja

Najważniejsza jest decyzja.


Autor: Richart Grel


Inwestowanie to pasmo decyzji, które trzeba podjąć. Sukces odniesiony na giełdzie, w nieruchomościach, biznesie czy choćby samodoskonaleniu jest bezapelacyjnie tym wznioślejszy im decyzja, której był finalnym efektem okazała się trafniejsza, dojrzalsza, bardziej zdeterminowana.


Proces podejmowania decyzji inwestycyjnych jest szczególną uniejętnością. Często graniczy z talentem, lecz z reguły bardziej związany jest z inwestowaniem w samego siebie, swoją więdzę i osobowość.

Codziennie podejmujemy dziesiątki decyzji. Mają one bezpośredni wpływ na nasze życie. Najważniejszym jest jednak to, że wszystkie są najlepszymi, jakie mogliśmy podjąć w danej sytuacji. Tak jesteśmy egocentrycznie skonstruowani, że zawsze chcemy dla siebie dobrze. Decyzja jest procesem, który charakteryzuje się wieloma czynnikami. Na kierunek wyboru wpływ mają zarówno wskaźniki długotrwałe, czyli nabyte w czasie oraz krótko trwałe - tak zwane impulsy. Te pierwsze często wynikają z naszego wykształcenia, światopoglądu lub wychowania. Są więc one typowo introspektywne. Impulsy zaś, biorą się z oddziaływania świata zewnętrznego czyli wrażeń, odczuć, złudzeń.

Każda decyzja, wiąże się z ryzykiem. Wszystko co robimy świadomie lub nieświadomie zawiera w sobie porcję hazardu.

Oddychając - ryzykujesz, bo: gaz, spaliny, ołów, wirusy ....

Jedząc - ryzykujesz, bo: bakterie, pestycydy cholesterol, toksyny ...

Wychodząc z domu - ryzykujesz, bo: krzywy chodnik, samochody, napady, cegła w drewnianym kościele...

Śpisz - ryzykujesz, bo: złodziej, bezdech senny, ... ...

O ile łatwiej, gdy nie ma wyboru, bo musisz oddychać, jeść, spać. Trudniej gdy można wybrać. Ciężar decyzji to podstawowy problem wielu osób. Dylemat w prawo czy w lewo, do przodu czy do tyłu, doprowadzić może do schizofremii, a pozostawienie decyzji na później do nerwicy.

Gdy próbowałem swych sił w marketingu sieciowym często po prezentacji słyszałem: daj mi trochę czasu, muszę się zastanowić. Choć delikwent był zainteresowany, widział swoją szansę odłożenie decyzji zawsze skutkowało jej definitywnym brakiem lub rezygnacją. Zawsze z pełnym szacunkiem i podziwem odnosiłem się do zdecydowanego "nie". W twarzy takiej osoby widziałem wybór zgodny z wytyczoną drogą życia i własnymi zasadami. Podwójnie szanuję tego, kto swą decyzję podejmuje z pełną stanowczością i zdecydowaniem. Biada jednak tym, którzy nie podejmują decyzji. Oni albo wolą tkwić przed otwartymi drzwiami wyobrażając sobie co jest za nimi, albo czekają na rozkaz, decyzję kogoś innego. Kogo?

Osobiście wolę sam wyznaczać ścieżkę swego życia niż być popychadłem.

Pracując zawodowo zauważyłem, że awansują nie ci, którzy dobrze pracują, lecz ci, którzy potrafią podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Łatwość podejmowania decyzji tkwi w świadomości. To konieczność jej podjęcia przymusza do dokonania wyboru. Dobry menadżer podejmuje decyzję bo wie, że nikt inny jej za niego nie powinien podejmować. Mniej ważnym jest czy okaże się ona w dłuższej perspektywie dobra czy zła, bo każda decyzja jest najlepszą w chwili jej podjęcia. Podparcie wyboru wiedzą i doświadczeniem to dopiero potęga. Gdzie podziewa się wtedy ryzyko?

Gdy inwestowanie stanie się jak oddychanie, jedzenie, spanie; gdy przejdzie się fazę pieluch i raczkowania; gdy z potknięć przedszkolaka zacznie wyciągać się wnioski, a każdy upadek, otarty łokieć czy kolano nauczy nowego doświadczenia i wiedzy o zasadach poruszania się wtedy nawet nie zauważymy, że to co było ryzykowne jest proste i łatwe. Trafne decyzje wynikać będą z doświadczenia i wiedzy. Ich podejmowanie stanie się natychmiastowe, prawie bez zastanowienia, intuicyjne.

Bo wolność finansowa jest jak oddychanie świeżym powietrzem.


Ruszaj z trendem. Richart

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 27 listopada 2016

10 mitów o funduszach inwestycyjnych

10 mitów o funduszach inwestycyjnych


Autor: Wiesław Zajiczek


Zgodnie z prospektami reklamowymi funduszy inwestycyjnych, są one stworzone po to, aby człowiek bez wiedzy inwestycyjnej mógł łatwo inwestować na różnych rynkach, wybierając akceptowalny dla siebie poziom ryzyka. Czy na pewno tak to działa? Sprawdź, jakie są największe mity i nieporozumienia związane z funduszami.


Mit 1. Fundusze są stworzone po to, aby każdy mógł inwestować, nie mając wiedzy inwestycyjnej

Fundusze są stworzone po to, aby osoby nimi zarządzające, mogły zgromadzić spory kapitał od osób nieświadomych realiów inwestycyjnych. Osoby zarządzające funduszami, pobierają prowizje zwykle niezależne od wypracowanych zysków tylko od wielkości wpłaconych środków. Zatem podstawowym celem funduszu inwestycyjnego jest zgromadzenie jak największych środków w jednostkach funduszu. Warto zwrócić uwagę na niektóre artykuły medialne. Część z nich koncentruje się na tym, ile środków pozyskały TFI, a nie ile wypracowały zysku. W niektórych funduszach zarządzający dostają premie roczne za wyniki funduszu, ale są one jedynie dodatkiem do zysków z podstawowej działalności. Każdy może kupić jednostki funduszu inwestycyjnego, ale takie kupno niekoniecznie musi być inwestowaniem.

Mit 2. Każdy może wybrać akceptowalny poziom ryzyka

Człowiek bez jakiejkolwiek wiedzy inwestycyjnej nie jest w stanie ocenić co jest ryzykowne a co nie. Jest wymóg prawa, aby przed zakupem jednostek funduszów, wypełniona została ankieta obrazująca tolerancję klienta na ryzyko. Przeciętny człowiek nie wie, że największe ryzyko w funduszach stanowi on sam - gdy cena jednostki spadnie gwałtownie, strach każe mu sprzedać jednostki w najbardziej niekorzystnym momencie. Gdy ceny jednostek idą w górę, zyski często parzą i ludzie zbyt szybko wychodzą z funduszu, aby już pochwalić się znajomym, ile to zarobili. Największym ryzykiem związanym z funduszami nie jest skala wahań cen jednostek, ale zachowanie niedoświadczonego inwestora.

Mit 3. Fundusze akcji są niebezpieczne a fundusze obligacji i pieniężne - bezpieczne

Zarządzający mierzą ryzyko inwestycyjne związane z funduszami tzw. odchyleniem standardowym stopy zwrotu, czyli miarą wahań stopy zwrotu z funduszu wokół pewnej wartości średniej, bądź pokrewnymi wskaźnikami zmienności. Wskazują, iż fundusze akcyjne zwykle mają większe wahania niż fundusze obligacji. Rzadko podkreśla się, że średnie stopy zwrotu są tzw. średnimi kroczącymi, tzn. sama wartość średniej stopy zwrotu zmienia się w czasie i zależy silnie od okresu, dla którego była liczona. Fundusz o mniejszej skali wahań (odchylenia standardowego) może być bardziej ryzykowny niż fundusz akcji, gdyż może mieć opadającą w długim terminie średnią kroczącą stopę zwrotu. Aby to zobrazować, porównajmy dwa rysunki (źródło - bankier.pl):

niska_zmiennosc-300x292
Fundusz obligacji - niższa zmienność

wyzsza_zmiennosc-300x296
Fundusz akcji - wyższa zmienność

Pierwszy z nich przedstawia zmiany ceny jednostki funduszu obligacji oraz wskaźnik zmienności cen (VLT - volatility ratio), drugi - analogiczne dane dla funduszu akcji. Jak widzimy, w wybranych okresach fundusz obligacji był na trendzie spadkowym (średnia cena jednostki opada), zaś fundusz akcji - na trendzie wzrostowym. Pierwszy fundusz charakteryzował się mniejszą zmiennością względną niż drugi. Mimo tego, oczywiście, kupując na początku wybranych okresów i sprzedając jednostki na końcu inwestor zyskałby na funduszu akcji - o większej zmienności. Straciłby zaś na funduszu o zmienności mniejszej. Zatem to nie zmienność, lecz analiza trendów, informacji gospodarczych i zachowanie inwestora mają wpływ na to, czy jego inwestowanie jest bezpieczne. Oczywiście przykłady podane powyżej zostały wybrane arbitralnie i oczywiście można by znaleźć przeciwne - pokazać, że inwestor może też stracić na funduszach akcji. Wszystko zależy od jego działania i zarządzania ryzykiem.

Mit 4. ,,W czasie hossy trzymaj znaczną część środków w funduszach akcji, a w czasie bessy - w funduszach obligacji"

Rada ta w różnych serwisach dla ludzi inwestujących w fundusze pojawia się najczęściej w kontekście programów systematycznego oszczędzania (PSO) czy innych długoterminowych form tzw. inwestowania. Mogłaby mieć nawet jakiś sens, gdyby przeciętny człowiek umiał kontrolować ryzyko i trafnie przewidywać moment zakończenia trendu wzrostowego (hossy) i nadejście trendu spadkowego (bessy). Tak jednak nie jest. Gdzie leży podstawowe niebezpieczeństwo dla przeciętnego człowieka? W korektach, czyli krótkich (w porównaniu z czasem trwania trendu wzrostowego) okresach, w których ceny akcji spadają. Człowiek ten widząc, że wartości jednostek funduszu akcji spadają kieruje się strachem, i dokonuje konwersji jednostek na fundusz obligacji. Tymczasem często krótkoterminowe korekty na rynku akcji pokrywają się z korektami na rynku obligacji! Kapitał zagraniczny odpływając z naszego rynku akcji odpływa często także z rynku obligacji. Strachliwy człowiek po tej konwersji irytuje się, bo dał środki do funduszu obligacji na przetrzymanie, a ich wartość spada. Korekty na obligacjach nie są tak głębokie jak na akcjach, ale bywa, że dłużej trwają. Inwestor czeka więc, aż ceny obligacji wzrosną, a w tym czasie na akcjach kontynuowany jest trend wzrostowy. Poirytowany wraca więc na rynek akcji w złym momencie, kiedy zbliża się następna korekta. To jedno z niebezpieczeństw tzw. aktywnego zarządzania portfelem funduszy. Zarządzający funduszami wpadli więc na ,,genialny" pomysł, jak temu zaradzić. Stworzono tzw. fundusze aktywnego zarządzania, różne strategie dynamicznego wzrostu i inne chwytliwe hasła. Polecam zobaczyć wykres dowolnego funduszu aktywnej alokacji od lipca 2007 r., aby przekonać się, jakie są efekty takiego zarządzania. Najczęściej nie ma żadnego zarządzania, są tylko chwytliwe hasła, byle zdobyć klienta, a prowizja i tak będzie od ilości zgromadzonych środków. Czy celem artykułu jest całkowita krytyka funduszy, jako złego narzędzia inwestycyjnego? NIE! Celem jest pokazanie, że aby inwestować, trzeba zdobyć wiedzę i umiejętności. Fundusze akcji mogą być dobrym narzędziem inwestycyjnym np. w takim czasie jak styczeń, luty 2009 roku, głęboka faza tzw. kryzysu. Wtedy gdy tłum sprzedaje akcje, doświadczony inwestor zapakuje je do pełna. Ale doświadczony inwestor wie, jak zarządzać ryzykiem i nie trzyma całości środków w funduszach akcji, kiedy wszyscy już trąbią jakie to daje zyski - np. w obecnym okresie.

Mit 5. ,,Dywersyfikuj"

Aby stworzyć pozory bezpieczeństwa, pseudo-doradcy finansowi (czyli sprzedawcy funduszy inwestycyjnych) - zalecają dywersyfikację. ,,Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego kosza'' - brzmi rozsądnie prawda? Znany inwestor, Warren Buffett mówi, że ,,dywersyfikacja jest dla ludzi, którzy nie wiedzą, co czynią''. Dywersyfikacja jest pomyślana jako ochrona przed ignorancją. Jest prawdą, że jeśli stworzy się portfel z nieskorelowanych (lub lekko ujemnie skorelowanych) walorów, to całkowita zmienność takiego portfela będzie mniejsza niż zmienność elementów składowych. Zatem prawidłowa dywersyfikacja zmniejsza wahania wartości portfela. Ale jak to się ma do celów inwestycyjnych ? Nijak. Stopa zwrotu to osobna sprawa. Z klasycznym modelem inwestowania propagowanym przez sprzedawców funduszy inwestycyjnych jest ten problem, że polecają oni dywersyfikację w ramach aktywów, które są dodatnio skorelowane. Jest to pozorna dywersyfikacja, bo proponuje się, aby niedoświadczony inwestor trzymał wszystkie walory w jednym koszyku - koszyku z funduszami inwestycyjnymi. Prawdziwa dywersyfikacja, to nabywanie różnego rodzaju inwestycji: nieruchomości, akcji, obligacji, surowców, udziałów w biznesach itd. ze szczególnym naciskiem na inwestycje dające regularne przepływy pieniężne.

Mit 6. Im większe ryzyko, tym większa potencjalna stopa zwrotu

Pisałem już o tym w części dotyczącej porównania funduszy akcji i obligacji. Ryzyko to nie zmienność cen walorów. Kupując nieruchomość pod wynajem, nie musisz martwić się wahaniami jej późniejszej ceny rynkowej. Troszczysz się o regularne pobieranie czynszu. Kupując akcje dywidendowe jest podobnie. Ich późniejsza cena nie ma znaczenia po kupnie. Aby kontrolować inwestycję, musisz kontrolować związane z nią zestawienia finansowe (np. zestawienia spółki dywidendowej). Fundusze inwestycyjne nie dają Ci możliwości wglądu w stan Twoich inwestycji. Nie dają kontroli nad inwestycją, a ona jest najważniejsza. Dobrze kontrolowana inwestycja może przynosić wysokie stopy zwrotu przy małym ryzyku. Ryzyko to brak kontroli i ubezpieczenia inwestycji. Doświadczeni inwestorzy giełdowi stosują na rynku akcji różne zlecenia zabezpieczające (np. stop-loss). Inwestowanie w fundusze nie daje takiej możliwości. Albo sam o nią zadbasz - nauczysz się analizy technicznej i fundamentalnej rynku i ustalisz sztywne progi wyjścia z inwestycji albo będziesz ryzykownym inwestorem, wybór należy do Ciebie.

Mit 7. Fundusze inwestycyjne programem systematycznego oszczędzania

Temat PSO jest szeroki, poświęcę mu w przyszłości osobny artykuł. Aby zapewnić sobie regularne wpływy, sprzedawcy funduszów wymyślili PSO obiecując kolejną ochronę klienta przed ignorancją - regularne wpłaty. Prawdą jest, że na trendzie wzrostowym, aby uniknąć wpłaty przez niedoświadczoną osobę na tzw. górce, czyli lokalnym szczycie, można wpłatę podzielić na mniejsze rozłożone w czasie. Zmniejsza to ryzyko górki, ale też zmniejsza całkowitą stopę zwrotu, gdyż kolejne wpłaty uczestniczą w mniejszych wzrostach. Na trendzie wzrostowym osoba wpłacająca na PSO może osiągnąć większą lub mniejszą, ale dodatnią stopę zwrotu. Oczywiste (choć nie dla wszystkich) jest to, że na rynku akcji są też trendy spadkowe i żaden rozkład regularnych wpłat podczas całego trendu spadkowego nie da dodatniej stopy zwrotu na końcu trendu. Trendy spadkowe mogą utrzymywać się na giełdach przez dziesiątki lat. Najlepszym przykładem jest japoński indeks Nikkei http://stooq.pl/q/?s=nikkei&c=30y&t=c&a=lg&b=1. Od początku lat 90-tych trwa tam trend spadkowy i długoterminowi ,,oszczędzający'' w funduszach akcji na pewno nie są zbyt zadowoleni. Inna sprawa - PSO, zwykle nie są też dobre dlatego, że często jest to oszczędzanie na cele związane z przepływem pieniężnym, np. na edukację dziecka. Edukacja dziecka wymaga regularnych przepływów pieniężnych, a fundusze inwestycyjne ich nie dostarczają. Podobnie z funduszami emerytalnymi.

Mit 8. Im dłuższy czas inwestycji tym mniejsze ryzyko

Myślę, że po wcześniejszych uwagach i przykładzie Nikkei, komentarz nie jest konieczny. Dodam tylko, że wielu doradców finansowych radzi inwestować w akcje na co najmniej 5 lat , a w obligacje na krócej - tak jakby w dłuższym terminie ceny akcji zawsze rosły co oczywiście nie jest prawdą.

Mit 9. Możesz zawsze przeczekać bessę

O ile trzymając akcje na rachunku maklerskim, możesz przeczekać bessę, to w przypadku funduszu istnieje realna groźba jego likwidacji w najgorszym momencie. Poczytaj prospekty informacyjne funduszy. Często jest tam zapis, że jeśli aktywa funduszu spadną poniżej pewnej kwoty, to fundusz może zostać zlikwidowany. I nieraz już tak się zdarzało. Zarządzającym puściły nerwy, ludzie zaczęli masowo wycofywać środki z funduszu i został zlikwidowany. Dlatego lepiej kupować akcje na własny rachunek i nie poddawać się przymusowo presji tłumu.

Mit 10. Fundusze chronią przed podatkiem Belki i kumulują zyski

Stworzone zostały fundusze parasolowe, w ramach których można konwertować jednostki np. subfunduszu akcji na subfundusz obligacji nie płacąc podatku od zysków kapitałowych. Jest to prawdą, ale... Często podkreśla się, że działa tu magia procentu składanego. Jeśli porównujemy to z lokatą to wszystko jest OK, rzeczywiście konwersje opóźniają naliczenie podatku. Ale niektórzy doradcy poszli dalej - aby zachęcić ludzi do inwestowania w fundusze, pokazują ludziom wykresy wzrostu cen oparte o procent składany. Kupisz fundusz akcji na kilka lat, to przy założeniu średniej stopy zwrotu 8 % rocznie procent składany tak będzie działał - i tu zwykle pojawia się krzywa pokazująca eksponencjalny wzrost. Tymczasem procent składany nie działa w przypadku funduszy, gdy nie mamy reinwestycji ! Niby oczywiste, a jednak wiele osób na to się łapie. Nawet gdyby była reinwestycja to tylko dodatnie stopy zwrotu w kolejnych latach gwarantowałyby kumulowanie się zysków. Tymczasem wykresy funduszów są silnie nieliniowe i trudno tam mówić o z góry określonych stopach zwrotu. Często, gdy w prospektach informacyjnych sprzedawcy chcą pokazać, że ich fundusz jest lepszy, to wybierają jeden moment zrównania cen i jeden okres i pokazują, że krzywa ich funduszu jest najwyżej. W przypadku funduszów akcji o silnie nieliniowych wykresach, można - wybierając odpowiednio początek wykresu - jeden fundusz zrobić najlepszym jak i najgorszym. Jako przykład podaję wykresy, które zrobiłem, korzystając z narzędzi mBanku:

porownanie1-300x118
Skarbiec vs Unikorona - dane z mBanku - okres pierwszy

porownanie2-300x112
Skarbiec vs Unikorona - dane z mBanku - inny okres

W pierwszym z podanych okresów fundusz akcyjny Unikorony zachowywał się lepiej, zaś w drugim - fundusz akcyjny Skarbca. Aby wybrać pomiędzy tymi funduszami konieczna jest więc analiza większej liczby okresów dopasowanych do własnego horyzontu inwestycyjnego i dopiero na tej podstawie - podejmowanie decyzji.


Artykuł pochodzi z serwisu przeplywypieniezne.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Lokaty - zalety bankowych depozytów

Lokaty - zalety bankowych depozytów.


Autor: Robert Malanowski


W poniższym artykule chciałbym przedstawić najważniejszy zalety i wady lokat bankowych. Są to niezwykle charakterystyczne instrumenty finansowe, które w ostatnich latach zyskały w Polsce ogromną popularność. Przyjrzę się nim zatem dokładniej i opiszę ich najistotniejsze cechy.


Jak napisałem na wstępie lokaty bankowe cieszą się dużym zainteresowaniem wśród Polaków. W 2010 roku założyli oni około 230 000 depozytów o łącznej wartości prawie 600 mln złotych! W tych statystykach zdecydowanie wyprzedzają inne podobne produkty takie jak np. obligacje skarbowe czy konta oszczędnościowe. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej charakterystycznym cechom tych produktów.

Lokaty - najistotniejsze zalety lokat.

Pełne bezpieczeństwo - zakładając lokaty w banku mamy całkowitą pewność otrzymania z powrotem naszych środków. Bankowy Fundusz Gwarancyjny - to rządowa instytucja, która zapewnia nam gwarancję wypłaty naszych środków, np. w sytuacji bankructwa banku, w którym założyliśmy depozyt.

Stosunkowo wysokie oprocentowanie - obecnie najlepsze oferty banków opiewają średnio na 6,5% w skali roku. Biorąc pod uwagę praktyczny brak ryzyka takiej inwestycji jest to przyzwoita stopa zwrotu. Szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że np. obligacje państwowe oprocentowane są średnio 1.5 - 2 punkty procentowe niżej.

Brak potrzeby fachowych umiejętności - inwestowanie w lokaty nie wymaga od klienta specjalistycznej wiedzy na temat finansów. To odróżnia te produkty np. od inwestowania na rynku kapitałowym czy zakupów udziałów w funduszach inwestycyjnych czy instrumentów pochodnych.

Precyzyjnie określona stopa zwrotu z inwestycji - w umowie, którą podpisujemy z bankiem mamy dokładnie określone oprocentowanie tego depozytu. W zależności od lokaty mamy oprocentowanie stałe (obowiązujące przez cały okres umowy) lub oprocentowanie zmienne (zależny od parametrów rynkowych jak np. wysokość stóp procentowych czy stawek lokat międzybankowych WIBOR).

Niezwykle podobnym produktem bankowym do lokaty jest konto oszczędnościowe. Posiada ono wszystkie opisane wyżej charakterystyki. Podstawową różnicą jest jednak możliwość wypłacania środków w dowolnym momencie. Konsekwencją tej zalety jest niższe oprocentowanie tych instrumentów.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ile wart jest mój diament inwestycyjny?

Ile wart jest mój diament inwestycyjny?


Autor: Rafal Szybiak


Czy moja inwestycja w diament będzie opłacalna? Czy proponowana przez pośrednika cena jest odpowiednia? Czy nie przepłacam za diament? Te, jak również inne, pokrewne pytania zadaje sobie każda osoba mająca kontakt z inwestycją w diamenty.


Ceny diamentów inwestycyjnych nie są transparentne. Można mówić wręcz o pewnej zmowie milczenia handlowców, którzy niechętnie patrzą na jakiekolwiek próby standaryzacji cen tych klejnotów. Każdy inwestor zdaje sobie sprawy z faktu, że kiedyś będzie chciał swoją inwestycję spieniężyć z obiecywanym zyskiem. Chce więc on wiedzieć, czy cena, jaką zapłacił za diament jest adekwatna do jego rzeczywistej wartości, jak również jaką kwotę może otrzymać za sprzedawany diament w perspektywie czasu.

Obecnie istnieją dwa niezależne źródła, publikujące w stałych odstępach czasu cenniki cen diamentów inwestycyjnych. Cenniki te odzwierciedlają zainteresowanie kupujących poszczególnym grupami kamieni sklasyfikowanych względem parametrów "4C". Pierwszym najbardziej poważanym źródłem informacji jest cennik Rapaport. W chwili obecnej powstaje on głównie w oparciu o ceny "ask" (ceny, w jakich handlowcy wystawiają na sprzedaż dany diament) internetowej platformy transakcyjnej RapNet. Należy zwrócić uwagę na fakt, że ceny te mogą różnić się (i rzeczywiście różnią się) od rzeczywistych cen transakcyjnych. Rapaport Diamond Report stał się głównym źródłem aktualnej wiedzy o cenach diamentów zarówno handlowców, jak i diamentowych inwestorów.

Martin Rapaport ma jednak konkurencję w swojej dziedzinie. IDEX – International Diamond Exchange jest analogiczną do Rapaportu instytucją monitorującą zmiany cen diamentów na światowym rynku w oparciu o analogiczną platformę transakcyjną. IDEX stwierdza, że na ich bazę danych składają się diamenty stanowiące ok. 75% światowego handlu. IDEX zdefiniował pojęcie „indeksu diamentowego” - współczynnika punktowego, obrazującego światowy trend w handlu tym drogocennym minerałem. Na „indeks diamentowy” składa się 15 najważniejszych grup kamieni (tzw. drivers), stanowiących ok. 45% światowego handlu. Każda z 15 grup jest z kolei średnią ważoną wyselekcjonowanych 300 profili diamentów najbardziej wartościowych i najczęściej występujących w obrocie.

Aby mieć wgląd do cenników którejkolwiek z tych instytucji, należy zapisać się na płatną subskrypcję. Koszt subskrypcji to od 180 dolarów amerykańskich rocznie (Rapaport). Nie jest to więc suma, którą każdy inwestor jest skłonny wydać, aby być na bieżąco z cenami diamentów inwestycyjnych.


Rafał Szybiak
http://www.PartnerFirm.pl
http://www.iDiamenty.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Niecodzienna inwestycja dla wytrwałych

Niecodzienna inwestycja dla wytrwałych


Autor: Robert Wiliński


Akcje, obligacje, jednostki funduszy inwestycyjnych… Złoto, srebro, diamenty… Mieszkania, biznesy i wiele więcej… Jedne bardziej dochodowe, inne mniej… Istnieje jednak inwestycja, której nie da się zmierzyć, a stopa jej zwrotu jest niekiedy ogromna… Jest nią własny wizerunek!


Każdy specjalista od PR’u powie Ci, że jesteś tym za kogo jesteś uważany. Albo idąc tropem znanego przysłowia „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”.

Nie ma żadnej wątpliwości, że odpowiednie dbanie o własny wizerunek jest bardzo ważnym aspektem. Czy prawnik, ubrany w dres byłby wiarygodny? Czy lekarz w krótkich spodenkach i czapce z daszkiem wzbudzałby zaufanie?

Jednak nie o takim wizerunku będzie ten artykuł. Traktował on będzie o własnym wizerunku w internecie, a dokładniej o tym jak korzystnie na Twoje życie może wpłynąć zainwestowanie kilka godzin tygodniowo w kreowanie własnego wizerunku w sieci.

Ekspert

Na początek warto zastanowić się kim w ogóle jest ekspert.

Według mojej osobistej definicji ekspertem jest osoba, której wiedza na dany temat jest znacznie szersza niż przeciętnego Kowalskiego. Wiedza ta jednak nie powinna być suchą teorią. Ekspertem nazwać powinniśmy raczej praktyków danej dziedziny niż profesorów, którzy poza książkami i publikacjami naukowymi nie mieli z danym zagadnieniem większego kontaktu. Ekspert, powinien (przynajmniej w pewnym zakresie) dzielić się swoją wiedzą z innymi i udzielać się na forum publicznym.

Dlaczego warto być ekspertem?

Ekspercki wizerunek może pomóc nam w wielu kategoriach życia. Należą do nich między innymi:

- Promowanie własnych produktów wiedzowych (np. ebooki, książki, szkolenia). Dużo łatwiej jest zarobić ogromne pieniądze na własnych produktach, gdy jesteśmy osobą powszechnie szanowaną i uznawaną za eksperta w danej dziedzinie. Wtedy nasze produkty zyskują na wiarygodności, a sprzedaż rośnie w oczach.

- Praca zawodowa. Jeśli marzysz o jakimś stanowisku, które wymaga wysokich kwalifikacji, wiedzy i doświadczenia, to zapewne marka eksperta, będzie bardzo pomocna przy realizacji tego celu.

- Rozmowy rekrutacyjne. Jeśli starasz się o jakąś posadę, to na pewno zyskasz kilka dodatkowych punktów w oczach pracodawcy, jeśli Twój serwis będzie cieszył się sporą oglądalnością, a Ty sam staniesz osobą uważaną za eksperta w danej dziedzinie

Jak stać się ekspertem?

Ekspertem nie można stać się z dnia na dzień. Nie zrażaj się, jeśli po kilku tygodniach działania nie osiągniesz oczekiwanych rezultatów. Wizerunek ekspercki buduje się przez całe miesiące, a bardzo często nawet lata. Poniżej znajdziesz listę elementów, które są niezbędne, aby zostać szanowanym ekspertem.

1. Wiedza. Bez tego nie da się być ekspertem, dlatego w początkowej fazie swojego działania, zdobywanie wiedzy i „bycie na bieżąco” powinno być Twoim priorytetem.

2. Daj się zauważyć. Jeśli nikt Cię nie odnajdzie, nie dowie się, że jesteś ekspertem i masz wiele wartościowych rzeczy do powiedzenia. Możesz prowadzić swój blog, założyć portal tematyczny lub po prostu regularnie i merytorycznie wypowiadać się na forach branżowych - po prostu bądź obecny, tam gdzie uważasz to za stosowne.

Choć cały proces wydaje się być mało skomplikowany, to wymaga wiele czasu i cierpliwości. Jest to niewątpliwie inwestycja tylko dla osób wytrwałych, które mają mocno określone cele, których realizacji nie porzucą po napotkaniu pierwszej lepszej małej przeciwności.


Robert Wiliński - zainwestuj w profesjonalną wiedzę,
zapisz się na DARMOWY newsletter SEKRETY LISTY ADRESOWEJ

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.