wtorek, 1 lutego 2011

Bezpieczne inwestowanie - nieruchomości

Bezpieczne inwestowanie - nieruchomości

Autorem artykułu jest Damian Żukiewicz



Jeśli jeszcze nie inwestowałeś (inwestowałaś) w nieruchomości bez wkładu własnego (lub z minimalną gotówką) to radzę zacząć jak najszybciej, bo to najprostsza i najbezpieczniejsza droga to osiągnięcia wolności finansowej i porzucenia raz na zawsze pracy na etacie.

Od tego dnia praca jaką wykonywałem dla siebie przez ostatnie lata, zaczęła przynosić takie dochody, które zapewniają mi normalne dostatne życie bez chodzenia do pracy. Teraz już wiem, że nigdy więcej do pracy na etacie nie wrócę i nikt już nigdy nie będzie mi mówił:

- ile zarabiam

- co robię w pracy

- z kim pracuję

- w jakich dniach i godzinach pracuje

- kiedy mogę pojechać na urlop

- itp., itd.

Może sie powtarzam, ale wiem, że warto, bo jest coś bardziej cennego w naszym życiu niż wolność? Urodziliśmy się wolnymi ludźmi a większość społeczeństwa przez całe swoje dorosłe życie wykonuje czyjeś polecenia. Ludzie Ci najpierw uczą się przez kilkanaście lat (często dlatego że zmuszają ich do tego rodzice), a później proszą swoich wybawicieli pracodawców o pracę. Proszą się o to żeby pracować na bezpieczeństwo i dostatnią przyszłość swojego szefa.

Jak już zbawca - pracodawca przyjmie ich do swojej fabryki, biura.. to prawie do śmierci posłusznie pracują dla niego w zamian za kilka procent tego co sami mogliby wypracować dla siebie przez ten czas.

Już kończę, bo aż się gotuję jak przypominam sobie ostatnie miesiące mojej pracy na etacie.

Jeśli pracujesz dla kogoś teraz, to jak najszybciej pomyśl o sobie i swoich bliskich. Zacznij powoli rozwijać swój własny biznes, a jak będziesz już pewnie stał na nogach - zostaw swojego pracodawcę - niech szuka sobie innego frajera, który będzie na niego pracował do końca swoich dni.

Ja zająłem się nieruchomościami oraz eBiznesem. Jeśli także interesują Cię nieruchomości, zacznij od wiedzy. Poznaj ludzi którzy inwestują w nieruchomości, rozmawiaj z nimi na forach dla inwestorów w nireuchomości i czytaj ile się da. Mnie do nieruchomości przekonał duży, prawdziwy inwestor w nieruchomości Pan Eryk Wiercimok. Poza tym, że jest on doskonałym inwestorem, przedsiębiorcom, to przede wszystkim jest on dobrym i uczciwym człowiekiem - uwierzcie mi że bardzo trudno jest znaleźć podobnych mu ludzi. Jego ostatnie dzieło (ratusz) możecie zobaczyć odwiedzając nyski Rynek. Przez kilka lat pomagałem Panu Erykowi zapełniać najemcami jego kamienice i lokale użytkowe, a doświadcznie jakie przy tym zdobyłem owocuje teraz i będzie owocowało już zawsze - przekazuje je dalej moim dobrym znajomym jak i nieznajomym osobom poznanym w internecie.

Jeśli nie masz "pod ręką" takiego mentora jakiego ja miałem szczęście posiadać, poradź się i pytaj innych ludzi, którzy zajmują się nieruchomościami (ja także pomogę Ci na tyle ile będe w stanie).

a jeśli masz trochę wolnych środków proponuje Ci przeznaczyc je na zakup i kilkukrotne przeczytanie książek z serii Bogaty Ojciec - ja samodzielnie kupiłem (odważyłem się) swoją pierwszą nieruchomość po przeczytaniu Bogatego Ojca. Autor książek, Robert Kiyosaki to znany na całym świecie inwestor w nieruchomości oraz człowiek który uczy finansowego alfabetu miliony ludzi na całym Świecie. Jego książki to bestsellery przetłumaczone na 40 języków. Jeśli nie lubisz czytać to radzę polubić, wiedzy i motywacji jaką zdobądziesz dzięki Robertowi Kiyosaki, nie da Ci żadna inna publikacja. Na stronie BogatyOjciec.info znajdziesz też edukacyjne, motywujące, bardzo dobre nagrania audio mp3. Polecam przesłuchać także kilka razy z rzędu (szczególnie nagranie "Młody bogaty rentier")

Osobom, które posiadają więcej wolnych środków, które mogą przeznaczyć na wiedzę, polecam 2 dniowe szkolenie z zakresu inwestowania w nieruchomości z minimalnym wkładem własnym. Seminarium prowadzone jest przez znanego inwestora Dr Andrzeja Fesnaka i Franciszka Staniszewskiego. Sam odbyłem podobne szkolenie, ale niestety nie miałem przyjemności być słuchaczem pary Fesnak - Staniszewski. Na kurs inwestowania możecie się zapisać na stronie kursy-finansowe.org/szkolenie/

Tak czy inaczej, bardzo namawiam Was do zdobywania wiedzy. Na szkoleniach, seminariach, w książkach, na forach i na żywo - najlepiej na własnej skórze.

Bierz swoje finansowe sprawy we własne ręcę - NIE UFAJ SWOJEMU PRACODAWCY! - on będzie Ci płacił tylko wtedy jeśli będziesz mu potrzebny. Jak staniesz się nieużyteczny, zamieni Cię na nowego niewolnika - pracownika.

Trzymajcie się i zdobywajcie wiedzę.

Życzę krótkiej drogi do wolności finansowej. Zapraszam na blogi i forum Przyjaznych Inwestorów.

---

mieszkania Nysa


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wolność inwestowania, wolność wyboru zysków

Wolność inwestowania, wolność wyboru zysków.

Autorem artykułu jest Leszek Maruszczyk



Inwestowanie to głównie lokaty i giełda. Lokaty - stały, niewielki procent i duże bezpieczeństwo. Giełda to duży zysk i ogromne ryzyko utraty pieniędzy. W finansach osobistych są jeszcze kredyty na niekorzystnych warunkach dyktowanych przez banki. Na styku lokat, intratnych inwestycji i kredytów pojawia się nowa idea.

Social Lending

To nazwa nowej idei, a zarazem nowego pomysłu na zarabianie i inwestowanie, nowego pomysłu na tańsze sposoby finansowania.

Na czym to polega? Serwisy pożyczek społecznościowych to takie miejsce w siecie, gdzie spotykają się zarówno inwestorzy, jak i pożyczkobiorcy. Ale czemu ktoś miałby udzielać drugiej osobie pożyczki? Przecież od tego są banki. No właśnie, źródłęm tanich odsetek z lokat i drogich odsetek od kredytu są banki. Przed nastaniem ery pożyczek społecznościowych w internecie, rzadko zdarzało się, by jedna osoba prywatna pożyczyła pieniądze innej osobie, jeśli już to była to pożyczka nieoprocentowana.

Inwestorzy, chcąc ulokować swoje pieniądze albo zanosili je do banku na marne procenty, albo inwestowali na giełdzie, co wiąże się z dużym ryzykiem. Bank zebrane od nich z lokat pieniądze pożyczał dalej, oczywiście na dużo większy procent. Dzięki temu bank zarabiał kilkadzisiąt procent z pieniędzy, któe nawet do niego nie należały.

Biedny inwestor nie mógł kręcić nosem, bo banki dla swoich lokat nie miały alternatywy, czy konkurencji (poza ryzykowną giełdą), brał więc kilka procent rocznie zysku. Po odliczeniu wpływu inflacji nie zostawało nic, lub prawie nic. Z nastaniem pożyczek społecznościowych sytuacja uległa diametralnej zmianie. Inwestorzy mogą sami udzielać kredytów pożyczkobiorcom, nie korzystajac z usług banku wypłacajacego skąpe odsetki.

Teraz inwestor może sobie sam wybrać, komu chce powierzyć pieniądze i na jaki procent. Z tego interesu można wyciągnąć dużo więcej niż z lokaty, oprocentowanie pozyczek społecznościowych ma swoje ograniczenia wynikające z tzw. "ustawy antylichwiarskiej". Mówi ona, że oprocentowanie pożyczki nie może być wyższe niż czterokrotność stopu lombardowej, czyli w chwili obecnej 20%.

Lokata jednak daje zaledwie 4-6%, czyli kilkukrotnie mniej. Dwudziestoprocentowa stopa zwrotu zrobiła tymczasem już z niejednego inwestora bogacza w efekcie działania procentu składanego, najlepszym przykładem jest Warren Buffet, maestro giełdy, któy jako jeden z nielicznych zdołal uzyskac przez wielę lat stopę zwrotu 20% z inwestycji na giełdzie.

---

Nowy sposób na duży zysk


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Forex - rynki walutowe cz.I

Forex - rynki walutowe cz.I

Autorem artykułu jest zombi



Czym jest Forex....Sama nazwa forex pochodzi o angielskiego zwrotu "Foreign Exchange" i oznacza międzynarodową wymianę walut. Handel na rynku walutowym w przeciwieństwie do rynku akcji czy kontraktów terminowych nie odbywa się w jednym miejscu lecz stanowi rynek pozagiełdowy zwany OTC ( Over The Counter).

Dzięki globalizacji i komputeryzacji, transakcje zawierane są za pomocą internetu - dzieki odpowiednim platforrmą transakcyjnym udostępnianym przez brokerów. Handel trwa 24h/dobę pięć dni w tygodniu od niedzieli od godz 23.00 do piątku do godz. 23.00.

Jako największy rynek na świecie, wolumen dziennego obrotu na rynku walutowym sięga już ok 4 bln USD. Dzięki temu wiele banków wykorzystuje go do zarabiania i dywersyfikacji swojego portfela. Natomiast ceny walut, które tak często widzimy w kantorach to nic innego jak konsekwencja popytu i podaży na odpowiednich parach walutowych.

Często rynek walutowy nazywany jest "grą Bogów" i przeznaczony jest dla najbardziej doświadczonych uczestników rynków finansowych. Natomiast smaku wszystkiemu dodaje możliwość korzystania z ogromnego lewarowania czyli tzw. dźwigni finansowej, która w przypadku rynku walutowego może wynosić nawet 1:200. Taka dźwignia w praktyce oznacza, że inwestując 10,000zł przy dźwigni 1:200, w rzeczywistości "dysponujemy" kwotą rzędu 2 000 000 zł.

Czym się handluje...

Na rynku walutowym transakcje zawiera się na określonych parach alutowych. W przypadku pary EUR/PLN mówimy, że euro notowane jest w stosunku do złotówki po określonym kursie, a każda transakcja oznacza kupno jednej waluty i automatycznie sprzedaż drugiej. Sam kurs pary walutowej to nic innego jak stosunek kursu jednej waluty do kursu drugiej , przy czym pierwsza z nich stanowi walutę bazową w stosunku do drugiej, do której ustala się kurs waluty kwotowanej.

Główne pary walutowe, które możemy spotkać to :

EUR/PLN
EUR/GBP
USD/PLN
EUR/YPY
EUR/USD
AUD/NZD
EUR/CHF
AUD/USD
USD/CHF
USD/JPY
GBP/USD

Na czym zarabiamy...

Podobnie jak w przypadku kontraktów terminowych na rynku walutowym możemy zarabiać zarówno na wzrostach jak i spadkach kursu walut. Jeżeli przewidujemy, że EURO będzie się umacniało w stosunku do złotówki (np. ze względu na spadek PKB i spowolnienie gospodarcze), toskładamy zlecenie kupna na parę EUR/PLN. Gdy nasze oczekiwania się sprawdzą osiągniemy zysk i zarobimy. Natomiast jeżeli okaże się, że raporty odnośnie sytuacji gospodarczej nie są aż tak złe i spadek PKB nam nie grozi to prawdopodobnie sytuacja się zmieni i złotówka się wzmocni, wtedy automatycznie poniesiemy stratę.

Podczas zawierania transakcji należy pamiętać o wspomnianej dźwigni finansowej obecnej na rynku walutowym, która nawet w przypadku małych wahań procentowych może znacząco wpływać na wartość portfela zwiększając jednocześnie ryzyko inwestycyjne.

Dlatego też zarabianie na przewidywaniu zachowań kursowych to zajęcie bardzo trudne, wymagające umiejętności i odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Osoba, która nie posiada odpowiedniej "świadomości inwestycyjnej" powinna dwa razy się zastanowić zanim postanowi zostać aktywnym uczestnikiem rynku walutowego.


Ile to kosztuje...

Rynek walutowy to jeden z największych i najpłynniejszych rynków finansowych świata. Obroty jak już wspomniano wcześniej sięgają tutaj blisko 4 bln USD w ciągu doby (wliczając dźwignię finansową), co sprawia, że zawarcie transakcji zwłaszcza na głównych parach walutowych nie stanowi najmniejszego problemu.. Taka ogromna płynność sprawia, że pośrednicy nie pobierają prowizji od kupna czy sprzedaży tak jak w przypadku akcji.

W większości przypadków nie są pobierane również opłaty za otwarcie i prowadzenie konta. Jedyny koszt jaki ponosi inwestor to tzw. spread czyli różnica kursowa pomiędzy kursem kupna, a kursem sprzedaży danej pary walutowej.

Przykład:

Każda para posiada dwa kursy -kurs kupna (bid) i kurs sprzedaży (ask). Weźmy przykładowo parę USD/PLN (dolar do złotówki), dla której kurs kupna (bid) wynosi 2,8900, a kurs sprzedaży (ask) 2,8820 - różnica pomiędzy "ask" i "bid" to spread, czyli koszt który ponosimy w momencie zawarcia transakcji. Oznacza to, że w przypadku kupna pary walutowej USD/PLN, transakcja dokonana zostanie po cenie ask, ale wycena będzie oparta na cenie bid, czyli niższej od ceny kupna o różnicę spread. Praktycznie o tyle jesteśmy stratni w momencie otwarcia pozycji.

W większości przypadków pośredników "spread" to jedyny koszt jaki przyjdzie nam ponieść. Należy jednak pamiętać, że spread jest różny dla różnych par walutowych i związany może być z ich płynnością. W przypadku EUR/PLN spread jest znacznie niższy od wspomnianej pary USD/PLN

---

Investorsi.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Fundusze Vandior - o czym należy wiedzieć

Fundusze Vandior - o czym należy wiedzieć

Autorem artykułu jest Rafał Chmielewski



Gdybym powiedział Tobie, że w ciągu roku możesz mieć nowy samochód nie wydając na to ani złotówki, czy byś w to uwierzył? Albo gdybyś w ciągu roku mógł sobie stworzyć wygodny, stały i pasywny dochód, który rok w rok będzie regularnie wzrastał, to czy nie byłoby to zbyt piękne?

Tak, ale jednak możliwe! Na takie niewiarygodne zyski pozwalają Fundusze Vandior. Jednak aby się o tym przekonać, powinieneś wiedzieć o kilku istotnych rzeczach. Inwestowanie w Vandiorze może być bowiem ryzykowne! Dlatego zanim to zrobisz, zanim podejmiesz decyzję o inwestowaniu w Vandiorze, przeczytaj niniejszy tekst do samego końca.

Jakich zysków możesz się spodziewać

Vandior jest firmą zarządzającą czterema funduszami operującymi na rynku Forex, tj. rynku wymiany walut. Forex ostatnio święci triumfy, gdyż zyski inwestycyjne osiągane za jego pośrednictwem są dużo bardziej przewidywalne, aniżeli zyski z giełdy, a przy tym są równie duże. Jest to więc główny czynnik wielkiego powodzenia Fuduszy Vandiora i ich niezwykłych osiągnięć.

Jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Vandiora, firma ta prowadzi swoją działalność od 5 lat, jednak dopiero teraz - w roku 2009 - zdecydowała się na gromadzenie kapitału od inwestorów indywidualnych za pomocą Internetu.

Jak zatem wyglądają zyski Vandiora? W roku 2004 było to 92,4% na rok, po czym kwota ta systematycznie zaczęła wzrastać, i w roku 2008 zysk z zainwestowanego kapitału wyniósł 180,8%! W roku 2009 (sierpień) zysk od początku roku wynosi już 140%, i chociaż nie pobije wyniku z poprzedniego roku, to i tak jest to wyśmienita inwestycja, której nie da się porównać z najlepszymi lokatami bankowymi.

O czym należy wiedzieć

Zanim zainwestujesz w Fundusze Vandiora powinieneś znać poziom ryzyka, jaki się z tym wiąże. Przede wszystkim jest to przedsiębiorstwo znajdujące się w Panamie. Sam fakt, że jego siedziba mieści się w raju podatkowym jeszcze niczego nie dowodzi, wiele jest bowiem ogólnie znanych podmiotów (np. IKEA) mających spółki (albo inne rodzaje inwestycji) ze swoich sieci w rajach podatkowych. Korzystanie z atrakcyjnego systemu podatkowego nie jest bowiem przestępstwem, jeżeli nie zmierza ono do omijania prawa podatkowego. Ryzykiem w przypadku Vandiora jest to, że Panama ściśle chroni tożsamość udziałowców każdego przedsięwzięcia. W przypadku utraty płynności przez ten podmiot, albo w przypadku jego rozwiązania, nie ma żadnej możliwości dochodzenia swoich praw.

Inny ryzykiem jest to, że - jak mówią niektórzy - firma należy to tzw. programów HYIP, czyli High Yield Inwestment Program (program inwestycyjny o dużej stopie zwrotu), które mają tendencję do „wyczerpywania" się. Po prostu w pewnym momencie takie programy upadają. Być może w twierdzeniu, że Fundusze Vandiora są faktycznie takim programem HYIPowym jest dużo prawdy, jednakże z drugiej strony jego zyski nie są aż tak duże jak te, które możemy w tych programach spotkać. Odsetki takie mogą bowiem przekraczać 700%! W Vandiorze są one, jak już wiemy, znacznie niższe. Poza tym skala inwestycji dokonanej przez Vandiora na stworzenie systemu do obsługi swoich usług (zaawansowana strona internetowa, system powiadamiania sms, karta Mastercard, itp.) skłaniają do twierdzenia, że jednak w zamiarze jego twórców była działalność przez czas nieograniczony w przeciwieństwie do programów HYIPowych, znacznie prostszych w swojej konstrukcji.

No i najważniejsza rzecz - opodatkowanie. Vandior nie opodatkowuje wypłacanych zysków - zgodnie z prawem Panamy. Oznacza to, że każdy inwestor otrzymuje swoje zyski w pełnej kwocie, które powinny zostać opodatkowane przez niego indywidualnie, zgodnie z obowiązującym go prawem podatkowym. Oczywiście istnieje możliwość ukrycia tych zysków przed rodzimym fiskusem, jednakże trzeba sobie zdawać sprawę z konsekwencji w razie ich ujawnienia. W Polsce na przykład nie jest możliwe wybudowanie domu, czy zakup mieszkania, bez ingerencji fiskusa. Takie zakupy zawsze wyjdą na jaw, co spowoduje zainteresowanie organów podatkowych, i pytania o źródło pochodzenia środków pieniężnych. Wyjawienie pochodzenia tych pieniędzy, a w zasadzie ujawnienie zwłoki w ich opodatkowaniu, może spowodować konsekwencje karno skarbowe, nie mówiąc o odsetkach. Stąd też rozsądne jest prawidłowe opodatkowanie naszych zysków z Funduszy Vandiora.

To tyle na temat zagrożeń i ryzyk związanych z inwestowaniem w Funduszach Vandior. Inwestycja taka jest jednak bardzo opłacalna i warto się zastanowić, czy niewielka kwota pieniężna nie jest warta podjęcia takiego ryzyka.

I jeszcze jedno: pamiętaj o naczelnej zasadzie inwestowania, aby nie inwestować kwoty wyższej niż taka, której nie żal by Tobie było zgubić na ulicy!

Więcej o tym, jak zwiększyć zysk z inwestycji w Vandiorze przeczytasz na mojej stronie Milion w 5 lat.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto ukryć dochód z raju podatkowego

Czy warto ukryć dochód z raju podatkowego

Autorem artykułu jest Rafał Chmielewski



Inwestowanie w rajach podatkowych staje się ostatnio coraz bardziej modne. Coraz więcej osób zaczyna korzystać z instrumentów finansowych oferowanych przez założone tam instytucje finansowe, takie jak Vandior Inc. Czy warto utajnić swoje „rajskie" dochody przed fiskusem?

Chociaż nieprzeciętne i nieopodatkowane zyski oferowane przez działające w rajach podatkowych instytucje są wystarczającym powodem do tego, aby się żywo nimi zainteresować, to innym powodem dużej popularności inwestycji w tych obszarach jest znakomita ich dyskrecja w zakresie powierzonych im informacji o inwestorach. Możliwość ścisłego przestrzegania tajemnicy przez banki, fundusze i inne podmioty, działa pobudzająco na całą rzeszę potencjalnych inwestorów tym bardziej, że inwestowanie w rajach jest coraz łatwiejsze dzięki postępowi technologii informatycznej.

O tym, że zyski osiągane w rajach podatkowych są bajeczne, świadczą chociażby wyniki powołanej powyżej instytucji Vandior, zarejestrowanej w Panamie. W chwilach, kiedy cały świat drżał w posadach w skutek kryzysu finansowego, fundusze zarządzane przez tą firmę rosły - można rzecz - dramatycznie i rok 2008 zamknął się dla jednego z nich zyskiem w wysokości ponad 180% (takiej kwoty nie da się porównać z żadną lokatą dostępną na rynku bankowym).

Zysk ten, zgodnie z prawem Panamy, nie musiał być opodatkowany, a zatem inwestorzy mogli go zatrzymać w całości w swoich portfelach a fiskus nigdy by się o nim nie dowiedział. No właśnie, ale zadajmy sobie pytanie, czy warto ukrywać zarobione w ten sposób pieniądze przed swoim fiskusem.

Przyjmijmy najpierw, że skrzętnie chowamy nasze oszczędności z Vandiora. Inwestujemy np. 1000 EUR i zyski stale reinwestujemy od początku, zwiększając przy tym kwotę całej inwestycji o około 150% rocznie. Po kilku latach zbiera nam się ponad milion EUR. Po tym okresie zamykamy inwestycję i wypłacamy swoje fundusze. Taka kwota jednak nie może przejść niezauważona. Jeżeli dokonamy jej przelewu na nasze konto w Polsce to natychmiast zainteresuje się tym polski fiskus. Nawet, jeśli będziemy mieli dużo szczęścia, i w jakiś sposób kwota ta nie wyjdzie na jaw, to zakup jakiejkolwiek nieruchomości, albo samochodu, natychmiast zainteresuje władze skarbowe.

Ukrycie swojego dochodu wiąże się niestety z odpowiedzialnością karno-skarbową (nie licząc wymierzonego zaległego podatku wraz z odsetkami), co jest i tak mniejszą dolegliwością, niż na przykład nieujawnienie źródła pochodzenia takiej kwoty, co oprócz odpowiedzialności z kodeksu karno-skarbowego będzie się wiązało z jej opodatkowaniem w wysokości 75%! I tłumaczenie - często wykorzystywane przez podatników - że pieniądze te pochodzą z nierządu za granicą, na nic się nie zda, gdyż to jest zdecydowanie zbyt duża kwota.

Jak widzimy, ukrywanie naszych inwestycji w rajach podatkowych jest dość ryzykownym zajęciem i lepiej w tym przypadku postąpić uczciwie i w zgodzie z prawem podatkowym. Na takie „manewry" mogą sobie pozwolić ludzie, którzy mogą takie kwoty inwestować na całym świecie, i którzy tak często podróżują, że niełatwo jest ustalić ich rezydencję podatkową. Jeżeli nie stać nas na zamieszkanie na Bahamach albo w Polinezji, to najlepiej spokojnie pokazać to, co można łatwo ukryć.

Więcej informacji na temat niewiarygodnych inwestycji w funduszach Vandior można znaleźć na stronie VanFunds.com, ale warto dodać, że inwestowanie w rajach podatkowych nie jest nielegalne. Nielegalne jest zachowanie zmierzające do uniknięcia zapłaty podatku!

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl