środa, 30 listopada 2016

Jak zarobić na nieruchomościach?

Jak zarobić na nieruchomościach?


Autor: kubarefer


Zarabianie na nieruchomościach stało się popularne w Polsce po ogromnych sukcesach zachodnich deweloperów. Dziś nie tylko firmy, ale także młode małżeństwa starają się zarabiać na remontowaniu i odsprzedaży mieszkań i zrujnowanych domów. Wbrew pozorom, taki rodzaj działalności nie jest bardzo trudny.


Jak zacząć zarabiać na nieruchomościach?

Zarabianie na nieruchomościach to dosyć łatwa sprawa, jeśli ściśle trzymamy się harmonogramu, wyznaczonego na samym początku naszej przygody z tym rynkiem.

Po pierwsze, powinniśmy rozejrzeć się nad co najmniej dziesięcioma nieruchomościami w naszej okolicy, które według nas są niedoszacowane. Nie muszą być to wcale najtańsze nieruchomości, jakie uda nam się znaleźć. Jeśli jednak dopiero zaczynamy przygodę z zarabianiem na nieruchomościach, powinniśmy znaleźć w miarę tanie mieszkanie lub dom, by w przypadku niepowodzenia ewentualna strata była proporcjonalnie mała.

Jeśli znajdziemy już odpowiednie nieruchomości, powinniśmy zaczerpnąć porady u znajomych i rodziny. W ten sposób zyskamy świeże spojrzenie na sytuację i będzie nam łatwiej samodzielnie zadecydować, jaką nieruchomość powinniśmy zakupić, by potem z zyskiem ją odsprzedać.

Decyzja i zaciągnięcie kredytu.

Gdy podejmiemy decyzję o zakupie konkretnej nieruchomości, podpisujemy umowę przedwstępną z właścicielem i jak najszybciej staramy się o udzielenie kredytu hipotecznego. Z punktu widzenia zarabiania na nieruchomościach ważne dla nas jest, by wybrać możliwie najtańszy kredyt hipoteczny i uniknąć opłat od wcześniejszej spłaty kredytu. Przecież nieruchomość będziemy chcieli odsprzedać jak najszybciej, więc i kredyt spłacimy bardzo szybko (najlepiej w ciągu kilku miesięcy).

Sprzedaż jeszcze przed remontem.

Nieruchomość kupujemy oczywiście z myślą o zysku. Dlatego powinniśmy dodać jej trochę wartości. Dlatego nieruchomość remontujemy by potem sprzedać ją z zyskiem. Pamiętajmy zatem o wszystkich stratach ponoszonych po drodze. Są nimi: nasz czas, odsetki od kredytu hipotecznego, koszty remontu i koszty kupna/sprzedaży nieruchomości. Te wszystkie koszty powinniśmy wliczać do naszego zestawienia zysków i strat.

Aby maksymalnie ograniczyć koszty i dać sobie większą szansę na szybkie odzyskanie zainwestowanych w dom lub mieszkanie pieniędzy, powinniśmy już pierwszego dnia po zakupie nieruchomość wystawić na sprzedaż. Wykonajmy zatem serię profesjonalnych zdjęć, wysprzątajmy nieruchomość i opublikujmy serię ogłoszeń w internecie i prasie. Może w czasie remontu lub nawet przed jego rozpoczęciem znajdzie się ktoś, kto zechce nieruchomość od nas zakupić. W ten sposób oszczędzimy sobie czasu i zarobimy wyłącznie na samej transakcji. Będzie to oczywiście mniejszy zysk, ale straty czasu i nakładu sił zostaną ograniczone do minimum.

Podatki i opłaty.

Pamiętajmy, że zarabianie na nieruchomościach wiąże się z różnego rodzaju opłatami. Są to opłaty nie tylko od samych transakcji i różnego rodzaju prowizje, ale także opłaty skarbowe i podatki (między innymi wyższy podatek dochodowy na koniec roku. Zysk z nieruchomości bowiem będzie się wliczał do naszego rocznego przychodu. Może czasem warto zatem zasięgnąć opinii prawnika lub chociaż doradcy finansowego, który ma już doświadczenie w takiej kwestii. Życzymy powodzenia.


Artykuł we współpracy z portalem TWOJPORTFEL.INFO

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Inwestowanie w srebro

Inwestowanie w srebro


Autor: na czym można zarobić


Czy opłaca się teraz inwestować w srebro? W jaki sposób to zrobić? Ile będzie można zarobić? Odpowiedzi na te pytania w naszym artykule. Zapraszamy do zapoznania się z nim.


Bez wątpienia inwestycja w srebro stanie się jedną z najlepszych inwestycji w historii. Zgodnie z informacjami podawanym przez CPM Group dostępnego srebra jest ok. 300 milionów uncji. Jeszcze 60 lat temu dostępnego srebra było ponad 10 bilionów uncji. Dostępnego złota natomiast jeszcze 50 lat temu było ok. 1 biliona uncji.

Współcześnie dostępnych jest 7 bilionów uncji. Więc tylko pomyśl, jaki to oznacza potencjał wzrostu dla srebra. Dlaczego srebra z biegiem czasu ubyło, a złota przybyło? Otóż dlatego, że srebro jest w ogromnych ilościach wykorzystywane i zużywane w przemyśle. Dostępnego złota w ciągu ostatnich 50 lat przybyło o 700%, podczas gdy ilość dostępnego srebra zmalała o 97%.

Dziś mamy tylko 22 kopalnie zajmujące się wydobywaniem srebra, podczas gdy jego zużycie jest na rekordowych poziomach. Jeżeli natomiast spojrzeć na przyszłe zapotrzebowanie na srebro, to jest ono najrzadszym metalem na ziemi. I na dodatek jak na razie nie ma innego tak dobrego i tak taniego za razem metalu, którym można by srebro zastąpić.

Srebra używa się do produkcji TV, CD, DVD, iPodów, piekarników, baterii, aparatury medycznej, leków, pojazdów, komputerów, telefonów komórkowych, sprzętu AGD, jego użycie jest także kluczowe przy produkcji plastiku. Srebro znajduje także coraz więcej zastosowań na rynku alternatywnych energii. Spośród wszystkich metali srebro jest najlepszym przewodnikiem elektryczności.

W dodatku za wzrostem cen srebra przemawia coraz szybszy rozwój krajów takich jak Indie czy Chiny. Co z pewnością zwiększy zapotrzebowanie na srebro. Oliwy do ognia doleje także fakt, że inwestowanie w srebro w tych krajach jest bardzo popularne. Rosnący globalny popyt na elektronikę i całą resztę rzeczy, do produkcji których używa się srebra, spowoduje zapewne eksplozję jego ceny.

Po przyjrzeniu się wszystkim tym czynnikom przemawiającym za wzrostem cen srebra, jest ono z pewnością czymś, co każdy inwestor powinien posiadać w swoim „portfelu”. Najlepiej nabyć srebro w jego fizycznej postać: srebrne monety, srebrne sztabki, monety bulionowe. Nabywać tylko takie monety i sztabki, które są z czystego srebra, czyli próby 0,999. Nie nabywać tych próby 0,925. Oprócz tego na każdej monecie czy sztabce powinno pisać, że jest to srebro i że jest ono próby 0,999. Polecamy także nie nabywać monet i sztabek lżejszych niż 1 uncja. Dobrze jest także przeznaczyć pewną kwotę na inwestycje w srebro i kupować je regularnie, np. co 2-3 miesiące.


jak zarobić przez internet

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Historia Adama Todda

Historia Adama Todda


Autor: Tomasz C.


Niesamowita historia jednego z pierwszych profesjonalnych traderów sportowych, który zarobił ponad 100k pierwszego roku handlu na Betfair, a później założyciela popularnego programu Bettrader.


Ta historia Adama to bardzo dobry wstęp do Betfair Tradingu

Adam Todd, założyciel popularnego oprogramowania BetTrader służącego do profesjonalnego handlowania na tym rynku, dowiódł samemu, że jest możliwe systematyczne zarabianie wyłącznie przez krótkoterminowe handlowanie fluktuacjami w cenie zakładu na faworyta zanim rozpocznie się wyścig. Na początku swojej przygody z Betfair, zanim stworzył oprogramowanie w ciągu 3 lat pomnożył 200 funtów do 100 tysięcy funtów.

Adam Todd, założyciel popularnego oprogramowania BetTrader służącego do profesjonalnego handlowania na tym rynku, dowiódł samemu, że jest możliwe systematyczne zarabianie wyłącznie przez krótkoterminowe handlowanie fluktuacjami w cenie zakładu na faworyta zanim rozpocznie się wyścig. Na początku swojej przygody z Betfair, zanim stworzył oprogramowanie w ciągu 3 lat pomnożył 200 funtów do 100 tysięcy funtów.

Betfair Trading - Rok 2003

Rok 2003 był moim pierwszym pełnym rokiem handlu na Betfair. Rozpocząłem w listopadzie 2002 roku z sumą 200 funtów, aby na początku 2003 roku dobić do 300 funtów. Poczynając od 2 stycznia miałem ciąg wygranych 70 dni pod rząd bez żadnego dnia straty. To przekonało mnie, że rozpracowałem ten rynek.

Na części z moich wygranych dni w rzeczywistości wyszedłem na zero, ale fakt, że nawet w gorszych dniach nie straciłem pieniędzy było bardzo obiecujące. Moim ulubionym powiedzeniem zapożyczonym od Abrahama Lincolna jest „Może idę bardzo wolno, ale za to nigdy się nie cofam!” . To dokładnie tyczy się moich wyników. Mimo, że w niektórych dniach nic nie zarobiłem, to że nic nie straciłem, spowodowało, że zacząłem powiększać swoje konto bardzo szybko, pomimo tak małego kapitału początkowego.

Pozytywną rzeczą dotyczącą tradingu jest to, że przez cały czas w kółko możesz używać swoich środków i generować zyski z zakładów o dużo większej wartości niż byś mógł w klasycznych zakładach. Przy użyciu tej samej sumy pieniędzy w wielu krótkoterminowych zakładach o niskich wygranych, wypracowywałem najniższą marżę, ale robiąc obrót pieniędzmi wystarczająco duży, żeby stało się to opłacalne.

Jak możesz zauważyć, mój całkowity obrót zakładami w ciągu roku używając początkowego kapitału 300 funtów był 17.5 miliona funtów, co wygenerowało mi zysk przed odprowadzeniem prowizji 42 tysiące funtów. Moja marża wyniosła więc tylko 0.24% od obrotu. Ćwierć procenta może wydawać się dość mało, ale zarobione od prawie 20 milionów funtów staje się warte poświecenia temu czasu. Nie prosiłem o wiele, a konsekwentna strategia przyniosła stabilną stopę wzrostu praktycznie bez obsunięć kapitału.

Kolejną korzyścią tych stałych zysków jest to, że utrzymują prowizję na najniższym możliwym poziomie. Jeśli uprawiasz hazard na Betfair i masz duże wahania swoich rezultatów płacisz dużo większy procent w prowizji niż gdybyś tylko wygrywał i nie miał takich wahań. Dla przykładu załóżmy, że obstawiasz każdy wyścig. Jeśli wygrasz 200 funtów na wyścigu, następnie przegrasz 180 funtów, potem znowu wygrasz 200 funtów i na następnym wyścigu przegrywasz 180 funtów, wypracowałeś całkowity zysk 40 funtów z 4 wyścigów. Po zapłaceniu 5% prowizji od wygranej Twoich dwóch wyścigów, czyli 20 funtów, pozostaje Ci 20 funtów wygranej. Pomimo tego, że prowizja to tylko 5% Betfair pobrało 50% Twoich zysków.

Teraz, gdybyś spekulował na tych samych 4 wyścigach I wypracował średnio 10 funtów na każdym z nich, nie tylko wypracowałbyś ten sam zysk bez dużych strat w 2 wyścigach, ale także zapłaciłbyś dużo mniejszą prowizję. Prowizja 5% od każdych zarobionych przez Ciebie 10 funtów to 50 pensów, także po jej odjęciu zostanie tobie 38 funtów z 40 funtów. W tym przykładzie prowizja w rzeczywiści wynosi 5% ponieważ nie ma strat.

Jak możesz zauważyć całkowita prowizja za rok wyniosła 2,336 funtów co równa się tylko 5.54% moich całkowitych wygranych. Wygrywałem średnio na 9 z 10. Handel zakładami sportowymi jest bezsprzecznie najbardziej opłacalnym i stałym sposobem zarabiania na Betfair.

Mała ilość strat oznacza, że nie potrzebujesz posiadać dużo gotówki, aby przeczekać ciąg strat, który zdarza sie podczas hazardu. Przy grach o równych szansach wygranej i przegranej zdarzają się straty ponad 8 razy pod rząd. Jeśli obstawiasz wygraną danego konia przy szansach 3.0 lub 4.0 możesz oczekiwać 20, 30 strat pod rząd. Moja szansa wygrania miała średnio prawdopodobieństwo 90% tak więc w moim przypadku możliwość straty 3 – 4 razy pod rząd była bardzo mała. Nie potrzebowałem wiec dużego konta jaki potrzebuje hazardzista.

Do końca marca powiększyłem swoje konto do 3000 funtów I zdecydowałem się zacząć wycofywać zarobione pieniądze. W tym czasie byłem dosyć pewny tego, że znajduję się na właściwej drodze. Miałem już dość bycia ‘spłukanym’ i mieszkania z rodzicami. Oprócz tego moja stawka, którą obstawiałem osiągnęła maksimum, które rynek mógł bez problemu wchłonąć. Pierwszą, rzeczą którą zrobiłem, to ucałowałem moich rodziców na pożegnanie, dziękując im, że utrzymywali mnie przez ten czas, gdy ja każdego dnia handlowałem wyścigami konnymi. Przeprowadziłem się do Londynu, gdzie wynająłem pokój w domu na Fulham, który wynajmowali Australijczycy.

Każdego dnia wstawałem koło południa, brałem godzinną kąpiel I wychodziłem do pracy. Moje życie całkowicie się odmieniło! Miałem 3 dni straty w marcu. Myślę, że spowodowane to było dostosowaniem się do zmiany warunków pracy, ponieważ od teraz prawie codziennie miałem kaca. Oprócz tych kilku potknięć rzeczywistość stawała się coraz lepsza, ponieważ nie miałem żadnego stratnego dnia w kwietniu i maju, a moje tygodniowe zyski średnio stanowiły magiczny tysiąc funtów, czyli sumę, która była moim celem.

Londyn był wspaniały I bawiłem się bardzo dobrze, ale nie mogę usiedzieć w jednym miejscu na dłużej. Zdecydowałem się na sprawdzenie, czy mógłbym osiągnąć mój cel ostateczny, czyli przenieść sie za granicę i wciąż zarabiać. Wyjechałem do Barcelony i wynająłem ładny apartament blisko plaży i pracowałem w kafejce internetowej na końcu La Ramblas, tej z najlepszymi komputerami. To było lato, pracowałem około 7 godzin codziennie od popołudnia, a każdego wieczora imprezowałem. Po kilku miesiącach znowu znudziło mi się to i pod koniec sierpnia zabrałem swoją przygodę z Betfair do Rio de Janeiro. Plan, żeby pracować tutaj nie za bardzo się sprawdził ponieważ połączenie z internetem nie było zbyt dobre w żadnej w kafejek internetowych, tak więc po kilku tygodniach tutaj skierowałem się do USA, żeby tam spróbować.

San Fransisco to był mój pierwszy przystanek, ponieważ słyszałem o nim trochę dobrych rzeczy. Problemem było jednak zachodnia strefa czasowa. Wyścigi konne rozpoczynały sie o 6 rano i jeśli pozostałbym tutaj przez zimę wstawałbym o 4 rano, aby zaczynać, żeby zaczynać handel. Po trzech wczesnych startach zdecydowałem się zagościć w bardziej cywilizowanej strefie czasowej Wschodniego Wybrzeża. Miami, nadchodzę!

Pokochałem Miami od pierwszego dnia jak się tutaj znalazłem. Zdążyłem nawet zarobić jeszcze niezłą sumkę siedząc przy komputerze przez 3 godziny jeszcze tego samego dnia, aby później wynająć apartament na 14 pietrze z widokiem na morze w South Beach. Zabrało trochę czasu, aby podłączono mi internet, także każdego ranka w międzyczasie zabierałem mojego nowego laptopa do kawiarni Starbuck na Ocean Drive i stąd handlowałem. Po południu opuszczałem kawiarnię po kolejnym dobrym dniu i udawałem sie na plażę lub gdziekolwiek, gdzie tylko chciałem. Nigdy w życiu nie czułem się tak wolny.

To był mój pierwszy rok handlu na Betfair ...

Rok 2004 - całkiem niezły start w Betfair tradingu.

Nie miałem dnia straty aż do czerwca. Był to rok kiedy przyszła idea założenia strony i tak powstało RacingTraders. Początkową ideą było aby nagrać video jak handluję na wyścigach konnych i sprzedawać te video, ale nie skończyło się to jak myślałem. Później był pomysł organizowania kursów i to już miało większe zainteresowanie. Magazyn Edge wydrukował mój artykuł, gdzie napisałem o nowym fenomenie, czyli handlu zakładami sportowymi i tym sposobem zacząłem sprzedawać swoje kursy.

Sprzedaż kursów sport tradingu.

Pierwszy kurs odbył sie w lipcu w Londynie w pięcio-gwiazdkowym Waldorf Hilton. Kurs przebiegł bardzo dobrze i po zakończeniu z spora grupką kursantów poszliśmy do pabu, gdzie upiliśmy się niemiłosiernie. Drugi kurs był tydzień później w Menchesterze w kolejnym 5 gwiazdkowym hotelu i ten także był udany. Miejsca były sprzedawane po 295 funtów i myślę, że mógłbym całkiem nieźle zarabiać na tych kursach, ale to nie było to co chciałbym robić. Wolałem samemu siedzieć przy komputerze i zarabiać zamiast prowadzić zajęcia z ludźmi.

Video kursy tradingu.

Po tym wszystkim wydało mi się, że zaniedbałem moją stronę, ponieważ video nie było wielkim sukcesem. Ponieważ nie chciałem dalej robić kursów, wróciłem do handlowania. Wiedziałem, że chciałem znaleźć inną metodę zarabiania, abym nie był zależny od codziennego handlowania. Wtedy Betfair udostępnił swoje API (interfejs programowanie aplikacji) pozwalając deweloperom budować ich własne oprogramowanie zintegrowane z Betfair. Wpadłem na pomysł aby stworzyć unikalne oprogramowanie, które pozwoliłoby mi składanie zleceń za pomocą jednego kliknięcia. Zaraz po kursach miałem zapalenie ścięgna i w agonii klikałem na przycisk odświeżenia na stronie Betfair. Cały proces zatwierdzania zlecenia był po prostu za wolnym, niewygodny i powodował moje błędy. Nie podobało mi się, że musiałem klikać tak wiele razy i poruszać się myszką po całym ekranie aby złożyć zlecenie zakładu, więc zdecydowałem zbudować mój własny interfejs do handlu.

BatTrader - początek aplikacji do tradingu.

Chcieć zbudować własną aplikację, a budować własny software to dwie dość różne rzeczy. Wkrótce okazało się, że nie miałem zielonego pojęcia jak się do tego zabrać i zmarnowałem resztę 2004 roku z dwoma różnymi ludźmi, którzy mówili, że mogą mi z tym pomóc ale okazali się zwykłymi gnojami. Wiedziałem jaki wygląd aplikacji będzie mnie zadowalał, był to interfejs ‘ladder’ (celowo tego nie tłumaczyłem, ponieważ myślę, że to określenie się przyjmie w języku polskim, a tzw. interfejs drabinowy nie brzmi zbyt dobrze). Ja byłem tylko prostym człowiekiem, który zarabiał na życie spekulując na wyścigach konnych, i który ledwo obsługiwał e-maila. Poza Betfair i Yahoo świat komputerów pozostawał dla mnie tajemnicą i nie wiedziałem jak zacząć. Do końca roku zdołałem naszkicować interfejs ‘ladder’ w Photoshopie. Miałem później spotkanie z programistą, który po usłyszeniu tego co chcę osiągnąć, powiedział, że mógłby to zrobić.

Betfair Trading - Rok 2005

Rok 2005 był dla mnie bardzo dziwny. Rzuciłem zupełnie picie, ponieważ stwierdziłem, że już mi nie służy. Dziewczyna, którą później poślubiłem wprowadziła się do mojego apartamentu jako współlokator. Rozproszyło to bardzo moją uwagę, gdy starałem sie pracować nad softwarem. Programiście szybko znudziła się praca i pozostawił mnie z niedokończoną aplikacją. Mnóstwo czasu musi być poświęcone na testowanie aplikacji na aktywnych rynkach wyścigów konnych co oznaczało, że nie mogłem s koncentrować się na handlowaniu, więc efekty widoczne są w moich wynikach. Wciąż zarabiałem na życie, ale nic więcej, i po 3 latach robienia tej samej rzeczy trochę zaczęło mnie to męczyć.

Praca nad autorskim oprogramowaniem do tradingu.

Pierwsza wersja BetTradera to był żart w porównaniu czym jest teraz. Był bardzo podstawowy, zbudowany we flashu z jakiś dziwnych względów i działał niestabilnie. Ale zatwierdzał zakłady jednym kliknięciem na interfejsie ‘ladder’ i pokazywał aktualne ceny co sekundę odświeżane, co było lepsze niż używanie strony Betfair.

Miałem kłopoty, żeby skłonić kogokolwiek do używania aplikacji, ponieważ miała dużo defektów i trzeba było wiedzieć jak z niej korzystać. Była jak stary samochód w którym musisz wiedzieć jak go odpalić i jak zmieniać w nim biegi. Tak długo jak wiedziałeś jak się z aplikacją obchodzić działała poprawnie! To co posunęło sprawy do przodu, to kilka nagrań video, gdzie handlowałem na każdym wyścigu dwa dni z rzędu przez 3 godziny bez ich edytowania. Myślę, że nagrania te zostały zrobione 5-go – 6-go sierpnia. Wyrażałem swoje opinie dość głośno podczas grania, gdy tylko straciłem ‘piątaka’, tak, że większość ludzi była zdumiona, ale głównym zadaniem było pokazanie ludziom, grać na każdych wyścigach, a aplikacja nie zawieszała się. Po opublikowaniu tych nagrań ludzie zaczęli ją wypróbowywać.

Po tym stawała się dość popularna i od teraz nie byłem zależny całkowicie od gry na wyścigach. Dzięki temu, że byłem w stanie pokazać rynek na którym działała moja aplikacja pomogło przekonać niektórych przyjaciół i mojego brata, że pożyczyć mi trochę pieniędzy, żebym mógł na nowo zacząć budować profesjonalną aplikację z wieloma nowymi funkcjami z nowym programistą. W grudniu 2005 roku zaczęliśmy rozwijać istniejąca aplikację w .NET framework napisaną w C sharp z dwoma bardzo utalentowanymi programistami i od tego czasu robię to z nimi na pełen etat. Odkryłem, że niemożliwy był skuteczny handel z równoczesnym testowaniem i rozwijaniem oprogramowania na tych samych rynkach. To po prostu nie sprawdzało sie, więc zamiast źle wykonywać obydwie rzeczy, wziąłem przerwę w grze na wyścigach.


MoneyIDEA.net
Pomysły na biznes w domu, przez internet i nie tylko.

Więcej o Betfair Tradingu, ebooki i systemy i strategie znajdziesz na www.carry-trading.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Inwestuj w Wino

Inwestuj w Wino


Autor: Krzysztof Zbiciński


Ucieczka przed Belką wciąż możliwa
Od lipca zapłacimy podatek Belki od środków zgromadzonych na lokatach z kapitalizacją dzienną. Pomimo, że lokaty w bankach ledwo dają zarobić tyle, aby zneutralizować inflację to od lipca trzymanie pieniędzy na lokatach bankowych będzie coraz mniej opłacalne.


Co zrobić z pieniędzmi, które trzymamy na rachunkach bankowych, tak aby nie stracić, a jeszcze trochę zarobić?.

Dobrym rozwiązaniem wydają się być poliso-lokaty, od których nie zapłacimy podatku belki ze względu na ich konstrukcję (lokata uzupełniona polisą od których nie płaci się podatku). Dla osób, które chciałyby zamrozić pieniądze na dłuższy czas proponowałbym Polisy typu unit-link, gdzie 100% wpłaconych pieniędzy jest inwestowane w wybrane Fundusze inwestycyjne. Ta inwestycja dostosowana jest zarówno dla osób akceptujących jakieś ryzyko, a także tych, którzy wolą inwestycje bardziej bezpieczne (fundusze pieniężne lub obligacyjne).

Dla osób, które chciałyby swoje pieniądze zainwestować inaczej niż inni, a przy okazji zarobić znacznie więcej w krótszym czasie proponuje inwestycje w Wino.

W ramach oferty inwestycyjnej ruszają zapisy na bordoskie wina wyprodukowane w 2010 roku. W kampanii En Primeur 2010 Klienci nie kupują instrumentów finansowych, ale konkretne wina. Trunki, mimo że wciąż leżakują w beczkach w Bordeaux, sprzedawane są w postaci najczęściej 12-butelkowych skrzynek. Popyt na wina dopiero debiutujące na rynku jest ogromny, a podaż ograniczona. Propozycja inwestycyjna En Primeur 2010 dostępna jest już od 2500 funtów brytyjskich (ok. 12 000 zł).

Bieżąca subskrypcja potrwa do 27 marca 2011 roku.

Można inwestować w Fundusze Inwestycyjne, nieruchomości, złoto, to dlaczego nie w wino.

Zapytaj o szczegóły


Finanse Osobiste - Doradca Finansowy

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Iluzja bogactwa

Iluzja bogactwa


Autor: Tobiasz Maliński


Każdego roku Forbes publikuje listę najbogatszych ludzi świata, a nasz krajowy odpowiednik publikuje listę najbogatszych Polaków. Z roku na rok następuje rotacja w tym rankingu - majątek pewnych osób ulega zwiększeniu, a innych zmniejszeniu.


O tym, czy dana osoba utrzyma się w czołówce najbogatszych świadczy przede wszystkim wartość majątku, obliczana na podstawie wyceny rynkowej aktywów finansowej elity. Jeśli na światowych rynkach finansowych w momencie tworzenia rankingu panuje dobra koniunktura, majątek najbogatszych się zwiększa, a i nowi gracze pojawiają się w gronie stałych bywalców. W przypadku, gdy swoją głowę wychyla bessa, majątki najbogatszych się kurczą, a bywają też przypadki, że w skutek niższej wyceny rynkowej dotychczasowi bogacze zostają usuwani z rankingu. Przyglądając się takim rankingom, nie sposób nie zadać sobie pytania, czy rzeczywiście najbogatsi stają się jeszcze bogatsi gdy wartość ich majątku rośnie oraz czy biednieją, gdy ona spada?


Czytałem ostatnio jeden z listów Warren Buffetta do akcjonariuszy Berkshire Hathaway, z którego wynika, że wycena rynkowa aktywów finansowych jest odpowiedzialna za istnienie iluzji bogactwa wśród inwestorów. Buffett stwierdza, że przyrost wartości posiadanych inwestycji nie koniecznie musi oznaczać, że inwestor jest w stanie zjeść w skutek tego więcej hamburgerów. Z kolei spadek wartości aktywów nie koniecznie musi oznaczać, że inwestor może zjeść mniej hamburgerów. Można sobie wyobrazić skrajny przypadek iluzorycznego bogactwa i realnej biedy na trochę innym przykładzie. Wyobraźmy sobie, że pewien człowiek odziedziczył nagle duży majątek po zmarłym wuju. Wuj ten posiadał sporą kolekcję obrazów, które zyskały na wartości przez ostatnie dziesięciolecia. Ów spadkobierca dziedziczy kolekcję obrazów, wartych sporo pieniędzy i nie sposób nie odgadnąć, że czuje się niezmiernie bogatym. Dziwnym trafem, kilka tygodni później traci pracę. Pozbawiony bieżących środków do życia, nie ma czego włożyć do garnka i jest zmuszony sprzedać część kolekcji, aby pokryć bieżące koszty życia. Okres bezrobocia dla tego człowieka wydłuża się, a on sprzedaje odziedziczone obrazy, aby po prostu żyć. Ostatecznie nie zostaje mu ani jeden obraz, a pracy nadal nie znajduje. Czar prysnął - zniknęło jego iluzoryczne bogactwo, gdyż musiał zamienić je na realne dobra zapewniające przetrwanie. Czy człowiek ten miał prawo rzeczywiście czuć się bogaty? Oczywiście, że nie. Dopóki nie sprzedał swojej kolekcji, dopóty nie osiągnął z jej posiadania żadnych korzyści. Posługując się Buffettowską przenośnią, widać że wzrost wartości obrazów nie spowodował, że ów spadkobierca mógł zjeść większą ilość hamburgerów.

Współczesny świat finansowy kładzie bardzo duży nacisk na wzrost wartości mierzony wyceną rynkową. Nie przykłada natomiast oficjalnie wagi do realnych przepływów pieniężnych pochodzących z inwestycji. To właśnie przepływy pieniężne sprawiają, że inwestor jest w stanie zjeść więcej hamburgerów i to one czynią go bogatszym rzeczywiście, a nie tylko iluzorycznie. Napisałem, że świat finansjery zdaje się oficjalnie nie przykładać wagi do przepływów pieniężnych, usilnie namawiając inwestorów do osiągania coraz wyższych zysków kapitałowych. W rzeczywistości finansiści doskonale zdają sobie sprawę z wagi przepływów pieniężnych, z których tak naprawdę czerpią prawdziwe korzyści. Żaden biznes nie jest w stanie przetrwać wykazując tylko papierowe zyski, nie odnotowując jednocześnie wpływu "twardej" gotówki do kasy.

Waga przepływów pieniężnych jest niesamowita. Inwestor indywidualny rozpoczynający swoją przygodę powinien skupić się przede wszystkim na kupowaniu aktywów generujących przepływy pieniężne, gdyż to one będą stanowić o jego przyszłym fundamencie finansowym. Zyski osiągane z wykorzystaniem przepływów pieniężnych nie są jednak ani w połowie tak wysokie jak te, osiągane ze wzrostu wartości kapitału, lecz są o wiele stabilniejsze i sprawiają, że ostatecznie można zjeść "większą ilość hamburgerów" i posiadać większą ilość realnej, a nie tylko "papierowej", gotówki.


Informacja finansowa wyprzedzająca rynkowe trendy www.tobiaszmalinski.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.